W Irlandii mieliśmy poważne trudności z subkulturą homoseksualną. Powoduje ona wielkie problemy. Gdy działa w seminarium duchownym, przyciąga coraz więcej homoseksualistów. Stają się oni niezwykle wpływowi i zaczynają prześladować prawowiernych seminarzystów – mówi w rozmowie z PCh24.pl, Anthony Murphy, redaktor irlandzkiego dwutygodnika „Catholic Voice” oraz założyciel Instytutu Lumen Fidei.
Przez media w Polsce przetacza się ogromna dyskusja dotycząca ujawnionych przypadków nadużyć seksualnych popełnianych przez osoby duchowne. Jak Pana zdaniem powinniśmy, jako katolicy patrzeć na tego typu doniesienia?
Skandal nadużyć seksualnych to, oczywiście, ogromne zło. Musimy okazać solidarność z tymi, którzy ucierpieli z jego powodu. Nie możemy jednak pozwolić na to, by Kościół stał się kozłem ofiarnym czy jedyną atakowaną instytucją. Ten problem jest w każdej organizacji, w całym społeczeństwie! Każdy, nie tylko Kościół, musi być świadom tego grzechu i mu się przeciwstawiać.
Te same środowiska, które tak chętnie uderzają w Kościół, milczą o homoseksualnym tle większości nadużyć. Można odnieść wrażenie, że także hierarchowie niechętnie zwracają uwagę na ten aspekt.
Gdy idzie o sam Kościół, to problem dotyczy homoseksualnego duchowieństwa. Jest niezwykle ważne, by Kościół uświadomił sobie problem homoseksualizacji kleru. Trzeba działać w celu usunięcia z Kościoła tej dekadencji i – jak to ujął papież Benedykt – tego brudu. Ci księża, którzy mają skłonności homoseksualne, powinni być usuwani ze stanu kapłańskiego. Trzeba im ponadto pomagać wieść w czystości dobre, katolickie życie.
Proszę podzielić się doświadczeniami z Irlandii, gdzie problem nadużyć seksualnych pojawił się już wcześniej.
Mieliśmy poważne trudności z subkulturą homoseksualną. Powoduje ona wielkie problemy. Gdy działa w seminarium duchownym, przyciąga coraz więcej homoseksualistów. Stają się oni niezwykle wpływowi i zaczynają prześladować prawowiernych seminarzystów. Prowadzi to do wytworzenia toksycznego, trującego środowiska. Sprawia, że formacja duchowa jest bardzo trudna. Homoseksualnemu księdzu jest niezwykle ciężko głosić nauczanie Kościoła na temat małżeństwa i czystości ze względu na skłonności, które odczuwa. Co więcej, jest możliwe, że taki kapłan będzie szantażowany przez LGBT i lewicę. To dla Kościoła poważny problem. Musimy mu przeciwdziałać. Musimy prosić biskupów o czujność i usuwanie homoseksualistów z seminariów.
Świeccy duchowni często natrafiają na problemy „komunikacyjne” kiedy chcą rozmawiać o trudnych sprawach ze swoimi pasterzami. W Irlandii można wręcz mówić o opuszczeniu wiernych zaangażowanych choćby w ruch pro-life?
Problem z Kościołem w Irlandii jest taki, że biskupi i wielu duchownych wymyślili nowe przykazanie. Brzmi ono: „nie powinieneś obrażać”. Nie chcą podejmować kontrowersyjnych tematów. Księża uważają, że wygłaszanie mocnych homilii pro-life i głoszenie nauczania pro-life jest trudne. Może być bowiem tak, że do kościoła przyjdą osoby popierające aborcję, a później pójdą na skargę do biskupa. Ten powie księdzu, by nie był kontrowersyjny, milczał na ten temat i zostawił to politykom. A przecież sprawa aborcji nie jest wyłącznie polityczna. Aktywność na rzecz pro-life ze strony polityków nazywających się katolikami czy w ogóle chrześcijanami, jest bardzo istotna. Ochrona życia ludzkiego jest jednak sprawą religijną. Kościół musi bronić życia. Na planie duchowym Kościół musi modlić się do naszej Pani o interwencję, o obronę oraz formować sumienia wyborców. Kościół to miejsce, w którym ludzie zbierają się co niedzielę na Mszę, także w tygodniu – stąd jest naprawdę znakomitą przestrzenią, by edukować wyborców w kwestii stanowiska w obronie ludzkiego życia. To, że Kościół głosi takie przesłanie, jest absolutnie fundamentalne. Jak mówił wielokrotnie Jan Paweł II, musimy bronić życia ludzkiego, bronić nienarodzonych, którzy nie mają głosu. Kościół musi być głosem nienarodzonych.
Referenda, w których Irlandczycy zagłosowali za aborcją oraz wsparli postulaty „dyktatury lgbt +”, chyba ostatecznie pokazały, że „katolicka Irlandia” to już tylko wspomnienie… Co bolesne, kolejne etapy rewolucji dokonują się na Zielonej Wyspie bez wyraźnego głosu sprzeciwu Kościoła.
Kraj może być katolicki tylko wówczas, gdy kieruje się katolickimi wartościami i Dziesięcioma Przykazaniami. Pamiętajmy, że większość z tych ludzi, którzy w Irlandii głosowali za aborcją, to katolicy, chodzący na Mszę. Kościół uciekł na peryferia, przestał nauczać i katechizować, formować ludzi. Wielu z tych, którzy chodzą dziś w Irlandii na Mszę, uważa, że głosowanie za „małżeństwami” homoseksualnymi czy za aborcją jest w porządku. Mogą cały czas być członkami Kościoła, chodzić do Komunii świętej! To efekt milczenia biskupów. Musimy powiedzieć to bardzo jasno: milczenie biskupów jest tym samym, co współpraca z politykami popierającymi aborcję. Biskupi nie pouczają, nie korygują tych, którzy są proaborcyjni lub opowiadają się za „małżeństwami” jednopłciowymi. Kościół musi być tymczasem kompasem moralnym dla społeczeństwa. Niektórzy ludzie mówią, że był w przeszłości zbyt wpływowy, że zaszkodziły mu skandale. To tylko preteksty, by nic nie robić. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, także duchowni. Nie jest to jednak żadna wymówka, by wycofać się ze społeczeństwa i przejść w stan hibernacji. Musimy być aktywni, musimy walczyć za Chrystusa, bronić w naszym społeczeństwie chrześcijańskich wartości.
Rozmawiał Łukasz Karpiel