Aktualizacja strony została wstrzymana

Asymetria – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

O ile działania Józefa Becka były dyplomacją „artylerii konnej”, o tyle działania Radka Sikorskiego są dyplomacją „konika na biegunach”. Co więcej minister Sikorski jest kompletnie głuchy na głośne wołanie swoich rodaków.

Dom Spotkań z Historią przy ul. Karowej w Warszawie to pożyteczna instytucja. Odbywa się w niej wiele interesujących spotkań i wystaw. Z tym większym więc zaskoczeniem środowiska niepodległościowe i kombatanckie dowiedziały się, że w programie międzynarodowej konferencji o ludobójstwach XX w., mającej trwać w owym Domu dwa bite dni, nie znalazła się ani jedna prelekcja dotycząca zbrodni dokonanych na Polakach w czasie II wojny światowej. Nie zostali też zaproszeni do wygłoszenia wykładu tacy wybitni specjaliści z tej dziedziny jak np. profesorowie Ryszard Szawłowski z Warszawy czy Bogumiła Grotta z Krakowa.

Dlatego też na prośbę owych środowisk zadzwoniłem wraz z dr. hab. Bogusławem Paziem z Uniwersytetu Wrocławskiego do jednej z organizatorek tejże konferencji. To, co usłyszeliśmy, przeszło nasze wyobrażenie. Nie tylko zostaliśmy pouczeni mentorskim tonem, co ludobójstwem było, a co nie, ale dowiedzieliśmy się także, że – uwaga! – żadnego ludobójstwa na Polakach nie było! Skandal w biały dzień, zwłaszcza że obchodzimy 65. rocznicę Powstania Warszawskiego, w czasie którego Niemcy wyrzynali dzielnicę po dzielnicy, mordując kobiety, dzieci i starców tylko dlatego, że byli Polakami. Podobnie też w tym samym czasie postępowali „mołojcy” spod znaku tryzuba, o których Wiktor Juszczenko był ostatnio łaskaw powiedzieć, że „zapisali się oni złotymi zgłoskami w historii”. Obchodzimy też 70. rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow, którego pochodną była Zbrodnia Katyńska. Tę ostatnią prezydent Lech Kaczyński słusznie porównał do holokaustu Żydów. 

Jako duszpasterz Ormian cieszę się, że na konferencji będzie mowa o ludobójstwie dokonanym na Ormianach w 1915 r. Do niedawna, głównie ze względu na wojnę w Iraku i sojusz wojenny z Turcją, ten temat też był zakazany. Prelekcję na ten temat ma wygłosić prof. Grzegorz Kucharczyk, autor doskonałej publikacji pt. „Ludobójstwo Ormian – pierwszy holokaust XX wieku”. Nawiasem mówiąc, tytuł tej książki był tak samo atakowany, jak przytoczona wypowiedź prezydenta RP. Cieszę się też, że będą informacje o wydarzeniach w Darfurze i Ruandzie oraz na Bałkanach. O tym trzeba jak najwięcej pisać i mówić. Przeraża mnie jednak fakt, że instytucja utrzymywana z pieniędzy polskiego podatnika podjęła decyzję o pominięciu na konferencji zbrodni dokonanych na Polakach. Oczywiście nie jest to przypadek, bo w czasie tego spotkania pierwsze skrzypce mają odegrać osoby ze środowiska „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”, a więc mające taką, a nie inną wizję historii. Dobrze byłoby jednak, aby przedstawiciele środowisk patriotycznych poszli na konferencję, która odbędzie się 10-11 września br. i zadawali z sali pytania, czy było, czy nie ludobójstwo na Polakach? 

Co się jednak dziwić Domowi Spotkań, jeżeli polskie MSZ postępuje jeszcze gorzej. Głównie za sprawą Radka Sikorskiego. Widać to najlepiej w sprawach polsko-ukraińskich, w których stosowana jest zasada asymetrii. Polega ona na tym, że naszemu wschodniemu sąsiadowi daje się wszystko, co on tylko chce, ale nie żąda się w zamian niczego.

Najlepszym przykładem jest decyzja o oddaniu Ukraińcom w Przemyślu zbudowanego przed wojną „Narodnego Domu”, ale bez jakichkolwiek starań, aby polskie organizacje społeczne we Lwowie też odzyskały swoje mienie, choć jeden obiekt. Podobnie jest w innych miastach. Związek Polaków na Ukrainie, z siedzibą w Kijowie przy ul. Gogolewskiej 23, od początku lat 90. pracuje w… piwnicy, bo nie może uzyskać innego lokalu. Władze ukraińskie nie finansują także polskiego dwutygodnika „Dziennik Kijowski”, choć na ukraińskojęzyczne „Nasze Słowo” idą z polskiego budżetu ogromne kwoty. Źeby czara goryczy się całkiem przelała, trzeba dodać, że ostatnio władze Kijowa wycofały się z postawienia pomnika Juliusza Słowackiego, który urodził się w Krzemieńcu na Wołyniu, choć obecny rok z okazji 200. rocznicy jego urodzin Sejm RP ogłosił rokiem owego wieszcza narodowego. Przywieziony z Polski postument trafił więc do magazynu. I to w chwili, gdy prezydenci Polski i Ukrainy będą odsłaniać pomnik ukraiński na warszawskiej Woli. 

Polacy zza Buga nie mogą pojąć takiej – jak oni to określają – „bezgranicznej durnoty”. Słusznie też twierdzą, że o ile w okresie międzywojennym Józef Beck prowadził dyplomację „artylerii konnej” (minister MSZ był dzielnym oficerem tej formacji), o tyle Radek Sikorski prowadzi dyplomację „konika na biegunach”. Co więcej, minister Sikorski wsłuchany w każdy, choćby najmniejszy szept dobiegający z ambasady amerykańskiej czy z waszyngtońskich salonów, jest kompletnie głuchy na głośne wołanie swoich rodaków. Z kolei prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nie zapomina o swojej diasporze, zwłaszcza o nastrojonej probanderowsko.

Na koniec pragnę podziękować wszystkim, którzy przysłali mi wyrazy solidarności w związku pogróżkami, które po nagonce personalnej prowadzonej przez pewne osoby ze środowiska „Gazety Wyborczej” i „Naszego Słowa” otrzymałem od nacjonalistów ukraińskich. Były groźby karalne typu „Isakowicz, chcesz żebym Ci zagwarantował, że w krótkim czasie Twój katolicki ryj zostanie obity?” czy też „wyrosła już osika dla Judasza”. Sprawę zgłosiłem na policję i jest prowadzone śledztwo. Czytelnicy pytają mnie, co na to ks. kard. Stanisław Dziwisz i kuria krakowska. Odpowiadam: milczą jak zaklęci. To też dyplomacja. Wielka dyplomacja. 

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Za: niezelezna.pl | http://www.niezalezna.pl/article/show/id/24916

Skip to content