Amerykańska firma Google odmówiła zamieszczenia na stronach swojej wyszukiwarki internetowej reklamy Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi zachęcającej do protestu przeciwko przyjęciu w Polsce Karty Praw Podstawowych – czytamy w „Naszym Dzienniku”. – Niezależnie od decyzji Google i nieprzychylności laickich mediów naszą kampanię obywatelskiego sprzeciwu prowadzimy w dalszym ciągu, ponieważ sprawa nie jest jeszcze do końca przesądzona – mówi w wywiadzie dla „NDz” Piotr Kucharski, asystent zarządu SKCh im. Księdza Piotra Skargi.
– Początkowo administratorzy wyszukiwarki Google zgodzili się na zamieszczenie naszego linku sponsorowanego, reklamy, kierującego do witryny protestuj.pl. Za jej pomocą prowadzimy akcję obywatelskiego sprzeciwu wobec ratyfikacji europejskiego traktatu reformującego (czyli de facto nieznacznie wyretuszowanej tzw. eurokonstytucji), a w szczególności Karty Praw Podstawowych – wyjaśnia Piotr Kucharski.
– Od początku listopada ubiegłego roku link pojawiał się w górnym rogu ekranu korzystającego z wyszukiwarki internauty wtedy, gdy użył on któregoś spośród ponad 8 tysięcy słów kluczowych, głównie związanych z Kościołem katolickim i jego nauczaniem, Unią Europejską czy samą Europą. Po kliknięciu na link otwierała się strona protestuj.pl, na której ostrzegaliśmy przed podjętą przez eurokratów próbą narzucenia unijnej konstytucji poszczególnym narodom Starego Kontynentu, bez oglądania się na ich wolę. Zachęcaliśmy też do wysyłania na adres prezydenta RP sprzeciwu w tej sprawie wraz z apelem o odrzucenie KPP – przypomina Piotr Kucharski.
19 listopada, po około dziesięciu dniach edycji linku, Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi otrzymało od administratorów Google – AdWords – informację, że reklama nie może się już więcej ukazywać, ponieważ nie akceptują użytych przez SKCh słów i zwrotów, np. laicka Europa. – Zwłaszcza kuriozalne było wytknięcie nam użycia „powiązanych słów aborcja i religia”, co uznano za niedopuszczalną zawartość. Jednocześnie administratorzy Google pozwalają na sytuację, że wrzucając do wyszukiwarki słowo „aborcja”, na czele wyników znajdujemy sponsorowany link do polskojęzycznej strony międzynarodowej organizacji propagującej mordowanie bezbronnych dzieci – podkreśla Piotr Kucharski, zaznaczając, że niezależnie od decyzji Google i nieprzychylności laickich mediów kampania obywatelskiego sprzeciwu jest prowadzona w dalszym ciągu.
– Uważamy to za obowiązek sumienia, ponieważ Karta, zakorzeniona w ideologii laickiej i odrzucająca chrześcijańskie dziedzictwo Europy, stanowi przejaw tego, co Papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI określili mianem cywilizacji śmierci i dyktatury relatywizmu. W naszym przekonaniu wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc przeciwko Polsce, wspierający prawo do zabijania dzieci poczętych, czy rezolucje Parlamentu Europejskiego na rzecz promowania dewiacyjnych zachowań niszczących rodzinę, stanowią wyraz tych niepokojących tendencji – stwierdza Piotr Kucharski.
Sprawę odmowy przez Google zamieszczenia na stronach należącej do tej amerykańskiej firmy wyszukiwarki reklamy SKCh komentują na łamach „NDz” medioznawcy i prawicowi politycy.
– Mamy tu do czynienia z ewidentnym ograniczeniem wolności słowa, dlatego że reklama, o ile nie narusza dobrych obyczajów, powinna być przyjęta i zamieszczona na łamach każdego takiego środka medialnego, jak portale internetowe, gazety czy telewizja – podkreśla Marian Piłka z Prawicy Rzeczypospolitej.
– Mamy tu do czynienia z przedkładaniem interesów ideologicznych nad poszanowaniem prawa i kolejny przykład ograniczenia wolności słowa oraz opinii katolickiej w Polsce – dodaje polityk. Według niego, sytuacja ta pokazuje, jak groźnym dla Polski jest formalne zaakceptowanie Karty Praw Podstawowych, dlatego że byłby to instrument ograniczenia wolności słowa.
– W obecnej chwili decyzja tego portalu jest ewidentnym łamaniem wolności słowa, natomiast gdyby Karta Praw Podstawowych została zaakceptowana, stałaby się częścią porządku prawnego w Polsce. Wówczas takie działanie byłoby zgodne z formalnym prawem. Myślę, iż należy tutaj oczekiwać, zwłaszcza od parlamentu, zdecydowanych działań, które staną w obronie wolności słowa – podkreśla Piłka.
Również Paweł Kowal, poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych, wskazuje na niebezpieczeństwo związane z przyjęciem przez Polskę Karty Praw Podstawowych. – Zagrożeń, które z tym się wiążą, jest bardzo dużo. Po pierwsze, jak pokazuje historia powstania Karty Praw Podstawowych, ten postmodernistyczny dokument stał się aktem prawnym. Zmieniło to zupełnie postać rzeczy, ponieważ od strony formalnej nie spełnia on kryteriów dokumentu prawnego. Dotyczy to nie tylko jego przepisów temporalnych, mówiących o tym kiedy wchodzi on w życie, kiedy obowiązuje i przepisów przejściowych, ale także definiowania pojęć, którymi operuje, np.: małżeństwa, rodziny itd. Te elementy formalne przekładają się na zagrożenia dotyczące takiej sytuacji, kiedy sądy na podstawie tego dokumentu zaczęłyby wydawać wyroki – ostrzega poseł.
Zdaniem Kowala, okazałoby się wówczas, że te braki formalne, takie jak brak definicji rodziny czy małżeństwa, mogłyby być przedmiotem bardzo poważnych kłopotów etycznych, gdy sądy stosowałyby wykładnię inną w tych kwestiach niż obowiązująca w naszym kraju – czytamy w „NDz”. – Podobnie trudno się ostatecznie wypowiedzieć, czy nie byłoby możliwe stosowanie tego dokumentu jako wsparcia w pozwach indywidualnych dotyczących własności na polskich ziemiach zachodnich, kierowanych do Trybunału w Strasburgu i Luksemburgu – podkreśla Paweł Kowal.
W opinii dr Joanny Taczkowskiej-Olszewskiej, specjalistki od prawa prasowego, decyzja portalu Google mówi tylko o światopoglądzie tej firmy. – Religia katolicka, chrześcijaństwo są wartościami, z którymi prawdopodobnie ona się nie utożsamia – uważa. Jak informuje Taczkowska-Olszewska, generalnie jednak portal mógł odmówić zamieszczenia tej reklamy. – Nikt nie może w Polsce być zmuszony do zawierania danego kontraktu, do którego nie jest zobowiązany bezpośrednio na podstawie przepisów ustawowych. Jeżeli nie ma obowiązku ustawowego zamieszczania takich materiałów, wtedy medium może zawsze odmówić publikacji danego materiału – konstatuje.
Źródło: Nasz Dziennik- Piątek, 4 stycznia 2008, Nr 307 (3020) | PiotrSkarga.pl