Aktualizacja strony została wstrzymana

Do Polski trafiły skażone świnie z Barbadosu. „Przegrywamy bitwę o zdrową żywność”

Do Polski poprzez Belgię trafiły świńskie półtusze z Barbadosu, skażone środkiem przeciw robakom i tasiemcom. „Kiedy polskie firmy są masowo kontrolowane za afery związane z ASF oraz ubojem chorych krów, ktoś zrobił świetny interes” – czytamy na portalu WP.pl. Weterynarze alarmują, że kontrole importowanego mięsa to fikcja.

Dwa tygodnie temu unijny system ostrzegania przed niebezpieczną żywnością RASFF podał informację o skażonej wieprzowinie z Barbadosu, która przez Belgię trafiła do Polski. Została ona silnie zaprawiona Lewamizolem – środkiem odrobaczającym zwierzęta, stosowanym m.in. do usuwania tasiemca. Spożycie takiego mięsa, w tym po upieczeniu czy usmażeniu, może grozić bólem głowy i rozstrojem żołądka. Polski nadzór weterynaryjny pobrał już próbki z odnalezionych w handlu partii mięsa.

Pracownica Inspekcji Weterynaryjnej, która opisała sprawę na prywatnym blogu napisała m.in.,, że chętnie zajęłaby się firmami, które wprowadziły to mięso na polski rynek, a partie importowanej z Belgii żywności powinny być ściśle kontrolowane. Jej zdaniem, „teraz to Polska powinna rozkręcić międzynarodową aferę, bronić konsumentów i naszego rynku przed niebezpiecznymi produktami”.

W odpowiedzi na zapytanie ze strony „Wirtualnej Polski” resort rolnictwa potwierdził, że ponad 60 sztuk świń ubitych na Barbadosie trafiło do Polski: 38 do firmy z woj. kujawsko-pomorskiego, a 24 do woj. łódzkiego. Z kolei 9,9 ton mrożonych serc trafiło do przetwórni niedaleko Łodzi. Wiadomo, że część mięsa zatrzymano i przekazano do utylizacji.

WP.pl przywołuje też opinię polskiej weterynarz, która zajmowała się tą sprawą. Jej zdaniem, polscy urzędnicy nie umieją się zachować wobec kryzysu, ponieważ „o aferze jest cisza, a powinniśmy już nękać kontrolami belgijskie firmy”. Przypomina, że tak właśnie wiele służb z krajów członkowskich UE postępowały z polskimi dostawcami, gdy w związku z ujawnieniem skandalicznych praktyk w jednej z ubojni na Mazowszu, gdzie zabijano i przerabiano na mięso chore krowy, wybuchła międzynarodowa afera. Portal zwraca też uwagę, że służby weterynaryjne wciąż mają na celowniku polskich rolników, kontrolowanych w sprawie bioasekuracji przed ASF. „Kontrole, kary i mandaty mają dostarczyć dowodów, że rząd angażuje się w rozwiązanie problemów polskich hodowców i producentów mięsa” – czytamy na WP.pl.

Jak informowaliśmy, podczas gdy rolnicy i budżet państwa ponoszą olbrzymie nakłady w związku z przyjętą przez rząd polityką walki z ASF, ten gigantyczny strumień pieniędzy trafia w pierwszej kolejności do służb weterynaryjnych, firm utylizacyjnych oraz do firm produkujących środki dezynfekcyjne.

Jednocześnie, hodowcy świń z Barbadosu dobrze orientują się w kwestii sytuacji w Polsce, a niedawno zrzeszające ich stowarzyszenie ogłosiło, że dzięki ASF w Europie jest okazja do sprzedaży mięsa w tym kierunku.

Sprawa oburzyła m.in. Janusza Piechocińskiego, byłego wicepremiera i ministra gospodarki w rządzie PO-PSL, który pytał „jaki chłam musi przepływać przez Atlantyk, aby opłacało się sprzedać to w Polsce”.

Przypomnijmy, że możliwość masowego importu wieprzowiny do Polski otwarła się w związku z rozprzestrzenianiem się ASF. Już wcześniej informowaliśmy, że tempo likwidacji rodzinnych gospodarstw jest obecnie dwukrotnie szybsze niż za rządów koalicji PO-PSL. W wyniku rosnącej presji cenowej, administracyjnego nękania, uciążliwych przepisów i urzędniczej bezkarności tylko w tym roku do rezygnacji z hodowli trzody chlewnej zostało zmuszonych już 28 tys. polskich gospodarstw. Według danych opublikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa w okresie 31 grudnia 2015 – 21 października 2018 r. liczba „siedzib stad świń” zmniejszyła się z 244,8 tys. do 177,2 tys. Z danych publikowanych przez rządowe agencje wynika, że dla ratowania niewielkiego odsetka świńskiego pogłowia, rząd zdecydował się na likwidację kilkudziesięciu tysięcy gospodarstw i prewencyjne wybicie ok 100000 – 180000 zdrowych zwierząt. Jeśli obecne tempo się utrzyma, to najdalej za rok o tej porze rządy PO i PiS będą wspólnie odpowiedzialne za likwidację 50% wszystkich polskich gospodarstw chlewnych w stosunku do stanu z 2010 r. Co roku zużywamy mięso z 18 mln sztuk świń. Nasze pogłowie to niespełna 12 mln szt., z czego i tak ponad połowa pochodzi z importu. Według danych opublikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa, w 2017 r. sprowadziliśmy do Polski niemal 7 mln żywych świń.

Co więcej, według nieoficjalnych informacji WP.pl, pochodzących od weterynarzy, kontrole takich importerów, jak opisani powyżej w barbadosko-belgijskim procederze to w zasadzie iluzja. W drugim półroczu 2018 roku do Polski miało trafić 65 tys. partii żywności, z czego przebadano tylko 297. Ponadto, spośród 29 dostaw mięsa w zasadzie w co trzecim przypadku nie spełniało ono norm.

Zdaniem Michała Kołodziejczaka, lidera związku społeczno-politycznego rolników AGROunia, afera ze skażonym mięsem z Barbadosu to dowód na upadek rynku wieprzowiny w Polsce. Przypomina przy tym, że „rodowite polskie świnki to już właściwe rzadkość”, bo teraz rolnik najczęściej podpisuje kontrakt z korporacją, stając się w zasadzie „podwykonawcą”. Sprawę szczegółowo opisywał na łamach portalu Kresy.pl redaktor naczelny, Tomasz Kwaśnicki.

– Otrzymuje od firmy duńskie prosiaki i warchlaki, worki z karmą, a w zamian ma gwarancję zapłaty, jak dostarczy wyrośnięte 120-kilogramowe tuczniki – mówi Kołodziejczak cytowany przez WP. To powoduje upadek tradycyjnej, rodzimej hodowli świń, a Polacy w zasadzie są już uzależnieni od importu i wielkiego obcego przemysłu.

Kołodziejczak zaznacza jednak, że gorsze jest jednak to, że najlepsza, świeża wieprzowina jest eksportowana z Polski za granicę. Z kolei na polski rynek trafiają importowane tusze, które wcześniej nawet przez kilka lat były przechowywane w chłodni. – Taki biznes wspierają wielkie sieci handlowe, którym zależy na tanich kiełbasach i parówkach – dodaje lider AGROunii.

Jak pisaliśmy, firmy utylizacyjne i koncerny chemiczne bez wątpienia bogacą się na walce z ASF, ale to międzynarodowe koncerny żywnościowe są największymi beneficjentami polityki polskiego rządu. Podczas gdy inni inkasują jedynie doraźne zyski, koncerny spożywcze w szybkim tempie budują swój oligopol, przejmując kontrolę zarówno nad polskim rynkiem wieprzowiny, jak i procesem jej produkcji.

Tylko w 2018 roku UOKiK wydał zgodę na przejęcie przez Danish Crown zakładów mięsnych Gzella. Zakłady Gzelli są w stanie przetwarzać ponad 6000 ton mięsa miesięcznie. Firma posiada sieć ponad 200 własnych sklepów sygnowanych marką „Delikatesy Mięsne”.  Z kolei kilka tygodni temu ten sam urząd wydał pozwolenie na przejęcie przez Smithfield Foods zakładów Pini Polonia (własność włoskiej Pini Group). Na swojej stronie internetowej firma twierdzi, że Produkcja Pini Polonia stanowi około 30% całościowego wytwórstwa na rynku polskim oraz zajmuje trzecie miejsce spośród wszystkich firm produkcyjnych w Europie w branży mięsa wieprzowego. Potencjał firmy umożliwia ubój i rozbiór 16 000 sztuk trzody chlewnej dziennie, 80 000 sztuk tygodniowo, co daje 4 000 000 sztuk rocznie. Mimo to UOKiK pozwolił największemu graczowi na polskim rynku mięsnym i hodowlanym na przejęcie trzeciej w kolejności firmy w branży mięsnej. Jak zadeklarował Kenneth Sullivan, prezes Smithfield Foods, firma liczy na to, że dzięki przejęciu polskich zakładów, WH Group będzie mogło podwoić, a może nawet potroić swoje zyski w Europie.

wp.pl / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (7 marca 2019)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Nasz nowy Hilary Minc jeździ po Polsce i odwiedza wszystko co może przydać się w politycznej kampanii – niedawno odwiedził nawet wylęgarnię narkomanów komputerowych – chwali się przy tym jak ta Polska rośnie w siłę a ludziom żyje się coraz dostatniej, a tutaj taka krępująca wiadomość, że cwaniaczki robią groźny interes na polskich konsumentach. Co wyniknie z tego? Obawiamy się, że nic, że Wiadomości TVP będą zajęte gadaniem o bzdurach (jak jakieś konkursy taneczne i wszelkie psucie dzieci i młodzieży), no i oczywiście promowaniem Prezesa Kurskiego (nb. w głównym wydaniu Wiadomości TVP w dniu 6 marca br. widz był zmuszony oglądać kretyński uśmiech Prezesa chyba aż w 8 migawkach!) – że te tandetne Wiadomości zignorują temat, albo napomkną, że… osiągnęliśmy sukces importując mięso.  Słowo „skażone” wykreślą, pozostawiając „mięso”. Telewizja Kurska stała się nieporównanie prymitywniejsza nawet niż jej odpowiednik za gierkowskich lizusów.

A co do sprawców procederu sprowadzania skażonej żywności do Polski, chcielibyśmy zobaczyć zdecydowane działania wymiaru sprawiedliwości, wraz z publikacją mord skazanych prawomocnymi wyrokami sprawców tych przestępstw. Wszystkich, bo może okazać się, że kolejny „sukces” tego ministerstwa będzie polegał na skazaniu kierowcy przewożącego żywność, zaś gnoje zarządzające tym procederem dalej pozostaną nietykalni.

 


 

Skip to content