Aktualizacja strony została wstrzymana

„… A ty zmiażdżysz mu piętę” (Atak satanizmu w Fatimie) – Mirosław Dakowski

W dniach 18-23 sierpnia [2006 roku – przyp. Red.] uczestniczyłem w pielgrzymce Tradycji katolickiej do Fatimy. Omówię tu jedynie bardziej widoczne, a dla mnie jednak szokujące znaki świadczące o tym, że to najważniejsze miejsce objawień Maryi w XX wieku stało się jawnym polem walki szatana przeciwko Niej, przeciwko Bogu.

Wjeżdżamy do Fatimy późno w nocy. Na rondzie wita nas ogromny, jaskrawo oświetlony słup fallus. I jakieś ciemne figurki klęczące przed nim. W dzień okazało się, gdy wlazłem na świetnie utrzymaną, skoszoną i podlaną trawę tego ronda przed monumentem, że te figury to karykatury trojga
Pastuszków: zacięte gęby australopiteków, wielkie wały nad-oczodołowe i tępota wyzierająca z dziur zastępujących oczy. Drugie rondo wita mnie też doskonałym zraszanym trawnikiem (jedyne tak utrzymane trawniki w Fatimie)… i trzema fallusami (tu bluźnierstwo przeciw Trójcy św.). Idą do tych fallusów kamienne figury „pielgrzymów”, to oficjalna nazwa tej grupy.

Grube rysy idiotów wioskowych, jakie zdarzało się widywać w początku XX wieku (rzadko!) po wsiach pozbawionych jodu. Czołowa postać ma jednak rysy Lenina, czapkę leninówkę, a na ramionach dźwiga małego tępego potworka. Inne postacie też coś niosą idąc do tych ogromnych słupów. W podpisie – „pielgrzymi”, ufundował to Rotary Club w 1990r.

Na placu przed Sanktuarium, gdzie 70 tys. wiernych ( i trochę masonów) oglądało 13 października 1917 roku cud słońca, po prawej stronie Capelhinia – kapliczka postawiona przez wiernych przed 80-ciu laty. Nad nią ogromny dach-hangar, pod nim setki plastikowych krzeseł utrudniających modlitwę i odmawianie Różańca na klęczkach. Trzeba wygodnie zasiąść…

Za Capelhinia – widzimy Fosy Ognia (narzuca się – piekielnego?). Ludzie przynoszą ogromne świece, biusty i nogi z parafiny, oraz takież parafinowe lalki – dzieci. Ponurzy funkcjonariusze wrzucają to do Fos Ognia, który strzela na wysokość 2-3 metrów, chmury czarnego dymu okopcają drzewa i budynki. Na moje pytanie w sklepiku, co to za biusty, ekspedient odpowiada, że to dla kobiet z rakiem piersi. A te lalki? Ma wątpliwości: Chyba wyskrobane dzieci? Pytam jednak przewrotnie, czy ma coś na raka prostaty i okolic, by wrzucić do ognia? Zastanawia się: może będzie z tego interes?

Jedynie głęboko w nocy, gdy funkcjonariusze sanktuarium śpią, ludzie zapalają świeczki „za zdrowie cioci” czy „nawrócenie Kazia” i mogą posłać swe modły wraz ze światłem świeczek do Pośredniczki Wszystkich Łask, jak za dawnych katolickich czasów.

Po lewej (patrząc od Sanktuarium) stronie placu rzuca się w oczy kilkumetrowej wysokości trójkąt zespawany ze stalowych prętów. U dołu po bokach „zaszwejsowane” ostrosłupy z blachy. Z lewego wystają dospawane drapieżne ręce i twarz starej czarownicy z drwiącym grymasem. Z prawego – jakieś wąsy. W środku pionowa metalowa rura o średnicy ok. 15 cm, u góry dospawane koło z wbitymi dwoma ćwiekami – to są tępe, ale złośliwe oczy. Z tyłu dwa łby rogatych diabłów. Wg. apologetów tych bluźnierstw to głowy osiołka i wołu. W nocy efekt satanistyczny jest wzmocniony z siedem razy: punktowe światło rzuca na wielką, specjalnie przygotowaną ścianę cienie tej szatańskiej anty-szopki. Potworne rogi królują nad całą tą „kompozycją”… Znawcy symboliki masońskiej dopatrzyli się też „kąta Piramid” 52o, Symetrii wokół Osi Poziomej (powstaje Gwiazda 6- ramienna) itp. Czy rzeczywiście ilość Lóż w Fatimie jest większa od ilości zakonów katolickich, jak zapewnia kapelan?

Po przeciwnej od Sanktuarium stronie placu rośnie betonowy krąg – Centrum Ekumeniczne, popularnie nazywa się to „świątynią wszystkich religii”. Ma średnicę ze 100m, już wyszedł przeszło 10 metrów nad ziemię, patrz makieta w Zawsze Wiernych nr. 6 z 2003r. Krzyż oddalony na taką odległość, by „nie przeszkadzał” zwolennikom różnych anty-Chrystusowych wyobrażeń – bożków. Wrażenie przy rzeczywistym oglądaniu tego Placka Pychy i Zadufania jest jednak tysiące razy większe, niż spokojne czytanie i oglądanie zdjęć w fotelu w domu.

W parku za szybą umieszczono część muru berlińskiego (1 600 kg). Ta kespozycja ma sugerować parę spraw: że zmiany w Imperium Sowieckim z lat 1988 – 92 i dalej to obiecane przez Maryję „nawrócenie Rosji”. więc „poświęcenie świata” z lat 1982 i 84 spełnia żadania Matki Bożej „poświęcenia Rosji”. orędzie fatimskie należy więc do przeszłości, zwiedzajmy zabytki i bawmy się.

Dla znających Rosję narzuca się parę pytań: Czy to mason Gorbaczow, czy czekista Putin sa spełnieniem rządów Chrystusa, Prawdy w Rosji? A może mafie i „oligarchowie”, jak Chodorkowski, Bieriezowski czy Abramowicz? Czy może generałowie KGB (obecnie FSB) w randze patriarchów. Widzimy, że Fatima ma być miejscem, gdzie wygodnie i przekonywująco („nie przerywając snu”) podaje się fałsze za Prawdę.

Jeden z kapelanów Sanktuarium łkając opowiada o postępach „tolerancji”: W Sanktuarium zastaje parę (jeszcze hetero…) w trakcie czynności seksualnych. Na protesty kapłana mężczyzna unosi trochę górną częśc tułowia, zdziwiony, że ktoś ośmiela się im przeszkadzać. Dopiero na krzyki starszych pań parka udaje się w pobliskie krzaki. Kapłan pyta kobiet, dlaczego nie reagowały wcześniej. Odpowiedź zażenowanych pań: „No, tu przechodzili księża i zakonnice, nie reagowali, tośmy nie śmiały, myślałyśmy, że tu wolno… Dopiero Ksiądz nas ośmielił”. Gdy pytam o interpretację takich faktów anglo-języcznego kapelana Sanktuarium, odpowiada bez wahania, że „przecież Bóg jest miłością”. I odchodzi do
Ważniejszych Zajęć.  Wiele osób (ja też) pisało do Kustosza Sanktuarium z pytaniami i protestami. Pisałem też na temat wyjaśnienia związku poglądów apostaty – Jacques Dupuis SI z „teologią” Sanktuarium. Do dziś (12 wrzesień) nikt z nas nie dostał odpowiedzi, mimo solennych przyrzeczeń.

Zastanawialiśmy się, czemu tu w Sanktuaruim , tyle brzydoty? Cyprian Norwid genialnie prosto powiedział, że „piękno jest to kształt miłości”. Więc może dziełalność szatana musi, również estetycznie, mieć postać „ohydy spustoszenia”?. Bo na pewno wokół Sanktuarium
widzi się agresję Nienawiści, brutalną i jawną.

Dnia 22-go sierpnia uczestniczyłem w uroczystej procesji ekspiacyjnej za zniewagi czynione Panu Bogu i Najświętszej Pannie. Potężna procesja, czterech biskupów, ze 200 księży, braci i sióstr zakonnych i z pięć tysięcy wiernych z całego świata. W Fatimie jest mało pielgrzymów, giną oni w tłumie turystów i ciekawskich, gdzie przeważaja kobiety z gołymi (i często tłustymi – brr!) brzuchami i schabami. Przypominają się napomnienia Matki Bożej o nieskromnych strojach. Jednak na widok katolickiej procesji (z kilometr długości) turyści reagują zdziwieniem i oklaskami zadowolenia i wsparcia.

Gdy zbieramy się w pobliżu hangaru, gdzie ukryto Kapliczkę, odmawiamy Różaniec i śpiewamy (razem i głośno) pieśni maryjne, robi to duże wrażenie. Również na Kustoszu Sanktuarium, bo pojawia się przy Kapliczce sprzątaczka z głośnym odkurzaczem i z 15 minut nas „odkurza”. Gdy to nie pomaga, pojawiają się dwie kobitki w powiewnych szatach i do swoich (t.j. Sanktuarium) mikrofonów coś śpiewają. Okazało się potem, że to… zakonnice. Ktoś z księży Bractwa żw Piusa X interweniuje i roztańczone zakonniczki wycofują się. I wtedy się rozpętało! Ożyły gigantofony Sanktuarium i narastająco, coraz głośniej, puściły swe pienia zagłuszające. My, z naszym Różańcem, staramy się choć trochę wybić ponad hałas. Matka Boża nas słyszy, ale nawzajem się już nie słyszymy. O 14-tej biegnę do Władz Sanktuarium, by prosić o uciszenie operatora akustyki, który zapewne zwariował. Już puścił gigantofony na pełną moc. Niestety – wszędzie „przerwa obiadowa”. I totalna obojętność czy paraliż woli. Przypominają mi się Sowiety, gdzie w Moskwie restauracje, nawet pierwszorzędne, miały „piereryw na abied”. W rozpaczy próbuję wyrwać kabel z jednego z gigantofonów, ale kabel ma średnicę ok. 40 mm., a noża nie mam. Z natężenia bólu w uszach oceniam hałas na 120-130 decybeli, t.j. tyle, ile bywa tuż przy silniku startującego odrzutowca. Ogólną moc elektryczną w głośnikach oceniłem na 500- 550 kW. Biskupi wyprowadzili nas pod ten wspomniany wyżej betonowy klops, gdzie ryk był mniejszy, chociaż nie bolało w uszach. Tam rozeszliśmy się. Ryk ustał chyba dopiero w pół godziny od naszego odejścia. My, ludzie Wschodu, przywykliśmy do ryku szatana z gigantofonów w pobliżu kościołów, szczególnie w czasie dobrych kazań. Ale biedni Francuzi czy Amerykanie uwierzyli jakoś w „tolerancję” czy podobne slogany… Nie mogą się otrząsnąć. Zresztą kapelani sanktuarium też mówią, że NIGDY czegoś podobnego nie słyszeli. Przepraszają, ale za kogo?
Po paru godzinach dowiadujemy się, że o tej porze, o 1407, było duże niespodziewane trzęsienie ziemi w Wiecznym Mieście. Są to tereny nie-aktywne sejsmicznie.

Mirosław Dakowski
31.03.2007

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego

 


 

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

OBEJRZYJ FILM:

 

 


 

Skip to content