W minionych miesiącach coraz częściej pojawiają się głosy rozczarowanych monarchistów, którzy oczekiwali, że sięgnięcie po mandaty poselskie przez członków eklektycznej Konfederacji przyczyni się do poprawy doli monarchizmu w Polsce. Istniały ku temu przesłanki, a pomimo reprezentowania szerokiego spektrum ideowego, wśród liderów ugrupowania znalazło się kilku znanych monarchistów, zwłaszcza Janusz Korwin Mikke, Grzegorz Braun, a także Krzysztof Bosak. Co ciekawe, wszyscy trzej byli prelegentami debaty zatytułowanej „Idea monarchiczna dzisiaj”, która odbyła się 15 października 2018 [1]. Przekonania dwóch pierwszych postaci były powszechnie znane – Korwin Mikke od stuleci znany jest jako liberalny monarchista (na tym polu nie można mu odmówić kilku zasług), a Grzegorz Braun swemu tradycjonalistycznemu monarchizmowi dawał wyraz wielokrotnie, także w prelekcjach, które do dziś cieszą się poważaniem w sieci. Dla Krzysztofa Bosaka był to zaś pewnego rodzaju debiut i „wyjście z cienia”, choć już wcześniej wielokrotnie wypowiadał się w sposób królestwu przychylny.
Optymiści, którzy liczyli na rozkwit sprawy monarchistycznej w Polsce po wejściu posłów Konfederacji do Sejmu, spotkali się ze sromotnym zawodem – nie zwrócili bowiem uwagi na fakt, że w warunkach demokratycznych nie ma miejsca na hasła monarchistyczne. Nie są one nośne, nie sprzedają się, trafiają do jednostek zamiast mas, nie stanowią cennego oręża w politycznej walce, nie mają medialnie wyrobionej renomy; innymi słowy, są nieprzydatne. Nie można się temu dziwić – wyrobieni monarchiści rozumują w zupełnie innych kategoriach, obejmują znacznie dłuższą perspektywę, poszukują autorytetu, stałości i przewidywalności, wreszcie mistyki i estetyki. Zupełnie odwrotnie postępują wyrobieni demokraci, odrzucając dalekowzroczność na rzecz 4-letnich interwałów i doraźnej pogoni za poparciem, przekładającym się na własne korzyści.
Błędne przeświadczenie o potencjale monarchistów w warunkach walki demokratycznej nie jest niczym nowym, a dowodów możemy szukać tak w historii, jak i w doświadczeniach współczesnych. Kiedy w 1870 r. rządy Napoleona III we Francji dobiegły końca, monarchiści dysponowali w parlamencie większością, a mimo tego wprowadzenie republiki zostało przegłosowane jednym wskazaniem hrabiego d’Haussonville, który poparł nowy ustrój na przekór, uważając, że: „Przekleństwem rojalizmu francuskiego nie jest (…) to, że braku mu pretendenta do tronu, ale przeciwnie, to, że ma ich przynajmniej o jednego za dużo” [2]. Nie trzeba dodawać, że tylko jedna linia może być prawowita.
Wart przytoczenia jest także przypadek polskich monarchistów dobry II RP. Kierownictwo Monarchistycznej Organizacji Wszechstanowej, po zdobyciu kilku mandatów w wyborach samorządowych, uznało przed wyborami w roku 1928, że: ”ruch monarchistyczny zyskał sobie już prawo obywatelstwa w życiu politycznym kraju i uważany być musi przez wszystkich za realną siłę polityczną. Stwierdzając, że samodzielne wzięcie udziału w wyborach stanowi jedyną legalną drogę urzeczywistnienia programu monarchistycznego, podkreślano ich rolę jako etapu wprowadzenia ustroju monarchistycznego” [3]. Ogromne zaangażowanie i nakłady pracy poszły na marne , a na listy OMP oddano mniej niż 54 tysiące głosów, co stanowiło poniżej 0,5% ich ogólnej liczny i nie przełożyło się na żaden mandat. Nie możemy też zapominać, że w owym czasie instynkt monarchiczny, zwłaszcza na obszarach wiejskich, był znacznie większy niż współcześnie, a postulat odbudowy monarchii mieścił się nadal w spektrum uznawanych teorii politycznych, choć znajdował się już na jego skraju, o krok od przepaści czasów powojennych. Dla kontrastu możemy zauważyć, że przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku komitet Grzegorza Brauna zebrał niemal 127 tysięcy podpisów[4]. Głosów rzecz jasna nie tylko monarchistów, ale z pewnością ludzi zaliczających się do zwolenników normalnego, zdrowego Państwa Polskiego.
Podobnie rzecz ma się w europejskich krajach, w których podniesienie monarchii cieszy się stosunkowo dużym poparciem, choćby w Serbii czy Rumunii. W pierwszym z wymienionych, zdaniem Duszana Kovacevica, członka Rady Koronnej w Belgradzie „poparcie dla monarchii jest w społeczeństwie znacznie większe niż się powszechnie przyznaje, mimo to jednak nie istnieje partia polityczna, która mogłaby dać temu wyraz”[5]. Główna, monarchistyczna siła Serbii dysponuje obecnie zaledwie trzema spośród 250 mandatów w Zgromadzeniu Narodowym, a niejednokrotnie monarchiści nie osiągają w wyborach zupełnie nic, pomimo wikłania się w egzotyczne koalicje i eklektyczne sojusze. Podobnie rzecz ma się w Rumunii, choć politycy różnych frakcji, nawet socjalistycznych, coraz częściej wyrażają poparcie dla przywrócenia monarchii.
W Polsce, która miewała już w przeszłości monarchistyczne komitety wyborcze, lukę wypełnić miała partia o nazwie Konfederacja Korony Polski Grzegorza Brauna, nazywana w skrócie Koroną. Spekulowano o podniesieniu postulatu monarchicznego w programie partii. Tak się oczywiście nie stało, choć znajdziemy w nim następujący ustęp: „KKP ma świadomość doniosłości aktu przywrócenia instytucji Głowy Państwa, który dokonał się poprzez utworzenie urzędu Prezydenta Rzeczpospolitej. Traktujemy to jako chlubne nawiązanie do tradycji państwowej, a jednocześnie pierwszy krok do przywrócenia pełnej powagi i majestatu Głowy Państwa w osobie Monarchy”[6]. Ten element należy docenić – istotnie zwiększenie władzy prezydenta to krok w kierunku monarchii, o czym pisał niegdyś prof. Bartyzel. Nie zmienia to jednak faktu, że na polu monarchistycznym frakcja Grzegorza Brauna całkowicie zawiodła, a jej praktyczna działalność nijak ma się do deklaracji[7] założyciela sprzed 7 lat, gdy mówił: „Jestem monarchistą i uważam, że tylko podniesienie Korony Polskiej otworzy przed nami na powrót szeroką perspektywę dziejową[8].
Być może intencje przyświecające Koronie były dobre, a w zamierzeniu partia miała pozyskać polskich monarchistów do celów wspólnej walki politycznej, jednak jak przekonywał Czesław Znamierowski: „Parlament to produkowana na jarmarkach świata zabawna kukła, grająca rolę woli ludu” – nie ma w nim miejsca na wzniosłe idee, a postępowanie nawet szlachetnych wcześniej person redukuje do rangi brutalnej, politycznej walki. Demokratyczna maszynka przepuściła omawianą część koalicyjnej Konfederacji przez swoje tryby, adaptując wojowników cudzej sprawy do własnej gry.
W tym miejscu warto pochylić się nad głosem Społeczności Monarchistów – Lublin, których niepodpisany z nazwiska przedstawiciel rzucił nieco światła na sytuację wewnętrzną w Koronie. Autor zauważa, że choć zarząd partii jest monarchistyczny, na niższych szczeblach do głosu dochodzą „tradycjonaliści-demokraci”, którzy tłamszą monarchistów i ograniczają ich potencjał. Począwszy od jesieni 2019 roku miała miejsce intensywna kampania rekrutacyjna, obliczona na pozyskanie zwolenników idei królewskiej, jednak weterani różnych organizacji z wieloletnim stażem trafili pod skrzyła „prezesów”, często będących świeżymi postaciami na polu konserwatywnym, albo doświadczonymi działaczami, ale z zupełnie innych kręgów ideowych – choćby republikańskich. Rozczarowany autor wpisu zaleca albo usunięcie korony z nazwy, albo też kadrowe przetasowanie i obsadzenie doświadczonych działaczy monarchistycznych na ważnych stanowiskach. Autor wpisu ujawnia ponadto, że nawoływanie do promocji postulatów monarchistycznych spotykało się w Koronie ze zdecydowaną niechęcią liderów partii [9].
W sieci możemy także natrafić na wiele innych skutków ubocznych próby upolitycznienia monarchizmu, a jaskrawy przykład stanowi zasłyszana wypowiedź młodzieńca, który odszedł od pro-królewskich przekonań bowiem o Konfederacji „myślał, że to prawica”, a po jednej z jej kontrowersyjnych decyzji zweryfikował swoje poglądy, najpewniej szukając mitycznej prawicy gdzieś indziej. Przytoczona sytuacja jest absurdalna, ale pokazuje, jak proste skojarzenia mogą doprowadzić do światopoglądowej katastrofy. Konfederacji, a zwłaszcza Koronie Grzegorza Brauna, towarzyszy (bądź towarzyszyła?) aura sprzyjająca monarchistom, a tymczasem nie uczyniono w tym kierunku właściwie nic. Nadzieje zamieniły się w rozczarowanie. Trudno powiedzieć ile monarchizmu ostało się w poglądach konfederatów.
Poseł Braun, który niegdyś wyrobił sobie ogromną renomę dzięki działalności reżyserskiej i publicystyczno-gawędziarskiej, obecnie kojarzony jest głównie z oporem wobec nadużyć polityki epidemicznej. Oczywiście w polityce są sprawy ważne i ważniejsze, ale jednak od tradycjonalistycznego monarchisty można by wymagać nieco bardziej wyważonej postawy. Sejmowy spór o zakrywanie twarzy podczas obrad w pewnym momencie przekroczył dopuszczalny limit groteski, a przecież bardzo potrzebujemy posła Brauna jako człowieka z naszej strony barykady.
My, monarchiści mamy przewagę tak długo, jak długo utrzymamy dystans i bynajmniej nie chodzi tu o, modny ostatnimi czasy, dystans społeczny. W wielu państwach monarchie trwają od wieków, podczas gdy kolejne rządu powstają i upadają, a politycy przychodzą i odchodzą; w wielu państwach sprawa monarchiczna wręcz została pogrzebana w mroku historii, a jednak trwa, tymczasem monarchiści wbrew niesprzyjającej tendencji trwają – możemy tu wskazać choćby na Polskę i na sprawę jakobicką w Trzech Królestwach. Oczywiście zaraz ktoś odpowie, że na nic nie zdaje się trwanie pozbawione politycznego wpływu. Być może odpowiedni moment jeszcze nie nadszedł, a zabezpieczony depozyt tradycji ma znaczenie nieporównywalne z wartością politycznej bieżączki, skażonej interesownością, korupcją i miernością. Kończąc chciałbym jeszcze podkreślić, że nie jestem wrogiem Konfederacji, choć z niechęcią odnoszę się do partii jako takich, nie jestem też wrogiem Korony, a tym bardziej nie występuje przeciwko Grzegorzowi Braunowi. Domagam się po prostu konsekwencji w działaniu – jeśli partia tytułuje się Koroną, a jej przywódca opowiada się za monarchią, niechaj w końcu ktoś podejmie w tym kierunku działania.
Autor: Tomasz Goździk
11 II 2022
[1] https://www.youtube.com/watch?v=FCv7f4k829w
[3] J. M. Majchrowski, Ugrupowania monarchistyczne w latach Drugiej Rzeczpospolitej, Wrocław 1988, s. 45.
[4] https://mamprawowiedziec.pl/czytelnia/artykul/grzegorz-braun-zapowiada-kontrrewolucje
[5] http://www.legitymizm.org/aktualnosci-serbia-za-monarchia
[6] Program Konfederacji Korony Polskiej A.M.D.G 2021.
[7] Uściślijmy, deklaracji odnoszącej się do ogólnych zapatrywań G. Brauna, a nie jego partii, która powstała później.
[8] https://mamprawowiedziec.pl/czytelnia/artykul/grzegorz-braun-zapowiada-kontrrewolucje
[9] https://www.facebook.com/groups/797377450638322/posts/1548471215528938/ (Społeczność Monarchistów – Lublin, wpis zamieszczony na grupie Rojaliści – sympatycy 2 stycznia 2022 r.)