Aktualizacja strony została wstrzymana

Głosy zza Odry (IV) – Tomasz Gabiś

Za Odrą coraz donośniejsze stają się głosy kwestionujące tezę o globalnym ociepleniu ewentualnie o człowieku jako jego sprawcy. Kiedy w Kopenhadze odbywał się tzw. szczyt klimatyczny, pismu „Cicero” wywiadu udzielił prof. Horst Malberg, wieloletni dyrektor Instytutu Meteorologicznego na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie, autor licznych książek z dziedziny meteorologii i klimatologii. Odrzucił on całkowicie teorię globalnego ocieplenia, ponieważ, jego zdaniem, nie ma ona żadnych podstaw empirycznych, i stwierdził wprost, że „Ziemia stoi w obliczu oziębienia”.

Nie próżnuje również niemiecka prawica skupiona w organizacji Niemieccy Konserwatyści (Die Deutschen Konservativen), której korzenie tkwią w założonym w 1980 roku komitecie wyborczym Platforma Obywatelska „Demokraci na rzecz Straussa”. Platforma Obywatelska przekształciła się w Akcję Konserwatywną, a ta w 1985 roku w Niemieckich Konserwatystów (ND). Zasłynęli oni z akcji przeciwko reżimowi komunistycznemu w NRD, na przykład w 1983 roku na Bernauerstrasse wybili dziurę w murze berlińskim. Niemieccy Konserwatyści wysłali na terytorium NRD tysiące balonów z antykomunistycznymi ulotkami. Prowadzą codzienną walkę przeciwko lewicy i lewicowym mediom. Zwalczają wszelkie formy socjalizmu i są za wykluczeniem postkomunistów z udziału w rządach. W październiku 2009 roku wydali publikację Die grüne Gefahr. Der „Treibhaus-Schwindel” und andere Öko-Täuschungen (Zielone niebezpieczeństwo. „Cieplarniany szwindel” i inne ekooszustwa). Wstępem opatrzył ją Heinrich Lummer, prezes honorowy ND, b. berliński polityk i deputowany CDU do Bundestagu przez kilka kadencji, autor znanego hasła „zwycięstwo nad komunizmem nie jest ostatecznym zwycięstwem”. W pierwszej części Zielonego niebezpieczeństwa Peter Helmes (w latach 1959-1996 aktywny działacz chadecji, obecnie jeden z liderów ND) pokazuje, gdzie czai się „zielone niebezpieczeństwo”, zaś w drugiej dr Wolfgang Thüne, dyplomowany meteorolog, wyjaśnia, na czym polega „cieplarniany szwindel”.

Ponieważ niemieccy Zieloni odgrywają ważną rolę w całej europejskiej ekolewicy, to warto wiedzieć, że, jak stwierdza we wstępie Heinrich Lummer, ich celem nie jest w żadnym razie ochrona przyrody, ale realizacja czysto ideologicznego projektu; w pierwszym rzędzie chodzi im o zniszczenie wolnościowego porządku rynkowego. Są takimi samymi internacjonalistami jak komuniści i pragną – wraz z podobnymi ruchami w innych krajach – ustanowić globalne „państwo” interwencjonistyczne i globalną gospodarkę planową. Lummer ostrzega, że w „nowym zielonym porządku światowym” wolność jednostki zostanie – zgodnie zasadami socjalizmu – drastycznie ograniczona. Niemcy i inni Europejczycy stoją dziś przed wyborem, czy chcą być trzodą beczących owiec, za które „równiejsze” owce oraz psy będą decydować, co dla nich jest dobre, czy też uwierzą, że człowiek jest wolny i potrafi wziąć odpowiedzialność za swój los.

Peter Helmes pisze, że Zieloni żyją z wywoływania strachu i to jest rzeczywista „ideologiczna” podwalina ich działań. Pierwotny „ekoidealizm” uległ degrengoladzie do poziomu „ekoimperializmu”; ochrona przyrody, o której tyle się mówi, jest zasłoną dymną dla radykalnej lewicowej ideologii oraz wymiernych materialnych interesów. Dla urzeczywistnienia swoich celów Zieloni (Czerwoni w środku) nie przebierają w środkach, do których należą m.in.: bezustanne wywoływanie paniki i propagowanie coraz to bardziej fantastycznych scenariuszy zagłady ludzkości. Ich wizje pozbawione są jakiejkolwiek podstawy naukowej, co nie dziwi, gdyż to nie klasyczne dyscypliny naukowe dostarczają im argumentów, ale wywodząca się z neomarksistowskiej „Teorii Krytycznej” koncepcja quasi-nauki „użytecznej społecznie”. Helmes tak diagnozuje obecną sytuację: „znajdujemy się już na drodze do ekosocjalistycznej dyktatury, która każdemu obywatelowi chce nakazywać, jak ma żyć, oddychać, konsumować i pracować. Pod płaszczykiem «ochrony klimatu i środowiska» chce się przeprowadzić największą w dziejach ludzkości redystrybucję bogactwa”. Dalej pokazuje kosztowne absurdy energii wiatrowej i słonecznej – jak obliczył jeden z niemieckich ekonomistów, urządzenia do wytwarzania energii wiatrowej są rentowne (czyli przynoszą najmniejsze straty) wtedy, kiedy wiatr nie wieje. W błoto wyrzucono już miliardy euro i planuje się wyrzucić kolejne. Do zachowania dziedzictwa przyrodniczego w niczym się to nie przyczynia, a jedynie oszpeca piękne niemieckie krajobrazy. Zieloni nie są żadną „alternatywną” partią; są tak samo jak inne partie opętani na punkcie władzy, pieniędzy i prestiżu. Zdaniem Helmesa, jedynie konserwatyści naprawdę troszczą się o zachowanie Stworzenia.

Dr Wolfgang Thüne studiował meteorologię i geofizykę, a dodatkowo matematykę, fizykę i geografię na uniwersytecie w Kolonii i Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Od 1967 do 1974 roku pracował w Niemieckiej Służbie Meteorologicznej. W latach 1971-1986 był współpracownikiem telewizji ZDF odpowiedzialnym za przygotowywanie prognozy pogody. Pracował w Krajowym Urzędzie Ochrony Środowiska Nadrenii-Palatynatu, gdzie kierował wydziałem Podstawowych Problemów Ekologii i referatem klimatologii miejskiej i terenowej, a następnie w Ministerstwie Środowiska. Był przedstawicielem Nadrenii-Palatynatu w Radzie ds. Klimatu rządu federalnego. Jest autorem kilku książek, m.in. Der Treibhaus-Schwindel (Cieplarniane oszustwo, 1998) oraz Freispruch für CO2 (Wyrok uniewinniający dla dwutlenku węgla, 2002). Dr Thüne uważa, że z punktu widzenia meteorologii, paleoklimatologii, geofizyki i geologii cała koncepcja „globalnego ocieplenia” jest absurdem, naukową bajką i tragicznym rozdziałem w historii nauki skorumpowanej ekonomicznie i politycznie. To nie oznacza jednak, że nie należy jej traktować z najwyższą powagą, a to dlatego, że kryje się za nią, poczęty z ducha rewolucji kulturalnej, projekt ekologicznej przebudowy społeczeństw uprzemysłowionych. Głoszenie „efektu cieplarnianego” ma jednoznacznie polityczny charakter. Zieloni grają na, być może ciągle tkwiącym gdzieś głęboko w podświadomości człowieka, strachu przed karą zsyłaną przez bogów w postaci burz, powodzi, huraganów etc. „Eksperci klimatyczni” sami pozują na bogów, którzy posiedli absolutną wiedzę i potrafią sterować pogodą (bo nie klimatem, który jest pewną abstrakcją wywiedzioną z przeszłych stanów pogodowych). Ale ten, kto, jak Zieloni i ich „eksperci”, neguje prawa natury, ten tworzy świat fikcji i głosi ideologiczne nonsensy. A im większe niedorzeczności się głosi, tym większa jest agresywność i nietolerancja wobec tych, którzy mają odmienne zdanie.

Obawy niemieckich konserwatystów nie są odosobnione; zaczyna je podzielać prasa głównego nurtu. Na przykład Ulli Kulke w „Die Welt” przytacza szereg wypowiedzi niemieckich i amerykańskich socjologów i politologów, którzy – biorąc za punkt wyjścia apokaliptyczne „prognozy pogody” – dowodzą, że należy przemodelować cały porządek społeczny. Okazuje się, że dla „ratowania planety” przed klimatycznym „końcem świata”, trzeba będzie porzucić obecny model liberalnej demokracji i zastąpić go modelem autorytarnym, ale, dodajmy, nie autorytarno-liberalnym, lecz autorytarno-socjalistyczno-totalitarnym. Kulke uważa, że obecna debata o zagrożeniach dla klimatu może wtrącić liberalną demokrację w kryzys legitymizacji. Na przykład psycholog społeczny Harald Welzer i politolog Claus Leggewie dość otwarcie lansują model chiński, jako ten, który – ze względu na scentralizowaną strukturę władzy – lepiej poradzi sobie z zagrożeniami dla globalnego klimatu niż tradycyjna demokracja parlamentarna. Nawet Vaclav Havel oświadczył: „Nie zgadzam się z tymi, którzy ostrzegają przed ograniczeniami wolności obywatelskich. Jeśli sprawdzą się przepowiednie niektórych badaczy klimatu, to nasze wolności będą tak wielkie, jak wolność człowieka zwisającego z parapetu na dwudziestym piętrze”. Cóż, typ argumentacji jakby znajomy. Na razie, pisze w zakończeniu swojego artykułu Kulke, nikt nie woła o dyktatora, ale w czasach wielkich lęków zawsze wybijała godzina totalitarnych fantazji.

Tomasz Gabiś

Pierwodruk: „Opcja na Prawo”, 2010 nr 1.

Za: Tomasz Gabiś | http://www.tomaszgabis.pl/?p=316 | GŁOSY ZZA ODRY – IV

Skip to content