Wszystkie media na całym świecie, w tym posłuszne im media polskojęczne w Polsce powtórzyły w zeszłym tygodniu jako jedno z najważniejszych wydarzeń, iż „zmarł Aaron Spelling, producent filmowy”, po czy wymieniane były zasługi i tytuły serialów finansowanych przez tę znamienitą postać. Kim jednak tak naprawdę był pan Spelling?
Był synem żydowskich emigrantów z Polski i Ukrainy i po II wojnie światowej wsławił się jako jeden z najbardziej liczących się producentów telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych. Spośród najbardziej znanych seriali wyprodukowanych przez Spellinga należy wymienić: „Aniołki Charliego”, „Dallas”, „Dynasty”, „Beverly Hills 90210”, „Statek Miłości” czy „Melrose Place”.
Spelling dbał szczególnie o to, aby w finansowanych przez niego programach i serialach nie zabrakło pewnej postaci, do której widz poczułby wielką sympatię – postaci homoseksualisty. Można powiedzieć, że to właśnie Spelling był jednym z pierwszych (jeśli nie pierwszym), który masowo wprowadził homoseksualistę na ekrany jako postać godną podziwu, szczęśliwą, dowcipną, wykształconą, wielkiego serca, oddaną, uczuciową. Spelling dbał też o to, aby osoby mające inne zdanie o homoseksualistach, ukazywać w jak najgorszym świetle.
Ciekawy jest epizod z głośnej serii Dynastia, emitownej w latach osiemdziesiątych, w której występowała postać Steve Carringtona, homoseksualisty. Gdy jeszcze wtedy w miarę przytomne społeczeństwo amerykańskie zaczęło protestować z tak słodkiego ukazywania homoseksualisty, zmieniono scenariusz i Steve miał być poddany terapi mającej skutecznie wyleczyć go z tej choroby. Wtedy to Aaron Spellman wolał stracić pieniądze i przerwać dalszą produkcję serialu niż walczyć z widownią i nowym skryptem.
W „Beverly Hills” Spelling wprowadza parę homoseksualną, która adoptuje i przyzwoicie dba o wychowanie porzuconego dziecka. Gdy matka dowiaduje się o tym, żąda oddania dziecka, jednak – niestety – naturalna matka nie jest w stanie zadbać o swoje dziecko i oddaje je z powrotem w „dobre ręce”…
Podobne sytuacje i postaci zostały wprowadzone pod okiem Spellinga do innych jego filmów i seriali. Był jednym z tych producentów, którzy oddali się całym sercem promowaniu dewiacji. Jeśli w latach 1961-1970 w amerykańskiej telewizji przedstawiono jedną postać homoseksualną, to już w latach 1971-1980 było ich 58, w latach osiemdziesiątych – 89, w latach dziewięćdziesiątych – liczba ta urosła do 306, a od roku 2000 aż trudno jest zliczyć tę chorobową wysypkę dewiacji na ekranach.
Oto prawdziwe zasługi pana Aarona Spellinga, jednego z żydowskich producentów, finansowych potęg świata „sztuki i rozrywki”, którzy nigdy nie szczędzili majątku na demontaż podstawowych wartości społecznych. Ale o tych „zasługach” p. Spellinga i jemu podobnych nie dowiesz się Drogi Czytelniku z głównych mediów. Wspominanie o takich „zasługach” całej plejady nasłynniejszych nazwisk w Hollywoodzie, nazywane jest bowiem „antysemityzmem”.
Lech Maziakowski
Washington, DC | 26 czerwca 2006 | www.bibula.com