Aktualizacja strony została wstrzymana

W stronę kanibalizmu – Stanisław Michalkiewicz

Jeszcze nie minął nawet tydzień od uznania przez Polskę, wzorem innych wzorowych krajów Eurosojuza, niepodległości Kosowa, czyli rozbioru Serbii, a już na Europę spadł orkan „Emma”. Czyżbyśmy mieli do czynienia z pierwszym poważnym ostrzeżeniem ze strony Nieba przed jawnogrzesznictwem politycznym? Pewnie mało kto w takie rzeczy uwierzy; Platforma Obywatelska – w żadnym przypadku, podobnie jak LiD, chociaż każde z innego powodu. Platforma nie uwierzy, bo przed czym niby Niebo miałoby ostrzegać, a w dodatku poważnie, skoro i Niemcy i Stany Zjednoczone kazały uznać? Skoro tak, to któż przeciwko nam? LiD z kolei nie wierzy w żadne Niebo, więc siłą rzeczy – również w płynące stamtąd ostrzeżenia. No a PSL? PSL w Niebo w zasadzie wierzy, chociaż w historii tej partii bywały okresy hołdowania “światopoglądowi naukowemu”, chociaż tak naprawdę – to tylko pod warunkiem że jest to akurat korzystne. Z PiS-em sprawa jest jeszcze inna; w Niebo naturalnie wierzy, jakże by inaczej, skoro Niebo zawsze jest po naszej stronie? Czy jednak Niebo za pośrednictwem złowrogiej „Emmy” rzeczywiście dało wyraz swemu dyzgustowi z powodu uznania Kosowa? Niedowiarkowie przypominają, ze w swoim czasie Niebo przyjęło do wiadomości postanowienia konferencji w Jałcie, gdzie z łaski prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla zostaliśmy sprzedani Chorążemu Pokoju, więc niby dlaczego miałoby interweniować akurat z powodu Kosowa? Co innego, gdyby na przykład ktoś spróbował zrobić jakąś krzywdę Izraelowi. Wtedy nie musielibyśmy długo czekać, natomiast w przypadku narodów mniej wartościowych bywa rozmaicie. No dobrze, powiedzmy, ze mają rację, ale w takim razie skąd się wzięła „Emma”?

Emmie” zaprzeczyć niepodobna, więc jeśli nie zostaliśmy nią pokarani z powodu Kosowa, to może z jakiegoś innego powodu? Obawiam się, że tak właśnie jest i że przyczyną spustoszeń, jakie w Europie wyrządziła zbrodnicza „Emma”, była prelekcja wygłoszona przez prof. Jerzego Roberta Nowaka we Wrocławiu. W kołach zbliżonych do „Gazety Wyborczej” panuje pogląd, że prof. Nowak samym swoim istnieniem kala ziemię świętą, co jest szczególnie Niebu obrzydłe w słynnym z tolerancji Wrocławiu. A przecież nie dość, że skalał, to jeszcze zuchwale zbluźnił i to podobno nawet kilka razy, samemu Janowi Tomaszowi Grossowi, który przecież jest nie tylko „światowej sławy historykiem”, ale w ogóle „naszą duszeńką”. Dlatego też podczas przesłuchania w TVN-24 przez Monikę Olejnik w poniedziałek 3 marca JE abp Józef Życiński wprost nie posiadał się z oburzenia i potępił prof. Nowaka w podskokach, tzn. ze skwapliwością, jaka pewnie w przeszłości towarzyszyła tzw. „nieroztropnym zachowaniom”, niegodnym „Filozofa”. Skromność Jego Ekscelencji znana jest na całym świecie, toteż nie omieszkał poinformować, ilu to rabinów wraz uczniami zaprosił do Lublina, pewnie gwoli oswojenia alumnów tamtejszego seminarium z judaizmem. Wiadomo bowiem, że bez judaizmu niczego już pojąć nie potrafimy i właściwie na dobrą sprawę powinniśmy przejść na judaizm, gdyby nie to, ze jedną z europejskich wartości jest tolerancja, a do tolerancji konieczne są przynajmniej dwie strony, które mogłyby się „pięknie różnić”.

Potwierdziło się to w dalszej części przesłuchania, kiedy przodująca w wyszkoleniu bojowym i politycznym Monika Olejnik w pewnym momencie zażądała od Ekscelencji wyjaśnień w sprawie prof. Tomasza Węcławskiego. Jest on uczonym teologiem, który ostatnio doszedł do wniosku, że Boga nie ma, ale, że to nieważne, bo to wcale teologii nie szkodzi. Wiele wskazuje na to, że tzw. „kościół otwarty” zmierza w tym właśnie kierunku. Generalnie wyznaczany jest on, ma się rozumieć, przez razwiedkę. Nie tylko tworzy ona bazę materialną dla potrzeb „żywej cerkwi”, ale również rewolucyjną teorię. Zalążek think-tanku w osobach prof. Węcławskiego, Obirka i Bartosia już się rysuje; brakuje tylko jakiejś Ekscelencji, która nadawałaby temu przedsięwzięciu certyfikat. Ponieważ ostatnio JE bp Tadeusz Pieronek akurat nieopatrznie zbluźnił lewicy laickiej, to pewnie dlatego Monika Olejnik sprawdziła pod kątem ewentualnej przydatności JE abpa Życińskiego. Oczywiście z wnioskiem prof. Węcławskiego, że Boga nie ma, Ekscelencja pryncypialnie się nie zgodził; jeszcze tego by brakowało, ale bo też nikt tego przecież nie oczekiwał. Monice Olejnik najwyraźniej chodziło tylko o potwierdzenie, że dzieła prof. Węcławskiego są wskazane do użytku w seminariach duchownych – i Ekscelencja nie zawiódł oczekiwań. O ile prof. Nowak powinien być wyświecony z kościołów, o tyle prof. Węcławski – wprost przeciwnie, bo też prof. Węcławskiemu nawet nie przyjdzie do głowy, żeby zbluźnić Janowi Tomaszowi Grossowi, czy Jackowi Kuroniowi.

Stanisław Lem napisał w „Głosie Pana”, że „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa”, byle tylko postępować cierpliwie i metodycznie. Czego jak czego, ale cierpliwości i metodyczności razwiedce odmówić niepodobna, a przecież Monika Olejnik zawsze przodowała w wyszkoleniu bojowym i politycznym, więc wszystko dopiero przed nami.



 Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  tygodnik „Nasza Polska”  ·  2008-03-11  |  www.michalkiewicz.pl

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.
Skip to content