Aktualizacja strony została wstrzymana

Ślubowali Bogu i sobie w rycie trydenckim – Adam Wielomski

Przywrócenie Mszy Świętej Wszechczasów (tzw. ryt trydencki) wywoływało i nadal wywołuje wiele kontrowersji. Ultrapostępowi biskupi francuscy o mało nie odeszli z Kościoła katolickiego w geście protestu i niczym Rejtany rzucali się w drzwiach Watykanu, aby powstrzymać decyzję papieża pozwalającą na jej odprawianie.

Zupełnie tak jakby „uwolnienie” starej Mszy było jakimś bluźnierstwem lub przynajmniej herezją; tak jakby Kościół katolicki odprawiając ją w tej wersji przez kilkaset lat pobłądził i został „wyprostowany” dopiero na Soborze Watykańskim II.

Mówi się, że polski Kościół jest zdecydowanie bardziej konserwatywny niż zlaicyzowane i zsocjaldemokratyzowane episkopaty zachodnioeuropejskie. Jest to bez wątpienia prawdą odnośnie kwestii społecznych czy moralnych, gdyż u nas nie rozważa się w Kościele publicznie kontrowersji wokół celibatu czy zabijania dzieci poczętych. Jeśli jednak chodzi o kwestie liturgiczne, to, niestety, jest źle, a wprost fatalnie. Po pamiętnym motu proprio Summorum Ponticum z 7 lipca 2007 Benedykta XVI rozpoczęła się akcja systematycznego umniejszania decyzji papieskiej zezwalającej na swobodne odprawianie Mszy w rycie trydenckim. Pojawiły się dyrektywy utrudniające zastosowanie papieskiego dokumentu. Poszczególni hierarchowie na terenach swojej jurysdykcji skutecznie blokują swoich kapłanów przed hojnym wydawaniem pozwoleń na tradycyjna liturgię. Jednak zdeterminowani katolicy mogą dopiąć swego.

* * *

Piszę to wszystko dlatego, że właśnie mieliśmy w Polsce do czynienia z ciekawostką liturgiczną w postaci jednego z pierwszych, po wejściu w życie Summorum Ponticum, ślubu w rycie trydenckim. Miał on miejsce w dniu 10 listopada 2007 roku w Sulejówku, a przy ołtarzu stanęli: Robert Wit Wyrostkiewicz (znany Czytelnikom „N.Cz!”) oraz Joanna Wasilka. Msza święta oraz sam sakrament sprawowane były zgodnie z tradycyjnym rytuałem w sposób uroczysty. Msza była śpiewana, okraszana chorałem gregoriańskim i piękną organową muzyką. Celebrans (ks. Łukasz Kadziński – wnuczek pisarza Jana Dobraczyńskiego) wraz z ministrantami (akolici, turyferarz i ceremoniarz) z wielką dostojnością pokazali bogactwo liturgii katolickiej. Ciekawostką był fakt radykalnej sprzeczności wizualnej, jaką było odprawienie Mszy Świętej Wszechczasów w kościele zbudowanym w stylu architektonicznym ultramodernistycznym. Ale to oczywiście szczegół nie mający dla znaczenia sakramentu żadnej wagi. Sprawą ciekawszą były perypetie ze zorganizowaniem uroczystości w rycie trydenckim, gdyż znakomicie pokazują one wrogość części duchowieństwa do starej Mszy. Na szczęście tylko części.

Wszystko zaczęło się gdy kol. Wyrostkiewicz – mieszkający w Sulejówku pod Warszawą – wybrał się z wizytą do księży marianów akurat zasiedlających Sulejówek, aby prosić o udzielenie ślubu w rycie trydenckim. Tam kol. Wyrostkiewicza spotkała ciekawa prelekcja. Gdy przyszedł z prośbą o odprawienie Mszy świętej i udzielenie sakramentu małżeństwa w rycie trydenckim, to usłyszał, że nikt tu „nie będzie cofał się do Trydentu”; jest wszak epoka Kościoła posoborowego i nikt tu ani nie umie, ani nie ma ochoty Mszy świętej sprawować w rycie tradycyjnym. Rozmowa skończył się stwierdzeniem, że właściwie to nie wiadomo po co Ojciec Święty Mszę Tradycyjną przywrócił i że nikt tu nie będzie się „uwsteczniał Trydentem”. Aha, zapomniałem dodać, że rozmówca kol. Wyrostkiewicza przedstawił się jako doktor teologii dogmatycznej i wykładowca liturgiki.

Co zaś się tyczy dalszych perturbacji przy organizowaniu tradycyjnego ślubu, kol. Wyrostkiewicz nie ustąpił i niezrażony groźbą intelektualnego i liturgicznego „uwstecznienia Trydentem” wybrał się do proboszcza sanktuarium maryjnego w Sulejówku. Proboszcz, ks. Jan Gołębiewski, stwierdził, że po decyzji Benedykta XVI nie widzi problemu, ba, sam pamięta Mszę tradycyjną i gotów jest ją odprawić. Ale na tym nie koniec. O sprawie dowiedział się proboszcz sąsiedniej parafii w Sulejówku Miłośnie i wysłał swojego wikariusza z ostrzeżeniem. Proboszcz z Sulejówka już po wydaniu zgody dowiedział się, że osoba, która prosiła go o trydencki ślub podejrzana jest o schizmatyckość i tzw. lefebryzm. Ks. Gołębiewski poczuł się tedy w obowiązku przepytać kol. Wyrostkiewicza o związki z „odszczepieńcami” spod znaku abpa Marcela Lefebvre’a, ale Mszy nie zablokował. Również jego wikariusz nie złapał przyszłego pana młodego na nieprawomyślności pytając go o szacunek i konieczność rychłej kanonizacji Jana Pawła II (jakby to było kanonem wiary…). Ostatecznie udało się Mszę tradycyjną zamówić, ale odprawiający ją x. Łukasz Kadziński – sprowadzony z zewnątrz (Łomianki) – został starannie zweryfikowany przez proboszcza z Sulejówka w jego rodzimej parafii. Pytań w rodzaju „a po co ta Msza po łacinie?” zadawanych narzeczonym wyliczać nie będziemy, a było ich podobno dosyć dużo… Ale nieważne, ślub się odbył w starym rycie!

* * *

Nie sposób też nie wspomnieć, że piękno Mszy i sakramentu ślubu (w rycie trydenckim sprawowane są osobno) można było w Sulejówku oglądać i przeżywać dzięki organiście, ministrantom i chórzystom z warszawskiego kościoła pw. św. Benona oraz dzięki ministrantom z Łomianek, a przede wszystkim dzięki ks. Łukaszowi Kadzińskiemu.

Jak widać na załączonych do tego tekstu zdjęciach, ślub ostatecznie odbył się w rycie tradycyjnym. Proboszcz z Sulejówka, zezwolił na realizację papieskich postanowień pomimo nienajlepszej ku temu atmosferze w archidiecezji warszawskiej. Wygłosił nawet homilię. I  chwała proboszczowi za to wszystko. Ale pojawia się inne pytanie: dlaczego katolicki tradycjonalista musi przechodzić w Polsce taką gehennę, aby pójść na Mszę, którą Ojciec Święty uznał za wyraz Tradycji Kościoła?

Adam Wielomski


Ślub był nietypowy. Wierni, jak to na ślubach bywa, często „niedzielni” katolicy, nie ukrywali swojego podziwu dla majestatu i głębi liturgii sprawowanej w starym rycie.

Nietypowe było również wyjście Młodych z kościoła, gdzie czekali na nich kibice stołecznej Polonii Warszawa z odpalonymi racami stadionowymi. Wszak Pan Młody nie tylko jest tradycjonalistą, ale również kibicem.

Za: konserwatyzm.pl

 

Skip to content