Aktualizacja strony została wstrzymana

Prof. Norman Finkelstein: Niechęć wielu Żydów do Polaków to instynkt

Mirosław Skowron w rozmowie z Prof. Normanem Finkelstein na temat głośnego ostatnio konfliktu polsko – izraelskiego i „polskich obozów śmierci”.

„Super Express”:  Jaki jest wizerunek Polaków w oczach Żydów w USA i na świecie?
Prof. Norman Finkelstein: -Nie ulega wątpliwości, że kiepski.

Jak kiepski?
– Nie tylko w Stanach, ale też w Izraelu u wielu Żydów pojawia się taka niechęć, a niekiedy nawet nienawiść wobec Polski czy Polaków. Choć Polska nie jest wyjątkiem. Jest też nienawiść wobec Niemców. Tyle że te nienawiści znacząco się różnią.

W jakim sensie?
– Nienawiść wobec Niemców jest „nienawiścią wobec równych sobie”. Niemcy uchodzą w oczach dużej części Żydów za przedstawicieli kultury, która intelektualnie im imponuje. Wielu Żydów, którzy wyjechali z Niemiec przed Holokaustem, miało do Niemiec sentyment.

Polska nie imponuje.
– No nie. W przypadku Polski jest to niechęć wynikająca z wyraźnego poczucia wyższości. Polaków uważają za głupszych, niekulturalnych.

[Niesamowite… Żydowska hołota, znana powszechnie właśnie z braku kultury, chamstwa, ciemnoty, brudu – uważa się za coś lepszego od Polaków…  – admin Dz.g.M.]

Słyszał pan zapewne o napięciu między Polakami a Żydami w związku z nowelizacją ustawy o IPN, która ma pozwolić na ściganie za kłamstwa na temat „polskich obozów śmierci”. Ta niechęć wzrośnie?
– Słyszałem i muszę powiedzieć, że nie podoba mi się ani to prawo, ani żydowska reakcja na nie.

Dlaczego?
– Z kłamstwem, o prawdę, powinno się walczyć argumentami, a nie wygrażaniem komuś karą. To zawsze niesie odwrotny skutek. Z praktycznego punktu widzenia, jeżeli chce się kogoś przekonać, że wygaduje bzdury, to raczej się go nie straszy karą. To prawo nie będzie działać, a moim zdaniem nawet zaszkodzi.

W jaki sposób?
– Wielu ludzi zada sobie pytanie: dlaczego, skoro to jest ewidentna nieprawda, Polacy poświęcają temu tyle uwagi i tak z tym walczą? Im usilniej zakazujesz o czymś myśleć lub mówić, tym mocniej zasiewasz to coś w ludzkich głowach. To naturalna reakcja. Ilu ludzi pomyśli, że może coś tam jest na rzeczy, jakaś część prawdy, skoro wzięła się za to machina państwowa?

To prawo miało być wzorowane na przepisach Izraela zakazujących kłamstwa oświęcimskiego i działalności negacjonistów. Ten izraelski przepis też nie działa?
– Źeby pan wiedział, ile w wyniku tego prawa powstało najbardziej wariackich teorii spiskowych! Ilu ludzi zyskało popularność, choć nie powinni. Bardzo często jest tak, że prawo stworzone w dobrej wierze, ale niezbyt dobre, przynosi odwrotny skutek. Choć osobiście nie wierzę, żeby politycy w Izraelu naprawdę przejmowali się ustawą o IPN. Mają to w nosie.

Reakcja tamtejszych polityków była bardzo gwałtowna. Nawet zaskakująco. Włączając premiera Netanjahu.
– To jest teatr. Czuli, że powinni tak zareagować. Z furią, bo to się opłaca. Izraelscy politycy to jedna z najbardziej pragmatycznych grup na świecie. Ich naprawdę nie obchodzi, czy ktoś jest negacjonistą, czy popularyzatorem prawdy o Holokauście. Przecież politycy z Izraela spotykają się bez oporu z różnej maści antysemitami!

To co ich obchodzi?
– Odpowiednio pojmowany przez nich interes państwa Izrael. Użyteczność. Czy ktoś jest, czy nie jest użyteczny dla Izraela. Jeżeli coś jest bzdurą, ale jest użyteczne w danym momencie, to nie zawahają się tego głosić! [Vide „hagada” – admin]

Na przykład?
– Kilka lat temu Benjamin Netanjahu stwierdził, że to nie Hitler wpadł na pomysł „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, ale że zaproponował to mufti Jerozolimy. Netanjahu wiedział, że to bzdura. Historycy, politycy i dziennikarze wiedzieli, że to bzdura. Ale w obecnej sytuacji jakże bardziej użyteczne było obarczenie winą za Holokaust nie Niemców, ale Palestyńczyków!

To, co obserwowaliśmy przy okazji ustawy o IPN, to była chwilowa użyteczna burza w naszych stosunkach?
– Oczywiście. Niech pan zwróci uwagę, że minęło kilka dni i w samych izraelskich mediach pojawiło się wiele artykułów i wypowiedzi tamtejszych polityków, które opisywały polsko-żydowską historię dość realnie. Bez tej histerycznej przesady.

To prawda.
– Temat przestał być użyteczny, użyteczne stało się wyciszanie. To, co jest dla mnie żenujące, to fakt, że kiedy w Izraelu burza już ucichła, w wielu polskich mediach nadal trwała histeria! Zdumiewające. Jest jednak jakiś taki typ polskiego intelektualisty, który za wszelką cenę usiłuje przedstawić swój kraj jako gorszy niż jest w istocie. Spotkałem takie typy w swoim życiu, jeden podawał się nawet za Żyda, choć nim nie był. Może żeby mi się przypodobać.

I jeszcze jedna rzecz. Przy wszystkich moich zastrzeżeniach do nowego polskiego prawa Izrael to akurat państwo, które nie powinno mieć moralnego prawa do protestowania przeciwko krępowaniu wolności słowa i głoszenia poglądów!

Dlaczego?
– Przecież to Izrael jest mistrzem świata w cenzurze i ograniczaniu dyskusji na tematy, które są dla tamtejszego rządu niewygodne. Ludzie wspierający Izrael potrafią w USA grozić cofnięciem dotacji na uniwersytet, jeżeli nie zrezygnuje on z tego czy innego fakultetu.

W Polsce pojawiły się opinie, że awantura w sprawie ustawy o IPN to tylko wstęp do tego, co wydarzy się przy ustawie reprywatyzacyjnej. Ma ona przyznawać prawo do odszkodowań tylko potomkom właścicieli z polskim obywatelstwem.
– Nie sądzę, żeby to było istotne.

Hm, pan nie opisuje organizacji takich jak Światowy Kongres Żydów lub Amerykański Kongres Żydów jako instytucji, które by taką sprawę odpuściły.
– Ich stanowisko nie będzie miało znaczenia w przypadku polskiej ustawy.

Dlaczego?
– Ostatnim czasem, kiedy żądanie przez nich takiego okupu było realne, to była kadencja Billa Clintona. Pozostawał on w bliskim kontakcie z Edgarem Bronfmanem, ówczesnym liderem Światowego Kongresu Żydów, który miał duży wpływ na politykę USA. Był znaczącym sponsorem kampanii. A dziś? Ani Trump, ani nikt z jego otoczenia nie da tym organizacjom odpowiedniego wsparcia politycznego, na jakie mogli liczyć za Clintona. A bez tego niewiele mogą.

Mówi pan ostro o tych potencjalnych odszkodowaniach jako wymuszaniu okupu…
– Nie umiem mówić o tym bez emocji. Znałem wielu Żydów, którzy przeżyli Holokaust i umierali w biedzie, nigdy nie otrzymawszy od tych organizacji żadnego wsparcia. W tym samym czasie ludzie z tych organizacji mieli miliony i wyciągali rękę po więcej, twierdząc, że występują w imieniu ofiar. Cóż to ma wspólnego ze sprawiedliwością?! Moja rodzina przeżyła Holokaust, a przed wojną miała nieruchomości w Polsce. W życiu by mi nie przyszło do głowy, by się o nie upomnieć. Po takich zniszczeniach, tragediach, zmianie granic i nieobecności mojej rodziny przez ponad 70 lat?

Wiem, że rozmawiał pan z matką o Polakach…
– Tak. I rzeczywiście ona też czuła tę niechęć do Polaków. Jak wielu Żydów w Stanach. Choć mówiła po polsku do końca życia.

Zmieniła kiedyś to złe zdanie na nieco lepsze?
– Niekoniecznie. Choć pod koniec życia miała przyjaciółkę Polkę, która u niej pracowała. I na łożu śmierci kazała nam się nią zająć.

Myśli pan, że ten niechętny stosunek do Polaków może się kiedyś zmienić pomimo istniejących stereotypów?
– Jestem raczej pesymistą… Wiąże się to z tym, o czym wspominałem na początku – innym rodzajem niechęci. Niechęć do Polaków jest wśród Żydów instynktowna. To taki odruch kulturowy. Niechęć do Niemców jest nabyta w wyniku Holokaustu, olbrzymiej zbrodni. To była niechęć bardziej „rozumowa” i logiczna, wcześniej był podziw. Stąd jej zmiana jest znacznie łatwiejsza. Ale cóż, nie powinniśmy tracić nadziei, prawda?

[Źródło:] http://www.se.pl

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2018-02-19)

Skip to content