Aktualizacja strony została wstrzymana

Droga od Pascendi św. Piusa X do satanistycznej Synodalności wybrukowana jest kompromisami – Robert Morrison

Jak to opisał Christopher Ferrara w swoim artykule z 2009 roku w The Remnant, Fatima i Akita: A Fateful Concurrence(Fatima i Akita: Prorocza jednomyślność):

 

Mamy powody, aby wierzyć, że (wciąż ukryta) Trzecia Tajemnica Fatimska zawiera „zasadniczo to samo” przesłanie, które Matka Boża przekazała w 1973 r. siostrze Agnes Sasagawa w Akita, w Japonii.

W swojej książce „Wciąż ukrywana Tajemnica”, ujawniam, że były kardynał Ratzinger, który rozmawiał w Rzymie twarzą w twarz z biskupem Ito na temat objawień w Akicie, powiedział Howardowi Dee, byłemu ambasadorowi Filipin przy Watykanie, że orędzie fatimskie i orędzie z Akity są 'zasadniczo takie same’. W takim razie należałoby się spodziewać, że w orędziu fatimskim znajdziemy coś „zasadniczo podobnego” jak w orędziu z Akity z 13 października 1973 r., które miało miejsce w samą rocznicę cudu słońca w Fatimie.

 

Czytając orędzie Matki Bożej z Akity, możemy zrozumieć, dlaczego papieże nie ujawnili treści Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej:

 

Dzieło szatana przeniknie nawet do Kościoła w taki sposób, że będzie się widziało kardynałów przeciw kardynałom, biskupów przeciw biskupom. Kapłani, którzy mnie czczą, będą wyszydzani i krytykowani przez swoich współbraci. Kościoły i ołtarze zostaną splądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy godzą się na kompromisy, a demon będzie naciskał na wielu kapłanów i dusze konsekrowane, aby porzuciły służbę Panu.

 

Ci, którzy ukryli tekst Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, to ci sami dywersanci, którzy atakują Kościół od wewnątrz.  Wierni katolicy obserwują tę sytuację od Soboru Watykańskiego II. Akita – i całkiem możliwe, że także Fatima – potwierdzają, że właściwie postrzegamy rzeczywistość w Kościele i że Bóg chce, abyśmy zwalczali zło, przed którym ostrzegała Matka Boża.

To ostrzeżenie z Akita zawiera również klucz do zrozumienia katastrof teologicznych, które nękają Kościół: „Kościół będzie pełen tych, którzy akceptują kompromisy.”

W swojej encyklice o modernizmie Pascendi Dominici Gregis z 1907 r. Papież Św. Pius X szczegółowo opisał sposób, w jaki moderniści próbują zmienić nauczanie Kościoła poprzez proces niekończących się kompromisów. W tym długim cytacie widzimy schemat wszystkich szkód, jakie szatan wyrządził Kościołowi z pomocą swoich antykatolickich dywersantów:

 

Zatem, badając dokładniej idee modernistów, ewolucja jest opisywana jako wynik konfliktu dwóch sił, z których jedna zmierza ku postępowi, a druga ku konserwatyzmowi. Siłą konserwującą w Kościele jest tradycja, a tradycja jest reprezentowana przez autorytet religijny, i to zarówno z mocy prawa, jak i w rzeczywistości. Z mocy prawa bowiem do samej natury autorytetu należy ochrona tradycji, a tym samym autorytet, wyniesiony ponad zmienność życia, słabo lub wcale nie odczuwa bodźców postępu.

Z drugiej strony, siła postępu, która odpowiada na wewnętrzne popędy, tkwi w sumieniach poszczególnych ludzi i tam się rozwija – zwłaszcza w tych z nich, którzy pozostają w najbardziej zażyłych kontaktach ze światem. Zwróćcie uwagę, Czcigodni Bracia, na pojawienie się już teraz tej najbardziej zgubnej doktryny, która ze świeckich uczyniłaby czynnik postępu w Kościele.

Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”

 

Ten proces kompromisu napędza wszystkie „zmiany i postępy” modernistów, dlatego możemy zrozumieć, dlaczego Matka Boża z Akity podkreśliła ten aspekt kryzysu. Choć prawdą jest, że rola świeckich jako „czynnika postępu w Kościele” nigdy nie była tak wyraźna jak teraz, wraz z niedorzecznym Synodem o Synodalności, to przede wszystkim, postępowi dywersanci szatana odnieśli bezprecedensowe zwycięstwo na Soborze Watykańskim II, właśnie dzięki temu procesowi kompromisu opisanemu przez Św. Piusa X.

Z perspektywy czasu możemy dostrzec, jak postępowcy na SW II wykorzystali staranne wysiłki wiernych biskupów Soboru do realizacji własnych celów. Weźmy na przykład biografię Arcybiskupa Marcela Lefebvre, autorstwa biskupa Tissier de Mallerais, w której opisuje on ortodoksyjne klauzule wprowadzone do soborowej Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae:

„Klauzule zawarte w Dignitatis humanae, dotyczące „prawdziwej religii” lub „sprawiedliwych granic” wolności religijnej, umożliwiały interpretację jedenastu linijek dołączonych do Deklaracji, na sposób katolicki, nawet jeśli nie wynikało to jasno z reszty dokumentu.”

W pewnym sensie można stwierdzić, że to niewątpliwie dobrze, iż prawdziwie katoliccy Ojcowie Soboru odnieśli względne zwycięstwo, umieszczając w dokumencie język, który „prawie umożliwił” interpretację kluczowych fragmentów na sposób katolicki. W końcu wierni katolicy powinni zawsze dążyć do promowania prawdy tak jasno i w pełni, jak to tylko możliwe, a dodanie do dokumentu katolickiego języka stanowiło przeciwwagę dla heterodoksyjnego (nieprawowiernego) znaczenia kluczowych fragmentów deklaracji.

Z drugiej strony, szatan i jego postępowi teologowie wiedzieli, w jaki sposób dokument ten zostanie wykorzystany – jak później zobaczyliśmy, postępowcy użyli go i innych dokumentów SW II do promowania swoich antykatolickich inicjatyw. Postępowcy wiedzieli również, że  kompromis z ich strony, polegający na dopuszczeniu pewnych prawdziwie katolickich idei w ich postępowej deklaracji, nada dokumentowi i ich późniejszym inicjatywom z niego wynikającym, niezbędny element wiarygodności. 'Widzicie”, mogą powiedzieć (i robią to), „to jest dokument zatwierdzony przez Sobór, a więc jest to nauczanie katolickie!”.

Co gorsza, samo istnienie „kompromisowego porozumienia z błędem” w sprawach doktrynalnych podważa niezmienną naturę wiary. Nawet gdyby postępowcy nie odnieśli na Soborze żadnego innego zwycięstwa, ten dokument wystarczył, aby uczynić go absolutną klęską Kościoła. Oto dlatego O. Yves Congar ogłosił sukces SW II, jako obalenie „sztywnego systemu”:

 

Przez szczerość i otwartość swoich obrad, Sobór położył kres temu, co można określić jako sztywność systemu. Przez „system” rozumiemy spójny zbiór skodyfikowanych nauk, kazuistycznie określone reguły postępowania, szczegółową i bardzo hierarchiczną organizację, środki kontroli i nadzoru, rubryki regulujące sprawowanie kultu – wszystko to jest spuścizną scholastyki, kontrreformacji i katolickiej odnowy XIX wieku, poddanych  skutecznej rzymskiej dyscyplinie. Należy przypomnieć, że Pius XII miał powiedzieć: „Będę ostatnim papieżem, który będzie to wszystko kontynuował.”

 

Congar przypisał ten wielki sukces „szczerości i otwartości” debat SW II. Debaty te i wynikające z nich kompromisy (błędnie) sygnalizowały światu, że Kościół porzucił swój nacisk na niezmienną naturę wiary.

Tak więc, „walcząc w dobrej sprawie”, wierni biskupi katoliccy doprowadzili do tego, że dokumenty stały się z jednej strony nieco bardziej katolickie, a z drugiej – jeszcze bardziej śmiercionośne. Z perspektywy czasu trudno jest stwierdzić, co mogliby zrobić lepiej, aby chronić wiarę. Gdyby się wycofali, Sobór toczyłby się dalej bez nich.

Wszystko to ma nowe znaczenie w kontekście Synodu Franciszka na temat synodalności. Szatan i inni liderzy Synodu chcą przesunąć Kościół soborowy jeszcze dalej od ortodoksji. Nic więc dziwnego, że Synod jest karykaturalnym ucieleśnieniem modernistycznego procesu kompromisu opisanego przez Św. Piusa X:

 

Zauważcie, Czcigodni Bracia, że pojawiła się tu już ta najbardziej zgubna doktryna, która chciałaby uczynić ze świeckich czynnik postępu w Kościele. Zmiany i postęp dokonują się dzięki swoistemu kompromisowi między siłami zachowawczymi i siłami postępu, to znaczy między władzą a sumieniami jednostek. Sumienie indywidualne niektórych z nich oddziałuje na sumienie zbiorowe, które wywiera nacisk na depozytariuszy władzy, aż ci ostatni zgadzają się na kompromis, a po zawarciu kompromisowego paktu władza czuwa nad jego utrzymaniem.”

 

Podczas gdy na Soborze Watykańskim II „siłami konserwatywnymi” byli tacy ludzie, jak kardynał Ottaviani, arcybiskup Lefebvre i biskup Antonio Castro de Mayer, ci, którzy dziś reprezentują „sztywne” poglądy katolickie, nie są nawet obecni na Synodzie. Co zatem można zrobić w obliczu powszechnej akceptacji kompromisu, przed którym ostrzegała Matka Boża w Akita?

Rok po objawieniach w Akita, a czternaście lat przed konsekracjami biskupimi z 1988 r., które doprowadziły do podziału Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X (SSPX) i powstania środowiska znanego pod ogólną nazwą Ecclesia Dei, Abp Marcel Lefebvre wydał swoją słynną „Deklarację z 1974 r.”, którą warto zacytować w całości, ponieważ nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dzisiaj:

 

Całym sercem i całą duszą należymy do Rzymu katolickiego, strażnika wiary katolickiej oraz tradycji niezbędnych do jej zachowania, do wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy.

Odrzucamy natomiast i zawsze odrzucaliśmy pójście za Rzymem o tendencji neo-modernistycznej i neo-protestanckiej, która wyraźnie zaznaczyła się podczas Soboru Watykańskiego II, a po soborze we wszystkich z niego wynikających reformach.

Wszystkie one przyczyniły się, i wciąż się przyczyniają, do zniszczenia Kościoła, zrujnowania kapłaństwa, unicestwienia Najświętszej Ofiary i sakramentów, zaniku życia zakonnego, nauczania na uniwersytetach, w seminariach i w katechizmach naturalizmu i teilhardyzmu, które to prądy wywodzą się z liberalizmu i protestantyzmu, wielokrotnie potępianych przez uroczyste magisterium Kościoła.

Żadna władza, nawet najwyższa w hierarchii, nie może zmusić nas do porzucenia lub umniejszenia wiary katolickiej, którą to magisterium Kościoła jasno wykłada i wyznaje od ponad dziewiętnastu stuleci.

„Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty” (Gal 1, 8).

Czyż nie to powtarza nam dzisiaj Ojciec Święty? A jeżeli w jego słowach lub czynach, albo też w aktach dykasteriów dałoby się dostrzec jakieś sprzeczności, to wybieramy wówczas to, czego zawsze nauczano i zamykamy uszy na niszczące Kościół nowinki.

Nie można poważnie zmienić lex orandi nie zmieniając jednocześnie lex credendi. „Nowej Mszy” odpowiada nowy katechizm, nowe kapłaństwo, nowe seminaria i uniwersytety, charyzmatyczny Kościół Odnowy w Duchu, wszystko to, co jest sprzeczne z katolicką prawowiernością i odwiecznym magisterium.

Reforma ta, tkwiąca korzeniami w liberalizmie i protestantyzmie, jest całkowicie zatruta; z herezji się wywodzi i do herezji prowadzi, nawet jeżeli nie wszystkie jej czyny są formalnie heretyckie. Jest zatem niemożliwe, by świadomy i wierny katolik miał tę reformę przyjąć lub poddać się jej w jakikolwiek sposób.

Jedyna droga wierności Kościołowi i doktrynie katolickiej, dla dobra naszych dusz, to kategoryczne odrzucenie reformy.

Dlatego też bez buntu, goryczy ni urazy kontynuujemy nasze dzieło formacji kapłańskiej w świetle odwiecznego Magisterium w przekonaniu, że jest to największa przysługa jaką możemy oddać Kościołowi, Papieżowi i przyszłym pokoleniom.

Z tej to przyczyny, w oczekiwaniu na chwilę, kiedy prawdziwe światło Tradycji rozproszy ciemności, zakrywające niebo nad wiecznym Rzymem, trzymamy się mocno tego, w co zawsze wierzono i praktykowano w Kościele w zakresie wiary, moralności, liturgii, katechizmu, formacji kapłanów, struktury Kościoła, a co zostało skodyfikowane w księgach sprzed okresu modernistycznych wpływów Soboru.

Jesteśmy przekonani, że postępując w ten sposób, z pomocą łaski Bożej, Najświętszej Maryi Panny, Św. Józefa i Św. Piusa X zachowujemy wierność Kościołowi Rzymsko-katolickiemu, wszystkim następcom Św. Piotra i pozostajemy fideles dispensatores mysteriorum Domini Nostri Jesu Christi in Spiritu Sancto – wiernymi szafarzami tajemnic naszego Pana Jezusa Chrystusa w Duchu świętym. Amen.”

[źródło polskie cytatu: Zawsze Wierni, nr 1, 09-10.1994, s. 9.]

 

Niezależnie od tego, jakie jest nasze stanowisko wobec FSSPX i Abp. Lefebvre, wydaje się, że nie ma dziś lepszej pozycji do przyjęcia niż ta, którą zadeklarował on w 1974 roku. Musimy jasno powiedzieć, że jesteśmy katolikami i nie znajdziemy się wśród tych, przed którymi ostrzegała Matka Boża – wśród ogromnej liczby ludzi wypełniających Kościół, którzy godzą się na kompromisy z dywersantami szatana.

Gdybyśmy potrafili zjednoczyć się jednym głosem, z tą samą wiarą i odwagą, jaką Arcybiskup Lefebvre wykazał w swojej deklaracji z 1974 roku, moglibyśmy zagłuszyć komiksowych szaleńców, którzy chcą zniszczyć Kościół i świat. Jeśli nie będziemy w stanie tego zrobić, szatan i jego synodalni słudzy, wykorzystają nasze milczenie i kompromisy, aby wyrządzić Kościołowi i światu jeszcze więcej szkód. Matko Boża Fatimska, módl się za nami!

Robert Morrison

 

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (May 31, 2022) – „The Path from St. Pius X’s Pascendi to Satan’s Synodality is Paved with Compromises”

.