Celebracja ad orientem to celebracja ku Panu. Jest właściwa dla każdej Mszy świętej – także tej w nowym rycie. Parafianie chętnie przyjmują taką zmianę, byleby wprowadzać ją stopniowo i dobrze wytłumaczyć – mówi niemiecki emerytowany proboszcz ks. Johannes Börsch.
Servus Tuus/commons.wikimedia.org
Ks. Johannes Börsch, emerytowany proboszcz z parafii Altenberg w Saksonii, mówił w rozmowie z portalem kolońskiego radia katedralnego Domradio.de o celebracji ad orientem.
– Gdybym chciał bezpośrednio z Państwem porozmawiać, to zrobiłbym to twarzą w twarz. Człowiek zwraca się zawsze ku temu, z czym rozmawia. We Mszy świętej ma się różnych partnerów rozmowy. Proszę zwrócić na przykład uwagę na liturgię słowa, udzielanie Komunii świętej – obie te rzeczy są, oczywiście, skierowane do ludu, do wiernych. Jednak cała Msza jako celebracja eucharystyczna zwraca się do Boga, do Ojca, poprzez Jezusa Chrystusa – wskazał kapłan.
Ks. Börsch powiedział, że we wschodniej części kościoła, w którym posługiwał, znajduje się duże okno, przez które rano wpada do świątyni światło; przed oknem stoi wielki krzyż. Stąd celebrując versus populum i zwracając się w liturgii do Boga kapłan stałby tyłem do krucyfiksu, czyli tyłem do Chrystusa, tego, z którym rozmawia. – Nie jestem tyłem do ludzi, ale jestem, by tak rzec, przodownikiem modlitwy, stojącym na czele wspólnoty zwracającej się ku Panu – wyjaśnił.
Ksiądz przypomniał, że by celebrować ad orientem nie trzeba bynajmniej sprawować Eucharystii w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, tak zwanym rycie trydenckim. Także zwyczajna forma, novus ordo missae, pomyślana jest ad orientem. W łacińskim mszale nowej Mszy świętej wyraźnie zaznacza się czerwonym kolorem te momenty, w których kapłan winien odwrócić się twarzą do ludu – poza nimi winien sprawować ad orientem, a więc ku Bogu.
Kapłan powiedział, że wprowadzając w swojej parafii celebrację ad orientem najpierw wytłumaczył cel i sens tej zmiany wiernym podczas kazania; dzięki temu został doskonale zrozumiany i rzecz spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Co więcej zaczynał celebrować ad orientem stopniowo, najpierw podczas świąt, później także w czasie Adwentu i Wielkiego Postu. Oswoił ze zmianą wiernych i stąd nikt nigdy nie protestował.
Źródło: Domradio.de
Pach
[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]
To rzeczywiście jest „OSWAJANIE” . Tylko dlaczego dajecie przykład EMERYTOWANEGO niemieckiego prezbitera ? W artykule nie powiedziano jednak o jaką CELEBRACJĘ chodzi ? Czyżby łączono fragmenty tego co starte z Nowym aby >Oswoić ze zmianą wiernych
iskierka
Zgadzam się z panem Stefanem, powrócić do Mszy Świętej Trydenckiej a nie tworzyć hybrydę ! NOM nigdy nie będzie godnie oddawał czci Bogu, tak jak robi to Msza Trydencka w której tajemnicą wiary jest Krew Pana Jezusa przelana za nas na Krzyżu a nie: Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci. Moim zdaniem to ślepa uliczka, i bardzo niebezpieczna.
Tomasz B
Nie dajmy się zwieść zmianą pozycji Księdza lub języka na łacinę.NOM nadal pozostanie judeoprotestanckim obrządkiem a nie ofiarą Jezusa Chrystusa.Z wielu kościołów ołtarze zostały już wyrzucone,tabernakulum trzeba szukać.Otwarto szeroko drzwi dla liberalizmu, modernizmu i bałwochwalstwa.Słowo katolicyzm reglamentowane niczym woda na pustyni.I najbardziej perfidny zabieg na który wielu nie zwróciło uwagi – celebrant nie klęka po konsekracji a dopiero po okazaniu przez przewodniczącego hostii zgromadzeniu.
stefan