Aktualizacja strony została wstrzymana

W służbie powszechnego braterstwa. Co mają wspólnego Józef Piłsudski i Karol Wojtyła?

Co mają wspólnego Józef Piłsudski i Karol Wojtyła? A choćby to że pierwszy, jako czołowy polityk okresu międzywojnia, a drugi jako Biskup Krakowski spotkali się z „Boginią Umą” znaną też jako „Świetlista Dusza” czyli teozofką i synkretystką Wandą Dynowską.

 

Urodzona w roku 1888 Dynowska pochodziła z zamożnej rodziny mieszkającej na terenie dawnych Polskich Inflant, wówczas w carskiej Rosji. Jak pisze K. Tokarski w szkicu o życiorysie Dynowskiej (por.): „Panna Dynowska wiele czytała, m.in. Biblię, Bhagawadgitę i Koran, polską poezję romantyczną i dzieła polskich filozofów XIX w.” Skąd takie zainteresowania? „Matka zorganizowała dla córki prywatne nauczanie w ich domostwie, zapraszając do siebie nauczycieli. Jednym z nich był Tadeusz Miciński, związany z Warszawskim Towarzystwem Teozoficznym, który wówczas zainteresował Wandę teozofią i mistycyzmem.” (por.) Młoda Dynowska studiowała na uniwersytetach w Krakowie i Lozannie. Weszła w rosyjskie kręgi teozoficzne i zainteresowała „duchowością” dalekiego Wschodu. Teozofia rozpropagowana przez Helenę Bławatską pod koniec XIX wieku była prekursorem New Age – modernistyczną synkretyczną mieszanką, w której łączyły panteizm, reinkarnacja, karma i powszechne braterstwo, mieszanką będącą zatem wodą na młyn masonerii i chętnie w masońskich kręgach podejmowaną. Dynowska po kontaktach z teozofami w Rosji odwiedziła m.in. Francję i Włochy, gdzie zgłosiła akces do tamtejszego Towarzystwa Teozoficznego. Jak pisze Janusz Cisek w artykule Marszałek i teozofowie (Rzeczpospolita 1997, nr 284), gdy Polska w roku 1918 odzyskała niepodległość Dynowska postanowiła utworzyć miejscowe towarzystwo teozoficzne i przyjechała do Warszawy z pełnomocnictwami prezes Towarzystwa Teozoficznego Anny Besant.

Pierwsze spotkanie teozofów odbyło się w Nowy Rok 1920 a od następnego roku Dynowska redagowała czasopismo „Przegląd Teozoficzny”, zostając też w roku 1923 sekretarzem generalnym Polskiego Towarzystwa Teozoficznego. W jednym z pierwszych numerów „Przeglądu” ukazał się manifest polskich teozofów, który głosił (por.):

„Trzy są zasadnicze cele Towarzystwa;

1) Utworzenie zawiązku wszechludzkiego Braterstwa bez różnicy rasy, narodowości, płci, wyznania i t. d.

2) Prowadzenie studjów porównawczych nad religjami, filozofją i nauką.

3) Badanie nieznanych praw natury i ukrytych sił człowieka.

Towarzystwo nie posiada żadnych dogmatów (…), można nie przyjmować żadnej z teorji teozoficznych, oprócz idei wszechludzkiego Braterstwa, i zostać członkiem Towarzystwa – więcej — być teozofem z Ducha. (…) Towarzystwo składa się z ludzi różnych ras, narodowości, wyznań; z ludzi, którzy uczą się, studjują, badają głębokie prawa natury, rządzącej ewolucją jednostek, społeczeństw światów; i prawdy duchowe, ukryte w religijnych systemach. (…) Najszerszą tolerancję i szacunek dla wszystkich szczerych przekonań ludzkich uważają teozofowie za swój obowiązek, starają się je stosować zawsze, do wszystkich bez wyjątku. Nie potępiają ciemnoty, ignorancji i ciasnoty w poglądach, lecz starają się wnieść wszędzie światło wiedzy prawdziwej, rozpraszające mroki przesądów i fanatyzmu, bezstronność i rozumiejącą życzliwość. Pragną wszystkiemi siłami służyć ludziom, wnosząc we wszystkie dziedziny myśli i życia pierwiastek istotnego Braterstwa, pogody i wiary w moc ducha ludzkiego. Każdą religję, filozofję, naukę uważają za przejawienie Boskiej, nieskończonej, niewyczerpanej Mądrości. Tej Mądrości sługą jest całe Towarzystwo Teozoficzne.

Aby się stać teozofem, nikt się nie potrzebuje oddalać od religji, którą wyznaje. Gdy sięgnie w samą głąb swojej wiary, gdy szerzej zrozumie mistyczne piękno jej nauki i wniknie w’żywe znaczenie jej duchowych prawd, chcąc czynem własnego życia dać im świadectwo – stanie się teozofem. Można więc być teozofem, a zarazem dobrym Chrześcijaninem, Buddystą lub Machometaninem. Ale też można być dobrym teozofem, nie należąc do żadnego z wyznań. Teozofja przywraca światu zapomnianą Wiedzę Ducha, wedle której naszą indywidualnością najgłębszą jest Duch, zaś umysł i ciało są tylko jego narzędziami. Odkrywając ezoteryczne znaczenie Ksiąg Świętych (wszystkich religji), godzi je z nauką, a tem samem usprawiedliwia przed krytycyzmem intellektu, z równą siłą, jak czyniła to zawsze intuicja. Wskazuje cel najgłębszych dążeń i tęsknot ludzkiego serca, potwierdza i wzmacnia wiarę w moc ducha ludzkiego, dążącego nieustannie naprzód ku szczytom ewolucji — ku „nadczłowieczeństwu”.

Jak widać podpisałby się pod tym manifestem nawet dziś niejaki Juval Harari.

W cytowanym wyżej numerze Dynowska przedstawiła relację z „wszechświatowego” kongresu teozofów w Paryżu. Jak wskazywała: „Religje, nie dając odpowiedzi zadawalniaiącej na główne uporczywie dręczące pytania, nie rzucają światła, które by chaos dzisiejszy rozjaśnić mogło. Teozofowie, przyjmując wielkie Prawa Reinkarnacji i Przyczynowości, ewolucji ducha zarówno jak materji, posiadają klucz do szerokiego filozoficznego zrozumienia wielkich linji ludzkiej historji i tragicznych jej powikłań i węzłów.”

 

Plakat reklamujący jeden z odczytów Dynowskiej

 

Dynowska pisała okultystyczne i synkretyczne teksty np. antychrześcijańską (godzącą w Bóstwo Chrystusa) książkę Czy tylko raz żyjemy na ziemi : rzecz o reinkarnacji. Podjęła współpracę z angielską teozofką Arnold przysłaną do Polski przez Besant celem założenia szkoły ezoterycznej. Brała również udział w reaktywacji masonerii w Polsce. Jak wskazuje K. Tokarski: „Dynowska wraz z Tadeuszem Bibro i Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem tworzą, w oparciu o federację angielską, w 1925 pierwszy trójkąt “Le Droit Humain” i do czasu powstania samodzielnej polskiej federacji Wanda, nosząca w organizacji nazwisko Doboszówna, była przedstawicielem Masonerii Mieszanej w Radzie Najwyższej w Paryżu. (…)Wanda Dynowska uczestniczy we wszystkich europejskich kongresach Towarzystwa Teozoficznego i w zjazdach Zakonu Gwiazdy na Wschodzie. Przebywa w Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Francji, Jugosławii, Rumunii, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii. (…)Podobnie jak wielu polskich teozofów należała do Zakonu Gwiazdy na Wschodzie, który u nas nosił nazwę Zakonu Jutrzenki (przewodniczyła mu Helena Bołoz-Antoniewiczowa). Zakon miał za zadanie przygotować ludzkość na pojawienie się na Ziemi kolejnej inkarnacji Wielkiego Nauczyciela Świata, co miało się dokonać w osobie Jiddu Krishnamurtiego. W 1927 r. Rada Zakonu ogłosiła, że inkarnacja już się dokonała i w związku z tym zmieniono nazwę na Zakon Gwiazdy (u nas od początku 1929 r. na Zakon Gwiazdy w Polsce) i przyjęto nowy program działania. W sierpniu 1927 r. przyjechała do Warszawy Sekretarz Generalny Wszechświatowego Towarzystwa Teozoficznego, Annie Besant. Odbyła szereg grupowych i indywidualnych spotkań z polskimi teozofami” (por.) Jej współpracownikiem w różnych wywrotowych dziełach był generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Został m.in. on „kapłanem” utworzonego przez Dynowską „Liberalnego Kościoła Katolickiego”, który miał na celu forsowanie masońskiego założenia rozmywania religii na bazie „wolności religijnej” i działań „ekumenicznych”. Powstało również teozoficzne wydawnictwo „Adyar” oraz społeczno-polityczne ramię – organizacja Służebnicy Polscy.

Swoimi działaniami w służbie postępu Dynowska zainteresowała też Józefa Piłsudskiego przebywającego w roku 1924 w Sulejówku. Jak wskazuje autor biografii Karaszewicza-Tokarzewskiego D. Bargiełowski (Po trzykroć pierwszy. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, generał broni, wolnomularz, kapłan Kościoła liberalnokatolickiego) Dynowska zwróciła się do Piłsudskiego w kwestii utworzenia Zakonu Wolnomularstwa Zjednoczonego, „pytając o zdanie, radę, niemal pozwolenie. Bargiełowski cytuje też wspomnienia Aleksandry Piłsudskiej dotyczące Dynowskiej: „[Karaszewicz-Tokarzewski] zainteresował Piłsudskiego organizacją kobiecą, prowadzoną przez panią Dynowską, organizacją teozofów, której dobór personalny odpowiada wszelkim wymogom konspiracji. Uważa, że jeżeli zajdzie potrzeba, Piłsudski może się nią posłużyć bez obawy, gdyż pani Dynowska ręczy za solidarność członkiń”. Faktycznie, gdy nastąpił zamach majowy teozofowie i służebnicy pomagali siłom Piłsudskiego (por. np.). Piłsudski odwdzięczał zaufanie Dynowskiej – Bargiełowski cytuje jej list wspomnieniowy, wskazujący że w latach 1925/26 Piłsudski odwiedzał jej wspólnotę i nawet nocował tam kilka razy. J. Cisek cytuje z kolei list Dynowskiej z roku 1958 do Władysława Poboga-Malinowskiego, w którym pisze ona że: „Komendant interesował się okultyzmem, przekazywaniem myśli na odległość, przeczuciami, itd. Do Towarzystwa Teozoficznego miał stosunek b. pozytywny głównie jako dla siły pracującej dla odrodzenia moralnego (…) Nieraz prosił mnie o opowiadanie o jego pracach. W 1925 Piłsudski zetknął się z prezesem światowego Towarzystwa Teozoficznego dr Arundal(e)”.

Odnośnie tej wizyty Arundala oddajmy znów głos K. Tokarskiemu: „Pod koniec pierwszego pięciolecia działalności PTT, kiedy Dynowska utworzyła wspólnotę podobną do paryskiej, w której przez jakiś czas mieszkała na zaproszenie Pasqualine Mallet, postanowiła zaprosić do Polski dra George’a Arundale z żoną Rukmini Devi. Dwukrotne ich odwiedziny były wydarzeniem wielkiej miary, w ich wyniku kilku polskich teozofów, a wśród nich bohaterkę niniejszego szkicu, przyjęto do Zakonu Służebników.”

 

Sierpień 1927. Pożegnanie Anny Bessant – szefowej „Wszechświatowej” Teozofii na lotnisku w Warszawie. W I rzędzie : M. Karaszewicz-Tokarzewski (w mundurze), A. Bessant, W. Dynowska (obie z kwiatami)

 

Śmierć Marszałka wywarła wielkie wrażenie na Dynowskiej. „Jesienią 1935 r. pożegnała się z Polską, odwiedzając w Krakowie Wawel i Kopiec Piłsudskiego” (por.) Wyjechała do Indii, do aszramu jednego z miejscowych guru, poznając hinduizm i jogę. Dalej prowadziła działalności „filantropijną” – takż na rzecz tych Polaków, którzy podczas II wojny światowej dotarła do Indii. Po wojnie działała na rzecz niepodległości Indii i Tybetu. Formalnie wystąpiła z Towarzystwa Teozoficznego, ale przy pisaniu swoich dzieł m.in. Antologii indyjskiej korzystała z gościnności biblioteki Towarzystwa Teozoficznego w Adyarze, zaś wśród wydanych przez nią dzieł znalazły się pisma wspomnianych Arundala i Anny Besant.

W sierpniu 1960 przyjął ją na audiencji w Krakowie Biskup Karol Wojtyła, któremu podarowała Antologię indyjską. Potem Dynowska wyjechała znów do Indii, gdzie zamieszkała w Dharamsali, siedzibie Dalaj Lamy na wychodźstwie. Uważano ją nawet za „przybraną matkę dalajlamy”. Dalej pisała. „W 1962 r. ukazuje się Nauka Buddy Paula Carusa. Książka ta była podstawą do nauczania religii w opowiadaniach, kiedy młodzi Tybetańczycy przebywający w Madrasie (porą zimową) w każdy wolny dzień przychodzili do adyarskiego mieszkania – jak ją nazywali – Babci Moli. W 1965 r. ukazuje się Buddyzm mahajana, a w 1967 uroczy tomik Wianuszek drogocenny o Dharmie Buddy wśród Ptaków – Ludowa Pieśń Tybetańska.” (por.)

To co potem następuje doskonale obrazuje posoborowy zamęt. W październiku 1969 w piśmie Kurii Metropolitalnej kard. Wojtyły – „Tygodniku Powszechnym” ukazał się wywiad ks. Adama Bonieckiego z Wandą Dynowską pt. „Gandhi, aszramy i Tybetańczycy”. Po udzieleniu wywiadu Dynowska nie wyjeżdża jednak z Krakowa, lecz czeka aż wróci do niego Karol Wojtyła już jako Kardynał. Podczas audiencji Wojtyła obiecał Dynowskiej, jak pisze Boniecki, odprawić Msze w intencji zamordowanych Tybetańczyków (buddystów i animistów). Dynowska miała z kolei zapowiedzieć że „Kardynał Wojtyła będzie pierwszym słowiańskim papieżem”.

W roku 1970 Dynowska zapadła na zdrowiu i zamieszkała w katolickim klasztorze w Mysore. Odwiedzali ją jednak z pociechą duchową lamowie. Jak pisze K. Tokarski spotykała się też z ks. Marianem Batogowskim (por.): „Dzięki katolickiemu arcybiskupowi Mysore nawiązał z nią kontakt ks. Marian Batogowski. Długie były rodaków rozmowy, czytali wiersze Konopnickiej, dyskutowali, ksiądz przyniósł jej okruchy polskiego chleba (…)20 marca 1971 r. przyjęła Sakramenty św., odprawiła wspólnie z ks. Batogowskim medytację i krótko przed północą umarła. Zgodnie z jej ostatnią wolą i za zgodą arcybiskupa Mysore tej samej nocy jej zwłoki Tybetańczycy zabrali do Bylakuppe , gdzie następnego dnia lamowie, przy współudziale tamtejszej społeczności, dokonali obrzędów pogrzebowych. Pamięć Wandy Dynowskiej uczczono bardzo znaczącym gestem, budując w pobliżu Bylakuppe stuppę Tenzin Chodon”.

Jak należy dodać przyjęcie Komunii Świętej nie sprzeciwia się w żaden sposób podejściu synkretycznemu a ciało Dynowskiej „katolicki” klasztor wydał, zgodnie z jej ostatnią wolą, by pochowano ją według pogańskich obrzędów buddyjskich zaś zwłoki spalono. Jak podaje anglojęzyczna „Encyklopedia Teozoficzna” epitafium dla niej głosi:

Tu spoczywa Dusza Uniwersalna – polska teozofka – urodzona jako katoliczka, przyjęła hinduizm i zajęła się służbą na rzecz praktycznego altruizmu buddyjskiego

W Polsce ks. Boniecki posunął się nawet do tego że w „Tygodniku Powszechnym” z 9 maja 1971 (nr 19) zamieścił tekst o zmarłej pod bluźnierczym tytułem „Wanda Umadewi-Dynowska” (dewi oznacza boginię)

Teozofowie nadwiślańscy: gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, Wanda Dynowska i Helena Bołoz-Antoniewiczowa

V.R.S.

Podobne tematy:

 

Źródło: Gloria.tv (02-12-2022)

 

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (02-12-2022) | https://dakowski.pl/10684-2/