Dopuszczenie protestantów do Komunii świętej to sztuczka, fałszująca sens przepisów prawa kanonicznego. Tak naprawdę niemieckim biskupom chodzi o doprowadzenie do interkomunii ze wszystkimi niekatolikami – uważa kard. Walter Brandmüller.
Niemiecki episkopat podczas lutowego zebrania plenarnego w Ingolstadt zdecydował o dopuszczeniu do Komunii świętej tych protestantów, których małżonek jest katolikiem. Chodzi o „pojedyncze przypadki”, w których oboje małżonkowie chcą żyć swoją wiarą i stąd pragną wspólnie przystępować do Eucharystii. Niemieccy biskupi powołali się na przepisy prawa kanonicznego, fałszując jednak ich sens.
Tę skandaliczną decyzję, potępianą przez wielu księży, biskupów i kardynałów na całym świecie, skomentował teraz jeden z najwybitniejszych historyków Kościoła, sygnatariusz głośnych dubiów skierowanych do papieża w sprawie Amoris laetitia, kardynał Walter Brandmüller, emerytowany przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych.
– Trzeba najpierw zadać sobie kilka pytań: Jaką rolę odgrywa tu brak przynależności do Kościoła katolickiego? Czym w ogóle jest Kościół? Przedsiębiorstwem na rzecz ulepszania świata? Organizacją pozarządową pomagającą w życiu? W tych i podobnych wypadkach nasz problem należałoby rozwiązać na podstawie takich kryteriów jak użyteczność, wykonalność, szanse na sukces – powiedział w rozmowie z austriackim portalem katolickim Kath.net.
– Kościół jest rzeczywistością, której wymienione pojęcia są odlegle. Kościół jest dziełem Boga, jest widzialną, doświadczalną postacią, w jakiej Zmartwychwstały Chrystus kontynuuje na świecie swoje dzieło zbawcze – wyjaśnił.
Kardynał wskazał następnie, czym jest Eucharystia. Dla protestantów to zasadniczo „wieczerza”. Dla katolików i prawosławnych jednak to coś zasadniczo innego – to po prostu nasz Pan Jezus Chrystus „rzeczywiście i podług istoty obecny w zmysłowo dostrzegalnych formach chleba i wina”. Wreszcie jest Komunia święta „wydarzeniem rozgrywającym się w egzystencjalnej głębi wierzącego” i „zjednoczeniem zbawianego człowieka z Chrystusem obecnym w Tajemnicy”. Dlatego Apostoł Paweł, podkreślił Brandmüller, tak ostro przestrzegał przed niegodnym przyjmowaniem Eucharystii.
Niemiecki episkopat tymczasem dąży po prostu do interkomunii z niekatolikami w ogóle, ocenił purpurat. – Nazywa się to taktyką salami. Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem. To bardzo nieszczera maska, by dojść do konkretnego celu – podkreślił.
W jego ocenie koncepcja „głodu eucharystycznego” jest tylko „żałosną, melodramatyczną inscenizacją, by nie rzecz kiczem”. – Chrześcijanin, który szczerze pragnie Komunii świętej i który wie, że nie ma Eucharystii bez Kościoła i nie ma Kościoła bez Eucharystii, prosi o przyjęcie do Kościoła. Wszystko inne byłoby wątpliwe i nieszczere. Kościół to nie jest sklep samoobsługowy, z którego wybiera się co się chce, inne rzeczy pozostawiając na półce. Tu obowiązuje zasada: wszystko albo nic! – powiedział.
Wreszcie kardynał Brandmüller zwrócił uwagę, że episkopat Niemiec całkowicie fałszuje sens prawa kanonicznego. Tam, gdzie mówi się o zagrożeniu życia czy zagrożeniu więzieniem, biskupi dokooptowują „głód eucharystyczny”, nie bacząc przy tym na inne okoliczności. Zignorowali na przykład przepisy mówiące o warunku niemożności przyjęcia przez niekatolika Eucharystii w swojej wspólnocie, podkreślił kardynał.
– Podła sztuczka takiej argumentacji polega na tym, że zasady obowiązujące w egzystencjalnych sytuacjach ekstremalnych rozciąga się na zwykłą codzienność. Szczere wysiłki ekumeniczne gardzą takimi kruczkami – oskarżył.
I przypomniał na koniec, że Kościół katolicki nie może swobodnie dysponować sakramentami. „Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny” – przypomniał na koniec słowa św. Pawła z Listu do Koryntian.
Źródło: Kath.net
Pach