Były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że kierując polską dyplomacją starał się „unikać konfrontacji, nie nadużywać języka geopolityki, czy prymatu interesu narodowego”.
Portal dziennika „Rzeczpospolita” opublikował w niedzielę fragmenty wywiadu z Jackiem Czaputowiczem, w którym były szef MSZ mówił m.in. o przyczynach swojej dymisji. Czaputowicz zaprzeczył, że była nią zwłoka w udzieleniu tzw. agrément baronowi Arndtowi Freytagowi von Loringhovena, wyznaczonemu na nowego ambasadora Niemiec w Polsce. Były szef MSZ przekonywał, że decyzję o odejściu podjął wcześniej, ponieważ uznał „pewien etap swojej pracy” za zakończony.
„Chodzi też o styl działania. Starałem się unikać konfrontacji, nie nadużywać języka geopolityki, czy prymatu interesu narodowego, a szukać porozumienia, akcentować potrzebę współpracy, solidarności i działań wielostronnych. Nie dlatego, żebym nie doceniał uwarunkowań geopolitycznych, czy potrzeby realizacji interesu narodowego, lecz dlatego, że uważam, że środkiem do realizacji tego interesu jest niekonfrontacyjna postawa, przewidywalność i akceptowany przez innych język” – mówił Czaputowicz.
Dyplomata dodawał, że ustępuje, ponieważ nie widzi już możliwości wniesienia „wartości dodanej” do polskiej polityki zagranicznej.
Odnosząc się do braku polskiej zgody na nominację von Loringhovena Czaputowicz powiedział, że jest to „dziwne” według jego rozumienia funkcjonowania dyplomacji. Wskazywał, że w ciągu minionych 20 lat nie było przypadku, aby Polska nie udzieliła agrément jakiemukolwiek ambasadorowi. W tym czasie polskich dyplomatów trzykrotnie spotkały takie sytuacje – dwukrotnie ze strony Iranu i raz, w 2000 roku, ze strony Gruzji. Czaputowicz wyraził przekonanie, że sprawa ta zostanie „pozytywnie” rozwiązana. Według niego zależy na tym jego następcy Zbigniewowi Rauowi.
Jacek Czaputowicz ocenił, że Zbigniew Rau jest dobrze przygotowany do pełnienia funkcji ministra spraw zagranicznych. Określił go mianem „zwolennika kompromisu”. Czaputowicz zbagatelizował obawy, że krytyka rewolucji obyczajowej na Zachodzie zaszkodzi Rauowi. „Gdy przechodziłem do MSZ, też mi wyciągano jakieś kuriozalne rzeczy z przeszłości, jak choćby to, że jestem hiszpańskim agentem. Trzeba się przygotować na krytykę ze strony opozycji, w końcu taka jest jej rola” – mówił były szef MSZ.
Całość wywiadu z Jackiem Czaputowiczem ukazała się w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”.
Kresy.pl / rp.pl