Aktualizacja strony została wstrzymana

Księża nie mają złudzeń co do PiS. „Zwierzęta są trendy, ale nienarodzone dzieci już nie”

PiS ogłosił „piątkę dla zwierząt” i zapowiedział walkę o prawa zwierząt. Tymczasem w Polsce wciąż możliwa jest aborcja eugeniczna, czyli zabicie nienarodzonego dziecka z powodu choroby. Księża zaczęli zauważać priorytety „konserwatywnego” rządu.

„Polityczne trendy dla zwierząt, ale dla nienarodzonych się politycznie nie opłaca. Za kilka lat nawet „konserwatywne” partie w Polsce (podobnie jak na zachodzie) stwierdzą, że im się katolicyzm również i w innych punktach politycznie nie opłaca” – pisze na Twitterze ks. Daniel Wachowiak.

„To przestroga dla ludzi Kościoła” – dodaje.

Wpis prezbitera podał dalej i skomentował ks. Jacek Gniadek – kapłan i misjonarz znany ze swoich konserwatywno-wolnościowych poglądów.

„Zgadza się. Żadnego sojuszu ołtarza z tronem. Kto do RM zapraszał posłów tylko jednej opcji? Nikt z ludzi Kościoła nie sprzeciwia się ustawicznymi podnoszeniu podatków i ograniczaniu naszej wolności. Kościół na być znakiem a nie działać jak NGO” – napisał ostro kapłan.

Jarosław Kaczyński ws. nowego projektu PiS rozpoczął nawet „challenge” na TiToku. – Każdy dobry człowiek powinien poprzeć tą ustawę. Ja ją popieram z całego serca – powiedział prezes PiS.

„Nie mówił jednak o projekcie zakazującym mordowania nienarodzonych dzieci – ani żadnym nieistniejącym rządowym ani jednym z kilku obywatelskich – ale o projekcie zakazującym hodowli zwierząt na futra” – zauważa konserwatywno-wolnościowy publicysta – Dominik Cwikła.

https://www.facebook.com/dominik.cwikla/posts/3574581559233423

Za: Najwyższy Czas! (12 września 2020)

 


 

Marek Miśko demaskuje obłudę PiS ws. hodowli na futra

PiS chce jednym ruchem zlikwidować dochodową branżę rolnictwa, hodowlę zwierząt futerkowych. Wszystko pod pozorem troski o dobrostan zwierząt. W istocie idzie o zamach na wolność gospodarki. O szczegółach tej skandalicznej sprawy mówił Marek Miśko w rozmowie z Pawłem Chmielewskim.

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-09-12)

 


 

TVP pyta na antenie: jakie zwierzę futerkowe przypomina Krzysztof Bosak?

Telewizja państwowa rozpoczęła medialną ochronę projektu Prawa i Sprawiedliwości ws. zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Jarosław Jakimowicz i Magdalena Ogórek zaprosili do swojego programu „W kontrze” romansującego z władzą Marka Jakubiaka. Zapytali, jakie zwierzę futerkowe przypomina mu Krzysztof Bosak.

Jakubiak, który jeszcze rok temu w wyborach do Parlamentu Europejskiego szedł wraz z Konfederacją, dziś zdecydowanie zbliża się do Prawa i Sprawiedliwości. Gdy tylko nadarza się okazja, przymila się do władzy oraz krytykuje swoich byłych już kolegów. Władza krytyki ze strony Jakubiaka nie uświadczy.

W zamian były poseł może liczyć na przykład na pomoc od działaczy Prawa i Sprawiedliwości w zbiórce podpisów pod kandydaturą na prezydenta. Jakubiak zebrał ich 140 tysięcy. Jak się później okazało, za częścią z nich stali pomorscy działacze PiS, którzy dostali rozkaz z centrali. Wcześniej działacze PiS-u z Małopolski mieli zbierać podpisy dla Bezpartyjnych i Samorządowców, z list której Jakubiak startował w wyborach parlamentarnych w 2019 roku.

Jakubiak może także liczyć na występy w mediach publicznych. Oczywiście głównie wtedy, gdy potrzebne jest to PiS-owi w zdyskredytowaniu przeciwnika politycznego. Taka okazja nadarzyła się teraz, gdy PiS usilnie forsuje „piątkę dla zwierząt”. Sprzeciwia się temu ideowa prawica, sprzeciwiają się rolnicy. Nie sprzeciwia się Jakubiak, który w mediach społecznościowych do Krzysztofa Bosaka wypalił: „zamknij się w klatce”.

To wystarczyło, by Jakubiak od razu trafił na antenę TVP Info. Tam Jakimowicz zapytał go, „jakie zwierzę futerkowe przypomina Krzysztof Bosak?” To jest właśnie telewizja na poziomie PiS za 2 miliardy złotych rocznie. Nie ma debaty, nie ma dyskusji o plusach i minusach ustawy. Jest pytanie o to, jakie zwierzę przypomina polityk i wszyscy są szczęśliwi.

Dlaczego zakaz hodowli zwierząt futerkowych jest zły?

Zakaz hodowli zwierząt futerkowych to po prostu śmierć dobrze prosperujących polskich firm. Nie zdecyduje o tym rynek, konsumenci, tylko widzimisię rządu. Po zakazie hodowla przecież nie zniknie, tylko przeniesie się poza granice Polski. Tak było chociażby z produkcją gęsiej wątróbki. Gdy w Polsce zarżnięto branżę, produkcję przejęli Węgrzy i do dziś czerpią z tego korzyści. Teraz zęby ostrzy sobie Rosja.

Po likwidacji ucierpią nie tylko hodowcy zwierząt futrzanych, ale i firmy kooperujące z fermami, bo to naczynia połączone. Eksperci wskazują ponadto, że hodowane norki zjadają rocznie kilkaset tysięcy ton produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego (pozostałości rybne, drobiarskie itp.). Pozyskują je od innych firm jako odpady. Gdy firmy te nie będą mogły odpadów sprzedać, będą musiały odpady utylizować. Poniosą tego wysokie koszty (na marginesie: rynek utylizacji w Polsce zdominowały firmy niemieckie), co spowoduje wzrost cen produktów.

Ze szczegółów projektu, który znalazł się już w Sejmie, dowiadujemy się, że hodowcy dostaną rok na likwidację firmy. Rok… podczas gdy kredyty mają zaciągnięte na kilka lub kilkanaście lat.

„Cios w polskie rolnictwo, tradycję i prawo własności”. Konfederacja o pomyśle PiS-u w sprawie zwierząt [VIDEO]

Za: Najwyższy Czas! (12 września 2020)

 


 

Skip to content