Dodano: 2006-04-10 12:00 am
Sposób przeprowadzania procesu rogatoryjnego zbierającego materiały do beatyfikacji papieża Jana Pawła II i przyjęte procedury rodzą wiele pytań. Dochodzą one tak ze strony środowisk liberalnych, którymi z oczywistych względów nie warto nawet się zajmować, jak i ze strony tych, którzy widzą w pontyfikacie Jana Pawła II kolejny wyłom w kontynuacji Tradycji Kościoła i z tej racji sceptycznie patrzą na sposób prowadzenia procesu beatyfikacyjnego.
Jednym z przywoływanych argumentów jest wybiórcze traktowanie dokumentów, pomijające ważne dowody mogące zakłócić przyjętą z góry linię „świętości”, która mierzona ma być bardziej standardami neomodernistycznych aksjomatów, rozluźnionej dyscypliny badawczej i głosem vox populi niż sprawdzonych ortodoksyjnych dociekań. Niedawno media polskie zajęły się jednym z takich argumentów, co prawda niekoniecznie pochodzących ze strony tradycjonalistycznej, ale wartych uwagi.
W trzy miesiące po publikacji tekstu w brytyjskim piśmie The Tablet (1), Zycie Warszawy w sobotnim wydaniu (2) powołuje się na „dwóch badaczy z Oxfordu”, którzy stwierdzają, że przygotowany przez ks. Karola Wojtyłę skrypt do jego wykładów w seminarium duchownym w Krakowie zdradza sympatie do marksizmu.
Dwutomowy skrypt Katolickiej Nauki Społecznej badany był przez dr Jolantę Babiuch oraz współpracującego z nią dziennikarza Jonathana Luxmoore – oficjalnie korespondentów The Tablet z Warszawy (3). Przede wszystkim nie zgadzają się oni z potraktowniem skryptu przez George Wiegla, autora biografii Papieża, który w książce Witness to Hope nie zajął się skryptem i przywołał go tylko raz w przypisach, sugerując iż w rzeczywistości źródło skryptu pochodzi z książki ks. prof. Jana Piwowarczyka, zresztą wydanej w Londynie i jako praca nie napisana przez Karola Wojtyłę nie może być brana pod uwagę. Z opinią Wiegla nie zgadza się również np. Cezary Ritter, sekretarz Instytutu Jana Pawła II Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który widzi w tym skrypcie „ciągłość akademicką” Wojtyły w jego entuzjastycznych pracach zachwycających się „księżmi-robotnikami” działającymi we Francji i Belgii. Cezary Ritter – na którego powołują się Luxmoore i Babiuch – twierdzi, że „nie ma żadnych wątpliwości, że Karol Wojtyła jest autorem skryptu: wykłady te są charakterystyczne i należą do całości jego prac”. Ritter dodaje też, że wykłady „napisane są w ideologicznym języku lat 50-tych, zatem powinien poprzedzać je pewien komentarz przy ich publikacji, ale nie widzę powodów by ich nie publikować, ponieważ są elementem zrozumienia intelektualnej drogi Papieża”.
Droga Papieża prowadziła przez zgłębienie filozofii marksistowskiej, poznanie słabości systemu i wykorzystanie ich w „moralnej walce” z komunistyczną tyranią. „We współczesnym ruchu komunistycznym” – pisze Wojtyła – „Kościół widzi i potwierdza przejawy większych celów etycznych.”, po czym konkluduje: „Pius XI pisał, że krytyka kapitalizmu i protest przeciwko systemowi wyzysku pracy człowieka jest niewątpliwie „częścią prawdy” zawartej w Marksizmie.” (5)
Jak twierdzą Luxmoore i Babiuch, Karol Wojtyła wyedukowany w atmosferze filozofii fenomenologicznej królującej na Uniwersytecie Jagiellońskim, zafascynowany ruchem księży-robotników oraz zagłębiając się w filozofii marksistowskiej, zamiast odrzucić koncepcje marksistowskie, spróbował zredefiniować je w świetle chrześcijańskiej tradycji. Według samego Wojtyły, celem jego nie była „totalna krytyka” Marksizmu, lecz analiza tego jak system używał i nadużywał „kategorii etycznych”. Liczne ręczne notatki Wojtyły na marginesie skryptu potwierdzają jeśli nie zafascynowanie Marksizmem, to na pewno wielką do niego sympatię.
Należy przy tym pamiętać, że sympatia ta objawiała się podczas największej fali stalinowskiej represji w Polsce, w czasie gdy Watykan zabronił jakichkolwiek kontaktów z przedstawicielami komunistycznymi, którzy, jak pisał Pius XII: „pokazują się, w swoim nauczaniu i działaniu, jako wrogowie Boga, Prawdziwej Religii i Kościoła Chrystusowego.” Jest to dosyć charakterystyczne, że w czasie gdy na świecie szalała ateistyczna wojna markistowska, rozlewająca swe rewolucje na cały świat, zarówno kard. Roncalli – przyszły papież Jan XXIII, Monitni – przyszły Paweł VI oraz Wojtyła – przyszły Jan Paweł II, byli w jakimś stopniu sympatykami ruchów i filozofii lewicowych.
Posoborowy ruch w Kościele, akcentujący nowy sposób postrzegania świata – nie jako wróg, ale jako strona, z którą należy współpracować a nawet dopuścić do współkształtowania Kościoła – pielęgnowany był przez współgrających z tą nową wizją Papieży. Nie należy się zatem specjalnie dziwić, że prace takie jak skrypt Karola Wojtyły, które odbiegają od tworzonego wizerunku ortodoksyjnego pontyfikatu i jego korzeni, nie został do tej pory opublikowany. Kilka kopii skryptu, które przetrwały do naszych dni są, jak twierdzą Luxmoore i Babiuch „zazdrośnie strzeżone”, i jak do tej pory nie ujrzały drukiem światła dziennego. Prace prowadzone w latach 90-tych przez kardynała Mariana Jaworskiego ze Lwowa celem opublikownia skryptu, zostały odłożone gdyż należało wpierw opublikować – jak mówi Cezary Ritter z KULu – „bardziej dojrzałe” prace Wojtyły. Jak potwierdza Ritter, pomimo pewnych słabości skryptu należy go opublikować, gdyż jest kluczem do zrozumienia chrześcijańskiej odpowiedzi Papieża na Marksizm.
Luxmoore i Babiuch pisząc artykuł w styczniu, zastanawiają się czy Krakowski Trybunał Rogatoryjny włączy Katolicką Naukę Społeczną do dokumentów beatyfikacyjnych. Kierujący pracami bp Tadeusz Pieronek nic o dokumencie nie słyszał, prof. Andrzej Szostek, były Rektor KULu, odpowiedzialny za zebranie polskich pism Wojtyły mówi, że Trybunał będzie brał pod uwagę tylko tekty opublikowane. Zaiste dziwne to tłumaczenie, wszak wiele procesów beatyfikacyjnych opiera się np. na prywatnej korespondencji, a tutaj wyklucza się zbadanie skryptu Wojtyły, który choć nie opublikowany, jest ważnym dowodem postrzegania świata przez księdza docenta Wojtyłę, a ponadto służył do edukacji setek jeśli nie tysięcy studentów ergo trudno nawet mówić o prywatnym charakterze dokumentu.
Dzisiaj już wiemy, że po zaledwie pięciu miesiącach Trybunał zakończył 1 kwietnia br. [2006] prace i przekazał swoje dokumenty do Rzymu. W tym momencie należy jednak zadać zasadnicze pytanie: komu, i przede wszystkim: czemu służy takie ekspresowe tempo? Pośpiech rodzi błędy, a pośpiech w tak poważnych pracach i celowe wykluczenie wszystkich prac przyszłego błogosławionego czy nawet świętego, budzi wielkie zastrzeżenia. Przy posoborowych zmianach procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego, w praktyce niwelującego tak ważny urząd jak Advocatus Diaboli („adwokat diabła” – wyznaczona rola osoby szukającej przyczyn uniemożliwiających kanonizację); przy coraz częstszym wprowadzaniu tzw. zasad nadzwyczajnych; przy stałej deprecjacji świętości (papież Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował więcej osób niż wszyscy papieże razem wzięci od XVI wieku, kiedy to wprowadzono Kongregację do spraw Kultu Bożego), wreszcie, przy tak kontrowersyjnych decyzjach jak beatyfikacja papieża Jana XXIII – podejrzewanego o modernizm w czasie pontyfikatu św. Piusa X; beatyfikacja Katarzyny Tekakwithy – dokonana bez wymaganego świadectwa cudu; błyskawiczna beatyfikacja Matki Teresy – z kontrowersyjnym przypadkiem cudownego uzdrowienia; czy beatyfikacja a później kanonizacja tak kontrowersyjnej postaci jak JosemarÃa Escrivá de Balaguer, założyciela ruchu Opus Dei – to wszystko stwarza wielkie zastrzeżenia co do rzetelności również i obecnego procesu.
Argumenty użyte przez Luxmoore-Babiuch stały sie przedmiotem dyskusji przeprowadzonej 17 marca br. w Lublinie, w której udział wzięli: Metropolita Lubelski abp Życiński oraz ks. prof. Andrzej Szostek, ks. prof. Tadeusz Styczeń i ks. dr Alfred Wierzbicki. Uczestnicy wyrazili swe poparcie dla poglądów Weigela oraz stwierdzili m.in., że:
„Całkowicie bezpodstawne są sugestie, iż rzekome lewicowe sympatie ks. doc. Wojtyły zdecydowały o tym, by nie oddawać do druku jego wczesnych wykładów etyki społecznej. By ukazać bezpodstawność podobnych insynuacji, zdecydowano, iż w najbliższym czasie należy przygotować do druku wykład katolickiej etyki społecznej z 1954 r.” (6)
Jakże charakterystyczne jest „wyrażenie poparcia dla poglądów Wiegla”, człowieka amerykańskiego establishmentu neokonserwatystów, który tak jak inne sztandarowe postacie tego ruchu, jak Michael Novak, ks. Robert Sirico czy ks. Richard Neuhaus, wielokrotnie – również w samej swojej książce! – nie zgadzał się w wielu punktach z nauczaniem Jana Pawła II, reinterpretowal tradycyjne encykliki Papieża i wychwalał wątki mające konotacje liberalne. Czy nie można nie wiedzieć, że to ci właśnie ludzie, ludzie neokonserwatywnego, prosyjonistycznego ruchu zawładnęli wszystkimi mediami katolickimi głównego nurtu w Stanach Zjednoczonych, że to oni właśnie wyraźnie przeciwstawili się nawoływaniom Jana Pawła II do nie używania rozwiązań siłowych w konflikcie irackim, że to oni są zwolennikami nie tylko egzystencji państwa Izraela, ale jakoś brak im wokalności w przywoływaniu i potępianiu ludobójczych praktyk rządu izraelskiego? Czy nie można nie wiedzieć, że nurt neokonserwatywny jest zwolennikiem liberalnej koncepcji gospodarki, kłócącej się nie tylko ze społeczną nauką katolicką wyłożoną przez Leona XIII w Rerum novarum, ale i encyklikmi Centesimus Annus i Laborem exercens (7).
Albo uczestnicy „Debaty” lubelskiej nie czytali książki Wiegla, jego innych prac i prac jego neokonserwatywnych kolegów, albo po prostu są sympatykami tego samego nurtu. Tak czy owak nie wróży to obiektywizmu w pracach nad rzetelnym zbadaniem dokumentów Wojtyły.
A jakże fałszywie i obłudnie brzmi stwierdzenie uczestników Dyskusji, którzy mówią iż: „By ukazać bezpodstawność podobnych insynuacji, zdecydowano, iż w najbliższym czasie należy przygotować do druku wykład katolickiej etyki społecznej z 1954 r.” Jakże to? Minęło od 1954 roku 52 lata, w tym 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II, podczas których nie zdołano wydać wykładu Wojtyły – a kto wie, być może i innych jego prac – a osobom wskazującym na ten jednoznaczny fakt uwłacza się argumentami o „bezpodstawności podobnych insynuacji”?
Niezaprzeczalnym faktem jest młodzieńcza fascynacja Wojtyły lewicowym ruchem „księży-robotników”, czyli tymi, którzy rozsadzali Kościół od środka w czasie pontyfikatu Piusa XII. Tak samo jak niezaprzeczalnym faktem jest fascynacja bp. Roncalli – przyszłego papieża Jana XXIII, beatyfikowanego przez Jana Pawła II w 2000 roku – filozofią Rudolfa Steinera, którą, wbrew nie tylko obowiązującej Przysiędze Antymodernistycznej, ale i wyraźnym ostrzeżeniom Watykanu, wpajał on studentom jako wykładowca na Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie, co właśnie stało się przyczyną jego prawie 20-letniego „zesłania” na placówki w Turcji i Grecji. W przypadku Wojtyły fascynacja ruchami lewicowymi, wraz z wielkim wpływem filozofii Maxa Schelera i Jacques Maritain, a nawet niekatolickich myślicieli jak Martina Bubera, uformowaly filozoficzną antropologię późniejszego kardynała Wojtyły i papieża Jana Pawła II. Zaprzeczanie temu i mówienie o „fałszywych interpretacjach poglądów Jana Pawła II ” (6), jest niezdrowym podejściem i świadczy dobitnie nie o chęci rzetelnego przedstawienia drogi myślowej Wojtyły, lecz o z góry przyjętej koncepcji „idealności” kandydata mającej otwierać drogę na ołtarze. Nie stanowi to dobrego prognostyku na rzetelność procesu.
Podejście to, a także „ilościowe” potraktowanie świętości – dla przykładu w całym XVI wieku kanonizowano jednego świętego, w XVII wieku – 24, w XVIII – 29, św. Pius X – kanonizował 4 świętych, Benedykt XV – 3, Pius XII – 33, Jan XXIII – 10, Paweł VI – 81, a Jan Paweł II – prawie 500, nie licząc beatyfikacji – staje się jednak bardziej zrozumiałe, gdy uświadomimy sobie próby zredefiniowania pojęcia świętości, które ewoluuje z „nadzwyczajności” w stronę „większej zwyczajności”, z „przykładu” w stronę „znaku”. W duchu ekumenicznego podejścia, „znak” ten ma być też widoczny i do przyjęcia przez wyznawców „kościołów” protestanckich, stąd podchody do „spłaszczenia” heroiczności i rozszerzenia definicji męczeństwa, a w przyszłości może i włączenia w poczet świętych dotychczasowych heretyków.
Opisując te tendencje, nie sugeruję i nie uzurpuję sobie jakiegokolwiek prawa do definitywnej oceny dokonanych dotychczas aktów kanonizacyjnych, gdyż ta należy tylko do Kościoła. I jakkolwiek sam akt kanonizacyjny może być omylny, to budujące jest stwierdzenie papieża Benedykta XIV (1740-1758), iż nie było dotychczas przypadku takiego błędu. Wiemy jednak, że zainicjowane literą i duchem Soboru Watykańskiego II zmiany w Kościele, będące rewolucją na miarę Rewolucji Francuskiej czy Październikowej (8), zniekształcają ten przejrzysty obraz. Do zmian tych przyczynił się w znacznym stopniu Karol Wojtyła, który jako uczestnik Soboru stał po lewej stronie zasilając ławy progresistów, a jako Jan Paweł II kontynuował budowę „nowego Kościoła”.
Jeśli zatem dojdzie do beatyfikacji czy kanonizacji Jana Pawła II, to niewątpliwie będzie to decyzja wpisująca się w normy nowego Kościoła, a Jego osoba stanie się „znakiem” uniwersalizmu, akceptowalnego tak przez ateistów jak i wyznawców innych religii, stanie się „łącznikiem” w budowie nowej religii światowej – uniwersalnego humanizmu.
Lech Maziakowski
Waszyngton, DC | 9 kwietnia 2006 | www.bibula.com
PRZYPISY
1) John Paul’s debt to Marxism, Jonathan Luxmoore and Jolanta Babiuch, The Tablet, 14 stycznia 2006, http://www.thetablet.co.uk/cgi-bin/archive_db.cgi/tablet-01129
2) Źycie Warszawy, 7 kwietnia 2006
3) Dr Jolanta Babiuch jest drugą żoną Jonathana Luxmoore (Źycie Warszawy pisze błędnie: „Lux – moore”), absolwenta Oxfordu w 1976 roku. Mają czworo dzieci. Jolanta Babiuch jest córką Edwarda Babiucha (4), sekretarza KC PZPR, w 1980 Premiera PRL. Pracują obecnie w biurach w Oxfordzie i Warszawie i są korespondentami The Tablet, Catholic News Service i innych pism i agencji informacyjnych. Jolanta Babiuch-Luxmoore jest członkinią zarządu Transparency International-Polska.
(4) Więcej informacji o Edwardzie Babiuch: http://www.kprm.gov.pl/english/805_1501.htm
(5) Oryginalny tekst polski może odbiegać od wyżej zamieszczonego, gdyż – nie mając dostępu do skrypu ks. K. Wojtyły – opierałem się na wyrwanym z kontekstu cytatem angielskim zamieszczonym w artykule w The Tablet.
(6) Lewicowy papież według J. Babiuch i J. Luxmoore’a,
http://jan-pawel-2.pl/wiki/Lewicowy_papie%C5%BC_wed
%C5%82ug_J._Babiuch_i_J._Luxmoore%E2%80%99a
(7) George Weigel
Witness to Hope – Reviewed by Mark and Louise Zwick – http://www.tcrnews2.com/genarticle4.html(8) „I taką rewolucję Kościół przeżył podczas Soboru, a gdy tylko zamknięto obrady ostatniej sesji, rozlała się ona na wszystkie kraje świata, gdzie z iście diabelską pasją wprowadzano zmiany w nieokreślonym, elastycznym „duchu soborowym”. Czy zmian tych, nawet najbardziej obraźliwych, rewolucjoniści w Kościele wstydzą się? Nie! Tak jak przystało na prawdziwych rewolucjonistów, są z nich dumni. Kardynał Suenens z radością stwierdził, że Sobór Watykański II zaznaczył koniec ery trydenckiej i koniec Vaticanum I. Dla Hansa Künga nastąpiła nowa era przekreślająca całą historię Kościoła: „W porównaniu do przed-Trydenckiej epoki kontrreformacji, Sobór Watykański II reprezentuje charakterystyczny 180-stopniowy zwrot.[…] Od Soboru Watykańskiego II [mamy do czynienia] z narodzeniem się nowego Kościoła„. Yves Congar zadowolony z reform wyznał, że „Kościół miał swoją pokojową Rewolucję Październikową„, a kard. Ratzinger stwierdził, że „Sobór Watykański II jest dla Kościoła Rewolucją Francuską„. Czym była Rewolucja Francuska czy Październikowa dla społeczeństw, państw, Wiary, przypominać nie trzeba i samo porównywanie swoich działań, a tym bardziej obnoszenie się i wyznawanie swego przywiązania do ideałów tych szatańskich rewolucji, powinno z miejsca dyskwalifikować barbarzyńców w Kościele. Tak się jednak nie stało i wielu z tych, którzy słusznie za poprzednich pontyfikatów odsuwani byli od uniwersyteckich katedr, kościelnych ambon i seminaryjnych bibliotek, zrehabilitowano i wywyższono, a w posoborowym Kościele dostąpili najwyższych godności.”- cytat z: FATIMA aktualność Przesłania i KONSEKWENCJE NIESUBORDYNACJI , Bibuła Nr 20, maj 2005, http://www.bibula.com/20/main.php?page=fatima