Aktualizacja strony została wstrzymana

Niemcy: „Nieznani sprawcy” ukradli tablicę ku czci Powstania

W przeddzień wybuchu Powstania Warszawskiego odsłonięto w niemieckim Harburgu pamiątkową tablicę poświęconą Powstaniu, wybuchowi wojny i okupacji Polski przez Niemcy, ale ta szybko zniknęła sprzed mogiły powstańców warszawskich.

Tylko kilkadziesiąt minut stała na cmentarzu w Harburgu koło Hamburga tablica odsłonięta w przeddzień 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie wiadomo, kto dokonał tej dewastacji, ale wiadomo, że wielu Niemców (szczególnie starszego pokolenia) nie kryło niezadowolenia z treści umieszczonych na tablicy, gdzie wspomina się nie tylko samo Powstanie, ale także napaść Niemiec na Polskę i okupację naszego kraju.

Zaraz po oficjalnych uroczystościach: apelu poległych powstańców i odsłonięcia tablicy pamiątkowej, korespondent „Naszego Dziennika” spotkał przed grobem poległych polskich powstańców kilku starszych Niemców, którzy z zainteresowaniem czytali tekst umieszczony na tablicy. Po krótkiej rozmowie (nie wiedząc, że mają do czynienia z Polakiem) okazało się, że nie są zbyt zadowoleni z treści napisu i w ogóle z uroczystości przed polskim grobem. Jeden z rozmówców z pretensją w głosie wytknął, że Polacy przemilczają niewygodną dla siebie „prawdę historyczną”. Jego zdaniem, to Polacy dążyli do wojny z Niemcami. Drugi z rozmówców, który w czasie wojny służył w Wehrmachcie, był jeszcze bardziej rozmowny i w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” zarzucał Polakom „tuszowanie niewygodnych spraw”. – Ilu Polaków w trakcie wojny zginęło i zaginęło na terenach Litwy, Białorusi i Ukrainy i to wszystko teraz idzie na konto Niemców – powiedział starszy mężczyzna, oskarżając Polaków o tendencje imperialistyczne. – Przecież to Polacy militarnie zajęli Wilno, a o kampanii nienawiści w polskiej prasie latem 1939 roku nikt nie mówi – oskarżył Polaków. Powtarzał zresztą nie tylko te kłamstwa goebbelsowskiej propagandy. Były żołnierz Wehrmachtu z oburzeniem wspomniał także o rzekomym mordzie na Niemcach w Brombergu. To niemiecka nazwa Bydgoszczy: niemieckie bojówki zaatakowały tu Polaków 3 września 1939 roku, gdy przez miasto wycofywały się jednostki Armii „Pomorze”. W ciągu kilkudniowych walk zginęło około 250 Polaków i 300 Niemców, część z nich otrzymała wyroki śmierci wydane przez sądy polowe. Hitler rozpętał szaleńczą propagandę o rzekomym wymordowaniu przez Polaków bezbronnych Niemców. W odwecie hitlerowcy wymordowali kilka tysięcy Polaków po zajęciu Bydgoszczy.
Prawie 70 lat po tych wydarzeniach były niemiecki żołnierz upierał się, że „właśnie takie zdarzenia były przyczyną drugiej wojny światowej”. – Mord w Brombergu był tylko wierzchołkiem góry lodowej – powiedział nam mężczyzna, dowodząc w dalszej części swojego wywodu, że o niemieckiej niewinności świadczy chociażby fakt, że w tym samym czasie setki tysięcy Polaków przebywało na terenie Niemiec i nikt im nie robił krzywdy. – W 1939 roku żadnemu Polakowi na niemieckim terytorium nie spadł nawet jeden włos z głowy – zapewniał nas Niemiec tuż obok grobu siedemnastu powstańców warszawskich, którzy po upadku Powstania Warszawskiego zostali wywiezieni na roboty do Niemiec i zginęli w Hamburgu, bowiem zakazano im wejścia do schronu podczas bombardowania.
Były niemiecki żołnierz powiedział nam dobitnie, że twierdzenie, iż niemieccy żołnierze prowadzili wojnę prowadzącą inne narody do zagłady, jest nieprawdziwe. – To jest polityczna propaganda – powiedział nasz rozmówca. Jego zdaniem, prawdziwym winowajcą tragicznych skutków drugiej wojny światowej jest tylko Moskwa i panujący tam bolszewizm. – Niemieckie organizacje takie jak Związek Opieki nad Grobami lepiej by zrobiły, gdyby wstrzymały się od podawania nieprawdziwych zawyżonych liczb o polskich ofiarach jakoby niemieckich zbrodni. Niepotrzebna jest w niemieckich szkołach nauka o tych zdarzeniach motywowana politycznie – powiedział nam były żołnierz Wehrmachtu, który jednak, pytany o nazwisko, natychmiast przerwał rozmowę. Ale podobne opinie prezentuje wielu Niemców, zwłaszcza tych ze starszego pokolenia. Wielu zapewne walczyło w Polsce podczas wojny, a przez lata karmieni ideologią nazistowską i propagandą Goebbelsa nie zmieniło swojej oceny historii, w której uczestniczyli. Także wielu młodych Niemców nie chce już płacić „za winy dziadków” i drażni ich przypominanie niechlubnych kart historii ich kraju.
Mimo wszystko ogromnym zaskoczeniem dla Polaków biorących udział w uroczystościach w Harburgu było to, że tablica zniknęła jeszcze tego samego dnia, gdy została postawiona: była na cmentarzu ledwie kilkadziesiąt minut. O tym, co się stało z tablicą, nic nie wiedzieli polscy kombatanci. Również polski konsulat w Hamburgu jeszcze w niedzielne południe nic nie wiedział o tym, że tablica zniknęła z cmentarza. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” konsul Jerzy Kaczmarek przyznał, że nie wie, co mogło się stać z tablicą. Być może, przypuszczał, tablicę, jako że nie była dostatecznie mocno zabezpieczona, zdjęła administracja cmentarza, bojąc się jej bardzo szybkiej dewastacji lub kradzieży, ale tej wersji nie można potwierdzić, ponieważ w weekend administracja nie pracuje. To by jednak potwierdzało wcześniejsze obawy, że wielu Niemcom tablica jest nie w smak i z chęcią wyrzuciliby ją z cmentarza.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 3 sierpnia 2009, Nr 180 (3501) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090803&typ=sw&id=sw11.txt | ZnikajÄ…ca tablica

Skip to content