Aktualizacja strony została wstrzymana

Pieniądz, gospodarka i wolność. Kto zyska na koronawirusie?

„Jak wykorzystuje się wirusa do celów politycznych?” – pod takim tytułem portal zajmujący się rynkami finansowymi opublikował interesującą analizę dotyczącą wpływu epidemii Covid-19 na decyzje polityków i bankierów. Co można złowić w mętnej wodzie chaosu wywołanego przez wirus?

„(…) obecna sytuacja (rosnąca panika w wielu krajach, rozsiewanie strachu przez media) to także znakomita okazja dla rządzących. Mogą oni wprowadzać zmiany, które normalnie wywołałyby gigantyczne oburzenie, a nawet zmobilizowały ludzi do wyjścia na ulicę” – czytamy na łamach portalu Independent Trader Team. Przypomina on, że różne kryzysowe momenty, choćby takie jak atak na wieże World Trade Center w Nowym Jorku, stały się pretekstem do nadzwyczajnych działań, włącznie z interwencjami zbrojnymi. Seria zamachów terrorystycznych w Europie pozwoliła, na przykład naszym władzom bez oporów przeforsować ustawę antyterrorystyczną, ograniczającą prywatność zwykłych Polaków.

Z kolei bankierzy jak ryby w wodzie czuli się podczas kryzysu i krachu, do których doszło 12 lat temu. Wykorzystując panikę wśród inwestorów skupywali masowo aktywa. Drugim krokiem było wyzerowanie stóp procentowych. W efekcie, po pierwsze, pozyskali cenne na dłuższą metę akcje, po drugie, pozbawili zysków posiadaczy lokat.

 Czy w związku z narastającą globalną epidemią sytuacja się powtórzy? Jak zauważa portal, na krótko przed momentem, w którym uderzył koronawirus, gospodarka światowa znajdowała się w punkcie bardzo odległym od dobrej koniunktury. Pojawiły się zwiastuny nadchodzącej recesji, takie jak tzw. odwrócona krzywa dochodowości (obligacje krótkoterminowe, np. dwuletnie, wykazywały wyższą rentowność niż np. wykupione na okres dekady). Ponadto amerykańska Rezerwa Federalna FED musiała pożyczać rozmaitym instytucjom pieniądze na rynku repo (papierów wartościowych z obowiązkiem wykupu), gdyż nie chciały robić tego wielkie banki komercyjne, uznając to za zbytnie ryzyko. Aż połowa długu korporacyjnego na rynku amerykańskim odznaczała się tzw. ratingiem BBB, nieznacznie tylko lepszym od „śmieciowego”.

Kiepskie sygnały dochodziły także z gospodarek: japońskiej, niemieckiej, a nawet chińskiej.

Jak podsumował serwis ITT, w ciągu pierwszych niespełna dwóch miesięcy od wybuchu paniki związanej z koronawirusem, jego śmiertelnymi ofiarami padło w skali globu 3,3 tysiąca osób – głównie ludzie starsi, cierpiący na niewydolność krążeniową i nowotwory. Polski rząd i parlament w ekspresowym trybie wprowadził specjalną ustawę, której niektóre zapisy mogą budzić niepokój.

„(…) premier może wydawać polecenia chociażby przedsiębiorcom i to bez żadnego uzasadnienia. Z kolei Główny Inspektor Sanitarny może wykorzystać do swoich działań wojsko. Ustawa zawiera więc zapisy, które powinny przejść konsultacje, a posłowie powinni mieć okazję na spokojnie zapoznać się z treścią. Tymczasem wszystko zostało przepchnięte na szybko (…)” – pisze Independent Trader Team.

Jak na razie specustawa w dość powszechnej opinii – nie tylko zaprzysięgłych zwolenników rządu – jest stosowane bez większych kontrowersji. Powinniśmy jednak uważnie obserwować, czy władze nie ulegną pokusie forsowania w otoczce wirusowego „dymu” medialnego trwałych decyzji, które nie spotkałyby się ze społeczną aprobatą.

Pusty pieniądz, walka z gotówką, kontrola mediów…

Dla Światowej Organizacji Zdrowia globalne tournée śmiertelnego wirusa to okazja do wywierania presji w kierunku rezygnacji z płatności tradycyjnymi pieniędzmi i przejścia na rozliczenia elektroniczne. „Jeśli ludzie odejdą od gotówki, to zostanie to użyte jako argument za całkowitym jej wycofaniem. Z kolei likwidacja gotówki będzie oznaczać nieograniczoną władzę bankierów wraz z możliwością wprowadzenia silnie ujemnych stóp procentowych” – podkreślają autorzy.

W ślad za doniesieniami dotyczącymi epidemii, banki centralne szybko porozumiały się co do potrzeby dodrukowania pieniądza. FED jeszcze mocniej zaangażował się w udzielanie pożyczek na rynku repo. Amerykański sekretarz skarbu Steven Mnuchin zasugerował, że w przyszłości może dojść do zawieszenia notowań na giełdzie.

ITT wyłowił wypowiedź polskiego ministra cyfryzacji, który wyraził uznanie dla wprowadzonych przez Francję „regulacji mediów społecznościowych”, pod hasłem walki z fałszywymi informacjami. Nad Sekwaną koronawirus otworzył drogę do pozaparlamentarnego (dekret rządu) przepchnięcia niepopularnej reformy systemu emerytalnego. Protestów nie będzie, bo obowiązuje zakaz zgromadzeń.

Kryzys pozwala władzom Włoch czy Chin bezkarnie uruchamiać kosztowne programy mające służyć ożywieniu gospodarek. Pieniądze (3,6 mld euro w przypadku Włoch, wielokrotnie więcej – 3,6 bln dolarów w Chinach) nie będą wzięte z finansowych rezerw tych państw, lecz powiększą ich dziury budżetowe.

Omawiany tekst jest kontynuacją tematu podjętego na tych samych łamach kilka dni wcześniej. W artykule pt. „Jak wykorzystuje się wirusa do celów politycznych?” artykułu, w którym autorzy ITT przewidywali, że trudna sytuacja gospodarcza skłoni władze różnych państw do rzucania lin ratunkowych największym bankom. Z kolei poszukiwanie i sprzedaż szczepionki na koronawirus przyniesie koncernom ogromne zyski a rządy wykorzystają dogodny moment do ograniczania wolności zgromadzeń.

„Nie ma uczucia silniejszego niż strach. Dlatego też jego potęgowanie przydaje się politykom, bankierom i innym wpływowym osobom do umocnienia władzy. W żadnym wypadku nie ignorujemy koronawirusa – jest on groźny dla globalnej gospodarki i w przypadku części społeczeństwa groźny także dla zdrowia. Nie możemy jednak dać się sparaliżować panice, bo wówczas rządzący pozwalają sobie na zbyt wiele” – piszą autorzy. 

„Naszym zdaniem wirus nieprzypadkowo pojawił się akurat na końcu cyklu, kiedy globalna gospodarka wyraźnie słabła. Obecna panika przykryje wiele zmian wprowadzanych przez banki centralne i poszczególne rządy. Dojdzie do dewaluacji walut na potężną skalę, dlatego tak ważne będzie posiadanie aktywów materialnych” – czytamy.

Portal przywołuje słowa szefa polskiego rządu: „nic tak nie redukuje oczekiwań ludzi jak wojna” – powiedział w jednej z rozmów Mateusz Morawiecki. „Obecnie zamiast wojny mamy zagrożenie epidemią, które paraliżuje gospodarkę. W związku z tym ludzie ze zrozumieniem przywitają recesję gospodarczą. Inaczej byłoby, gdyby zdali sobie sprawę, że ten kryzys został przede wszystkim sprowokowany decyzjami najbardziej wpływowych bankierów” – podkreśla ITT.

Analitycy przewidują między innymi upadłość wielu firm, zwłaszcza małych i średnich, wyraźny wzrost bezrobocia w krajach mocno dotkniętych epidemią, negatywne skutki dla państw uzależnionych gospodarczo od Chin (azjatyckich, ale i np. Australii), obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.

„Ten wirus jest zastanawiająco korzystny dla rządzących. Po pierwsze, największa śmiertelność dotyczy osób starszych, co sprzyja dalszemu funkcjonowaniu wszelkich systemów emerytalnych (np. ZUS w Polsce). Po drugie, stanowi wygodne uzasadnienie dla spowolnienia gospodarczego, podczas gdy globalna gospodarka zwalnia już od 2 lat. Po trzecie, wirus uzasadnia zwiększony dodruk. Po czwarte, stanowi argument za wprowadzaniem różnych programów pomocowych, które doprowadzą do wzrostu inflacji, co z kolei pozwoli zdewaluować zadłużenie. A to właśnie potężny dług (publiczny, korporacyjny oraz indywidualny) stanowi dziś dla bankierów oraz polityków największą przeszkodę” – podsumowują analitycy.

Źródło: Independent Trader Team

RoM

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-03-15)

 


 

Koronawirus – czy przyspieszy marzenie niektórych polityków o likwidacji gotówki?

I jak tu człowiek ma nie snuć teorii, że w całym tym koronawirusowym zamieszaniu, ktoś intensywnie knuje, jakby tu pozałatwiać kilka spraw, których w normalnych warunkach nie udałoby się szybko przepchnąć

Przy okazji szalejącego wszem i wobec koronawirusa, na każdym kroku niemalże stykam się z różnymi sytuacjami, które – jak nic – pasują do wielu teorii spiskowych. I wcale się nie zdziwię, jak już wkrótce obudzimy się w Nowym Wspaniałym Świecie, pod rządami jakiegoś New World Order. W niektórych krajach udało się – na przykład – pozamykać kościoły (w Polsce na razie się to jeszcze w 100-procentach nie powiodło, jednak sami hierarchowie robią wiele, by zniechęcić ludzi do chodzenia na msze święte – skądinąd wiem, że największa frekwencja, przynajmniej w tych kościołach, w których celebrowana jest Msza św. trydencka, była właśnie na tych przedsoborowych liturgiach)… Może gdzieś na świecie, a może w Europie, poprzesuwają się granice państw, może powstaną nowe państwa. Czyż kryzys w Hiszpanii to nie jest świetna okazja dla niepodległości Katalonii, która i tak już ponoć, z uwagi na koronawirusa, odcięła się od reszty kraju… Itp.

Ale są jeszcze inne sprawy…

Kilka dni temu robiąc zakupy w jednym z marketów zauważyłem, że kasjerka pracuje w rękawiczkach. W porządku, takie procedury, rzecz zrozumiała… Gdy płaciłem, owa kasjerka stwierdziła, pokazując na swoje pożółkłe już rękawiczki, że „na szczęście ludzie coraz więcej płacą kartami”, więc mniej jest gotówki w obiegu. Tego samego dnia, wieczorem, zobaczyłem w telewizorze ministra finansów rządu III RP, zachęcającego do płacenia w sklepach tylko kartami. To też mnie nie zdziwiło, bo pan minister, nawet niezależnie od epidemii, jest zwolennikiem przejścia wyłącznie na płatności elektroniczne i opowiada się za zlikwidowaniem obrotu gotówkowego jako przestarzałego, zbyt kosztownego dla państwa itp.

Teraz mamy kryzys koronawirusowy, a za chwilę pewnie i gospodarczy, i poglądy pana ministra dostają jakby nowego paliwa w nowej rzeczywistości… I kto wie, czy władze, korzystając z paniki wywołanej koronawirusem czegoś „fajnego” nam nie szykują. I oto co się dzieje? W niedzielę rano otrzymałem od jednego z kontrolowanych przez państwo banków SMS o następującej treści: „W trosce o nasze wspólne bezpieczeństwo ogranicz wizyty w placówkach banku. Skorzystaj z bankowości elektronicznej (…) i aplikacji PaoPay. Unikaj gotówki”.

I jak tu człowiek ma nie snuć teorii, że w całym tym koronawirusowym zamieszaniu, ktoś intensywnie knuje, jakby tu pozałatwiać kilka spraw, których w normalnych warunkach nie udałoby się szybko przepchnąć, a które – w dłuższej perspektywie czasowej – okażą się dla nas, dla zwykłych ludzi, niekoniecznie dobre. A już na pewno ucierpi na nich nasza indywidualna wolność. I to w bardzo szerokim zakresie..

S

Za: prokapitalizm.pl (15 marca 2020)

 


 

Skip to content