Stolica Apostolska udzieliła „Nihil obstat” niemieckiemu jezuicie, który opowiada się otwarcie za udzielaniem kobietom święceń kapłańskich oraz chce błogosławienia związków homoseksualnych. W ten sposób zakończony został spór, w który zaangażowane były czołowe figury progresizmu.
Na początku października 2018 roku ogłoszono, że niemiecki profesor teologii ks. Ansgar Wucherpfennig SJ nie otrzymał od Watykanu „Nihil obstat”. W ten sposób Stolica Apostolska uniemożliwiła mu objęcia na trzecią kadencję funkcji rektora Wyższej Szkoły Teologiczno-Filozoficznej Sankt Gallen we Frankfurcie nad Menem.
Decyzja Watykanu była spowodowana wypowiedziami księdza profesora. Jezuita przyznawał publicznie, że błogosławił związki homoseksualne. Twierdził, że Pismo Święte nie potępia takich związków, a św. Paweł nie miał nic przeciwko „homoseksualnej miłości”. Kapłan sugerował też, że Kościół powinien przyznać kobietom w jakiejś formie święcenia, na przykład pozwalając im udzielać rozgrzeszenia.
Odmowa wydania ks. Wucherpfennigowi „Nihil obstat” wywołała w Kościele katolickim w Niemczech prawdziwą burzę. Gwałtownie protestowali przeciwko temu sam zainteresowany, a także: niemiecki prowincjał jezuitów ks. Johannes Siebner SJ, biskup Georg Bätzing pod którego jurysdykcją nauczał kapłan oraz wielu teologów. W sprawę zaangażowali się również w niejawnym zakresie sam generał jezuitów ks. Arturo Sosa Abascal SJ oraz przewodniczący episkopatu Niemiec, arcybiskup Monachium i Fryzyngi kard. Reinhard Marx.
Niemcy oskarżali Watykan o „bizantynizm” i tłamszenie wolności teologicznej. Ks. Wucherpfennig deklarował, że za żadną cenę nie porzuci swoich poglądów, a ks. Siebner apelował o zmianę podejścia Kościoła do homoseksualistów.
W piątek niemiecka prowincja jezuitów poinformowała, że osiągnięto „porozumienie” i inkryminowany profesor „Nihil obstat” jednak otrzymał, co skutkuje natychmiastowym objęciem przezeń funkcji rektora na uczelni Sankt Gallen.
Z komunikatu jezuitów wynika, że ks. Wucherpfennig zobowiązał się do głoszenia nauczania zgodnego z Magisterium Kościoła katolickiego „jako zakonnik i ksiądz” tam, gdzie „wymagać tego będą sprawowane urzędy”. W tych wypadkach ma przedstawiać nauczanie Kościoła na temat możliwości wyświęcania kobiet oraz udzielania błogosławieństwa parom jednopłciowym „całkowicie i z pełnym rozumieniem”.
Jednak jako teolog ks. Wucherpfennig będzie miał wolność „formułowania pytań” względem tego nauczania i zamierza publikować artykuły, które będą odnosić się do Magisterium „w wiernej i kreatywnej kontynuacji”. Sam profesor podkreśla według komunikatu, że „jako chrześcijanin i naukowiec ma osobistą nadzieję na to, iż nauczanie Kościoła będzie się dalej otwierać i rozwijać”.
Podsumowując, za zgodą Watykanu na czele katolickiej uczelni stać będzie człowiek, który głosi poglądy niezgodne z nauczaniem Kościoła – i nie tylko się ich nie wypiera, ale deklaruje chęć dalszego ich szerzenia. Nie wiadomo, czy sprawą ks. Wucherpfenniga zajmował się osobiście papież Franciszek. Decyzję o wydaniu „Nihil obstat” podejmuje formalnie Kongregacja ds. Edukacji Katolickiej, konsultując się z Kongregacją Nauki Wiary.
Pach
źródła: kath.net, katholisch.de
Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-11-16)
Ksiądz prof. Bortkiewicz: „Trzeba bardziej Boga słuchać niż ludzi”
Na uniwersytecie katolickim rektorem jest człowiek, który podważa doktrynę moralną, ale i sakramentologię (zmienia sakrament kapłaństwa). Jego promotorami są: generał jezuitów i jeden z najbardziej wpływowych kardynałów. A Kongregacje i dykasterie watykańskie milczą… To więcej niż niepokój – to groza! W ten sposób ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz TChr skomentował udzielenie kościelnego nihil obstat duchownemu negującemu naukę Kościoła o homoseksualizmie.
Chodzi o ks. prof. Ansgara Wucherpfenniga, niemieckiego jezuitę. Udziela on błogosławieństw parom jednopłciowym, domaga się uznania aktów sodomickich za bezgrzeszne. Jezuita neguje też fakt jednoznacznego potępienia homoseksualizmu przez Pismo Święte i marzy o dopuszczeniu kobiet do posługi w sakramencie pojednania.
Jak podkreśla Paweł Chmielewski, któremu dla portalu Fronda.pl udzielił wywiadu ksiądz profesor Bortkiewicz, ks. prof. Wucherpfennig otrzymał od Watykanu nihil obstat nie bez oporów, lecz dopiero po dyskusji, początkowej odmowie i interwencji kardynała Reinharda Marxa oraz o. Arturo Sosy Abascali. Jezuita będzie rektorem katolickiej uczelni we Frankfurcie nad Menem. Ten przykład to zresztą nie incydent, ale przejaw mocno rozpowszechnionej już praktyki tolerowania duchownych-homoseksualistów czy też przymykania oczu na zło sodomii.
– Stanowisko ks. prof. Ansgara Wucherpfenniga SJ potwierdza priorytety rewolucji seksualnej. Innymi słowy, autorytetem dla niemieckiego jezuity jest Marks, Mao Tse Tung i Marcuse, a nie Chrystus, Tomasz z Akwinu czy Jan Paweł II. Niemiecki teolog opowiada się zarazem za tym, by Kościół dostosował się do wizji współczesności kształtowanej przez lewacką kulturę w imię manifestów rewolty 1968 roku. Zatem Kościół nie ma być faktycznie Kościołem Chrystusa, ale instytucją lewackich bojówek lub lewackich deprawatorów – ocenia tę sytuację poznański profesor nauk teologicznych.
Czy obrona duchownego-heretyka jest jakimś wyjątkiem, incydentem? – Jest to raczej ilustracja tendencji widocznych w działaniach niemieckiego episkopatu. Działania te są z kolei aprobowane przez instytucje watykańskie. Trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie: to do złudzenia przypomina strategię marszu przez instytucje, proponowanego przez lewacką szkołę frankfurcką – mówi ks. Bortkiewicz.
Rozmówca Fronda.pl ocenia też stosunek do postawy ks. Wucherpfenniga, zaprezentowany przez władze kościelne. – Mamy sytuację, w której milcząca aprobata towarzyszy działaniom fundamentalnie ważnym – na uniwersytecie katolickim jest rektorem człowiek, który podważa doktryną moralną, ale i sakramentologię (zmienia sakrament kapłaństwa). Jego promotorami są: generał jezuitów i jeden z najbardziej wpływowych kardynałów. A Kongregacje i dykasterie watykańskie milczą… To więcej niż niepokój – to groza! – czytamy w wywiadzie.
Obszerna rozmowa dotyczy szerokiego kontekstu rewolucyjnych działań w Kościele. Obejmują one dzisiaj – poza promowaniem homoseksualizmu – również między innymi: uzurpowanie prawa do przyjmowania Komunii świętej przez rozwodników w ponownych związkach oraz próby akceptacji środków antykoncepcyjnych.
– Dzisiaj obserwujemy oderwanie Kościoła od podstawowej substancji – od żywego Chrystusa. To, co dzisiaj próbuje się skonstruować to instytucja społeczno-charytatywna kierująca się normą opinii publicznej, normą ducha czasu, postępu, poprawności politycznej. (…). Niewielu pamięta dziś, że źródłem nowego dogmatu o normalności i powszechności zachowań homoseksualnych są badania dewianta Alfreda Kinseya wśród prostytutek i przestępców seksualnych. Niewielu próbuje wczytać się w zwięzłą i piękną encyklikę Humanae vitae, która przypomina, że skoro człowiek nie jest absolutem, nie ma zatem absolutnej władzy nad życiem i płodnością. Niewielu próbuje odczytać słowa św. Pawła o porównaniu małżeństwa do związku Chrystusa i Kościoła – zwraca uwagę ksiądz profesor.
– Niestety jestem przekonany, że jest to czas zakrętu, załomu… Papież próbuje zmieniać już nie tylko myślenie i przekonania, ale i struktury instytucjonalne i mechanizmy rządzące tymi instytucjami. Tak mogą świadczyć postulaty synodalności… Jakby echo demokratycznego głosowania nad prawdami w Kościele. Z tym, że nie są to głosowania nad budżetem (te akurat chyba są w kręgu bardzo wąskich centrów decyzyjnych), ale nad prawdami wiary i moralności. Gdybym patrzył na Kościół, jak na korporację zarządzaną tak fatalnie, to byłbym przerażony. Ale Kościół to dzieło Boga i to Mistyczne Ciało Chrystusa. Zapewne jest w tej chwili ranione, ale skoro bramy piekielne Go nie przemogą, to nie dadzą rady ani prominentni kardynałowie, czy przełożeni zakonni. Wraz z ich aktywnością, wzrasta też liczba „konserwatywnych” katolików, czyli po prostu ewangelicznych katolików. Oni są nadzieją Kościoła – ocenia profesor teologii.
Ksiądz Bortkiewicz na zakończenie odpowiada na pytanie dotyczące właściwej postawy katolika zdezorientowanego próbami podważania odwiecznej nauki Kościoła.
– Zasada centralna jest taka: „Trzeba bardziej Boga słuchać niż ludzi”. Nawet jeśli tymi ludźmi są biskupi, nie wyłączając biskupa Rzymu, którzy wolą podążać za poprawnością polityczną i popytem popularności, a nie za słowami Chrystusa. Nie potrafię inaczej na to pytanie odpowiedzieć. „Trzeba bardziej Boga słuchać niż ludzi”.
Źródło: Fronda.pl
RoM
Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-11-21)