Aktualizacja strony została wstrzymana

„The Spectator”: w Anglii Kościół opuścił umierających

Kościół w Wielkiej Brytanii zdradził wiernych, opuścił katolików umierających wskutek epidemii COVID-19 – ocenia Mary Wakefield. Strach wygrał z powołaniem i troską o zbawienie dusz. Biskupi starają się odwrócić od tego uwagę, ale świadomie zrezygnowali z rozwiązań stosowanych w trakcie epidemii przez Kościół w innych krajach.

„Kościół w Anglii porzucił swoje kościoły zakazując wstępu wiernym, a następnie kapłanom, dając jasny sygnał, że tak naprawdę nie darzy sympatią kościelnych budynków. Jednakże Kościół w Anglii zdradził także tych, którzy najbardziej go potrzebowali: mężczyzn i kobiety znajdujących się w przerażającym oku cyklonu, umierających wskutek COVID-19 bez wsparcia rodziny i – jak się okazało – bez posługi kapłańskiej” – czytamy na łamach „The Spectator”. Obecnie Brytyjczycy przewidują, że jesienią w kraju nastąpi kolejna fala zachorowań. W tym kontekście warto zastanowić się nad sposobem – przekonuje Mary Wakefield – w jaki hierarchia kościelna zareagowała na zagrożenie epidemiczne. Przysłużyłoby się to samym biskupom, ale jeśli nie zamierzają jednak wyciągnąć żadnych wniosków – kontynuuje Wakefield – to powinni je wyciągnąć wierni.

5 kwietnia katoliccy biskupi Anglii i Walii wydali instrukcję dla kapelanów posługujących w szpitalach. Cały tekst sprowadza się do prostego polecenia: duszpasterze powinni stosować się do poleceń wydawanych przez władze i lekarzy. Tymczasem, stanowisko służb medycznych i władz było jasne: wszelkie odwiedziny chorych wskutek koronawirusa są zakazane. W wielu przypadkach zakończyło to posługę duszpasterską na oddziałach przyjmujących pacjentów z COVID-19. Wielu chorych pozbawiono możliwości przyjęcia sakramentu pokuty i pojednania, namaszczenia chorych, a także przyjęcia Pana ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Zamiast tego biskupi rekomendowali, by duchowni wspierali chorych… telefonicznie.

„Jednym z wielu przygnębiających aspektów tej decyzji było to, że była ona zbędna. Księża i tak udzielali namaszczenia w bezpieczny sposób za pomocą wacika nasączonego świętym olejem, stosując środki ochrony indywidualnej. Tak, jak to robiono na całym świecie. Dlaczego więc Kościół w Anglii jest tak szczególnie skoncentrowany na ryzyku?” – czytamy. Biskupi odczuwali strach, w końcu w tym samym czasie Włoszech wskutek epidemii zmarło już około 90 duchownych. „Wszyscy jednak odczuwaliśmy wtedy strach, a jeśli kiedyś potrzebowaliśmy kościoła, to miało to miejsce właśnie w tej chwili” – podkreśla publicystka.

Biskupi zniszczyli swoją wiarygodność w oczach wiernych. „Jeśli dla szpitalnego kapelana założenie kombinezonu ochronnego stanowi zbyt wielki kłopot, jeśli nie warto ryzykować tylko po to, by kogoś namaścić, to jeśli się nad tym zastanowić, to po co w ogóle zawracać sobie głowę chrztem? Cóż tak niezwykłego jest w wodzie święconej? Jeśli w przypadku umierających tak samo dobre jest błogosławieństwo przez telefon, to czemu służy nałożenie rąk w trakcie święceń? Jeśli się nad tym zastanowić, to dlaczego w ogóle potrzebujemy fizycznej obecności kapłana” – czytamy.

Zamiast realizować swoje powołanie, biskupi skupili się na chwaleniu pracowników służby zdrowia. Kardynał Vincent Nichols – który, jak wiemy skądinąd, nalegał na władze aby oficjalnie zamknęły kościoły – chwalił etos lekarzy i pielęgniarek, noszący „znamię wiary chrześcijańskiej” ze względu na „zaangażowanie w opiekę nad wszystkimi”, które to wyrosło z „determinacji w postępowaniu w sposób zgodny z nauką Chrystusa”. Mary Wakefield nie pozostawia wątpliwości: „zgodnie z definicją kardynała, nasi lekarze byli lepszymi chrześcijanami od naszych biskupów. Jednakże tak jak o decyzję dotyczącą zamknięcia kościołów obwinili rząd, tak też winę za opuszczenie umierających przypisali NHS (National Health Service, publicznej służbie zdrowia – przyp. red.)”.

Komunikat z 5 kwietnia wskazywał, że to lekarze i pielęgniarki nie życzą sobie obecności katolickich kapelanów. Czy dziś angielscy biskupi przygotowują się do tego, by zadbać o dusze chorych? „W zeszłym tygodniu napisałam do biskupów, pytając, czy mogę poznać ich plany na zimę. Zakładam, że gromadzą kombinezony dla kapłanów i prowadzą testy młodych, zdrowych księży pod kątem posiadania przeciwciał, tworzą zespół kryzysowy kapelanów na czas koronawirusa. Nie doczekałam się jeszcze odpowiedzi” – czytamy.

Choć Watykan sugerował, aby w czasie epidemii ustanowić „nadzwyczajnych kapelanów” posługujących w szpitalach, angielscy biskupi postanowili inaczej. Uznali, że sytuacja była zbyt skomplikowana. „Duchowni posiadający wieloletnie doświadczenie w służbie zdrowia, którzy pragną zachować anonimowość, wyjaśnili w rozmowie z reporterem, że kwestia przygotowania dusz na spotkanie ze Stwórcą była wówczas zbyt trudna. (…) Ze względu na zasady dotyczące przenoszenia potencjalnie skażonych przedmiotów, każdy taki nadzwyczajny kapelan musiałby nauczyć się słów rytuału na pamięć albo spisać je na kartce papieru, którą musiałby zostawić w pokoju. Widzicie? To oznaczałoby śmiecenie. Któż mógłby to znieść?” – kończy Wakefield

Źródło: The Spectator

mat

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

W Polsce było pod tym względem lepiej, gdyż byli zakonnicy, zakonnice i księża, którzy zgłaszali się jako wolontariusze w domach opieki społecznej i szpitalach. Ale pozostali pozamykali kościoły, lub ściśle trzymali się restrykcji 5 osób w kościele. A teraz nadal te restrykcje są utrzymywane lecz już innego rodzaju, to jest pod postacią zakładania masek, w których ludzie się duszą w upalny dzień na Mszy w kościele.
gośc

Drogowiec pracujący na drodze przy ogromnym ruchu także odczuwa strach, policjant w brawurowej akcji także odczuwa strach, strażak walczący z żywiołem także. Tego wymaga od nich zawód wykonywany, nie schodzą ze stanowiska mimo strachu, bo strach jest domeną ludzi mądrych co równocześnie czyni ich rozważnym.
Kowalski

Jak to czytam, zgroza mnie ogarnia. Widać że każdy kraj ma swojego biskupa Polaka, który leci do władz z prośbą o nałożenie restrykcji na wiernych i kapłanów. Gdybym był kapłanem, jako pierwszy zgłosiłbym się do szpitali, aby pomóc ludziom przeprawić się na drugą stronę. Ohhh zgroza.
najmniejszy

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-08-12)

 


 

Skip to content