Aktualizacja strony została wstrzymana

Na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Watch Docs zabrakło filmów o prześladowaniu chrześcijan

Na 9. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Watch Docs w Warszawie nie ma filmów o prześladowaniu chrześcijan. Czyżby problem nie istniał?

Na wstępie zacytuję Kazika Staszewskiego z jednej z jego piosenek:

„Mój świat, powiadam, jest chory
Władają nim potwory
Jest coraz bardziej normalne
Tylko to co jest bardziej nachalne
Najlepsze jest to co się sprzeda
Chujowe to co sprzedać się nie da”

Dlaczego taki cytat? Ano właśnie w odpowiedzi na wypowiedź dyrektora festiwalu Macieja Nowickiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zamieszczonej dziś w „Rzeczpospolitej” na pytanie dlaczego na trwającym w Warszawie 9. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Watch Docs nie ma filmów o prześladowaniu chrześcijan.

Przypomnijmy wypowiedź Macieja Nowickiego:

– Prześladowania chrześcijan nie są informacją z pierwszych stron największych opiniotwórczych gazet, więc ludzie, którzy decydują o pieniądzach przeznaczanych na produkcję dokumentów, nie są nimi zainteresowani – tłumaczy Nowicki.

Super. Powiem szczerze, że czuję się trochę oszukany. Wydawałoby się, że Międzynarodowy Festiwal Filmowy Watch Docs, tematy na nim od lat podejmowane, twórcy i cała jego otoczka idzie w poprzek komercji, modom, medialnym top-om, itd.  Tymczasem idzie popkulturze w sukurs. To nie „polityczna poprawność” jak chce tego „Rzeczpospolita”, tylko zwykła proza show-biznesu ograniczająca się do niewinnie brzmiących: „Kasa, misiu, kasa”.

Z drugiej strony mamy już dziś w internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej” delikatne powątpiewanie w słuszność uwag „Rzeczpospolitej” na temat. Gazeta pisze: „W swoich tekstach „Rzeczpospolita” czterokrotnie podaje liczbę „170 tysięcy chrześcijan zabijanych co roku z powodu wyznania” nie podając, skąd ta liczba pochodzi” tak jakby to był w ogóle jakiś wymysł, a problem nie istniał.

Dla Gazety Wyborczej ważniejsze jest miesięczny codzienny maraton prasowy o tym jak to jakiś anarchista dostał pałą od policjanta w 11 listopada 2009 r. bo przecież manifestował przeciwko antysemityzmowi i faszyzmowi.

To pewnie według prawideł przedstawionych przez Normana Finkelsteina w „Holocaust Industry” sprzedawałoby się jak świeże bułeczki na międzynarodowych festiwalach nadmuchane do granic absurdu wcześniej przez „Gazetę Wyborczą”.

Cóż, śmierć chrześcijan… nie jest chodliwym towarem.

Ireneusz Fryszkowski

Poniżej fim, w którym bośniaccy muzułmanie w czasie wojny na Bałkanach strzelają do krzyża i niszczą prawosławną cerkiew.




Za: Myśl.pl | http://www.mysl.pl/?module=content&m=58&art_id=1287&more=more | Po co te Watch Docs? „Kasa, misiu, kasa

Skip to content