Aktualizacja strony została wstrzymana

Bijemy Niemców na lądzie i morzu…

81 lat temu Polska znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wojna zbierała swoje krwawe żniwo. Od kilku dni bitwa graniczna była przegrana. Westerplatte padło po siedmiu dniach epopei. Nadal bronił się Hel, Gdynia i Oksywie. To jednak były wyjątki.

Niemiecka 10 Armia, po przełamaniu obrony Armii Łódź i Kraków rozbiła armię odwodową zmuszając ją do wycofania się na prawy brzeg Wisły. W tym samym czasie niemiecka 8 Armia, po przełamaniu linii obrony Armii Łódź nad Wartą, odrzuciła ją w kierunku wschodnim, a niemiecka 3 Armia zdołała zepchnąć Armię Modlin na linię Wisły. Zagroziło to odcięciem wysuniętych na zachód sił Armii Poznań i Pomorze.
W tym czasie na zachodniej granicy Niemiec w najlepsze trwała „dziwna wojna”. Mimo formalnego włączenia się w konflikt Francja i Wielka Brytania pozostały i miały pozostać nadal bierne.
Wszystko wskazywało na to, że lada chwila… pobijemy Niemców i wygramy wojnę. Przynajmniej takie wnioski można było wyciągnąć czytając krajową prasę.

Porty niemieckie zbombardowane przez lotników angielskich” – grzmiał 5 września 1939 roku „Ekspres poranny”, informując zresztą w tym samym wydaniu o wkroczeniu naszej kawalerii do Prus Wschodnich. 9 września czytelnicy dziennika ilustrowanego „Wiek Nowy” przeczytali o zabójczo skutecznym rajdzie brytyjskich bombowców na przemysłowe zaplecze Berlina. Jeszcze 14 września na czołówkę „Polski Zbrojnej” wdarł się tekst pod wiele mówiącym tytułem: „Bijemy niemców na lądzie i morzu” (pisownia oryginalna). I bylibyśmy tą wojnę bezsprzecznie wygrali gdyby nie pewien uciążliwy drobiazg. Mianowicie propaganda działa dopóki wszystkie zainteresowane strony trzymają karty przy orderach. Niestety Niemcy powiedzieli „sprawdzam”.

Napuszoną wojenną propagandę z września 1939 roku możemy z obecnej perspektywy sprowadzić do roli zabawnej dykteryjki. Warto jednak wznieść się ponad jej tragikomiczny wydźwięk i wyciągnąć elementarne wnioski. Choćby taki, że nawet gdy wszystko wkoło wali się i pali zawsze znajdą się mędrcy, którzy gotowi są z pełną powagą stwierdzić, iż jest to co najwyżej kontrolowane wyburzenie połączone z ćwiczeniami strażackimi. Albo taki, że jakkolwiek propagandę od czasu do czasu warto uprawiać, to we własną propagandę nigdy nie wolno wierzyć.

To ostatnie przemyślenie dedykuję w szczególności współczesnym „silnym, zwartym i gotowym”, którzy tak chętnie prawią peany na temat własnych osiągnięć. Świat kreowany przez was w telewizyjnych wiadomościach jest równie prawdziwy, co świat rodem z wojennych gazet z 39 roku. Oby zderzenie z rzeczywistością nie okazało się równie bolesne.

Przemysław Piasta
8.09.2020
http://mysl-polska.pl

Za: Myśl Polska

 


 

Nasze wojsko jest w fatalnym stanie! Kim chcemy straszyć? [VIDEO]

Polskie wojsko jest w opłakanym stanie. Czy ma jakiekolwiek szanse przy agresji sąsiadów?

Konfederacja przygotowała konferencje o stanie polskiego wojska oraz bezpieczeństwa kraju. Wśród prelegentów był Jacek Hoga – prezes Fundacji Ad Arma.

Zdaniem Hogi kondycja polskiej armii jest nie do pozazdroszczenia.

– Jesteśmy technicznym bankrutem, jesteśmy bankrutem z perspektywy demograficznej, i niestety jesteśmy bankrutem z perspektywy obronnej – podkreślił Hoga.

Jak wskazał prezes Ad Arma politycy nic sobie nie robią z wydarzeń, które spotkały naszych sąsiadów. Od czasu wojny na Ukrainie nic nie zrobiono w zakresie poprawy polskiego lotnictwa, uzbrojenia, a nawet rozwoju sztandarowego postulatu PiS – Wojsk Obrony Terytorialnej.

Przypomnijmy, że WOT miał liczyć 50 tys. żołnierzy. Tymczasem, jak wskazał portal Defence24, WOT w 15 proc. składa się z kobiet w wieku od 20 do nawet… 50+ lat.

– Chciałbym zobaczyć te pododdziały złożone z pań w wieku koło 50, 40 czy nawet 20 naprzeciwko batalionu armii rosyjskiej, złożonej z żołnierzy kontraktowych – wskazał Hoga.

Dla porównania Rosja posiada ok. 120 batalionowych grup bojowych złożonych z żołnierzy kontraktowych. W Polsce takich grup jest zero.

Źródło: NCzasTV

Za: Najwyższy Czas! (9 września 2020)

 


 

Andrzej Duda: „Jesteśmy dziś potęgą jak w XVII wieku”. Emil Krawczyk odpowiada: „Bzdura. Regres nawet w stosunku do 1989 roku”

Andrzej Duda podczas Konferencji Giełd Trójmorza w Krakowie stwierdził, że Polska „ma dziś taką siłę jak w XVII wieku”. Emil Krawczyk z Konfederacji stwierdził, że to bzdura.

– Można mówić, że czas, kiedy Kraków był stolicą Polski, to był absolutnie jeden czy może wręcz najlepszy okres w dziejach naszego państwa. Chciałbym, żebyśmy dzisiaj pracując dla Rzeczypospolitej, my polscy politycy, przedstawiciele polskiego rynku kapitałowego, nawiązywali do tych właśnie najlepszych tradycji – mówił w Krakowie Andrzej Duda.

– To był czas, kiedy także w tej przestrzeni północ-południe nie toczyliśmy ze sobą wojen. Wojny tradycyjnie toczyliśmy na innych kierunkach. Chciałbym, żebyśmy tę współpracę, która wtedy była pomiędzy Polską, między Węgrami, między Polską, a Litwą, żebyśmy ją kontynuowali, rozwijali – dodał prezydent.

Według Dudy obecnie Polska znajduje się w podobnym położeniu co w czasach sarmackich.

– Myślę, że mamy ku temu wielką perspektywę w tych szczęśliwych, pokojowych czasach, kiedy od ponad 30 lat żyjemy w wolnych, niepodległych, suwerennych państwach. Dla nas Polaków, kiedy patrzymy w głąb naszej historii, to jest największa szansa w dziejach od XVII wieku. Może trudno jest w to uwierzyć, ale taka jest prawda. Ostatni raz Polska taką siłę jak dzisiaj, miała w XVII wieku i jest naszym wielkim zadaniem, żeby tę szansę wykorzystać – powiedział.

Udostępnioną przez portal 300polityka wypowiedź prezydenta skomentował Emil Krawczyk – przedstawiciel wolnościowego skrzydła Konfederacja.

„Niestety to bzdura. Uważam, że jest regres jest nawet w stosunku do 1989 r.” – napisał na Twitterze.

W XVII Rzeczpospolita Obojga Narodów była ogromnym państwem, które było w stanie wywierać wpływ na politykę europejską. W dodatku RON słynęła z wolności jakimi cieszyła się szlachta.

Dziś Polska jest państwem, które w zależności od rządów znajduje się na łasce Niemiec, USA lub Rosji. Poziomem swobód obywatelskich nawiązujemy natomiast bardziej do sytuacji 17-wiecznych chłopów niż sarmatów. Trudno więc nie przyznać racji Krawczykowi.

Za: Najwyższy Czas! (7 września 2020)

 


 

Skip to content