18 listopada br. znaczna większość zgromadzenia Papieskiej Rady ds. Kultury zagłosowała za rekomendacją dla papieża Franciszka, aby odwołał monitum, ogłoszone w 1962 r. przez Kongregację Świętego Oficjum, prekursora dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary w związku z szerzeniem nauki niezgodnej z doktryną przez francuskiego jezuitę o. Teilharda de Chardin. Jego marksistowska i panteistyczna myśl ewolucji chrześcijaństwa wywarła ogromny wpływ na Vaticanum II i ukształtowała wielu „ekumenistów”.
To oficjalne potępienie i ostrzeżenie przed ideami propagowanymi przez zwolennika ewolucji i komunizmu zostało potwierdzone przez Watykan w 1981 roku, w setną rocznicę urodzin zakonnika.
„Wierzymy, że taki akt (odwołania upomnienia – red.) nie tylko pozwoliłby przywrócić autentyczne próby pogodzenia przez pobożnego jezuitę naukowej wizji wszechświata z chrześcijańską eschatologią, ale stanowiłby również potężny bodziec dla wszystkich teologów i naukowców dobrej woli do współpracy przy tworzeniu chrześcijańskiego modelu antropologicznego, który zgodnie ze wskazówkami encykliki Laudato si, w sposób naturalny wpisuje się w cudowną opowieść o wszechświecie” – stwierdzili członkowie Rady.
Teilhard, który urodził się w 1881 roku, a zmarł w roku 1955, był m.in. paleontologiem i geologiem. Fascynował się darwinizmem. Brał udział w pracach wykopaliskowych w jaskiniach w pobliżu Pekinu, gdzie „odkryto szczątki człowieka pekińskiego”. Miał też udział w „odkryciu” w 1912 roku „człowieka z Piltdown” w Anglii, co miało być koronnym dowodem potwierdzającym ewolucję. „Człowiek z Piltdown” okazał się być wielką mistyfikacją (sztucznie barwiona żuchwa, spiłowane zęby itp.).
Pochodzący z rodziny arystokratycznej, Teilhard de Chardin po wstępnej edukacji odebranej w domu rodzinnym trafił do kolegium jezuickiego, a później do zakonu jezuitów. Już od dzieciństwa fascynował się materią. Próbował połączyć myśl katolicką z teorią ewolucji Darwina. W jego koncepcjach przewija się pelagianizm i panteizm. W eseju pt. „Jaka jest moja wiara” pisał: „Początkowo katolicyzm rozczarował mnie zbyt ciasnymi wyobrażeniami o świecie i niezrozumieniem roli materii. Teraz widzę, że idąc śladem Boga wcielonego, którego mi on objawia, mogę być zbawiony tylko pod warunkiem zjednoczenia się ze wszechświatem. W ten sposób znajdują zarazem spełnienie, kierunek i umocnienie moje najgłębsze skłonności panteistyczne. Otaczający mnie świat staje się boski”.
Zakonnik uznawał wszystkie wytwory człowieka za dobre. Bóg Teilharda nie jest osobowy. Jest mocą kosmiczną, działająca we wnętrzu materii, a działanie boskie polega na stopniowym jednoczeniu materii, które trwa miliardy lat, i wyłanianiu z niej coraz wyższych form: galaktyk, planet, ziemi, bakterii, pierwotniaków, roślin, zwierząt, a na końcu – ludzi.
Ludzie podlegają ewolucji, tworząc społeczeństwa, które w końcu zjednoczą się w jednym punkcie Omega. Będzie wtedy „wspólna kultura, nauka i religia całej ludzkości”. Jezuita mieszał działania Boga i aktywność człowieka, pomijał istnienie zła w dziejach.
Przełożeni zabraniali mu publikacji pism, dostrzegając w nich głoszenie herezji. On jednak propagował je pośród innych zakonników. Teilhard – panteista – postulował tworzenie nowego chrześcijaństwa („ultrachrystianizmu”) i twierdził, że „nie będzie to już chrześcijaństwo ani wschodnie, ani zachodnie, ani rzymskie, lecz uniwersalne – wszechświatowe”.
Według niego, prawda katolicka była tylko jedną z wielu przejściowych „prawd”. Przewidywał, że „Kościół zapewne przekształci się w opiekuna świata, będzie zagrzewać do inicjatyw robotniczych i badawczych, będzie wychowywać na obywateli wszechświata”.
Widoczna w jego koncepcjach myśl materialistyczna i zarazem marksistowska zakładała głęboką przemianę religii katolickiej. Podważał dogmaty Kościoła i mówił, że w miejsce osobowego Boga miałby pojawić się „Duch Świata”. Według Teilharda grzech nie jest aktem indywidualnej winy moralnej. Grzech pierworodny to „stan kosmosu, polegający na rozproszeniu materii, z której dopiero formuje się świat, rozproszeniu nieprzezwyciężonym jeszcze przez postępujące wciąż naprzód procesy unifikacyjne (…) grzech pierworodny (…) staje się (…) czymś (…) ko-ekstensywnym do procesów ewolucji zbieżnej”. Łaska to „nad-stworzenie fizyczne”, które sprawia, że „wznosimy się na wyższy szczebel kosmicznej drabiny ewolucyjnej. Innymi słowy, jest ona czynnikiem ściśle biologicznym”.
Francuski jezuita wypaczał dogmaty zgodnie z panteistyczną koncepcją. Przekonywał, że Kościół, by przetrwać – zgodnie z darwinowską walką o byt -stale musi się dostosowywać do nowej rzeczywistości, do świata współczesnego. W filozofii Teilharda wszystko jest zmienne i stale podlega ewolucji poza jego własną wizją. Nie ma niezmienności wiary. Każdy pogląd godny jest uznania z wyjątkiem ortodoksyjnego katolicyzmu.
Wbrew katolickiej duchowości uważał on, że „najdoskonalszą postacią działania jest praca”. W 1937 r. papież Pius XI potępił komunizm w encyklice Divini Redemptoris i nazwał go „bezecną zarazą”. O. Teilhard zaś uznał komunizm za „jedną z głównych nadziei XX w”. Pisał, że „komunizm, w obecnej godzinie, coraz bardziej reprezentuje i monopolizuje prawdziwy wzrost ludzki. (…) Marzyłbym o chrystianizacji Ziemi przez chrzest, jaki przynosi komunizm”.
Za „wybitne osiągniecia naukowe” jezuita otrzymał od władz francuskich krzyż Legii Honorowej. Mimo zdecydowanego zakazu przełożonych, rozpowszechniał swe pisma (głównie Fenomen człowieka i Środowisko Boże) potajemnie.
Duchowny głosił ekumenizm, który miał doprowadzić do powszechnej jedności ludzi. Pisał: „Powszechna zbieżność religii w Chrystusie Wszechświata, który w gruncie rzeczy czyni zadość istocie każdej z nich, to, jak mi się wydaje, jedyna możliwość nawrócenia się świata i jedyna postać religii przyszłości, jaką można sobie wyobrazić”.
Podobnie jak inni zwolennicy „nowej teologii” otwarcie występował przeciwko Kościołowi i powiadał: „Niektórzy ludzie czują się szczęśliwi w widzialnym Kościele; jeżeli chodzi o mnie, to myślę, że będę szczęśliwy, gdy umrę, aby się od niego uwolnić – i odnaleźć naszego Pana poza nim”.
Pytany przez przyjaciół, dlaczego nie wystąpił z Kościoła, który tak krytykował, odparł: „moja działalność jest sto razy bardziej skuteczna od wewnątrz niż z zewnątrz (Kościoła – red.)”.
W sierpniu 1950 r. papież Pius XII wydał encyklikę Humani generis, w której surowo ocenił nową teologię zakonnika próbującego połączyć koncepcje ewolucji darwinowskiej z religią. Papież pisał: „Ktokolwiek przypatrzy się uważnie ludziom żyjącym poza owczarnią Chrystusową, łatwo zda sobie sprawę z głównych rozdroży myśli, na które weszło niemało uczonych. Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji, nawet w dziedzinie przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony, nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku wszechrzeczy, przyjmując monistyczne i panteistyczne wymysły o świecie całym, nieustannej ewolucji podległym”.
W 1962 Święte Oficjum wystosowało urzędowe napomnienie, ostrzegając przed niebezpiecznymi ideologiami o. Teilharda.: „Upowszechniane są pewne prace (…) ojca Piotra Teilharda de Chardin, które są otaczane niemałą życzliwością (…) w sprawach tak filozoficznych, jak też i teologicznych dostatecznie jasno we wspomnianych pracach roi się od takich niejasności, jak też ciężkich błędów, które sprzeciwiają się doktrynie katolickiej. Z tego powodu Ojcowie Świętej Kongregacji Św. Oficjum zachęcają wszystkich Biskupów, jak też i Przełożonych Instytutów religijnych, Rektorów Seminariów, a także Władze Uniwersytetów, aby dusze, przede wszystkim młodzieży, skutecznie strzegli przed niebezpieczeństwami prac ojca Piotra Teilharda de Chardin i jego zwolenników”.
11 października 1962 r. papież Jan XXIII wygłosił przemówienie na otwarcie Soboru Watykańskiego II, które było przesiąknięte myślą Teilharda. Wpływ zakonnika aż nadto widać w soborowej konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, wydanej w 1965 r., zgodnie z którą Kościół ma się stać teilhardowskim ośrodkiem jedności międzyludzkiej.
Teologia ewolucyjna Teilharda ma wielu zwolenników. Papież Franciszek nawiązał do niej w encyklice Laudato si. W 2007 roku na przykład arcybiskup Włoch Celestino Migliore, który był wtedy Stałym Obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy ONZ, a teraz jest papieskim wysłannikiem do Rosji, mówił, że ilekroć miał okazję udać się do Nowego Jorku, zawsze odwiedzał grób Teilharda w Poughkeepsie i modlił się o urzeczywistnienie jego wizji.
Źródło: cruxnow, onepeterfive.com, bibula.com
Agnieszka Stelmach