Aktualizacja strony została wstrzymana

Opel w rękach Rosjan

Symbol niemieckiego przemysłu samochodowego, jedna z najważniejszych marek światowej motoryzacji, trafił w ręce Rosjan. Został odkupiony od amerykańskiego koncernu General Motors, który posiadał Opla przez ostatnie 80 lat. Operacja ta była możliwa po przez bardzo silne zaangażowanie niemieckiego rządu. Kryzys wywołuje poważne zmiany w światowej gospodarce. Przykład tej transakcji pokazuje, w jakim kierunku następują przesunięcia. Jak USA tracą pozycję zdecydowanego lidera na rzecz nowych centrów światowej gospodarki. I jak ekonomia jest silnie powiązana z polityką i od niej zależna.


Amerykanie wypchnięci z Europy
General Motors (GM), światowy gigant w produkcji samochodów z siedzibą w Detroit w USA, decyzję o oddaniu kontroli nad Oplem podjął na początku tego roku. Zmierzał wtedy do bankructwa wywołanego światowym kryzysem i będąc bez gotówki nie był w stanie wspomóc swojej europejskiej odnogi, która tak jak cały koncern potrzebowała pomocy. Sytuację tę wykorzystał rząd Niemiec. Zaproponował pożyczkę w wysokości 1,5 mld euro, ale pod warunkiem, że Amerykanie oddadzą kontrolę nad firmą. W przeddzień bankructwa ogłoszonego przez GM 1 czerwca br. tę propozycję nie do odrzucenia przyjęto.
Berlin długo nie szukał nowego inwestora. Już w końcu maja ogłosił, że najlepsza jest oferta konsorcjum utworzonego przez austriacko-kanadyjskiego producenta części zamiennych Magna International z rosyjskim państwowym bankiem Sbierbank i rosyjskim producentem samochodów GAZ. Podał też, że oprócz udzielonej już pożyczki przyzna jeszcze 4,5 mld euro na rozwój Opla.
Tymczasem program naprawczy w GM przy zaangażowaniu znaczącej pomocy publicznej z Waszyngtonu szybko przyniósł poprawę sytuacji. Amerykanie zaczęli więc zwlekać z realizacją wcześniejszych obietnic. Według nich lepszą ofertę na zakup Opla złożył belgijski fundusz inwestycyjny RHJ, który zadowoliłby się 3,2 mld euro pomocy, czyli o 1,3 mld euro mniej niż rosyjskie konsorcjum. Dodatkowo RHJ nie wykluczało, że po naprawie sytuacji w Oplu może go ponownie oddać GM. Magna/Sbierbank taką opcję wyklucza.
Niemiecki rząd nie zamierzał jednak ustępować. Minister finansów Peter Steinbruck zagroził, że jeśli kontroli nad Oplem nie przejmie rosyjskie konsorcjum, to firma ta będzie musiała zwrócić niedawno otrzymaną pożyczkę w wysokości 1,5 mld euro jeszcze do końca tego roku. Wobec takiego ultimatum Amerykanie nie mieli wyjścia. W połowie września wyrazili ostateczną zgodę na odsprzedanie Magnie/Sbierbank 55 proc. akcji Opla pozostawiając dla siebie mniejszościowy pakiet 35 proc. akcji. Pozostałe 10 proc. ma trafić do pracowników.
Co ciekawe decyzję GM jako pierwsza ogłosiła kanclerz Angela Merkel oświadczając: Okazało się, że cierpliwość i upór rządu Niemiec w dążeniu do celu opłaciły się. Cieszę się nad wyraz, że decyzja GM jest zgodna z tym, czego życzył sobie rząd federalny Niemiec i pracownicy Opla.

O co chodzi Niemcom?
Jakie są cele władz Rosji przy realizacji tej transakcji można łatwo zrozumieć. Dmitrij Miedwiediew wielokrotnie powtarzał, że jego kraj chce odejść od gospodarki surowcowej na rzecz nowoczesnych technologii. Zakup Opla jest elementem rosyjskiej strategii cieszącej się poparciem Kremla, a zmierzającej do stworzenia własnego producenta samochodów o zasięgu globalnym. Przejęcie znanej marki, nowoczesnych technologii i miliardów euro pomocy publicznej to najlepsza droga do szybkiego osiągnięcia tego celu. Udziały zakupione przez Sbierbank mają w ciągu roku trafić do firmy GAZ, która pracuje już nad nowym modelem samochodu osobowego dla masowego odbiorcy pod nazwą Sibir. Sbierbank chce natomiast wykorzystać swoją rozbudowaną sieć oddziałów w Rosji, Kazachstanie i na Ukrainie, aby zaproponować klientom atrakcyjne kredyty na zakup aut, w tym nowego modelu Sibir. Przy ciągle stosunkowo małej sile nabywczej przeciętnych gospodarstw domowych w tych krajach brak tanich kredytów jest główną przeszkodą przy nabywaniu nowych aut. Oferta Sbierbanku ma rozwiązać ten problem.
O wiele trudniej jest natomiast zrozumieć działanie Niemiec. O ile jest jasne dlaczego skorzystano z kryzysowej okazji, aby pozbyć się nadzoru amerykańskiego.( Albowiem nasz zachodni sąsiad od czasu zjednoczenia systematycznie wyzwala kolejne fragmenty swojej państwowości spod kurateli wielkiego brata zza oceanu. Zrobił więc to także w tej części własnej gospodarki.) O tyle trudniej pojąć dlaczego własność amerykańską chce zastępować własnością rosyjską? Wykazując przy tym dużą determinację i nie szczędząc pieniędzy własnych obywateli.
Można to wytłumaczyć nową strategią rozpoczętą jeszcze przez poprzedniego kanclerza Gerharda Schroedera, a kontynuowaną przez Angelę Merkel. Polega ona na strategicznej współpracy Niemiec z Rosją, tak na płaszczyźnie politycznej, jak i gospodarczej. Symbolem tego sojuszu jest Gazociąg Północny, który ma być położony na dnie Bałtyku i ma bezpośrednio połączyć oba państwa. W sferze politycznej zaowocował on m.in. zablokowaniem wejścia Ukrainy i Gruzji na ścieżkę członkostwa w NATO. Niemcy liczą, że przez ścisłą kooperację z Moskwą będą wzmacniać swoją pozycję polityczną w Europie oraz w stosunku do USA. Uwieńczeniem tej drogi ma być przyjęcie Berlina do grona stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ obok USA, Rosji i Chin. Byłoby to potwierdzeniem światowej roli Niemiec.
Nad Renem i Łabą liczą też na otwarcie wielkiego rynku rosyjskiego, który jak powietrza potrzebuje nowych technologii. Gospodarka niemiecka może takie technologie dać, w zamian za możliwość zbytu własnej produkcji. W czasach recesji wydaje się to jedyną nadzieją na ponowny długotrwały wzrost.
Sprzedaż Opla ma więc być takim modelowym działaniem, na którym zyskują obie strony. I jednocześnie praktycznym potwierdzeniem, że słowa o strategicznym partnerstwie to nie tylko deklaracje. Świadczą o tym wypowiedzi kanclerz Merkel z ostatnich dwóch spotkań na szczycie z prezydentem Miedwiediewem. Publicznie zapewniała ona tam o wsparciu dla przejęcia Opla przez konsorcjum kontrolowane przez Rosjan.

Polacy też dopłacą?

Postępowanie Berlina w sprawie Opla wywołało zaniepokojenie wśród krajów Unii Europejskiej. Przedstawiciele Brukseli zaczęli obawiać się, że tak przejęcie GM Europe, jak i planowane zwolnienia w fabrykach Opla w Europie, mają podłoże polityczne. Obecnie we wszystkich zakładach pracuje ok. 50 tys. osób. Ze względu na spadek popytu na nowe auta planuje się redukcję zatrudnienia o 20 proc. Połowa pracujących to Niemcy, a reszta to robotnicy pracujących w kilku innych krajach UE. Nowi właściciele deklarują, że nie zamkną żadnej z czterech fabryk Opla znajdujących się w Niemczech. Stąd wniosek, że większość redukcji odbędzie się poza tym krajem.
Komisarz ds. konkurencji w UE Neelie Kroes, znana nam z likwidacji polskich stoczni, zapowiedziała, że dokładnie przeanalizuje niemiecką pomoc dla Opla w ramach przejściowego poluzowania regulacji w związku z kryzysem i sprawdzi czy takie podejście można w tym wypadku zastosować.
A pomoc ta ma niebagatelną wielkość 4,5 mld euro. Niemcy jednak nie zamierzają wszystkiego płacić z własnej kasy. Zapowiedzieli bowiem, że w kwocie przez nich obiecanej mają partycypować także inne kraje UE, które mają u siebie fabryki Opla. Do tego grona należy też Polska. U nas znajdują się dwa takie zakłady. W Gliwicach jest jedna z najnowocześniejszych montowni tej firmy, a w Tychach znajduje się spółka produkująca silniki Diesla do samochodów Opla. Szacuje się, że w obu tych miejscach i w firmach z nimi kooperujących zatrudnienie znajduje ok. 25 tys. Polaków. Ile mamy dopłacić do operacji przejęcia Opla przez Rosjan jeszcze nie wiadomo. Ale rozmowy w tej sprawie trwają.

Bogusław Kowalski

Artykuł ukazał się w tygodniku katolickim „Niedziela” nr 40/2009 za www.niedziela.pl

Za: Myśl Polska | http://www.myslpolska.pl/node/30271

Skip to content