Nowa ustawa o wolności religijnej przygotowywana przez socjalistyczny rząd premiera José Luisa Zapatero, ma usunąć z miejsc publicznych religijne symbole, które nie są częścią dziedzictwa kultury. Organizacje antyreligijne naciskają, by usunąć je wszystkie.

– Przestrzeń publiczna jest w Hiszpanii przesycona katolickimi symbolami religijnymi, co narusza wymogi neutralności, jaką powinno zachować państwo – twierdzi szef katedry Teologii i Nauk Religijnych Uniwersytetu Karola III w Madrycie Juan José Tamayo, cytowany przez „Rzeczpospolitą” za hiszpańskim dziennikiem „El Pais”. Jego zdaniem hierarchia katolicka powinna cieszyć się z inicjatywy rządu Zapatero, bo ona umożliwi Kościołowi „rezygnację z przywilejów”.

Temat symboli religijnych w hiszpańskiej przestrzeni publicznej powrócił za sprawą wywiadu szefa ministerstwa sprawiedliwości Francisca Caamano dla agencji Europa Press. Minister ujawnił w niej szczegóły dotyczące przygotowywanej ustawy. Przewiduje ona wyeliminowanie krzyży , wizerunków świętych, itp. ze szkół, żłobków i innych instytucji publicznych.

Minister zastrzegł, że nie będą usuwane symbole należące do dziedzictwa kultury ze względu na ich wartość historyczną lub artystyczną. Ale fanatycy laickości żądają, by z życia publicznego zniknęły wszelkie odniesienia do chrześcijaństwa.

Organizacje takie jak Europa Laica zaatakowały ministra argumentując, że w dziedzinie laicyzacji Hiszpania już i tak jest 30 lat opóźniona w stosunku do innych krajów Zachodu. Ich zdaniem należy bezwzględnie usunąć wszystko, co kojarzy się z religią, a zabytki i dzieła sztuki po prostu przekazać muzeom.

Krzyż i Biblia – według działaczy antyreligijnych – powinny zniknąć z sali, gdzie zaprzysięgany jest rząd, a ministrowie powinni przysięgać na konstytucję. Premier Zapatero nie miałby pewnie nic przeciwko takiemu pójściu na całość, ale na razie zasłania się tym, że niezręcznie mu sugerować królowi, by zmienił wystrój sali pałacowej, w której przyjmuje ślubowanie.

AJ/Rz