Prawie połowa tzw. najbrudniejszych stron internetowych, czyli zainfekowanych wirusami komputerowymi, to strony pornograficzne – stwierdza najnowszy raport opracowany przez firmę Symantec, lidera programów antywirusowych.
W pierwszej setce zestawienia The Dirtiest Web Sites of Summer 2009 opracowanego w sierpniu 2009 roku, aż 48 stanowią strony pornograficzne. Na każdego internautę, który zdecyduje się odwiedzić jedną z tych stron czyha średnio – uwaga – aż 18 tysięcy różnego rodzaju wirusów, robaków, trojanów i innych pasożytów internetowych. Średnia dla innych stron internetowych, przebadanych przez program Norton Safe Web wynosi nieporównanie mniej – 23.
Najlepszą metodą uniknięcia zainfekowania komputera, jest uważne surfowanie z zupełnym pominięciem podejrzanych stron internetowych, unikanie klikania na przesyłane emailem linki, których niewidoczny kod może skierować na inną stronę oraz oczywiście ciągłe używanie uaktualizowanego programu antywirusowego, jak również systematyczne łatanie dziur systemowych, tak w systemie komputerowym, jak i w przeglądarce internetowej.
ZOB. RÓWNIEŻ:
- Rewolucyjny Żyd czyli kto kontroluje przemysł pornograficzny
- Rycerze Kolumba: jedna trzecia internetu to pornografia
- Kioski „Ruchu”, przy cichej aprobacie rządu, dalej będą rozprowadzały pisma pornograficzne
- Pornobiznes atakuje polski internet
- USA: Pornotydzień na katolickich uniwersytetach
- Przeciętny brytyjski nastolatek przeznacza 87 godzin rocznie na oglądanie pornografii w Internecie
- Szwecja: „Duży zbiór pornografii dziecięcej” w królewskiej bibliotece narodowej
- Australia: Rozbicie międzynarodowego gangu dziecięcej pornografii
- Lektura Gazety Wyborczej dla dzieci: „Mała książka o kupie”
- Szwajcarski pedagog: Oglądajmy z dziećmi pornole!
- Kalifornia: Bibliotekarka zwolniona z pracy za zawiadomienie policji o przeglądaniu pornografii dziecięcej
- Oglądajcie pornografię – mówi nastolatkom koncern aborcyjny „Planowane Rodzicielstwo”