Aktualizacja strony została wstrzymana

Szaleńcza pycha pseudo-naukowców. Czy teraz sklonują człowieka?

Sztuczna hodowla komórek jajowych i klonowanie małp. Te dokonane w styczniu i lutym „przełomy” w medycynie z hukiem zagościły na łamach gazet. Wiele z nich odtrąbiło wielki sukces nauki. Snują historie o możliwości ich wykorzystania do leczenia nowotworów. Ale także do zastosowania metody in vitro czy klonowania ludzi. Przy braku regulacji bioetycznych aż strach pomyśleć, do czego pycha „uczonych” doprowadzi w przyszłości. 

W lutym zespół naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu po raz pierwszy w historii przeprowadził hodowlę komórek jajowych od najwcześniejszego stadium aż do dojrzałości. Cały rozwój dokonał się więc w laboratorium.

Wprawdzie już wcześniej udawało się wyhodować komórki jajowe w warunkach laboratoryjnych, jednak jedynie na materiałach zwierzęcych. To zaś okazywało się znacznie prostsze.

Badanie, którego wynik opublikowało pismo „Molecular Human Reproduction” (08.02.2018) to efekt 30 lat starań. Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu pobrali 48 niedojrzałych jajeczek przekazanych przez 10 kobiet w wieku 20-30 lat. Proces dojrzewania, jak podaje portal QZ.com, trwał 22 dni (w ciele kobiety to dwa tygodnie). Powiódł się w 9 przypadkach.

Jak podaje Jessica Hamzelou na łamach „New Scientist” (09.02.2018) „jajeczka są gotowe do zapłodnienia i jeśli okażą się zdrowe można ich użyć do poprawy technik zapłodnienia pozaustrojowego i pomocy młodym kobietom cierpiącym na raka w młodym wieku”.

Zastosowania

Wśród możliwych zastosowań eksperci i dziennikarze wymieniają „pomoc” kobietom, u których nie zachodzi naturalny proces owulacji (i niemogących w związku z tym „korzystać” z metody in vitro). Wskazują także na potencjalne użycie u kobiet chorych na raka – wychodowane w laboratorium komórki mogłyby bowiem zostać im wszczepione po zakończeniu chemioterapii (szkodliwej wszak dla płodności).

Do tej pory nie istniały skuteczne metody na zachowanie płodności u kobiet po chemioterapii. Zamrażano już wprawdzie komórki jajowe w celu ich późniejszego ponownego wszczepienia. Jednak lekarze nie zawsze się na nie decydowali. Wszak jak zauważył profesor Evelyn Telfer w rozmowie z „The Independent” (08.02.2018), „często nowotwory młodych kobiet są krwiopochodne, a ponowna transplantacja komórek jajowych okazuje się zbyt ryzykowna”.

Nie koniec na tym. Wszak wśród ewentualnych zastosowań nowej technologii naukowcy wymieniają przywracanie płodności u kobiet po menopauzie!!! Zdaniem ekspertów, rozmawiających z gazetą „The Independent”, zastosowanie tej metody to kwestia kilku lat. Także z powodu konieczności wdrożenia regulacji prawnych i etycznych.

Chiny i klonowanie małpy

Dokonanie (?) zespołu z Edynburga to niejedyny głośny w ostatnim czasie „przełom” medyczny. Pod koniec stycznia 2018 roku media ogłosiły najnowsze „dokonanie” chińskich badaczy – sklonowanie małpy.

Owszem, „kopiowanie” zwierząt to nie nowina – już bowiem przed dwudziestoma laty naukowcy sklonowali owcę Dolly. Następnie zaś „powielano” inne zwierzęta: myszy, szczury, świnie czy krowy. Jednak aż do tej pory nie udawało się sklonować najbardziej rozwiniętych ssaków: naczelnych. Pojawiły się nawet obawy, że są one odporne na klonowanie. Jednak „dokonanie” Chińskiej Akademii Nauk pokazuje, że nie w tym tkwił problem.

Warto przy tym pamiętać, że chińscy naukowcy nie popisali się skutecznością. Wszak aby doprowadzić do narodzin dwóch makaków użyto aż 127 zarodków (NBCnews.com, 25.01.2018). Dlatego też wątpliwości odnośnie postępowania chińskich naukowców wyrazili obrońcy praw zwierząt.

„Klonowanie to prawdziwy horror”, napisała w swym oświadczeniu Kathy Guillermo z organizacji PETA. Określiła je mianem „straty życia, czasu i pieniędzy”. Dodała również, że „cierpienie w tego typu eksperymentach jest niewyobrażalne”. Dlaczego? „Ponieważ klonowanie wiąże się z co najmniej 90-procentowym odsetkiem niepowodzenia, to owe dwie małpy reprezentują nędzę i śmierć na niezwykłą skalę”  – dodała.

Jednak wyczyn chińskich badaczy budzi wątpliwości także z innego powodu – małpa uchodzi przecież za istotę najbliższą człowiekowi pod względem biologicznym. Część osób mówi o zbieżności DNA sięgającej 98 procent. Inni odpowiadają, że to jedynie 70 procent.

Tak czy inaczej, uzasadnione wydają się obawy, że sklonowanie małpy to krok zmierzający do sklonowania homo sapiens. Niewątpliwie stanowi bowiem przekroczenie kolejnej etycznej i technologicznej granicy. Oczywiście, aby „kopiowanie” ludzi stało się opłacalne, niezbędna jest poprawa efektywności. To jednak wydaje się jedynie kwestią technologiczną, możliwą do przeskoczenia w przyszłości. Pole do popisu stanie się wówczas nieograniczone. Zresztą przykład in vitro pokazuje, że nie wszystkich interesuje los uśmierconych w procedurze ludzi (zwanych zarodkami).

Mroczna przyszłość

Wyobraźmy sobie więc świat Anno Domini 2050. Korporacje zaczną wówczas zamawiać klonowanie najlepszych pracowników. Państwa zlecą replikowanie najlepszych dowódców wojskowych, badaczy czy pracowników wywiadu. Niewykluczone też, że zdecydują się na opcję „ilościową”, a nie „jakościową”. Masowe sklonowanie mięsa armatniego okaże się świetnym sposobem na poprawę zdolności bojowej kraju. To wszystko przy wtórze propagandy o „zdobyczach nauki” „poprawie puli genetycznej społeczeństwa” czy „zdobywaniu konkurencyjnej przewagi”.

Nietrudno dostrzec, jakie państwa odniosą w tej rywalizacji sukces. Z pewnością nie będą to te, trzymające się zasad etycznych. Dlatego też, zarówno sklonowanie małpy, jak i laboratoryjna hodowla komórki jajowej, to ostatni dzwonek na wdrożenie stosownych międzynarodowych regulacji bioetycznych. Powinny one obowiązywać każde państwo, by uniemożliwić uzyskanie konkurencyjnej przewagi krajom niemoralnym. Dziś wiele uwagi poświęca się globalnemu ociepleniu, podczas gdy niekontrolowany postęp biotechnologii (podobnie jak i sztucznej inteligencji) to jeszcze poważniejsze zagrożenia dla przyszłości homo sapiens. 

Nie zapominajmy też o losie poszczególnych osób. Wszak zarówno dziecko z in vitro (a metoda naukowców z Edynburga zwiększy zapewne liczbę zapłodnień pozaustrojowych), jak i potencjalny sklonowany człowiek przychodzą (przyjdą) na świat potraktowani przedmiotowo. Neguje się ich prawo do poczęcia wskutek aktu małżeńskiego, a więc zgodnie z zamysłem Stwórcy.

Jeszcze bardziej przedmiotowo potraktowani zostają ci, którym przyjdzie złożyć ofiarę z życia. W przypadku metody in vitro mowa tu o zniszczonych zarodkach (zabitych małych ludziach). W przypadku klonowania zaś o jednostkach uśmierconych przez „nieefektywność” procedury. Jak na razie są to małpy, a nad ich losem ubolewają obrońcy praw zwierząt. Czy wkrótce podobna przyszłość czeka człowieka?

Marcin Jendrzejczak

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2018-02-20) | http://www.pch24.pl/szalencza-pycha-pseudo-naukowcow--czy-teraz-sklonuja-czlowieka-,58358,i.html

Skip to content