Nominacje kardynalskie dokonane przez Benedykta XVI wywołały w wielu kręgach katolickich zdziwienie i konsternację. Decyzja dotycząca dwóch nowych kardynałów ze Stanów Zjednoczonych: arcybiskupów William Levada i Sean P. O’Malley jest właśnie przedmiotem żywej dyskusji na łamach katolickiej prasy amerykańskiej i internetowych stron. Nowy kardynał W. Levada, obecnie sprawujący urząd Prefekta Kongregacji Nauki Wiary, czyli będący niejako drugą osobą w Watykanie, był już dostatecznie nieodpowiednim kandydatem na kierowanie tym Urzędem, wymagającym przede wszystkim ortodoksji – czego komu jak komu ale bp. Levadzie brakuje najbardziej, gdyż znany był z ekumenicznego podejścia w swojej diecezji kalifornijskiej, z obojętności, jeśli nie wprost: nienawiści do Mszy Trydenckiej i Tradycji, i ogólnie z bardzo „miękkiego kręgosłupa” – by wzbudzić dodatkowe zdziwienie nominacją kardynalską.
Podobne zdziwienie wywołało wyróżnienie arcybiskupa Sean P. O’Malley z Bostonu – obecnie już kardynała S. O’Malley – który sam tak był zaskoczony decyzją, iż wyraził się, że „czuje się bardzo niezręcznie” i że „jestem zasmucony tą nominacją” („[I have been] very saddened by the appointment”). (Zob: „ Boston’s O’Malley is elevated to Cardinal” http://news.bostonherald.com/localRegional/view.bg?articleid=127597)
Podobne wrażenie można odnieść z polskiej nominacji arcybiskupa Krakowa Stanisława Dziwisza: należałoby zapytać się czy sentyment do nijakiej w sensie znaczenia dla Kościoła funkcji Sekretarza Papieża jest dostateczną przesłanką do tak poważnej nominacji? Z tego co wiadomo jest to pierwsza tego typu nominacja w ostatnich kilkuset latach Kościoła. A znając dotychczasowe poglądy księdza-na-otarcie-łez-później-biskupa-jeszcze-szybciej-arcybiskupa-i-błyskawicznie-kardynała Dziwisza, poglądy nijakie, a jak już to liberalne, można się wielce obawiać jego wpływu na dalszą liberalizację Kościoła w Polsce. Taka nominacja była Kościołowi najmniej potrzebna.
Warto przytoczyc tutaj ciekawą, choć przyznać trzeba wyrazistą, opinię jednego z aktywnych dyskutantów na forum internetowym pisma Fronda. Wypowiedź ta podsumowuje wybór kardynala Dziwisza i jego wcześniejsze zasługi. Trzeźwemu obserwatorowi ostatnich wydarzeń w Watykanie i Kościele polskim, trudno się z nią nie zgodzić.
„O kapciowym, który został kardynałem
Znowu przychodzi nam porozmawiać o tej żałosnej postaci, jaką jest kapciowy, osadzony po śmierci swego pryncypała nie wiedzieć czemu na stolicy biskupiej Krakowa.Jak zdążyło już wielu zauważyć, i o czym pisały już wszystkie większe polskie tygodniki, „miękka charyzma” kapciowego z każdym dniem blaknie, a to dzięki konsekwentnemu kompromitowaniu się nowego ordynariusza krakowskiego, który jako „kustosz” pamiątek po zmarłym papieżu zignorował jego testament, jako zupełny laik poparł jako siłę „prawicową i reformatorską” agenturalną Platformę Obywatelską, jako „wizjoner” za „męża stanu” miał Kwaśniewskiego, a za „żonę stanu” Kwaśniewską, zaś we własnej diecezji toleruje agentów SB w swoim bezpośrednim otoczeniu, sabotując jednocześnie starania ludzi dobrej woli o ostateczne rozliczenie przeszłości, jak choćby działaczy nowohuckiej „S”.
Naiwny kapciowy, ten zapiekły wróg Tradycji, z pomocą równie zasłużonego „teczkowego” konsekwentnie antagonizuje wiernych w Polsce, ochoczo przyłączając się do nagonki na „Radio Maryja” i Telewizję „Trwam”, wspierając konsekwentnie najbardziej anachroniczne i destrukcyjne siły modernistyczne w Kościele. To szkodnik, jednym słowem.
Ubolewam, że w przypadku kapciowego, którego jedyną zasługą jest stałe przebywanie w najbliższym otoczeniu zmarłego papieża i wspieranie jego najbadziej ekscentrycznych wyskoków i teatralnych gestów, Benedykt XVI zastosował stary watykański zwyczaj „degradacji poprzez promocję” (promoveatur ut amoveatur). W historii papiestwa ostatnich 250 lat nigdy nie było tak, by sekretarzyna papieża awansowała na jakiekolwiek eksponowane stanowisko, zazwyczaj odsyłana była do jakiegoś klasztoru lub na misję, względnie delegowana do pracy naukowej. Kapelusz kardynalski, a raczej biret, dla kapciowego to zaiste nowy standard posoborowy. Ech, szkoda gadać…
…vigilate!”
23.02.2006 12:38
„Dlatego za skandalozę uważam już samo przyznanie kapciowemu krakowskiego stolca biskupiego, a nawet same święcenia biskupie mu udzielone. Przypominam, że ta konsekracja wywołała w Kurii totalną konsternację, podobnie jak pogłoski o kreacji in pectore.
Jak widać, nie tylko ja nie lubię x. Dziwisza.
…vigilate!”
23.02.06 15:07
Zródło wypowiedzi: http://forum.fronda.pl/forum.php?akcja=pokaz&id=424091