Glówny Rabin Izraela Żydów sefardyjskich, Shlomo Amar zaproponował w poniedziałek, 20 listopada br. wpisanie poprawki do izraelskiego imigracyjnego Prawa Powrotu (Law of Return), w skuteczny sposób zmniejszającą możliwość uzyskania obywatelstwa izraelskiego. W przypadku gdyby poprawka zaproponowana przez rabina Amara została przyjęta, tylko Żydzi urodzeni z matki Żydówki bądź żydowscy krewni objęci dotychczasowym Prawem Powrotu, mieliby możliwość automatycznego uzyskiwania obywatelstwa izraelskiego. „W ciągu ostatnich 10 lat koncepcja „konwersji” straciła swoje religijne znaczenie” – napisali twórcy poprawki zaproponowanej przez rabina Amara. „Projekt nowego prawa proponuje, że konwerci nurtu ortodoksyjnego, konserwatywnego czy refromowanego nie otrzymywaliby automatycznie prawa do uzyskania obywatelstwa. Konwert miałby możliwość naturalizacji w drodze innych kryteriów uzyskania obywatelstwa.”
Przedstawiciele izraelskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, zarówno Generalny Prokurator Menachem Mazuz jak i doradca Yehoshua Shoffman są przeciwni nowej poprawce, a szczególnie krytykują możliwość odmawiania udzielania obywatelstwa tym konwertom, dla których obywatelstwo było celem samym w sobie. Również rabin ruchu reformowanego Gilad Kariv odrzuca poprawkę i nazywa ją „bezpodstawną i antyżydowską”. Innego zdania jest Dyrektor Biura Premiera, Ra’anan Dinor, który wspiera poprawkę.
Propozycja wywołuje debatę i kontrowersje w rządzie izraelskim, wśród przywódców religijnych oraz w społeczeństwie izraelskim.
KOMENTARZ BIBUŁY: Już dotychczasowę politykę imigracyjnę Izraela można byłoby nazwać jednoznacznie: jest rasistowska. I w sumie możnaby powiedzieć, że nic w tym złego – niech Izrael tworzy sobie swoją własną politykę imigracyjną, która miałaby służyć społeczeństwu tego państwa. (Czy służy wszystkim obywatelom Izraela, to inna sprawa.) Przytaczamy tę informację jednak po to, aby uzmysłowić PT Czytelnikom fakt, że stosuje się na świecie podwójne standardy i cynicznie twierdzi się, że jeden standard jest dobry dla jednych, a drugi dobry dla reszty. Weźmy na przykład przypadek Stanów Zjednoczonych.
Po zmianie ustawy imigracyjnej w 1965 roku do USA systematycznie sprowadza się osoby nie mające nic wspólnego z korzeniami cywilizacyjnymi tego państwa i którzy w żaden sposób nie są w stanie zasymilować się. Mijają kolejne pokolenia takich imigrantów, a dalej tkwią oni w biedzie, pobierając zasiłki i żyjąc na koszt społeczny. Dobrym przykładem jest tutaj imigracja tzw. hispaników, czyli głównie Meksykańczyków opanowujących coraz to większe połacie Stanów Zjednoczonych. Imigranci ci przynoszą ze sobą liczne patologie, widoczne tak wyraźnie w statystykach najcięższych przestępstw, udziału młodzieży w gangach, wskaźnikach aborcji, rozwodów, nieślubnych dzieci, itp. Wszystkie te wskaźniki są wyższe, a niekiedy i znacznie wyższe niż dla imigrantów z krajów europejskich, na których Ameryka kiedyś bazowała i budowała swoją wielkość. Pokazują też niebezpieczeństwo kontynuowania dotychczasowej polityki imigracyjnej niszczącej tradycyjną strukturę społeczności amerykańskiej.
Widzimy zatem z jednej strony zamykanie się takiego Izraela w sprawach imigracyjnych, a z drugiej otwieranie Europy czy Stanów Zjednoczonych na przyjmowanie elementów obcych kulturowo. Po wielu latach praktyki takiej szaleńczej polityki krajów zachodnich, widać że celem jej jest rozbicie społecznych tradycyjnych struktur chrześcijańskich, wzmocnionych więzami narodowościowymi. Komuś wyraźnie zależy na zniszczeniu chrześcijaństwa i tradycyjnych społeczeństw europejskich i Ameryki Północnej. Wciska się więc naiwnym kit Multi-kulti, samemu dbając o rasową czystość.