Aktualizacja strony została wstrzymana

Dlaczego kościół ma być piękny?

Odpowiedź na postawione w tytule pytanie jest równie prosta, co oczywista. Kościół ma być piękny, ponieważ Bóg jest piękny. Kościół jako Ecclesia Dei – Mistyczne Ciało Jezusa Chrystusa – powinien tchnąć pięknem nadprzyrodzonym, a jego doczesne ekspozytury: domus Dei – świątynie, w których Pan nasz zechciał być fizycznie obecny – powinny dodatkowo tchnąć pięknem fizycznym.

Dlaczego kościół ma być piękny?

fot. pixabay

Pan Bóg jest samym pięknem – pięknością tak dawną a tak nową – jak wyznaje porażony tym odkryciem święty Augustyn z Hippony. Bóg jest przyczyną wszystkiego co piękne – dodaje święty Klemens z Aleksandrii, a jego myśl rozszerza Ulryk ze Strasburga (który wprawdzie nie osiągnął chwały ołtarzy, ale mądrości nikt mu nie odmówi) w słowach: Bóg nie  tylko jest doskonale piękny, nie tylko jest najwyższym stopniem piękna, ale jest też przyczyną sprawczą, wzorcową i celową wszelkiego stworzonego piękna. Ponieważ – kwituje inny mędrzec wieków średnich, Robert Grosseteste – Bóg jest najdoskonalszą doskonałością, najpełniejszym wypełnieniem, najkształtniejszym kształtem i najpiękniejszą pięknością. Pan Bóg – wedle tegoż franciszkańskiego profesora Oksfordu i biskupa Lincolnu – jest samym pięknem wszystkiego co piękne.

Bóg jest miłością (1 J 4, 8) – uczy święty Jan Ewangelista, a miłość i piękno to syjamskie bliźnięta. Piękno z natury swej pobudza duszę do miłości – trafnie zauważa święty Bonawentura. A miłość współweseli się z prawdą (1 Kor 13, 6). Prawda, dobro i piękno – czyż to nie najbardziej zwięzła definicja nieogarnionego Boga?

Zbudujesz mi dom na mieszkanie (1 Krn 17, 4)

Rzeczy Boskie ukazują się nam nie inaczej, jak pod symbolami zastosowanymi do naszej ułomnej natury – uczy Pseudo-Dionizy Areopagita, jeden z filarów chrześcijańskiej estetyki. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13, 5), bo w dziełach poznaje się artystę, nawet gdy się go samego nie widzi (święty Atanazy).

Kontemplacja wszechświata upewnia nas ponad wszelką wątpliwość, że tron Boga nie stoi pośrodku aseptycznej pustki, lecz w otoczeniu transcendentnego Piękna, którego nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, lecz zaledwie odczuwamy je intuicyjnie, właśnie za pomocą zadumy nad wspaniałością Bożego dzieła, którą – jak to najpełniej ujął święty Paweł – teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz (1 Kor 13, 12).

I dlatego Pan życzy sobie, aby również tu, na ziemi, Jego przybytek był godny i okazały; aby na miarę naszych ograniczonych możliwości najpełniej odzwierciedlał nieskończony majestat Króla królów.

Macie przygotować dla Mnie – mówi do Mojżesza – złoto, srebro i brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior i sierść kozią; baranie skóry barwione na czerwono i skóry z delfinów oraz drzewo akacjowe; oliwę do świecznika, wonności do wyrobu oleju namaszczania i pachnących kadzideł; kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału. I uczynią Mi święty przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was (Wj 25, 3–8).

A to wszystko pośrodku pustyni: skóry delfinów i bisior (najdroższy materiał tkacki starożytności, sporządzany z wydzieliny niektórych małżów morskich). Czyli – zauważmy – żadnej taryfy ulgowej. Namiot Spotkania miał być, owszem, przenośny – aby mógł towarzyszyć ludowi Bożemu na każdym kroku jego czterdziestoletniej wędrówki – ale jak najdalszy od wszelkiej lichoty czy prowizorki. Podobnie Arka Przymierza oraz wszelkie inne przedmioty niezbędne do sprawowania kultu.

Albowiem lex orandi – lex credendi. Jak się modlimy, tak wierzymy. Jak postrzegamy samych siebie, tak też widzimy Boga. W jakim środowisku pełnimy doczesną służbę, tak samo wyobrażamy sobie wieczną nagrodę.

Oddajcie Bogu to, co należy do Boga (Mk 12, 17)

Panował niegdyś zwyczaj umieszczania na nadprożach kościelnych portali inskrypcji zaczerpniętej z Księgi Rodzaju: Domus Dei et Porta CaeliDom Boga i Brama Nieba (Rdz 28, 17). Nasi przodkowie głęboko wierzyli, że katolicka świątynia to nie tylko miejsce eucharystycznego zamieszkania Boga z nami (Mt 1, 23), ale i początkowa stacja podróży, która ma się zakończyć w Królestwie Niebieskim.

Czyż wszak Kościół katolicki nie jest mostem rozpiętym przez samego Stworzyciela nieba i ziemi pomiędzy tym, co tu i teraz, a tym, co in saecula saeculorum? Dlatego właśnie katolicka świątynia powinna być swoistą „wizytówką” Rajskich Ogrodów i Jeruzalem Nowego, co zstępuje od Boga przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty (Ap 21, 2). A sam most – czyż nie powinien być mocny i trwały: wzniesiony z materiałów, których ani mól, ani rdza nie niszczą (Mt 6, 20)?

Nasi przodkowie pragnęli uwielbiać Tego, który uczynił wszystko pięknie w swoim czasie (Koh 3, 11), całym pięknem, na jakie tylko było ich stać: materią zacną, wykwintną, drogocenną, a nade wszystko wiedzą i znajomością wszelkiego rzemiosła (Wj 35, 31). Doskonale rozumiejąc, że (powtórzmy za Janem z Czarnolasu) to wszystko Twoje, cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje – przeto nikt nie jest w stanie ofiarować Panu niczego, co by od Niego nie pochodziło i doń nie należało – jednocześnie nie mniejszą pewność żywili, iż za hojne dary, za Boże dobrodziejstwa, którym nie masz miary, nie wypada dziękować inaczej niż jak najhojniejszą ofiarą z najwspanialszej części fizycznej przemijalności, w jaką ich jej Stwórca na tym łez padole wyposażył.

Bogu na wysokościach należy dziękować, a na ziemi ludzi dobrej woli formować. Niedoskonałe piękno świątyni zbudowanej rękami ludzkimi (Hbr 9, 24) ma w nich budzić niezaspokojoną tęsknotę do doskonałego domu nie ręką uczynionego, lecz wiecznie trwałego w Niebie (2 Kor 5, 1).

Doskonalili zatem nasi przodkowie architektoniczne style, rozwijali szkoły malarstwa i rzeźby, wypracowywali kanony estetyki – ad maiorem Dei gloriam – pomni, iż prawda, dobro i piękno stanowią trójcę niepodzielną i każdy uszczerbek na jednym z jej członów skutkuje skazą na pozostałych. Ignorując piękno, niepodobna czynić dobra i głosić prawdy.

Wniosą do niego przepych i skarby narodów (Ap 21, 26)

Zadaniem piękna jest budzić zachwyt. Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy; praca, by się zmartwychwstało – tłumaczy Norwid za świętym Bazylim, który pyta (retorycznie): Cóż jest bardziej godne podziwu od piękna Bożego?, powołując się na przykład świętych, co nienasyceni oglądaniem Bożego piękna modlili się, aby na całe życie wieczne rozciągało się oglądanie wspaniałości Boga.

Zachwyt nad doczesnym pięknem wiedzie wprost do poznania Piękna wiecznego. Wypełnienie zmysłów tym pierwszym niepomiernie ułatwia otwarcie duszy na To drugie. Nie można zostać zbawionym, jeżeli się nie pokocha Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (Mt 22, 37). Człowiek zaś nie może prawdziwie pokochać Boga, jeśli się Nim bezbrzeżnie nie zachwyci. A swojego zachwytu nie jest w stanie wyrazić inaczej niż za pomocą darów ziemi, którą Bóg kazał mu czynić sobie poddaną.

Dlatego nasi przodkowie wielbili Stwórcę wszechrzeczy twardością marmuru, niezniszczalnością złota, blaskiem srebra, żywym (do dziś pomimo upływu stuleci) kolorem wyszukanych barwników, fakturą szlachetnego drewna – kierowani mądrością umysłu do wykonania wszelkich prac (Wj 35, 35), którą On sam ich napełnił.

Jak na ich tle wypada nasza chwała i cześć, i uwielbienie? Czy aby współczesna architektura i sztuka sakralna nie stawiają ich pod znakiem zapytania? Jakie jest nasze umiłowanie Autora wszechrzeczy? Czy takie jak większość dzisiejszych świątyń? Prostackie jak beton? Tanie jak plastik? Tandetne jak laminat? Kruche jak karton-gips? Sypiące się jak paździerze?

Czy w progu domu Bożego wzniesionego na przestrzeni ostatnich stu lat bezwiednie wyrywa nam się z piersi pełen bezbrzeżnego zachwycenia okrzyk psalmisty: Jak miłe są przybytki Twoje, Panie Zastępów! (Ps 84, 2)?

Jerzy Wolak

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 76. NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2020-09-05) | https://www.pch24.pl/pokojowy-buddyzm--nie-dla-chrzescijan--przesladowania-sa-coraz-ostrzejsze,78253,i.html

Skip to content