Wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił, że Waszyngton popiera akty agresji reżimu w Tel-Awiwie przeciwko Irakowi, Syrii i Libanowi, nazywając je „samoobroną”.

Pence odbył rozmowę z premierem Netanyahu w poniedziałek po tym, jak „izraelscy” i amerykańskie oficjele potwierdziły, że za naloty odpowiedzialny jest syjonistyczny reżim.

„Rano miałem wspaniałą rozmowę z premierem Netanyahu. Stany Zjednoczone całkowicie popierają prawo Izraela na samoobronę od bezpośrednich zagrożeń. Za kadencji prezydenta Trumpa Ameryka zawsze będzie stała po stronie Izraela” – napisał Pence na Twitterze, nie precyzując o jakie zagrożenia chodzi.

W noc z soboty na niedzielę syryjska obrona przeciwrakietowa zestrzeliła kilka pocisków wroga nad Damaszkiem, które zostały wystrzelone w irańskie pozycje, jak twierdzi Tel-Awiw.

Kilka godzin później wczesnym rankiem w niedzielę libański ruch Hezbollah ogłosił, że miał miejsce atak z użyciem dwóch dronów na południowych przedmieściach Bejrutu. Generalny sekretarz Hezbollahu Hassan Nasrallah ogłosił, że agresywne działania syjonistów nie pozostaną bez odpowiedzi.

(na podst. presstv.com/opr. Eugeniusz Onufryjuk)