Aktualizacja strony została wstrzymana

Halloween na polskim gruncie? – Elżbieta Kulec

Smutne to i tragiczne. Tradycja narodu kształtuje się z pokolenia na pokolenie. Kultywuje i pielęgnuje to, co dla narodu najcenniejsze. Takim ponadczasowym skarbem naszego narodu jest pamięć o tych, którzy swe życie oddali dla Ojczyzny, ale i pamięć o wszystkich naszych zmarłych, wszystkich bezimiennych, zapomnianych, ale pracą organiczną, od podstaw, pacieżem zaszczepionym w sercu małego dziecka, melodią patriotyczną włożoną do serca syna, córki, przygotowywali Polsce przez pokolenia należne jej miejsce na mapach świata. Ofiara pokoleń poległych za Polskę od czasów zaborów rozpierała serca żyjących bólem ale i dumą. Pozwalała z nadzieją patrzeć w przyszłość wierząc, że kontury Polski pojawią się któregoś dnia na mapach świata. Bo dopóki duch historii narodu żyje w nas, żyje Polska.
Początek listopada zawsze był tą niezwykle subtelną, ale i niezwykle silną nicią łączącą naszą przeszłość z nami. Z tym, kim w istocie jesteśmy i chcemy być.
Przenoszenie na polski grunt zwyczajów halloweenowych to potwarz zadana całej naszej niejednokrotnie tragicznej, ale pełnej chwały historii. Nie bezcześćmy tego co święte! Niech to robią, jeśli taka ich zniewolona wola, inne narody w Europie. Ogłupione przez zlaicyzowane media, pozbawiają się swej własnej tożsamości narodowej, na życzenie tych  wszechwładnych mediów, za którymi ukrywają się  pod różnymi płaszczykami i pod czapką niewidką pretendenci do rządu światowego. Zniewolona część Europejczyków Holandii, Belgii, Francji i innych krajów, zachłyśnięta pseudowolnościowymi hasłami, nawet nie zdaje sobie sprawy, że w swym chocholim tańcu, w halloweenowych pląsach, tupta w rytm rapsodu żałobnego końca cywilizacji. Czyżby nikt nie czytał tam Orwella?

Pozostańmy oazą na pustyni bezbożności wierną prawom i prawdom ponadczasowym.
I z jednego zgubionego gdzieś na polu kłosa, można mozolną pracą dojść do pszenicznego łanu w przyszłości. Z własnej historii wiemy, że jest to możliwe.
My Polacy, to ofiara wielu pokoleń złożona na ołtarzu historii. Pamiętajmy zawsze o niej i zgodnie z tradycją czcijmy pamięć tych, których już nie ma pośród nas.
Bogu się to z pewnością spodoba. On nie ulega modom i trendom. On jest zawsze Jeden i ten sam.


Jeśli te słowa nie znajdują zrozumienia wśród czytających je, może moje wiersze w jakimś stopniu dopowiedzą to, co chcę wyrazić.
              

 

Tak mało

I tajemnicze i wzruszające
są polskie cmentarze łuną płonące.
Każde światełko drży radośnie,
płomyk to tańczy, to w górę  rośnie.

I choć noc zimna do domu woła,
tak dużo ludzi wszędzie dokoła.
Ogrzani zniczem, żarem tęsknoty,
na  chłód nieczuli, nie boją się słoty.

Nad wspomnieniami swymi pochyleni,
od wieków tą samą modlitwą wzruszeni,
pieszczą to, co na dnie serca się ostało,
choć sporo tego… a jednak  tak mało.


            
Listopadowa zaduma
W tym miejscu łatwo cofnąć czas,
odstawić do kąta ziemskie zawiłości,
zobaczyć dokładnie to wszystko co w nas,
dowodzi ziemskiej niedoskonałości.

W modlitwie – pomoście do afirmacji,
łatwiej nabrać dystansu do swych aspiracji
i wśród zniczy zrobić bilans zysków i strat
tam widać: kto i ile zmarnował lat.

 

To  miejsce
Zaprowadź koniecznie swoje dzieci,
na polski cmentarz gdy łuną świeci.
Wzruszenie tutaj – miarą pobożności
a bliskość się czuje mimo odległości.

Wytłumacz, że grozą tu nie wionie
i straszyć duchami nieetycznie
tutaj muskają wiernie swoje dłonie
dwa światy rozdzielone tak drastycznie.

Te miasta  zniczy są  konieczne,
to pomost do życia, które będzie wieczne.
Zmróż oczy.  Widzisz jak płomień świec wiruje?
Tak każda dusza pnie się w górę.

 

Elżbieta Kulec
Nowy Jork, 29 października 2007 r.

            

.