Rozdział państwa od Kościoła to jedno z najsłynniejszych haseł lansowanych od początku III RP przez redakcję „Gazety Wyborczej”. Dotyczyłby on oczywiście tylko kapłanów, z którymi gazeta się nie zgadza. Wszyscy inni, reprezentujący światopogląd pisma Adama Michnika mogliby liczyć na uznanie, status autorytetu i możliwość zabrania głosu w dyskusji politycznej.
Idealnym odwzorowaniem opisanego wyżej podejścia „Gazety Wyborczej” jest sytuacja, do jakiej doszło w piątek, kiedy to krakowska redakcja „GW” zaatakowała metropolitę krakowskiego ks. abp. Marka Jędraszewskiego i jednocześnie stanęła w obronie ks. Kazimierza Sowy. Powodem do takiego zachowania miał być zakaz udziału „w debacie o wartościach”, jakiego ks. Sowie miał wydać hierarcha.
Głos w sprawie zabrał sam ks. Sowa, który w rozmowie z „Wyborczą” stwierdził, że o taki zakaz miała wnioskować do arcybiskupa kuria sandomierska, której podlegają parafie w Tarnobrzegu.
Sęk w tym, że sprawa wyglądała inaczej niż podała „Wyborcza”, o czym poinformował redaktor Piotr Semka.
Okazało się bowiem, że „debata o wartościach”, w której miał brać udział ks. Sowa została zorganizowana przez… Klub Obywatelski-Koalicję Europejską w Tarnobrzegu.
„To zakaz uczestnictwa w debacie organizowanej przez partie polityczne. Po co ściemniać?” – napisał na Twitterze Piotr Semka.
Tu nie chodzi o zakaz udziału w debacie o wartościach. To zakaz uczestnictwa w debacie organizowanej przez partie polityczne. Po co ściemniać? pic.twitter.com/bEulwHTxpu
— Piotr Semka (@PiotrSemka) April 6, 2019
Źródło: gazeta.pl / Twitter / wpolityce.pl
TK