Aktualizacja strony została wstrzymana

Tęczowe orzecznictwo Sądu Najwyższego, to lincz na wolnym obywatelu

W przeciwieństwie do domorosłych wykładowców, filozofów, etyków, prawników i bojowników o tolerancję, w linczu na obywatelu drukarzu interesują mnie wyłącznie dwa aspekty: prawny i społeczny. Zacznę od tego pierwszego, bo tutaj więcej niż 80% komentujących nie ma pojęcia o czym pisze i nie potrafi oddzielić podstawowych pojęć, dlatego lista idiotycznych porównań i wniosków jest bardzo długa.

Przy analizie wykładni i orzeczenia, zaczyna się od czego? No warto zacząć od podstawy prawnej, czyli konkretnego zapisu w kodeksie wykroczeń i już na tym etapie mamy setki bzdur. Po pierwsze sąd nie skazał drukarza, bo skazanie to wyrok sądu karnego uznający winę i wymierzający karę, co więcej muszą zajść te dwie okoliczności jednocześnie. Sąd może uznać winę i jednocześnie nie skazać, tylko umorzyć postępowanie, na przykład z powodu niskiej szkodliwości społecznej. W przedmiotowym wyroku mamy nie oskarżonego, ale obwinionego, którego sąd uznał winnym popełnienia wykroczenia i ukarał grzywną wysokości 200 zł. Za co? Ano właśnie, za to:

Art. 138 kodeksu wykroczeń
Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny.

Bardzo prosty i potrzebny przepis, który wyraźne wskazuje przesłanki, wystarczy z użyciem rozumu je odczytać, aby wiedzieć, że naruszyć artykuł 138 można jedynie wówczas, gdy:

a. kolokwialnie mówiąc ktoś chce orżnąć klienta, jak na przykład „taksówkarze”, którzy liczyli sobie za kilometr 15 zł i po kursie wskazywali na karteczkę przyklejoną pod licznikiem.

b. umyślnie odmówić wykonania usługi, bez uzasadnionej przyczyny, do której jest się zobowiązanym.

W pierwszym punkcie wszystko jasne, w drugim Sąd Najwyższy nie potrafił odczytać przesłanek czynu zabronionego, które muszą występować łącznie, żeby doszło do wykroczenia. A zatem czytamy ze zrozumieniem i rozbiorem zdania pierwszą przesłankę – umyślnie. Drukarz nie wypełnił tej przesłanki, umyślnie to znaczy z zamiarem, celowo, tymczasem drukarz nie miał zamiaru i celu nie drukować, jego cel jest wręcz przeciwny – drukować. Dlaczego nie wydrukował? Ponieważ dowiedział się CO ma drukować, a nie dla KOGO, o czym jeszcze będzie szerzej. Gdy się dowiedział, to odmówił druku, podając UZASADNIONĄ przyczynę – wolność sumienia i przekonań, która nie pozwala mu na promowanie ideologii sprzecznej z jego światopoglądem. Mamy tu nie tylko uzasadnioną, ale FUNDAMENTALNĄ przyczynę, czy jak kto woli konstytucyjną.

Dalej jest „wykonanie usługi, do której jest się zobowiązanym” i znów drukarz jest niewinny. Co oznacza „być zobowiązanym”? Tyle, że na kimś ciąży prawny/ustawowy obowiązek do wykonania usługi. Lekarz nie może odmówić wykonania „usługi” ratującej życie, strażak nie może odmówić ugaszenia pożaru, urzędnik nie może odmówić wykonania usługi, choćby Pani na poczcie nie może odmówić nadania listu, bo nadawca jest Świadkiem Jehowy albo „gejem”. Na drukarzu, mechaniku samochodowym, sprzedawcy pietruszki i tak dalej nie ciąży ŹADEN obowiązek wykonania usługi! Drukarz może sobie po prostu powiedzieć „zarobiony jestem” albo bez słowa wywiesić kartkę „Zamknięte z powodu, że nieczynne”. Drukarz również ma prawo powiedzieć, że klienta bez krawata nie obsłuży i nie łamie prawa, co najwyżej ogranicza sobie zakres usług i to jego sprawa. Ponad wszelką wątpliwość nie zostały w sprawie drukarza wypełnione przedmiotowe przesłanki wykroczenia z art. 138, co więcej żadna nie została wypełniona! Przypomnę, że przesłanka opisana w punkcie a. nie była przedmiotem wniosku o ukaranie, natomiast w punkcie b. muszą być wypełnione trzy przesłanki jednocześnie: umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, zobowiązanie do wykonania usługi.

Jak to się zatem stało, że kolejne sądy i Sąd Najwyższy zlinczował obywatela drukarza? Bardzo prosto i według starej zasady – dajcie nam człowieka, a my go i bez paragrafu załatwimy. Sąd „nie potrafił” przeczytać prostego przepisu i w ogóle nie zajmował się przedmiotowymi przesłankami wykroczenia, jak również badaniem okoliczności sprawy. Sąd przyjął stan faktyczny z… kosmosu i zlinczował obwinionego poczwórną przesłanką podmiotową. Na początek SN niezgodnie ze stanem faktycznym uznał, że drukarz odmówił usługi, ponieważ klienci byli homoseksualistami. Bzdura! Drukarz odmówił wydrukowania konkretnej treści ulotki i zapewnił sąd, że gdyby homoseksualiści chcieli etykiety na szampon, to nie byłoby problemu. Zatem nie podmiot, ale przedmiot usługi, kłócił się z wolnością sumienia drukarza. Sąd zamiast zająć się tymi prostymi ustaleniami, to zajął się drukarzem i zaczął drukarzowi tłumaczyć, co to znaczy być dobrym katolikiem. Prawdziwe kuriozum, bo to drukarza sumienia i drukarza wiara, a nie „synodu” i „biskupów” z SN.

Drugim podmiotem są homoseksualiści, których sąd w najmniejszym stopniu nie pouczył, nie definiował jacy mają być, aby mogli zostać uznani w świetle prawa za homoseksualistów, co sąd tak precyzyjnie zrobił w przypadku katolika. Sąd zwyczajnie uznał, że homoseksualiści w ramach swojej wolności mogą zniewolić katolika. Trzecim podmiotem jest Zbigniew Ziobro, który wniósł kasację i wiadomo o co chodzi, podmiot jest wrogiem czwartego podmiotu, czyli składu orzekającego. W związku z tym, że skład orzekający ma zupełnie inny światopogląd i wywodzi się z zupełnie innego kręgu kulturowego, niż podmiot wnoszący kasację, to Sąd Najwyższy powiesił drukarza. Tak przedstawiają się kwestie prawne i to jest prawny żłobek, tymczasem idiotyczny wyrok wydany z obrazą prawa materialnego, procesowego i rażącymi błędami w ustaleniach faktycznych, wyznaczył nową linię orzeczniczą. Z tą chwilą każdy usługodawca, z byle powodu i przez kogokolwiek, może zostać zaciągnięty do sądu, bo dokładnie taka jest sentencja i uzasadnienie wyroku.

W aspekcie społecznym nie znajdziemy żadnych niespodzianek. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że klient katolik, któremu w „gejowskiej” drukarni odmówiono wydruku ulotki „Chłopak i dziewczyna, normalna rodzina” skończyłby w „sądach” i to na ławie oskarżonych lub pozwanych. Z kolei drukarze „geje” uzyskaliby wysokie odszkodowania za naruszenie ich praw do wolności sumienia i wszystkich pozostałych przywilejów, jakich gwałtem i przemocą się dorobili. Wyłącznie o podmioty chodzi w całej tej hucpie, nie o przepisy prawa, okoliczności sprawy, logikę i doświadczenie życiowe. Prawdziwym dramatem jest jednak to, że na podstawie tak prymitywnego i żenującego wyroku, który na szczęście nie zaprowadził nikogo do więzienia, będzie można budować kolejne wnioski o ukaranie, pozwy i prywatne akty oskarżenia powołując się na orzecznictwo „najwyższej kasty”, dla niepoznaki zwanej Sądem Najwyższym.

Matka Kurka

Za: kontrowersje.net (Czerwiec 15, 2018)

 


 

Skip to content