Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy Duch Święty opuścił Kościół na Soborze Watykańskim II? – Robert Morrison

W wywiadzie z 1976 roku opublikowanym pod tytułem „Spotkanie w Watykanie”, abp Marcel Lefebvre wygłosił kilka istotnych opinii na temat roli Ducha Świętego podczas Soboru Watykańskiego II:

“Powinienem był być może bardziej energicznie walczyć o poprawienie tekstów lub odmówić ich podpisania, tak jak to uczyniłem później z innymi dokumentami. W rzeczywistości miałem nadzieję, że Duch Święty uniemożliwi realizację pewnych projektów lub że Papież zainterweniuje w ostatniej chwili.”

„Tylko Bóg wie, co naprawdę wydarzyło się podczas Soboru Watykańskiego II i jakie były prawdziwe motywacje tych, którzy odcisnęli swoje  piętno na Soborze . . . Duch Święty  był nieobecny na Soborze, ponieważ jego szkodliwe skutki są codziennie widoczne.”

„Jeszcze przed zakończeniem Soboru ogłosiłem wszystkim zgromadzonym tam Ojcom, że moim zdaniem to nie Duch Święty natchnął sobór, ale być może szatan.”

Komentując niesławny moment, kiedy kard. Alfrink wyłączył mikrofon kard. Ottavianiego, wywołując „ogromny przypływ śmiechu”, gdy kard. Ottaviani mówił dalej, Arcybiskup powiedział: „Wstydziłem się za biskupów, którzy zachowywali się w tak żałosny sposób wobec jednego z najlepszych pomiędzy nimi. Takie rzeczy są jak przekleństwo. . . Jak można wierzyć w obecność Ducha Świętego w takich warunkach?”

Te śmiałe stwierdzenia są oczywiście sprzeczne z przekonaniami zdecydowanej większości katolików. Czy arcybiskup miał rację, czy nie? Jak mówi, „tylko Bóg wie, co naprawdę wydarzyło się na Soborze Watykańskim II”,  to pytanie ma ogromne znaczenie. Czy Bóg pozostawił nas bez możliwości rozeznania?

Jednym ze sposobów oceny tego jest rozważenie, co to oznacza, że Duch Święty kierował Soborem? Gdyby tak rzeczywiście było, wtedy  logicznym wydaje się, że:

Oszustwo jest godne pochwały. Chociaż uczniowie Chrystusa mają być mądrzy jak węże (Mt 10,16), nie ma sensu, abyśmy mogli pochwalić wysiłki biskupów w oszukiwaniu innych biskupów, celem przeforsowania spraw, którym Kościół od dawna się sprzeciwiał. Jednak oszustwo było charakterystyczną cechą pracy liberalnych biskupów i teologów, poczynając od wezwania Soboru, by był jedynie „duszpasterski”. Jak powiedział papież Paweł VI 12 stycznia 1966 r., „Biorąc pod uwagę duszpasterski charakter soboru, uniknął on ogłoszenia w nadzwyczajny sposób dogmatów opatrzonych notą nieomylności”.

W rezultacie dokumenty SW II podlegały mniej rygorystycznym standardom, niż byłyby wymagane w przypadku pism dogmatycznych. Pozwoliło to na zawarcie w dokumentach mieszanki ortodoksyjnych i heterodoksyjnych propozycji. Arcybiskup Lefebvre dostrzegł to niebezpieczeństwo i oświadczył: 

„Każda komisja soborowa powinna przygotować dwa dokumenty: jeden, bardziej dogmatyczny, do użytku teologów, drugi, duszpasterski, do użytku wiernych katolików, a nawet niekatolików, a jeszcze więcej niewierzących. W ten sposób dokumenty dogmatyczne, opracowane z wielką starannością i przydatne w przedstawianiu prawdy naszym drogim kapłanom, a zwłaszcza profesorom i teologom, zawsze pozostaną złotą regułą wiary.”

Liberałowie odrzucili propozycję arcybiskupa Lefebvre, argumentując, że sobór był raczej duszpasterski niż dogmatyczny. Innymi słowy, jasne przedstawienie prawdy zniweczyłoby ich wysiłki. Teraz wiemy, że autorzy niejasności wiedzieli, jak będą wykorzystywać język po Soborze. W swoim „Katechizmie kryzysu” w Kościele ks. Matthias Gaudron cytuje Karla Rahnera i Herberta Vorgrimlera na potwierdzenie tej godnej pożałowania sytuacji:

„Pewną liczbę ważnych kwestii teologicznych, co do których nie można było osiągnąć porozumienia, pozostawiono otwartą, wybierając sformułowania, które mogłyby być różnie interpretowane przez poszczególne grupy i tendencje teologiczne na Soborze”.

Podobnie ks. Schillebeeckx stwierdził: „Podczas Soboru używaliśmy niejednoznacznych terminów i wiemy, jak będziemy je później interpretować”.

Czy w ten sposób działa Duch Święty?

Owoce są nieistotne. Słyszeliśmy od dziesięcioleci, że owoce Soboru Watykańskiego II nie są aż tak złe, na jakie wyglądają, ponieważ nadal musimy w pełni wdrożyć SW II. A jednak każde „dalsze wdrażanie” Soboru Watykańskiego II przynosi złe owoce, co skłania zwolenników Soboru do wprowadzania dodatkowych zmian, prowadzących do jeszcze gorszych owoców. W rezultacie jednym z najdziwniejszych owoców Soboru Watykańskiego II był  zakaz oceniania drzewa po jego owocach. Czy naprawdę wierzymy, że Duch Święty prowadził Kościół w wydawaniu tak złych owoców? Jeśli tak, czy uważamy, że Duchowi Świętemu po prostu brakowało umiejętności i zdolności przewidywania, aby właściwie kierować Kościołem?

Prawda zaprzecza prawdzie? To smutne, że tak wielu obrońców Soboru Watykańskiego II twierdzi, że był on w doskonałej zgodności z tradycyjną nauką Kościoła, podczas gdy ci innowatorzy, którzy faktycznie przyczynili się do powstania dokumentów soborowych, twierdzą, że było to monumentalne odejście od tradycyjnych wierzeń. Na przykład ks. Yves Congar powiedział po Soborze:

„Sobór zlikwidował to, co nazwałbym „bezwarunkowością” systemu. Przez system mam na myśli bardzo spójny zbiór idei przekazywanych przez nauczanie rzymskich uniwersytetów, skodyfikowanych przez prawo kanoniczne i chronionych przez ścisły, dość skuteczny nadzór pod rządami Piusa XII.”

Kilku innych liberalnych współpracowników SW II złożyło podobne oświadczenia. Co więcej, można po prostu porównać twierdzenia potępione przez Papieża Piusa IX w Quanta Cura z propozycjami zawartymi w Dignitatis Humanae, aby zobaczyć, że ks. Congar miał rację mówiąc, że „potwierdzenie wolności religijnej przez Sobór Watykański II. . . to niemal przeciwieństwo propozycji 16, 17 i 19” Sylabusa.

Niemniej jednak szczerzy obrońcy Soboru – w odróżnieniu od wielu wilków, którzy wiedzą, czym naprawdę był Sobór – odmawiają przyznania, że Sobór zaprzecza tradycyjnemu nauczaniu Kościoła, ponieważ usłyszeli od „władz”, że sobór jest zgodny z tym, czego Kościół zawsze uczył. Gdyby Sobór powiedział zasadniczo to samo, ale z mniejszą jasnością niż tradycyjne sformułowania, dlaczego innowatorzy mieliby nalegać, abyśmy użyli tego jako nowego punktu wyjścia (resetu) dla katolicyzmu?

Czy Duch Święty był wodzony na pokuszenie? W dodatku do tego wszystkiego, nonszalanckie podejście do Soboru w zasadzie gwarantowało, że odniesie on sukces, chyba że jakiś cud  przezwycięży bezbożne intencje liberalnych teologów. W swoim „Stuleciu modernizmu” ks. Dominic Bourmaud zwrócił uwagę na nieodłączny problem związany ze sposobem postępowania Soboru:

„Jaki był cel Soboru poza „otwarciem się na świat”? Czy nie kusiło Ducha Świętego, aby zainterweniował na Soborze który nie miał żadnego poważnego celu? Czy nie sprowadzało się to do dania modernistom carte blanche na wypełnienie pustki?”

Ci, którzy bronią Soboru pomimo jego jawnych oszustw, okropnych owoców i sprzeczności z wcześniejszymi naukami Kościoła, uparcie twierdzą, że Duch Święty rzeczywiście był kuszony! Być może w ten sposób naprawdę odnajdujemy „Boga niespodzianek” papieża Franciszka.

Zatem Duch Święty to po prostu talizman. Ostatecznym argumentem dla wielu obrońców SW II jest stwierdzenie, że Sobór postąpił tak a nie inaczej, ponieważ był prowadzony przez Ducha Świętego. Tak więc, chociaż liberalne frakcje na Soborze chciały uniknąć procesu, który gwarantowałby nieomylność, musimy traktować go jako nieomylny. Ks. Gaudron porusza tę kwestię w swoim „Katechizmie kryzysu” w Kościele:

„Sobór Watykański II, sobór „duszpasterski”, odmówił odwołania  się do swojego upoważnienia do definiowania czegokolwiek; nie narzucił wolności religijnej i ekumenizmu jako prawd wiary i dlatego wymyka się nadzwyczajnemu magisterium. Z tego samego powodu wymyka się nieomylnemu zwykłemu Magisterium, ponieważ nie może być nieomylności, jeśli biskupi nie zaświadczą autorytatywnie, że nauczanie, które oni przekazują, należy do depozytu wiary (lub jest koniecznie z nim związane) i że musi być uważane za niezmienne i obowiązkowe.”

To musi być jakiś bluźnierczy duch, który leży u podstaw przekonania, że można powiedzieć, że Duch Święty zatwierdził taki Sobór, pomimo celowych błędów jego głównych architektów. To tak, jakby uwierzyć, że każdy może przejąć Sobór, może zrobić z nim, co mu się podoba, a następnie zmusić Ducha Świętego do zatwierdzenia jego decyzji. To ta sama mentalność, która doprowadziła do wątpliwej kanonizacji papieża Pawła VI.

Z  katechizmu wiemy, że „Duch Święty pozostanie z Kościołem na wieki i poprowadzi go drogą świętości i prawdy”. Wydaje się jednak, że nie możemy obronić SW II bez konieczności przymknięcia oczu na fakty. W tym świetle mogłoby się wydawać, że Duch Święty opuścił Kościół podczas Soboru Watykańskiego II. 

 Możemy wyciągnąć jeszcze inny wniosek. Jaki był ogólny cel Soboru? Papież Jan XIII powiedział, że „głównym celem Soboru jest przedstawienie światu Kościoła Bożego w jego nieustannej żywotności i prawdzie. . . .” Mimo że jest to dość ulotny cel, możemy powiedzieć, że Kościół mógłby zapewne osiągnąć ten cel, gdyby zastosował więcej wigoru (lub zapału) i umiłowania prawdy.

Co zatem widzimy? Ze strony tych, którzy akceptują Sobór, widzimy ogólne osłabienie wiary – Kościół pozbawiony wigoru i prawdy. Bóg nie pozwoli kpić z Siebie i możemy nawet wyczuć, że Duch Święty opuścił tych, którzy starali się przekształcić Kościół w coś, czym nigdy nie będzie.

Ale co z tymi, którzy, jak abp Lefebvre, na różne sposoby walczyli z liberalnymi innowacjami? Wśród nich widzimy ogromne owoce. Rodziny muszą się naprawdę natrudzić, aby znaleźć Mszę Trydencką, czasami dojeżdżając godzinami do piwnic, kościołów, hoteli lub prywatnych domów. Dokonują ofiar finansowych, aby w końcu mieć własne kościoły. Rodziny wychowują swoje dzieci zgodnie z tradycją, odróżniając się od reszty społeczeństwa skromnym strojem, przyzwoitą rozrywką i wielkim wysiłkiem, aby właściwie wychować swoje dzieci. Tęsknią za powołaniami do życia kapłańskiego i zakonnego. Nasi kapłani wykazują heroizm w niesieniu sakramentów i prawdy tym,  których chcą przekształcić w świętych. Każdy, kto spędził trochę czasu wśród tradycyjnych wspólnot katolickich, może z łatwością dodać do tej listy znacznie więcej wspaniałych owoców. Musimy również przyznać, że te owoce powstały w okresie, w którym reszta świata pogrążyła się w grzechu i bezbożności.

Najważniejszym spośród wszystkich tych owoców jest ten, że tradycyjni katolicy mają niezłomną determinację, by trzymać się tego, czego Kościół zawsze nauczał i praktykował, nawet w obliczu prześladowań ze strony soborowych katolików. To prześladowanie jest wielkim błogosławieństwem, a nawet znakiem, że są na właściwej drodze. Katechizm Św. Piusa X mówi o prześladowaniach, które często towarzyszą tym, którzy trzymają się prawdy:

P. Czy Kościół katolicki może zostać zniszczony lub zginąć? Nie; Kościół katolicki może być prześladowany, ale nigdy nie może zostać zniszczony ani zginąć. Będzie trwał do końca świata, ponieważ Jezus Chrystus, tak jak obiecał, będzie z nim do skończenia czasu.

P. Dlaczego Kościół katolicki jest tak prześladowany? Kościół katolicki jest tak prześladowany, ponieważ nawet jego Boski Założyciel, Jezus Chrystus, był w ten sposób prześladowany i ponieważ upomina występki, zwalcza namiętności i potępia wszelkie akty niesprawiedliwości i wszelkiego błędu.

W tym świetle widzimy, że Duch Święty nie opuścił Kościoła podczas Soboru Watykańskiego II, ale raczej pozwolił Soborowi zmusić wiernych katolików do walki o wiarę w obliczu prześladowań. Wydaje się mało prawdopodobne, aby Ojcowie Soborowi mogli rzeczywiście mieć nadzieję na promowanie takiego wigoru i umiłowania prawdy, który poskutkuje ożywieniem środowisk tradycjonalistycznych. Tak, to jest dokładnie ten typ odnowy, który byłby sukcesem SWII.

Ci z nas, którzy dosłownie lub w przenośni zostali przeniesieni do piwnic Kościoła, są w dobrym towarzystwie. List św. Atanazego do jego owczarni jest wspaniałym przypomnieniem, jak wygląda wspomożenie Ducha Świętego, gdy katolicy są prześladowani przez tych, którzy twierdzą, że reprezentują Kościół:

„Oby Bóg was pocieszył … To, co was zasmuca… to fakt, że inni okupują kościoły przemocą, podczas gdy wy w tym czasie jesteście wyrzuceni na zewnątrz. Oni mają swoje powody – ale wy macie wiarę apostolską. Mogą zajmować nasze kościoły, ale są poza prawdziwą Wiarą. Pozostajecie poza miejscami kultu, ale mieszka w was Wiara. Zastanówmy się: co jest ważniejsze, miejsce czy wiara? Oczywiście prawdziwa Wiara. Kto przegra, a kto wygra w tej walce – ten, który strzeże własnych interesów, czy ten, który zachowuje wiarę? Zatem im gwałtowniej usiłują zajmować miejsca kultu, tym bardziej oddzielają się od Kościoła. Twierdzą, że reprezentują Kościół; ale w rzeczywistości to oni wyrzucają się z niego i błądzą. Nawet jeśli katolicy wierni Tradycji zostaną zredukowani do garstki, to oni będą prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa.”

Jeśli kiedyś będziemy mieli Ojca Świętego, który powróci do duchowego Rzymu, odkryjemy, że tradycja nie umarła. Cokolwiek  zrobi on z SW II, zrobi to w pełnej wierności polegając na natchnieniach Ducha Świętego. W międzyczasie, niech Bóg da nam łaskę pozostania zawsze wiernymi prawdziwemu Kościołowi Jezusa Chrystusa, zwłaszcza gdy jesteśmy prześladowani przez tych, którzy błędnie wierzą, że Duch Święty kieruje ich próbami zniszczenia Kościoła.

Matko Boża, Pośredniczko wszelkich Łask, módl się za nami!

Robert Morrison

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (March 27, 2021) – „Did the Holy Ghost Abandon the Church at Vatican II?”

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów redakcyjnych

Skip to content