Aktualizacja strony została wstrzymana

Opcja Benedykta omija rozwiązanie fatimskie

Niedawno wydana książka „Opcja Benedykta” Roda Drehera wywołała poruszenie czytelników. Propozycja jej autora – dotycząca wycofania się chrześcijan z walki politycznej i skupienia na zachowaniu kultury spotkała się z głosami polemicznymi – także wśród czytelników portalu PCh24.pl. Poniżej prezentujemy tłumaczenie ważnego i bardzo ciekawego tekstu dotyczącego opcji Benedykta – opublikowanego 14 kwietnia 2017 roku artykułu Johna Horvata II.

W miarę pogarszania się sytuacji naszego narodu, wielu rozważa rozmaite opcje. Jedną z szeroko dyskutowanych alternatyw jest tak zwana opcja Benedykta. Nazwa wywodzi się od niedawno opublikowanej książki autorstwa dziennikarza Roda Drehera. Jej autor twierdzi, że konserwatyści przegrali w wojnie kulturowej i że najwyższy czas na znalezienie drogi przetrwania w postchrześcijańskiej Ameryce. Jego zdaniem, zamiast sprzeciwiać się fali sekularyzmu zalewającej społeczeństwo, znacznie lepiej jest budować arki, by móc spokojnie pozostać z boku.

W owych arkach znajdowałyby się wspólnoty intencjonalne, pozostające wewnątrz społeczeństwa, by pozwoliły swym członkom na rozwój duchowy w nadziei lepszych czasów. Jak jednak przyznaje autor, to oczekiwanie może trwać nawet wieki. Pan Dreher używa przykładu świętego Benedykta z Nursji, który rzekomo opuścił dekadencki Rzym, aby wieść „celowe” życie z dala od społeczeństwa.

(Analogicznie) zachęca Amerykanów, pragnących przetrwać w tych niepewnych czasach, do „kulturowego oddzielenia się od mainstreamu”. Nalega on, by ci ludzie pozostali (mimo wszystko) w jakiś sposób w społeczeństwie, aby dawać innym świadectwo.

 

Szeroka, lecz ograniczająca opcja

Wokół opcji benedyktyńskiej narosły wielkie kontrowersje. Nikt nie kwestionuje racji stojących za propozycją (chodzi o to, że nikt nie kwestionuje, że sprawa wymaga poważnej debaty). Naród musi zmierzyć się z ciężkimi zagrożeniami, wymagającymi działania. Jednak wielu kwestionuje mądrość dążenia do tej opcji (Benedykta), rozumianej niczym wycofanie się do arki. Debatę komplikuje fakt, że nie proponuje się pojedynczej opcji, lecz raczej wiele różnych rozwiązań – szytych na miarę każdej grupy religijnej, jej poziomu zaangażowania i upodobań.

Szeroko ekumeniczny charakter przesłania opcji benedyktyńskiej, pozwala na zawarcie większej liczby rozwiązań pod jej płaszczykiem. Pozwoli jednak równocześnie na zredukowanie jej do tego, co pozostaje w sferze możliwości uczestników pochodzących z różnych grup religijnych. Jeśli panuje niezgoda choćby w kwestii wpływu łaski na przeobrażenie historii, to pozostają ogólniki.

Opcja Benedykta zmierza zatem do ograniczenia się do historycznej narracji, podzielanej wspólnie przez wyznawców wszystkich religii. Tymczasem jedno ważne pominięcie (zawarte w opcji Benedykta) sprawia, że staje się ona wątpliwa dla katolika zaangażowanego w wojnę kulturową i śledzącego debatę.

 

Zapomnienie o Fatimie

Owym pominięciem jest Fatima. Nigdy w książce pana Drehera nie wspomina się o Matce Bożej z Fatimy ani w ogóle o roli Matki Najświętszej w zmaganiu się z kryzysem. Sęk w tym, że Matka Boża znajduje się w centrum katolickiej perspektywy. Uświadomienie sobie tego faktu nie jest opcjonalne (lecz konieczne).

Pozostaje to szczególnie prawdziwe w kwestii objawień Matki Bożej trojgu portugalskim pastuszkom w 1917 roku. Zawsze postrzegano to wydarzenie jako rozwiązanie nakierowane na nasze czasy, a nie na nadchodzące stulecia. To zdumiewające, że propozycja radzenia sobie z obecnym kryzysem całkowicie ignoruje religijne i historyczne wydarzenia XX wieku odnoszące się konkretnie do tych spraw. Każdy zaznajomiony z przesłaniem fatimskim musi być zdumiony, gdy dostrzeże, że rzeczywiście spełniły się wydarzenia przewidziane przez Matkę Bożą.

Dokładnie spełniły się wszystkie Jej przepowiednie o wojnach światowych, konfliktach, prześladowaniach i rozprzestrzenianiu błędów Rosji po świecie. Analogicznie, spojrzenie w teraźniejszość pozwala łatwo dostrzec, w jaki sposób przesłanie z Fatimy jest bardziej znaczące, niż kiedykolwiek, szczególnie w kwestii oceny niemoralnych mód, bluźnierstw i dostrzegalnego wszędzie braku wiary.

Gdy weźmiemy pod uwagę dotychczasowe wydarzenia związane z Fatimą, to nie ma powodu sądzić, że wydarzenia związane z przyszłością również się dopełnią. Światu, który nie wysłucha jej ostrzeżeń, Matka Boża przepowiedziała wielką karę, jaka nań spadnie. Dojdzie zatem do „zniszczenie wielu narodów” i „prześladowanie dobrych”. Przepowiedziała również nawrócenie Rosji i świata oraz triumf Jej Niepokalanego Serca.

 

Więcej, niż opcja

Matka Boża bardzo jasno przekazała środki pozwalające na uzyskanie tych rezultatów. Zażądała pewnych ogólnych metod dostępnych dla każdego żyjącego w społeczeństwie czy poza nim. Skupiają się one na modlitwie, pokucie i poprawie życia. Prosiła o podjęcie działań, takich jak nabożeństwo pięciu sobór i konsekracji Rosji Niepokalanemu Sercu. Wskutek pomięcia przesłania z Fatimy opcja benedyktyńska sprawia, że te wszystkie te niezbędne (fatimskie) wymagania stają się jedynie opcjonalne.

Choć niewykluczone, że pan Dreher bez problemu uznałby fatimską wersję opcji Benedyktyńskiej, to doprowadziłoby to do trywializacji przesłania. Fatima stałaby się bowiem jedna z wielu opcji, a nie – zgodnie z twierdzeniami papieży i wiernych katolików ostatniego stulecia – jedynym i objawionym z Nieba rozwiązaniem współczesnego świata pogrążonego w kryzysie i apostazji.

 

Bez ostatecznego celu

Niewykluczone, że główny problem z opcją Benedyktyńską polega na tym, że to jedynie opcja – bez ostatecznego celu. Opcje to z definicji środki lub wybory dokonywane ze względu na cel. Tymczasem opcja Benedykta to jedynie środek przetrwania kryzysu – nawet przez całe wieki. Jednak nie ma ona żadnego specyficznego lub jednego celu. Uczestnicy nie muszą nawet być chrześcijanami. Brakuje pragnienia ostatecznej jedności, a opcja wspiera ciągły podział narodu na subkultury w ramach większego postchrześcijańskiego społeczeństwa.

Jest to postawa niezwykle obca przesłaniu z Fatimy przewidującemu nawrócenie całego świata na wiarę i triumf Niepokalanego Serca Maryi w najbliższej przyszłości. Środki i ostateczny cel są bardzo jasne. Wiążą się z pomocą Matki Bożej, gdyż przezwyciężenie wrogów wiary znajdują się bez wątpienia poza zasięgiem wrogów wiary.

W stulecie objawień Fatimskich wielu słusznie żywiło wielkie oczekiwania, gdyż Matka Boża przyniosła nadzieję i obietnicę pogrążonemu w kryzysie światu. To zatem właśnie do Niej powinni zwrócić się ludzi poszukujący rozwiązań. Ona jest wielką i jedyną odpowiedzią. Bez Niej nie istnieje zaś żadna opcja.

John Horvat II

Źródło: tfp.org / Church Militant

Tłum: mjend

Przeczytaj także:

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-07-31)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Histora Kościoła znała wielu wspaniałych i świętych konwertytów, którzy całkowicie przyjęli nieskażoną wiarę katolicką, jednak z drugiej strony w Świętym Kościele katolickim usadawiała się masa sztucznych przebierańców, jak choćby pokazuje to średniowieczne zjawisko Marranos, czyli żydowskich „nawróconych”, którzy dalej trwali w swoich żydowskich zabobonach, jednak rozsadzając Kościół od środka. 

Trudno jest oczywiście wyrokować wobec Autora „Opcji Benedykta”, ale amerykański dziennikarz Rod Dreher – konwertyta z sekty protestanckiej – w jakimś stopniu musi podpadać pod jakąś definicję niepełności, gdyż tylko skażony katolik jest w stanie wychwalać pod niebiosa państwo Izrael i przymykać oczy na nazistowskie praktyki armii izraelskiej, twierdzić, że katolicy powinni uczyć się od Żydów (według Autora, chyba wszystkiego…), no i oczywiście rozwijać takie zarazy posoborowego Kościoła, jak ekumenizm czy „wolność religijna”. Normalnie myślący, wytrwały w zachowaniu Tradycji Kościoła katolik, powinien zignorować wywody współczesnych Conversos, którym prawdziwa wiara jakoś nie chce się przyjąć…

A co do Fatimy – nie powinno dziwić, że pewna grupa posoborowych katolików odrzuca to Przesłanie. Szczególnie ekumaniacy i wpływowe przechrzty judaizujące Kościół.

 


 

Skip to content