Aktualizacja strony została wstrzymana

Chcącemu dzieje się krzywda – Izabela Brodacka Falzmann

Volenti non fit iniuria czyli chcącemu nie dzieje się krzywda – to zasada, którą sformułował w II wieku nowej ery rzymski jurysta Gnaeus Domitius Annius Ulpianus. Gorącymi wyznawcami tej zasady są wszelkiej maści liberałowie, libertarianie i anarchiści. Stawiają oni wolność jednostki ponad jej własnym dobrem a także ponad dobrem społeczności.

Dobrym przykładem zastosowania tej zasady jest zgoda prawa na uprawianie boksu czy alpinizmu. Zarówno bokser jak i alpinista zdają sobie sprawę, że uprawiając wybrany sport ryzykują utratę zdrowia a nawet życia. Czynią to rzekomo w pełnej świadomości i na własną odpowiedzialność.

Przeciwnicy alpinizmu argumentują, że w akcjach ratunkowych giną ratownicy a poza tym to społeczeństwo ponosi na ogół koszty akcji ratunkowych i leczenia szpitalnego poszkodowanych. To samo dotyczy bokserów, którzy doznają ciężkich urazów mózgu, alkoholików których leczy się z marskości wątroby czy narkomanów, którzy zniszczywszy sobie na własne życzenie zdrowie dostają potem dożywotnią rentę.

Gdyby chciało się zatem konsekwentnie stosować liberalną zasadę, że każdy sam ponosi konsekwencje własnych wolnych wyborów, należałoby odmówić bezpłatnego leczenia również otyłym bo nie pilnując wagi doprowadzają do licznych chorób, osobom na eksponowanych stanowiskach, bo dla pieniędzy czy dla kariery doprowadzają się do zawału, dżokejom – bo upadek z konia grozi ciężkimi urazami, a przede wszystkim lekarzom, bo kontakt z chorymi naraża ich na zakażenie. W ten sposób dochodzimy do absurdu i takie stosowanie prawa sparaliżowałoby życie społeczne.

Co więcej poglądy na etiologię chorób i czynniki ryzyka jak wiadomo się zmieniają i naprawdę trudno przewidzieć co może nam zaszkodzić a co pomaga w unikaniu chorób. W ciągu mego życia na przykład przynajmniej trzykrotnie zmieniały się poglądy lekarzy na skutki spożywania margaryny. Jedni nadal reklamują margarynę jako produkt chroniący przed chorobami serca, inni uważają ją za bardzo szkodliwą.

„Wśród populacji żyjących na terenach, na których obowiązuje zakaz sprzedaży produktów zawierających tłuszcze trans, odnotowuje się mniej hospitalizacji z powodu zawałów serca i udarów w porównaniu z mieszkańcami terenów, na których nie obowiązuje taki zakaz”. To wniosek z badań opublikowanych rok temu m.in. na znanym naukowym portalu http://www.sciencedaily.com przez grupę naukowców z Uniwersytetu w Chicago i Uniwersytetu Medycznego w Yale w Stanach Zjednoczonych.

Poza tym większość ludzi jest dobrowolnie (jak w USA) czy przymusowo (jak w Polsce) ubezpieczona medycznie i mają w związku z tym prawo do bezpłatnego korzystania z systemu opieki zdrowotnej.

Z drugiej strony niewątpliwie skrzywdził starszą osobę spryciarz, który odkupił od niej kamienicę w śródmieściu Warszawy za 50 złotych pomimo, że jak oświadczyła w sądzie, sama wyznaczyła taką cenę. Krzywdzi małoletnią prostytutkę klient korzystający z jej usług pomimo, że do stosunku doszło za jej zgodą a nawet zachętą.

Nowoczesne prawodawstwo wykluczyło powoływanie się na zasadę „Volenti non fit iniuria” w odniesieniu do osób małoletnich oraz niepełnosprawnych umysłowo. Z całą pewnością powinni być zatem ukarani za spowodowanie ciężkiego i nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu angielscy lekarze i psychologowie z lecznicy prowadzonej przez Tavistock and Portman Foundation Trust. Kontrola przeprowadzona przez zespół National Health Service pod kierownictwem dr Hilary Cass ujawniła, że w tej klinice bez całkowitej pewności co do diagnozy kierowano dzieci do terapii hormonalnej i okaleczających operacji, a niezgodność „płci odczuwanej” z biologiczną stwierdzano nawet u pacjentów z autyzmem.

NHS podjęło kontrolę w wyniku wyroku Sądu Najwyższego, który w grudniu 2020 roku orzekł, że klinika Tavistock zaniedbała przeprowadzenie dokładnej oceny psychiatrycznej Keiry Bell, skutkiem czego szesnastoletnia dziewczyna przeszła operację usunięcia obu piersi i zaczęła przyjmować męski hormon testosteron. Dziewczyna zbyt późno doszła do wniosku, że popełniła błąd i niepotrzebnie okaleczyła się na całe życie.

Podobny błąd popełniła być może Angelina Jolie decydując się na profilaktyczną podwójną mastektomię czyli amputację piersi po stwierdzeniu że jest nosicielką genu BRCA1 czy BRCA2. Złośliwi i jak zawsze niezawodni internauci stwierdzili, że Angelina powinna poddać się amputacji głowy gdyż to właśnie głowa najbardziej zagraża jej życiu i zdrowiu. Natomiast córka Angeliny, zamiast – jak chciała -zmienić płeć, zmieniła zdanie i funkcjonuje jako piękna dziewczyna. Na szczęście nic sobie nie urżnęła.

Jak wykryli dziennikarze liczba skierowań do kliniki Tavistock wzrosła przez ostatnią dekadę aż dwudziestokrotnie. Prawdopodobnie jest to skutek presji wywieranej na lekarzy przez aktywistów genderowych. Lekarze zgłaszający zastrzeżenia wobec podobnych praktyk byli stygmatyzowani, prześladowani a nawet zagrożeni utratą praw zawodowych.

Londyńska kancelaria prawna wniosła przeciwko klinice pozew w imieniu około tysiąca rodzin poszkodowanych pacjentów. Tom Goodhead, szef kancelarii oświadczył, że dzieci i nastolatki były w tej lecznicy pospiesznie poddawane kuracji bez odpowiedniej terapii psychologicznej i zaangażowania właściwych klinicystów, a przede wszystkim bez zgody rodziców.

To paradoks, że bez zgody obydwojga rodziców szesnastoletnia dziewczynka nie może wyjechać za granicę i nie może jeździć konno na wyścigach, natomiast może amputować sobie obie piersi skazując się w ten sposób na dożywotnie kalectwo. To paradoks, że bez zgody obydwojga rodziców nie można wyciąć dziecku wyrostka robaczkowego a można usunąć mu narządy płciowe i faszerować hormonami.

Jeszcze bardziej zdumiewające jest, że za wymierzenie dziecku klapsa rodzić może utracić prawa rodzicielskie, natomiast okaleczenie dziecka wbrew woli rodziców może być traktowane jako pełnoprawne działanie dla jego dobra. Miejmy nadzieję, że sprawa lecznicy Tavistock stanie się precedensem w walce z szaleństwami naszego zwariowanego świata.

Izabela Brodacka Falzmann

[Źródło:] https://naszeblogi.pl

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-09-20)

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

Żuraw
Szanowna Pani Izo. Dla znakomitej większości z nas nie ma bezpłatnego leczenia – praktyczne każdy płaci składkę zdrowotną. Tak że ci alpiniści, bokserzy płacą za ewentualne leczenie. Na tym polega ubezpieczenie – jeżeli mam auto casco, to nie mam bezpłatnej naprawy uszkodzonego przeze mnie auta, bo za nią zapłaciłem składką ubezpieczeniową. Którą ubezpieczyciel dobrowolnie przyjął i dobrowolnie zobowiązał się do dokonania naprawy.
Co oczywiście nie zmienia kretynizmu trwałych okaleczeń nieletnich.

ddp
To że dzieci i psychicznie chorych nie dotyczy ta zasada (bo nie potrafią cokolwiek CHCIEĆ w pełni świadomie i odpowiedzialnie), to nie znaczy że jest niesłuszna wobec dorosłych. Odrzucając całkowicie tę zasadę też dochodzimy do absurdu – do totalitarnego, socjalistycznego absurdu. Albowiem jest to znakomita definicja wolności – chodzi o to, że „człowiekowi wolnemu wolno robić niebezpieczne rzeczy”. Jeśli nie wolno, to jest niewolnikiem. Niewolnik też może (właściwie MUSI) robić niebezpieczne rzeczy, ale tylko jak jego pan rozkaże.
Błędem jest nie szanowanie wolności, ale totalitaryzm, socjalizm.

Anzelm
Zgadzając się w pełni z Panem Żurawiem, a Panią Falzmann niezupełnie, muszę wspomnieć o V Przykazaniu, którego Pani Falzmann w swoim naturalistycznym artykule nie wspomniała. Sporty tzw. ekstremalne są wykroczeniem przeciwko temu Przykazaniu i są aktywnością pogańską. Podobnie ma się sprawa z nałogami czy tzw. medycyną plastyczną itd.

bronek
Problem polega na tym, że dzisiejsze media będące w kosmatych łapkach i techniki kuszenia ludzi – powodują to, że ludzie chcą tego – czego nigdy by nie chcieli gdyby nie byli poddani podmianie im – ich szarych komórek na szatańskie odchody. Szatan też nie zerwał wiadomego jabłka osobiście dla Ewy tylko uczynił to rękami Ewy, która przecież była świadoma – co robi.

 

 


 

KOMENATARZ BIBUŁY: Pokręciła coś Szanowna Autorka tym razem, co zresztą wytknęłi powyżej zacytowani Czytelnicy.

Może dodamy jeszcze, że w USA ubezpieczenie de facto nie jest dobrowolne, a mając wykupione (za ciężkie pieniądze!) i tak trzeba dokładać do każdej wizyty, do każdego lekarstwa, nie mówiąc już o pobycie w szpitalu, po którym – cały czas mówimy o osobie z wykupionym ubezpieczeniem – często przychodzi płacić bajońskie sumy.

Ponadto, jeśli z jakichkolwiek powodów zmieniasz, porzucasz pracę, w tym samym dniu tracisz ubezpieczenie zdrowotne. Co prawda można skorzystać z planu tzw. COBRA, czyli można utrzymać dotychczasowe ubezpieczenie, jednak wtedy trzeba płacić pełną składkę (czyli tą którą płaciło się dotychczas oraz drugą część płaconą przez pracodawcę, plus 2%). W związku z tym, że pracodawca często pokrywa do 80% kosztów składki zdrowotnej, koszt COBRy wynosi często $1500 – $2500 na miesiąc! (sic!) Co gorsza, gdy odchodząc z pracy i rezygnując z „dobrowolności” skorzystania z COBRy, nie tylko pozbawiony jesteś jakiegokolwiek ubezpieczenia, ale w związku z tym podpadasz pod warunek „braku ciągłości ubezpieczenia” (“lapse in coverage”), co skutkuje tym, iż wykupując u nowego pracodawcy ubezpieczenie podlegasz klauzuli uwzględniającej dotychczasowe choroby (“pre-existing health conditions”), co oznacza drastyczny wzrost nowej składki zdrowotnej. Ile wynosi obecnie średnia składka zdrowotna? To zależy od tak wielu czynników, że można rozpatrywać niemal tylko indywidualnie, ale średnio dla 40-latka (bez rodziny) wynosi $438 na miesiąc (ale np. w stanie Wyoming wynosi średnio $761). Ta „średnia” oznacza, że w praktyce 50-latek będzie płacił jakieś tysiąc na miesiąc aby w teorii mieć pokrycie (od 50%-100% w zależności do zabiegu) kosztów leczenia. Oczywiście, w tego typu zdrowotne ubezpieczenie nie są w żadnym stopniu wliczone usługi dentystyczne czy optyk – to są osobne ubezpieczenia, również w pełni „dobrowolne”, wszak nie każdy musi mieć cały zestaw zębów. 

Takie są więc owoce – jak twierdzi Autorka – dobrowolności ubezpieczenia zdrowotnego w USA. Pewnie, że – per se – jest dobrowolne, że można żyć i umierać bez ubezpieczenia (ale już nie chorować), jednak nawet i wtedy w wielu stanach płaci się karę za brak ubezpieczenia (na szczęście ten federalny wymóg Obama Care zniesiono, a dotychczas kosztował kilkaset dolarów).

Jeśli zaś chodzi o poruszony temat sportów ekstremalnych, to firmy ubezpieczeniowe chronią się i wyraźnie wykluczają w swoich kontraktach pokrywanie szkód wynikłych z uprawiania sportów ekstremalnych, jak np. paralotniarstwo, wspinaczka skalna, kolarstwo górskie, skydiving, trekking, surfing, narciarstwo, snowboarding, itp.

Nie wiemy jak to wygląda w polskim systemie ubezpieczeniowym, ale jeśli te urazy są pokrywane, to wielka szkoda, że tak się dzieje. Tak, ludzie mają prawo do podejmowania ryzyka, ale powinni się na tę okoliczność ubezpieczyć, bez wciągnia do tej puli reszty społeczeństwa. Nie, to nie jest „absurd”, jak twierdzi Autorka, ale koszt dokonywania pewnych czynności niesie ze sobą podwyższone albo bardzo wysokie ryzyko, za które nie powino się obciążać społeczeństwa. Jak ktoś chce skakać na koniach, jeździć na rajdach samochodowych, uprawiać skoki spadochronowe, wspinać się po skałach, szaleć po urwiskach na rowerze, uprawiać alpinistykę – proszę bardzo, ale niech wie, że będzie musiał zapłacić za ewentualne skutki, albo wcześniej ubezpieczyć się.

Oczywiście nie sposób tutaj nie wspomnieć o pokrywaniu skutków nieprzemyślanych decyzji, jak np. zaszczepienia się, których skutki zdrowotne też powinny być wykluczone z ubezpieczenia. No, ale dopóki będzie obowiązywała mantra współczesnej medycyny, że „szczepionki są bezpieczene i skuteczne”, nie ma mowy o zmianie podejścia firm ubezpieczeniowych, które – choć rzekomo kierują się biznesowymi priorytetami – są w sidłach tych samych budowniczych Nowej Ludzkości.

Wszystkie bez wyjątku szczepionki przyczyniają się bowiem do późniejszych chorób i osłabienia zdrowia w całym życiu, zatem powinny być specjalnie traktowane przez firmy ubezpieczeniowe, lecz z wiadomych względów do tego nie dojdzie. Gdyby zrezygnować ze szczepionek, ze szczepienia dzieci, spadłaby zachorowalność społeczeństw i śmiertelność, lecz w rezultacie wielu podjęłoby decyzję o nieubezpieczaniu się, więc nie jest to na rękę firmom ubezpieczeniowym, które i tak w tym aspekcie nie kierują się decyzjami stricte biznesowymi.

W kilku innych poruszonych sprawach dochodzimy do zbieżności z poglądami Autorki: totalitaryzm współczesnej nie-naukowej medycyny doprowadził do wielu wypaczeń i winni powinni za to ponieść surowe konsekwencje. No, ale do tego też nigdy nie dojdzie.

 


 

Skip to content