Aktualizacja strony została wstrzymana

Pogrzeb Adamowicza to połowiczny majstersztyk podprogowego przekazu, potem rozgotowali żabę

Wrażliwą cześć prawicy, która zaraz zacznie wylewać dewocyjne łzy i ubolewać nad brakiem poszanowania powagi chwili, uprasza się o opuszczenie felietonu. Tekst jest przeznaczony dla mądrych i odważnych ludzi, ponieważ będzie dotyczył rzeczy w połowie wybitnej, a taka była organizacja i przebieg pogrzebu Pawła Adamowicza. Po trzech latach niebywałej tandety i nieudolności, jaką częstowała nas „opozycja”, dziś zobaczyłem kawałek produktu najwyższej politycznej i ideologicznej jakości.

Zacznijmy od podstaw, czyli nakreślenia scenariusza i rozlokowania głównych bohaterów. Msza została poprowadzona w duchu kościoła tolerancyjnego i wielokulturowego. Zobaczyliśmy prawie pełen zestaw duchownych: księży, popa, rabina, imama. Zabrakło tylko kobiety „biskupa” i buddyjskiego mnicha, ale to nie jest szyderstwo z mojej strony, broń Boże, to po prostu jeszcze nie ten etap walki ideologicznej. Na tym polega mądrość etapu, aby żabę wrzucić do gara z zimną wodą i cierpliwie gotować, umiejętnym podnoszeniem temperatury. Obrazek będzie się podobał prawie wszystkim, a już na pewno niewielu otworzy gębę, w przeciwnym razie zostanie Matką Kurką. Nie będzie nawet można powiedzieć tyle, że obecność imama, czy katolickiego księdza w izraelskiej synagodze to czysta abstrakcja. Zostawmy to, są ciekawsze motywy w tym projekcie.

Na początku akcja się rozkręcała ślamazarnie, normalna liturgia, nuda generalnie, którą trzeba było wypełnić jakimiś ciekawymi obrazkami. No to pokazano kto i gdzie siedzi w nawach. Za dzieciaka, jak nie poszedłem do kościoła to dostawałem w dupę i nie mogłem obejrzeć pucharowego meczu Widzewa, w którym Wiesław Wraga z 16 metrów strzelił genialną bramkę głową. Zapamiętałem to do końca życia, podobnie jak i to, że w nawie każdy ma swoje miejsce, a na wsiach to się kładzie wąłsną poduszkę na ławce i tak zaznacza teren. Prezydenta RP posadzono za Kazkiem Marcinkiewiczem. Takiej hierarchii nie zastaniemy na żadnej parafii, to tak, jakby sołtys siedział w ostatniej ławie, a miejscowy „głupi Jasio” w pierwszej. Gdy już wszystko i wszyscy zostali poustawiani po kątach i na swoich honorowych miejscach, Kwaśniewski i Wałęsa na szpicy, powoli odkręcono kurek pod garnkiem z żabą.

Mowy pożegnalne wygłosiła żona, potem córka Adamowicza. Wdowa, czytając z kartki przemyciła pierwsze treści polityczne i ideologiczne. Córka odczytała osobisty tekst, o co oczywiście nie nikt normalny nie może mieć pretensji, ale w tym czasie wszystkie kamery TVN24 przez kilkanaście sekund pokazywały wzruszoną twarz Tuska, nie matki, nie brata, nie rodziny zmarłego. Do tego momentu mieliśmy do czynienia z niemal genialną robotą, ale wszystko się kompletnie posypało z pierwszymi słowami Aleksandra Hala. Krwisty i czysty manifest politycznym, za którym poszły ordynarne wiecowe wystąpienia, nie wyłączając „kazania” księdza. Topornym językiem masówek wyłożono maluczkim założenia kampanii wyborczych w najbliższych miesiącach.

Generalnie chodzi o to, że Kaczyński z Kurskim zabili Adamowicza. Potem ksiądz ogłosił, że wszyscy mają pozamykać mordy, inaczej zostaną zakuci w dyby „mowy nienawiści” i za to otrzymał gromkie brawa, brakowało tylko okrzyków „konstytucja”. W tym samym tonie wypowiedział się brat Adamowicza, nieco łagodniej Aleksandra Dulkiewicz wiceprezydent i obecny komisarz Gdańska, ale ta pani chyba zaczęła kampanię, co zobowiązuje. Na koniec Owsiak i WOŚP pozbierali na tacę i naprawdę proszę mi nie zarzucać obsesji, czy monotonii, po prostu pewne schematy w wykonaniu tych ludzi są do bólu zdarte. Wszystko można było zobaczyć gołym okiem i uzbrojonym rozumem, ale powiedzieć, czy napisać to całkiem inna sprawa. Na razie, poza takimi wariatami jak Matka Kurka, niewielu się na to zdecyduje, ale uspokajam kolejny raz, że za chwilę wszyscy i z pełną swobodą będą mówić i pisać to samo.

W końcowym rachunku rzecz jest tak mało skomplikowana, jak „opozycja”. Skoro spieprzyli tak genialnie zaczętą robotę zaledwie po godzinie i nie wytrzymali napięcia, to co się może dziać od poniedziałku? Będą gonić króliczka i mulić konia i tak „debata publiczna” wpadnie w te same dobrze wszystkim znane koleiny. Nikt, może poza namaszczonym na nowego prezydenta na tym ogniu żaby nie ugotuje. Uderzyło im w palnik i żabę rozgotowali tak, że i kosteczka nie została. Kto się tym rosołkiem naje? Przyszłości nie znam, ale o tym, że na śmierci Adamowicza sondażowych słupków opozycja nie podniesie, jestem przekonany.

Matka Kurka

Za: kontrowersje.net (Styczeń 19, 2019)

 


 

Hucpa w Gdańsku, czyli spektakularny triumf sitwy, okraszony zbiorową głupotą Polaków

Media są bronią potężną i śmiertelną dla rozumu.

Media są bronią potężną i śmiertelną dla rozumu. W 1989 roku komuniści ogłosili koniec komunizmu, a miliony moich rodaków, do tej pory dzielnie i bezkompromisowo walczących z komuną, uwierzyło w kłamstwo tych, którzy do nich jeszcze niedawno strzelali z ostrej amunicji. W ten sposób przestępcy i dokooptowana sitwa z Magdalenki weszła na stałe do polityki w pozornie nowej rzeczywistość. Dziś, dokładnie ta sama sitwa, wykorzystując tragiczną śmierć proniemieckiego polityka, odniosła kolejne zwycięstwo. Dodam: polityka, który sprzeciwiał się obecności Wojska Polskiego na Westerplatte w rocznicę niemieckiej napaści na Polskę.

Najbardziej zasmucającym jest fakt, że wielu naprawdę porządnych ludzi dało się na to nabrać, nie potrafiąc odróżnić Mszy Św. za osobę zmarłą i godnego pochówku od politycznej hucpy. Rzadko się zdarza, aby na metrze kwadratowym powierzchni była skupiona taka liczba osobników opowiadających się jawnie za likwidacją państwa polskiego. Pod tym względem mogą się z nimi równać tożsame ideowo zgromadzenia walczące o względność słowa /KOD et consortes/.

W hucpie uczestniczyli politycy, którzy z różnych powodów boją się zerwać z PRLbis lub politycy, którym ten mafijny układ dawał możliwość okradania Polaków. Oficjalny udział Kościoła w tej mistyfikacji świadczy o wciąż trwającym poważnym wewnętrznym kryzysie.

Prezydenta Gdańska, popierającego środowiska aborcyjne i LGBT najgorliwiej żegnali starzy komuniści z PZPR, płatni kapusie, wrogowie Kościoła i wiary katolickiej, antykulturowi marksiści.

Na koniec kilka słów do sympatyków PiS-u. Czy naprawdę jesteście aż tak znieczuleni przez telewizję, aby nie zauważyć związku przyczynowo skutkowego pomiędzy aktualną sytuacją a postępowaniem waszych politycznych liderów? Czy nie zauważyliście do tej pory, że wasi ulubieńcy dokonali haniebnej rejterady i uznali ustrój polityczny PRLbis, nazywany potocznie demokracją liberalną, gwarantującą parytet różnym odmianom współczesnego komunizmu?

Czy jesteście aż takimi ignorantami, aby nie wiedzieć, że ten rodzaj demokracji założył w Polsce Soros w roku 1988…HELLO! W roku 1988 (!), czyli przed wyborami z 1989 roku – wyborami z ustalonym parytetem dla przestępców narodowości polskiej i żydowskiej.

Czy naprawdę wierzycie w bajki, że nie można przeprowadzić skutecznej dekomunizacji i reformy sądownictwa w jeden rok bez oglądania się na to, co powiedzą Niemcy?

CzarnaLimuzyna

Za: ekspedyt.net (22.01.2019)

 


 

Złote interesy prezydenta Pawła Adamowicza

Przed laty prezydent Adamowicz sprzedał większość, bo 74,99 proc. udziałów GPEC niemieckiej firmie komunalnej spółce Stadtwerke Leipzig z Lipska za 183,85 mln zł. Grupa GPEC to kura znosząca złote jajka. Sprzedaży tej strategicznej firmy dla miasta od samego początku sprzeciwiali się gdańscy radni. Teraz udziały w niej chciała odkupić od Niemców udział w niej Polska Grupa Energetyczna. Okazuje się, że Niemcy nie sprzedadzą ich nawet za 800 milionów złotych, taką bowiem sumę zaproponowała im PGE.

Niemcy kupili większościowy pakiet GPEC za równowartość 42 mln euro. To mniej niż wyniosła dywidenda dla Lipska z czterech ostatnich lat. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że przewodniczącym Rady Nadzorczej GPEC Stadtwerke Leipzig, jak obecnie zwie się spółka, jest… Paweł Adamowicz. Zainkasował z tego tytułu ładną sumkę – ponad 900 tys. złotych.

Zasiada też w radzie GPEC urzędniczka Iwona Bierut, dyrektor w gdańskim magistracie, przed laty zaangażowana w negocjacje ze Stadtwerke. Ze strony Stadtwerke Leipzig w skład rady wchodzi Norbert Menke, Johannes Kleinsorg i Volkmar Mueller, jeden z liderów holdingu LVV. Rogalla w radzie zastąpił Andreas Kühnl.

Jak informuje Głos Gdyni, gdańszczanie w tym roku zasilą komunalne usługi w Lipsku kwotą 14,4 milionów euro. Tyle uzyska komunalna Stadtwerke Leipzig GmbH (część komunalnego holdingu LVV Leipziger Versorgungs- und Verkehrsgesellschaft mbH) „czystej” gotówki z dywidendy. Tak zyskownej firmy nie warto sprzedawać.

Trzeba przyznać, że Adamowicz ma głowę do interesów, a przy tym z innej perspektywy należy spojrzeć na jego zauroczenie Niemcami i gotowość do podporządkowania polskich interesów Niemcom.

/glosgdyni.pl, gdansk.tvp.pl/

Za: MagnaPolonia (26 sierpnia 2018)

 


 

Skip to content