Aktualizacja strony została wstrzymana

Śladami obrzydliwie bogatych – Alex Diggins

Ile pieniędzy, to za dużo pieniędzy? W 2016 r. 54-letnia była modelka rozwiodła się ze swoim  saudyjskim mężem – miliarderem. Dokumenty sądowe ujawniły jej bijący po oczach styl życia: budżet na podróże w wysokości 2,1 mln funtów rocznie, 1,02 mln funtów na ubrania i biżuterię oraz środki wystarczające na 52 pary nowych butów. Zażądała ugody w wysokości ponad 500 milionów funtów. Sędzia przyznał jej 53 miliony funtów.

Przykład ten jest jednym z wielu opisanych w książce Caroline Knowles, „Poważne pieniądze”. Jest to zaskakujące studium na temat stylu życia ludzi bardzo bogatych. Knowles, socjolog, przemierza Londyn niczym współczesny Charles Booth, by zbadać ślady, jakie bogactwo pozostawiło w mieście i jego okolicach. Jej zdaniem, ten spacer „odsłania politykę, niczym nieusuwalny element krajobrazu”.

Zaczyna w City – sercu londyńskiej machiny do robienia pieniędzy – i przesuwa się na zewnątrz, przez dzielnice Belgravia, Mayfair i Kensington, aż po plutokratyczne bastiony, takie jak Richmond i Virginia Water w Surrey. Po drodze spotyka osoby znajdujące się na orbicie ultra-bogatych – od portiera w hotelu Dorchester po kierownika ochrony, który zarabia 300 000 funtów rocznie – ale rzadko rozmawia z samymi bogaczami. Podobnie jak w przypadku wielu pustostanów w Belgravii, są oni tam nieobecni, nawet jeśli kształtują miasto na swój własny obraz.

Knowles jest wyczulona na szczegóły. Nocni menedżerowie w najbardziej prestiżowych hotelach Mayfair uważnie przyglądają się samotnym kobietom zamawiającym zieloną herbatę – ulubiony napój osób świadczących usługi seksualne(w moich czasach, to się inaczej nazywało-przyp. tłumacza), jak mówi jej jeden z nich. Mantra „jeszcze więcej”, w wytwornych hotelach oznacza, że personel posuwa się do absurdów, aby zadowolić bogatych i spełniać ich zachcianki. Jeden z menedżerów opowiada, że został wysłany po kawałek trawnika, ponieważ pekińczyk gościa srał tylko na prawdziwą trawę.

W innym miejscu, autorka analizuje manię super-suteren. Te destrukcyjne inwestycje stanowią zagrożenie zarówno dla spójności sąsiedzkiej, jak i dla równowagi architektonicznej miasta. Podobnie jak w przypadku mega jachtów, istnieją różne stopnie luksusu – i zazdrości. „Duże” sutereny mają dwie kondygnacje, natomiast „mega” sutereny rozciągają się na co najmniej trzy kondygnacje w głąb ziemi.  Pomimo ich ogromnego rozmachu, nadal są pozbawione okien i wkopane w ziemię. Wypełnione są siłowniami, salami kinowymi i piwnicami na wino, choć nadal noszą posmak nekropoli.  Budowlańcy czasami pozostawiają w tych miejscach  maszyny do robót ziemnych; w przypadku wielomilionowego projektu po prostu nie opłaca się ich wydobywać na powierzchnię. Te markery stratygraficzne będą świadczyć o skrajnej nierówności Londynu jeszcze długo po tym, jak ich właściciele sobie pójdą.

Najmocniejszy rozdział poświęcony jest jednak dziedzictwu Grenfell Tower. Jego zwęglony szkielet, górujący niczym „częściowo zepsuty ząb” nad ulicami North Kensington, jest – jak przekonuje Knowles – niezatartym „symbolem traumy i świadectwem”. Katastrofa z 2017 roku – najtragiczniejsza od czasów II wojny światowej, w której zginęło 71 mieszkańców – wydarzyła się w jednej z najbardziej podzielonych ekonomicznie dzielnic Londynu. Tragedia ta była rzadkim momentem, w którym „równoległe linie tramwajowe bogatych i biednych (…) chwilowo się skrzyżowały”. Niektórzy mieszkańcy Kensington podchodzą bardzo emocjonalnie do tej „mieszanki”, mając na myśli oczywiste nierówności, wytyczone wzdłuż podziałów rasowych: „Bieda i rasizm stają się głownymi zasobami tej dzielnicy”. W cieniu Grenfell trudno zaprzeczyć temu, że nadmierne bogactwo deformuje miasto, niszczy wspólnotę i ogranicza odpowiedzialność.

Jej relacja jest jednak frustrująca. W książce brak jest głosu ludzi bardzo bogatych – wydaje się to być przeoczeniem z jej strony. Badając ich życie i odwiedzając ich siedziby, Knowles przypomina archeologa lub przewodnika na safari. Bogaci jawią się tutaj jako dawno wymarła cywilizacja, egzotyczny gatunek. Skłonność do nadawania rozmówcom pseudonimów jest sprytnym akcentem, ale szkodzi  argumentacji – obserwacje rozmywają się w uogólnieniach, a anonimowość stępia te spostrzeżenia.

W istocie, w niektórych miejscach jej książka ma swoje słabe momenty, zwłaszcza w dyskusji na temat miejsca kobiet w tym świecie. Najwyższe sfery bogactwa są bez wątpienia męskie: „Tylko 11% światowych miliarderów i tylko 10% milionerów to kobiety”. Mimo że poznała kilka kobiet z tych 10%, wciąż kusi ją stwierdzenie w rodzaju „to tak, jakby ostatnie dekady działań feministycznych zupełnie ominęły te środowiska”. Czyżby patriarchat uwierał  szczególnie mocno, jeśli korzysta się z banku Coutts? Czy życie zamożnych kobiet jest w jakiś wyjątkowy sposób obciążone mizoginią? Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Ale nie jestem też pewny, czy wie to Knowles.

Niefortunne jest też jej wyczucie czasu. „Poważne pieniądze” kończą się tematem pandemii Covid, spekulując, w jaki sposób zmieni ona kształt miast. Wojna na Ukrainie wymusiła jednak bardziej naglące – i celne – rozważania na temat tajemniczego, zagranicznego bogactwa. Spotkania Knowles z rosyjskimi emigrantami są pełne entuzjazmu, unikają komunałów o Nowiczoku i Jimmy’m Choo. Spotyka się z finansistą, który mówi jej, że tęskni za niedostatkami życia w dawnym ZSRR, nawet gdy wyciera włosy do sucha, świeżo po treningu w siłowni swojego wartego 10 milionów funtów mieszkania w Kensington.

 Inny ekstrawagancki filantrop, który dorobił się majątku w czasach, gdy po upadku Związku Radzieckiego szczury zjadały szczury, mówi, że jest zdeterminowany, aby teraz zrobić coś dobrego ze swoimi pieniędzmi – co ku jego radości, wiąże się ze zrównoważonym biznesem kawiorowym, w którym ryby są łaskotane, a nie zabijane, celem uzyskania kawioru. Takie spostrzeżenia nie idą w parze z  chwytliwymi nagłówkami gazet, demonizującymi zagraniczne bogactwo. Tworzy to wrażenie, że czytelnik chciałby spędzać więcej czasu w towarzystwie tych niezwykłych – i zabawnych  Rosjan.

Bogaci, pisze Knowles, postrzegają biednych „trochę jak w zoo… jak patrzenie na tygrysa w rezerwacie”. W książce „Poważne pieniądze” również opisuje swoje pełne zapału, choć nieco powierzchowne, podejście do tego tematu. Jest to dowcipny przewodnik po ekstrawagancjach ludzi bardzo bogatych. Ale ci, którzy rzeczywiście stoją za pozłacanymi kratami, pozostają nieuchwytni.

Alex Diggins

 

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Critic (19 May, 2022) – „Walking the path of the stupidly rich”

Skip to content