Aktualizacja strony została wstrzymana

Ogień w Pałacu Prezydenckim. Chanuka, lockdown a chrześcijaństwo

W dniu grudnia miała miejsce coroczna ceremonia zapalenia świec chanukowych w Pałacu Prezydenckim. Pomimo pandemii, uroczystość ta musiała mieć dla obecnie rządzących doniosłe znaczenie, gdyż oficjalna strona internetowa Kancelarii Prezydenta poinformowała o tym aż w dwóch postach.

Co więcej – pomimo opozycyjności wobec rządu PiS – do świętowania Chanuki przyłączyła się warszawska administracja Rafała Trzaskowskiego, rozstawiając w okolicach Pałacu Kultury i Nauki wielką iluminację, imitującą chanukowy świecznik.

Mało tego – życzenia z okazji Chanuki składają w swych postach w mediach politycy Lewicy. Porozumienie ponad podziałami? Last, but not least – dlaczego inauguracją obchodzenia Chanuki w polskich kręgach władzy chwali się środowisko Prawa i Sprawiedliwości, które przez tzw. zwykłych Polaków kojarzone jest z przywiązaniem do tradycji chrześcijańskich?

[To co myślą i kojarzą „zwykli Polacy” nie ma żadnego związku z rzeczywistością – admin]

Na początek garść suchych informacji. Czymże jest Chanuka? Po hebrajsku „chanuke” oznacza „dzień ognia”. Jest to trwający osiem dni okres świąteczny, obchodzony na pamiątkę ponownego poświęcenia Świątyni Jerozolimskiej. W tym czasie, codziennie zapalana jest jedna z ośmiu świec, ustawionych na specjalnym świeczniku. Ceremonia zapalenia pierwszej świecy, podczas której prezydent przemawiał w otoczeniu rabinów, odbyła się w dniu wczorajszym (10 grudnia – przyp. Autora).

W świętowaniu Chanuki nie byłoby nic zdrożnego, gdyby nie towarzyszące okoliczności, które każą pochylić się nad zasadnością świętowania dnia, obcego kulturze chrześcijańskiej w Polsce. W poniższym tekście okoliczności te postaram się wyjaśnić, dzieląc je uprzednio na czynniki obiektywne, a także związane z ideami, głoszonymi przez strony polskiego sporu politycznego. Strony, jakie chciałbym uwypuklić, to usiłujące kojarzyć się w oczach swych wyborców z chrześcijaństwem Prawo i Sprawiedliwość i jego koalicjanci oraz liberalno-lewicowe Koalicja Obywatelska i Lewica, które wspierają dziś wszelkie przedsięwzięcia, dążące do laicyzacji, lub wręcz ateizacji – Narodu Polskiego, dla Chanuki jednak robiąc przedziwny wyjątek. Dlaczego tak się dzieje i jakie będą długofalowe skutki tych działań dla kondycji chrześcijaństwa w polskim społeczeństwie?

Chciałbym od początku odrzucić także oskarżenia, jakie mogłyby się pojawić po lekturze tego tekstu. Nie mam na celu obrażania Żydów jako narodu, ani też żydów jako grupy wyznaniowej. Nie chcę dzielenia polskiego społeczeństwa, skoro swoista trybalizacja Polaków nastąpiła już pod względem politycznym. Chciałbym jedynie zastanowić się nad przyczynami zjawisk, jakie zasygnalizowałem we wstępie tego tekstu.

Koronawirus a chrześcijaństwo

Jest faktem, że pandemia rozprzestrzeniła się po świecie i powoduje swe śmiertelne żniwo.

[O żesz k…a, nie wiedziałem… zwłaszcza o tym śmiertelnym żniwie… – admin]

Oczywiście, koronawirus jest znakomitym pretekstem do zacieśniania kontroli państwowo-administracyjnej nad społeczeństwem, wprowadzania coraz to nowych obostrzeń, z których praktyczne zamknięcie gospodarki jest długofalowo najmniej dotkliwe. O wiele dosadniej lockdown oddziałuje bowiem na kondycję psychiczną i moralną Narodu Polskiego.

Zamknięcie na wiele miesięcy różnorakich punktów usługowych wiąże się ze zubożeniem znacznej części społeczeństwa, a także groźbą całościowego upadku wielu branż polskiej gospodarki. Jednakże, w interesującym nas aspekcie kulturowym i religijnym, o wiele bardziej pesymistycznym widokiem były puste świątynie. Jest to widok zasadniczo odmienny od tego, spotykanego wcześniej. Kiedyś bowiem, w trudnych czasach, oparciem dla Narodu był Bóg.

Niestety, społeczeństwo polskie jest w znacznej części zsekularyzowane. Widać to po pustych kościołach i innych miejscach kultu religijnego. Co więcej – w czasie gdy rząd wprowadzał kolejne obostrzenia, dotyczące chociażby liczby wiernych, mogących uczestniczyć w nabożeństwach, działania te nie napotkały na zorganizowany sprzeciw Narodu w skali masowej. Nie dało się zaobserwować choćby wzmożonego uczęszczania wiernych do świątyń, by tam znaleźć duchowe ukojenie i wsparcie w trudnym czasie pandemii.

Po wprowadzeniu obostrzeń wierni zostali w domach, pandemia zaś – w wymiarze społecznym – bezboleśnie przyspieszyła proces laicyzacji społeczeństwa. Oczywiście, lokalne parafie pospieszyły z posługą duszpasterską za pośrednictwem Internetu, przyznać jednak trzeba, że przyklękanie przed ekranem komputera nabiera prześmiewczego charakteru. A właśnie naśmiewanie się z chrześcijaństwa stanowi dzisiaj broń w orężu jego przeciwników.

Koronawirusowe obostrzenia nie spowodowały jedynie zamknięcia świątyń dla wiernych, ale także zakazy przemieszczania się w związku z katolickimi świętami – Wszystkich Świętych oraz Dniem Zadusznym. Zapewne – także wśród czytelników – nie brak osób, które w tym roku nie zdołały godnie obchodzić tych świąt, właśnie ze względu na obostrzenia, wprowadzone decyzjami rządu. Na tym nie koniec. Żywa jest bowiem dyskusja na temat ograniczeń w świętowaniu Bożego Narodzenia. Należy pamiętać, iż wszystkie te utrudnienia zostały wprowadzone przez rząd, który pozuje na konserwatywny i jawi się tak w mniemaniu znaczącej części społeczeństwa.

W kontraście do obostrzeń, związanych ze świętami chrześcijańskimi, jawi się ceremonia zapalenia świec chanukowych w Pałacu Prezydenckim. Co prawda, uczestniczyło w niej jedynie kilka osób (w tym Prezydent z Małżonką), ale sama ceremonia została nagłośniona, niewspółmiernie mocno w stosunku do swego znaczenia. Czyżby zatem była to ukryta, „nieśmiała” próba rugowania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej Polski, poprzez zastępowanie tradycji katolickiej obrzędami religijnymi przynależnymi innym narodom? Pytanie to pozostaje otwarte, jednak uważna obserwacja zachodzących obecnie zjawisk społecznych nakazuje – niestety – udzielenie odpowiedzi twierdzącej.

Prawo i Sprawiedliwość a Naród Wybrany

W artykule na temat Chanuki, jaki ukazał się 10 grudnia na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta RP, widnieje informacja, iż tradycję ceremonii zapalania chanukowych świec rozpoczął ś.p. prezydent Lech Kaczyński w roku 2006[1]. Od tego momentu, świętowanie Dnia Ognia jest w Pałacu Prezydenckim kontynuowane.

Jest to osobliwa informacja, zważywszy na dwa fakty. Po pierwsze, obecne władze Polski pozycjonują się jako konserwatywne i oddane katolickiej tradycji. Po drugie, oficjalne świętowanie Chanuki przez władze Rzeczypospolitej Polskiej nie daje się wytłumaczyć w kategoriach równości wobec prawa wszystkich zarejestrowanych w Polsce związków wyznaniowych.

Co prawda, korzeni dzisiejszego Prawa i Sprawiedliwości należy szukać w pierwszym, kierowanym przez siebie ugrupowaniu politycznym braci Kaczyńskich, czyli Porozumieniu Centrum, jednak reprezentowana przez nich agenda polityczna stała się rozpoznawalna przez Polaków po roku 2001, czyli formalnym utworzeniu partii Prawo i Sprawiedliwość.

Wielu Czytelników zada sobie pewnie w tym miejscu pytanie, jak to się stało, że formacja polityczna, wywodząca się z tradycji „Solidarności”, kojarzona jest obecnie (moim zdaniem niesłusznie – przyp. Autora) z konserwatyzmem i szeroko pojętą prawicą.

By odpowiedzieć na to pytanie, należy cofnąć się do czerwca 1992 roku i tzw. „nocy teczek”. Wtedy to, poszczególne ugrupowania postsolidarnościowe poróżniły się między sobą w kwestii tzw. lustracji. O ile strona sporu, kojarzona obecnie z Koalicją Obywatelską, stała na stanowisku dotrzymania ustaleń Okrągłego Stołu, o tyle środowisko ówczesnego Porozumienia Centrum dążyło do pełnej lustracji (choć – z punktu widzenia konserwatywnego, „pełna lustracja”, postulowana przez PC, nie miała na celu pełnej suwerenności Polski – przyp. Autora).

Odmienne dążenia obu środowisk miały swe źródła w odmiennej sytuacji politycznej poszczególnych skrzydeł „Solidarności”. O ile środowisko kojarzone z dzisiejszą Koalicją Obywatelską było powiązane z Niemcami, które preferowały małe przetasowania osobowe i szybkie włączenie Polski w krwioobieg gospodarki europejskiej, kierowanej przez Republikę Federalną Niemiec, o tyle strategia polityczna Porozumienia Centrum opierała się na Stanach Zjednoczonych, a także na silnym w USA lobby żydowskim.

Środowisko Porozumienia Centrum przegrało niestety pamiętne starcie z czerwca 1992 roku, zostając „wykolegowane” z tzw. postsolidarnościowego salonu. Wobec faktu, iż salon praktycznie w całości został opanowany przez późniejszych „liberałów”, korzystając z nieistnienia w tamtym czasie na polskiej scenie politycznej poważnego ugrupowania, chcącego prowadzić politykę w duchu narodowo-konserwatywnym (niedopuszczenie do odrodzenia się narodowo-chrześcijańskiej prawicy było wtedy wspólnym celem ugrupowań postsolidarnościowych – przyp. Autora), Porozumienie Centrum, a potem Prawo i Sprawiedliwość, celem zdobycia poparcia i władzy, zwróciło się do tradycjonalistycznego i katolickiego elektoratu tzw. Polski B. Zwrot ten znaczony był oczywiście przyjęciem chrześcijańskiej i konserwatywnej retoryki, jednak bez narodowej treści.

Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło bowiem nic w kwestii polskiej rewizji tzw. 447 Act, czy też kolejnych przypadków upokarzania Państwa Polskiego na arenie międzynarodowej, nie mówiąc już o jakichkolwiek konkretnych działaniach, mających powstrzymywać zalew Polski przez nowe barbarzyństwo spod znaku antykultury, LGBT i innych przykładów fałszywie rozumianego progresywizmu.

W tym miejscu należy zwrócić uwagę na pojawiający się coraz częściej zarzut klerykalizacji polskiej polityki i tworzenia państwa wyznaniowego przez Prawo i Sprawiedliwość. Z państwem wyznaniowym mamy do czynienia wtedy, gdy zasady wyznaniowe religii dominującej w państwie (w przypadku Polski i katolicyzmu byłoby to prawo kanoniczne) są podstawą zapisów administracyjnych i prawa stanowionego. W przypadku Polski mamy zaś do czynienia z sytuacją odwrotną.

PiS nie tworzy państwa chrześcijańskiego. Wykorzystuje jedynie – lub aż – część hierarchicznego, polskiego kleru, celem legitymizacji własnych posunięć politycznych w oczach konserwatywnej części Narodu. Działania takie są w historii polityki znane. Jednym z najbardziej kuriozalnych i nieoczywistych było wykorzystanie Cerkwi Prawosławnej w Rumunii celem legitymizacji w oczach społeczeństwa komunistycznej prezydentury Nicolae Ceausescu.

Przytoczone powyżej działania Prawa i Sprawiedliwości pokazują, iż chrześcijaństwo i konserwatyzm są jedynie hasłami, wykorzystywanymi przez to ugrupowanie w doraźnej walce politycznej. Katolicka retoryka jest tu swego rodzaju kiełbasą wyborczą, nietraktowaną poważnie, dlatego rzeczywiste praktykowanie świąt chrześcijańskich zostało ograniczone ze względu na koronawirusa, a rządzący nie widzą w tym żadnej niestosowności. Chanuka zaś – mimo iż ograniczona liczebnie – została odpowiednio nagłośniona.

Aspekt oficjalnego obchodzenia Święta Ognia ma jeszcze aspekt polityczny (nie interesują mnie przekonania religijne elit obecnej władzy w Polsce – przyp. Autora). Wzmacnia pozycję Stanów Zjednoczonych nad Wisłą i ich nową retorykę, dotyczącą II wojny światowej, a wraz z nią – retorykę wpływowych środowisk lobbystycznych z Waszyngtonu i Nowego Jorku, których pochodzenia nie trzeba przedstawiać.

Ateizm „postępowców” a religia mojżeszowa

Uważnych obserwatorów polskiej sceny politycznej zainteresuje zapewne fakt, iż przedstawiciele środowisk liberalno-lewicowych w Polsce w swych wpisach, dostępnych na portalach społecznościowych, życzyli swym odbiorcom „wesołej Chanuki”.

Wielu może zadać pytanie: jak to się stało, iż politycy, kojarzeni ze wsparciem dla tzw. Strajku Kobiet, starań o „świeckie państwo”, będące tak naprawdę agresywnym ateizmem, podburzaniem całych grup społecznych do ataków na kościoły i walki z chrześcijaństwem, pochwałą aborcji a nawet prowadzeniem oficjalnych spisów apostatów (informuję o powstaniu strony internetowej http://www.licznikapostazji.pl – przyp. Autora), postanowili nagle uczcić uroczystość religijną Chanuki, mimo, iż religia jest przez lewicę zwalczana? Jak to się stało, że w obchody święta Chanuki włączył się agresywnie antyreligijny samorząd miasta stołecznego Warszawy? Odpowiedź na tak postawione pytania można zawrzeć w trzech punktach.

Po pierwsze, w dzisiejszym świecie obserwujemy coraz bardziej zaciekłą walkę z chrześcijaństwem. Oczywiście, nie jest już ona prowadzona pod hasłami, znanymi Polakom jeszcze z okresu tzw. realnego socjalizmu. Dzisiaj, chrześcijaństwo jest zwalczane, gdyż jest holistycznym systemem, wprowadzającym tzw. moralność ograniczającą, ponadto, stanowiącym swoistą „szczepionkę” na polityczno-obyczajowe eksperymenty, jakimi raczą obecnie narody całej Europy ich rządy. Historia pokazała jednak, iż ludzkość potrzebuje wiary w Absolut. Jak więc pogodzić potrzebę wiary z przeprowadzaniem lewicowych eksperymentów społecznych na całych narodach, przy jednoczesnym braku czynnika, zwącego się bojaźnią bożą? Najprościej jest zwalczać chrześcijaństwo, czyli religię, stanowiącą spoiwo Narodu, przy jednoczesnym podsuwaniu innych systemów religijnych, zaspokajających co prawda ludzką potrzebę wiary w Boga, jednocześnie nie stanowiących (choćby ze względu na małą skalę oddziaływania) przeszkody w swobodnym „eksperymentowaniu na Narodzie”. Stąd lewicowa popularność i „zrozumienie” dla religii mniejszości w danym państwie (nie chodzi tylko o judaizm, ale także islam, buddyzm, a nawet wszelkiego rodzaju sekty).

Drugim powodem składania życzeń z okazji Chanuki przez przedstawicieli liberałów i lewicy w Polsce jest ich pochodzenie. Wielu z nich ma bowiem korzenie żydowskie. Daleki jestem od wiary w teorie spiskowe, jednak – zważywszy na fakt pochodzenia – nie dziwi, iż lewicowcy obchodzą Chanukę, a nie mają osobistego szacunku do chrześcijaństwa. Wielu chrześcijan zapewne również nie interesuje się obrzędami religijnymi w innych kulturach. Bulwersuje jedynie fakt, iż lewica bierze czynny udział w niszczeniu chrześcijaństwa.

Dochodzimy w końcu do czynnika trzeciego. Judaizm, podobnie jak inne religie poza chrześcijaństwem, jest w Polsce religią mniejszościową. Skoro lewica stawia na mniejszości, nie dziwne, że afirmuje obrzędy i święta, charakterystyczne dla innych wyznań, przy jednoczesnym ataku na chrześcijaństwo, niszcząc tym samym tradycję katolicką i poczucie wspólnoty narodowej w Polsce. Afirmując inne religie, lewica zaś wpisuje się w wykorzystywany obecnie do brutalnej walki politycznej postulat tzw. obrony mniejszości.

Chanuka a Boże Narodzenie

Przedstawione powyżej spostrzeżenia ukazują, że obecne warunki (pandemia, związany z nią tzw. lockdown), sprzyjają walce z katolicyzmem. Niestety, należy również zauważyć, że także święta innych religii, choćby Chanuka, są wykorzystywane politycznie. Obie strony zarysowanego w tekście sporu, wykorzystują żydowskie święto dla własnych celów i w inny sposób. O ile dla Prawa i Sprawiedliwości jest to prawdopodobnie święto ważne kulturowo, mając na uwadze koneksje rodzinne Prezydenta, jego obchodzenie stanowi też instrument dalszego wpychania Polski w zależność od USA i wiadomych grup lobbingowych, o tyle dla lewicowo-liberalnych elit – poza znaczeniem prywatnym – Chanuka stanowi także groźny polityczny oręż do walki z tradycją katolicką Narodu Polskiego i podsuwaniem w jej miejsce religii mniejszościowych, niespajających Narodu i nie chroniących go przed eksperymentami społeczno-politycznymi.

Oczywiście – chciałbym, by przedstawiciele każdej religii w Polsce cieszyli się w naszym kraju swobodą wyznawania własnych przekonań [NIE! NIE KAŻDEJ! – admin]. Jednak w przypadku Chanuki, obchodzonej oficjalnie przez Prezydenta w dobie koronawirusowych ograniczeń, mamy do czynienia z działaniem, na jakie nie możemy się zgodzić. Oto bowiem – oficjalnie z powodu walki z pandemią – legalna władza w Polsce ogranicza możliwość praktykowania i obchodzenia świąt katolickich w Polsce, jednocześnie nagłaśniając obchodzenie przez Głowę Państwa Chanuki.

Ciekawe, czy wprowadzone obostrzenia dotyczą jedynie chrześcijan, czy także przedstawicieli innych religii w Polsce – muzułmanów, żydów, buddystów itp.? Obecnie zaś zastanawiamy się nad kształtem obchodów tegorocznego Bożego Narodzenia. To właśnie ten brak symetrii, pomiędzy traktowaniem obchodów świąt chrześcijańskich i świąt innych wyznań, jest najbardziej zastanawiający. Co więcej, inicjując takie działania, obecna władza, pomimo ciągle wręcz „kościołowej” retoryki, jakże miłej sercom konserwatywnych wyborców, ułatwia pracę liberalnej lewicy w wątpliwej jakości „dziele” ateizacji i wynarodowienia polskiego społeczeństwa.

Andrzej Połosak

[1] Uroczystość zapalenia świec chanukowych [w:] Oficjalna strona Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2020,uroczystosc-zapalenia-swiec-chanukowych.html (data dostępu: 11.12.2020r.).

https://konserwatyzm.pl/

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2020-12-16)

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

I***
Nie nabijajcie się z nas, obywatelu Połosak… :-)))

Kościół w Polsce, jak wiadomo, zażydzony jest jak nigdy dotąd – myślicie, że tacy koszerni księża posoborowi dadzą nam (Polakom etnicznym) „duchowe ukojenie i wsparcie”? :-)))

Pisząc w wielkim skrócie – ci żydzi w sutannach z reguły wzywają (w kościołach) do modłów za swoich ziomków i najczęściej, zamiast ewangelii, czytają starotestamentowe powiastki o żydach!

Polacy nie mają oparcia w Kościele, bo nie ma w jego kierownictwie etnicznie polskiego duchowieństwa (poza kilkoma biskupami – być może czterema).

W ogóle znalezienie rdzennie polskiego księdza (choćby posoborowego, nie mówiąc już o wyświęconym po staremu) powoli zaczyna graniczyć z cudem – w każdym razie na pewno jest problemem dla zwykłego Polaka katolika.

Birton
żydostwo się szerzy i wszystko jasne

.