Aktualizacja strony została wstrzymana

Prominentny kapucyn skrytykował Franciszka za „przewlekłe zamieszanie”. Stracił funkcję

Papież powoduje „przewlekle zamieszanie” powołując biskupów, którzy gorszą wiernych, przyczyniając się tym samym do „utraty zaufania zwykłych katolików do swego najwyższego pasterza” – napisał w liście do Franciszka ojciec Thomas Weinandy, amerykański kapucyn, były szef komisji ds. doktrynalnych episkopatu USA i członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Duchowny po upublicznieniu tekstu, który powstał w niezwykłych okolicznościach, został poproszony o rezygnację z funkcji. Wcześniej, to jest w 2013 r., papież przyznał mu medal Pro Ecclesia et Pontifice w uznaniu za służbę Kościołowi.

Zakonnik po wielkim namyśle i modlitwie zdecydował się napisać list do papieża pod koniec lipca. Krótką odpowiedź otrzymał dopiero w połowie października od zastępcy Sekretarza Stanu. Abp Giovanni Angelo Becciu poinformował go, iż pismo przekazano Franciszkowi. Zakonnik ujawnił treść listu mediom, a te go opublikowały. Tego samego dnia przedstawiciele amerykańskiego episkopatu poprosili duchownego o rezygnację z pełnionej funkcji konsultanta komisji ds. doktrynalnych.

Weinandy napisał w liście do Franciszka, że jego pontyfikat „umożliwił i wzmocnił pewność siebie tych, którzy mają szkodliwe poglądy teologiczne i duszpasterskie, by ujawnili wcześniej skrywaną ciemność”, która pewnego dnia będzie musiała być skorygowana.

Wyrażając lojalność wobec papieża jako „Wikariusza Chrystusa na ziemi, Pasterza swego stada”, kapucyn zarzucił Franciszkowi m.in. że: przyczynia się do przewlekłego zamieszania, podważa doktrynę, mianuje biskupów, którzy gorszą wiernych, prezentujących wątpliwą naukę i duszpasterską praktykę, umacnia w przekonaniu kapłanów, którzy sprzeciwiają się temu wszystkiemu, żeby nie wypowiadali się głośno, bo będą „marginalizowani lub spotka ich coś jeszcze gorszego”, jeśli się odezwą. Franciszek – według zakonnika – powoduje, że wierni katolicy „tracą zaufania do swojego najwyższego pasterza”.

„W obliczu tej ciemności Kościół pokornie potrzebuje odnowienia, by dalej rozwijać się w świętości” – zaapelował o. Weinandy w liście z dnia 31 lipca, w którym przypada wspomnienie św. Ignacego z Loyoli, założyciela zakonu jezuitów.  

List – ze względu na pełnione przez duchownego funkcje m.in. dyrektora wykonawczego Sekretariatu ds. Doktryny i Praktyk Duszpasterskich Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych w latach 2005-2013 – nabiera szczególnego znaczenia.

Weinandy odegrał kluczową rolę w 2011 r. w skrytykowaniu książki teolog Elizabeth Johnson zatytułowanej „Quest for the Living God”, propagowanej przez wydawnictwo episkopatu USA. Uznał wówczas, że kłoci się ona z prawdziwą katolicką nauką w zasadniczych kwestiach. W roku 2014 kapucyn został powołany przez Franciszka do Międzynarodowej Komisji Teologicznej, głównego organu doradczego Kongregacji Nauki Wiary. Wcześniej, to jest w 2013 r., papież przyznał mu medal Pro Ecclesia et Pontifice w uznaniu za służbę Kościołowi.

Weinandy dopytywany przez portal Cruxnow, czy hierarchowie amerykańscy mieli jakikolwiek udział w jego napisaniu, odparł: „Nie sądzę, by ktoś mógł lub powinien wiązać mój list z amerykańskimi biskupami. Nie brali oni udziału w jego napisaniu, a jego publikacja będzie dla nich nowością”.

List podano do publicznej wiadomości we wtorek. Tego samego dnia przedstawiciele episkopatu USA poprosili duchownego o rezygnację z pełnionej funkcji.

Zakonnik pozostający wciąż członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej po otrzymaniu krótkiej odpowiedzi dopiero w połowie października od włoskiego arcybiskupa Angelo Becciu – urzędnika numer dwa w Sekretariacie Stanu, datowanym na 7 września i potwierdzeniu, że list został przedstawiony papieżowi – przekazał tekst redakcji „Crux” i innym mediom. 

Niejasne nauczanie to ryzyko grzechu przeciwko Duchowi Świętemu

Duchowny w liście zarzucił papieżowi także to, że w adhortacji „Amoris laetitia”, dotyczącej rodziny, „wytyczne wydają się celowo niejednoznaczne, zachęcając w ten sposób z jednej strony zarówno do tradycyjnej interpretacji katolickiej nauki o małżeństwie i rozwodzie, jak i do tej, która mogłaby sugerować zmianę tego nauczania”.

„Nauczanie umyślnie pozbawione jasności, nieuchronnie ryzykuje zgrzeszeniem przeciwko Duchowi Świętemu, Duchowi Prawdy” – napisał o. Weinandy.

Dodał, że ”‹”‹Franciszek zdaje się „cenzurować, a nawet wyśmiewać” tych, którzy mają tradycyjne poglądy na małżeństwo, piętnując ich jako „faryzeuszy rzucających kamienie, ucieleśniających bezlitosny rygoryzm”. „Ten rodzaj kalumnii jest obcy służbie Piotrowej” – podkreślił zakonnik.

Weinandy stwierdził, że papież często ukazuje doktrynę jako „martwą i książkową”, zarzucając tym, którzy ją podtrzymują przekształcanie jej w „ideologię”. „Ale to właśnie chrześcijańska doktryna (…) uwalnia ludzi od światowych ideologii i zapewnia ich, że faktycznie głoszą i nauczają autentyczną, życiodajną Ewangelię” – tłumaczył.

Kapucyn mocno zaakcentował, że wierni katolicy są zaniepokojeni powoływaniem biskupów „którzy wydają się nie tylko otwarci na tych, którzy mają poglądy sprzeczne z chrześcijańską wiarą, ale którzy ich popierają, a nawet bronią”.

Wierni katolicy są również zdruzgotani, widząc Franciszka zdającego się milczeć w obliczu „nauczania i duszpasterskiej praktyki” postępowych biskupów, dodając, że katolicy przez to „tracą zaufanie do swego najwyższego pasterza”.

Weinandy ostro skrytykował politykę decentralizacji propagowaną przez Franciszka. Jego zdaniem, podkopuje ona jedność Kościoła. „Zachęcanie do formy synodalności, która pozwala promować różne doktrynalne i moralne opcje w Kościele, może doprowadzić jedynie do większej dezorientacji teologicznej i duszpasterskiej” – wskazał.

Wreszcie kapucyn zarzucił papieżowi, że tłumi słuszną krytykę. „Biskupi szybko się uczą” – czytamy. „Wielu nauczyło się od czasu pontyfikatu Waszej Świątobliwości, iż nie jesteście otwarci na krytykę, ale że Wasza Świątobliwość żywi urazę”. Dlatego – jak dodał duchowny – wielu biskupów nie wypowiada się publicznie w obawie, że będą „marginalizowani lub spotka ich coś gorszego”.

Kapucyn otrzymał „znak od Boga”

Członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej podkreślił, że jego decyzja o napisaniu listu nie była łatwa, ale w maju, gdy przybył do Rzymu na spotkanie Międzynarodowej Komisji Teologicznej długo modlił się w kaplicy eucharystycznej w bazylice św. Piotra, próbując zdecydować, czy powinien przemówić. W środku bezsennej nocy – relacjonował redakcji Cruxnow – w zasadzie dał Bogu ultimatum: „Jeśli chcesz, bym coś napisał, musisz dać mi wyraźny znak”. I dalej mówił zakonnik: „Jutro rano idę do Maryi Panny modlić się, a następnie jadę do bazyliki laterańskiej. Potem wrócę w pobliże bazyliki świętego Piotra, aby zjeść lunch z kolegą. W tym okresie muszę spotkać się z kimś, kogo znam, ale nie widziałem już od bardzo dawna i nigdy nie spodziewałbym się go zobaczyć w tym czasie w Rzymie. Ta osoba nie może pochodzić ze Stanów Zjednoczonych, Kanady czy Wielkiej Brytanii. Co więcej, ta osoba musi mi powiedzieć: Kontynuuj swoją dobrą robotę”.

Dokładnie to stało się następnego dnia, gdy duchowny nagle spotkał się z arcybiskupem, którego poznał dawno temu i nie widział od ponad dwudziestu lat. Hierarcha gratulował mu książki o „Wcieleniu”, a następnie powiedział: „Kontynuuj swoją dobrą robotę.” 

– Nie miałem już wątpliwości, że Jezus chce, abym coś napisał – powiedział o. Weinandy . – Myślę też, że to znaczące, iż spotkałem arcybiskupa, którego użył Jezus. Uważałem, że to jest apostolskie upoważnienie – zastrzegł zakonnik, który zdaje sobie sprawę, że jego słowa mogą brzmieć pretensjonalnie. Chciał jednak pokazać, jakie przesłanki stały za napisaniem listu. – Chciałem się upewnić, że jeśli coś napiszę, to nie tylko dlatego, że osobiście mam pewne obawy, które mogły by się okazać bezzasadne. Chciałem, aby to pomagało papieżowi Franciszkowi, Kościołowi i wiernym  – tłumaczył. – Więc w pewnym sensie chciałem uzyskać zgodę Boga, a nie polegać jedynie na sobie –  zastrzegł.

Kapucyn dopytywany przez dziennikarzy wspomniał także, że nie obawia się represji. Zrobił to, czego w jego przekonaniu Bóg chciał. I ma głęboką nadzieję, że pismo wyjaśniające obawy wielu zwykłych ludzi, którzy przychodzili do niego z pytaniami i wątpliwościami, pomoże w uzdrowieniu sytuacji w Watykanie i w całym Kościele. 

Episkopat poprosił zakonnika o rezygnację z funkcji

Jeszcze tego samego dnia, gdy były szef komisji ds. doktrynalnych episkopatu USA ujawnił publicznie treść listu, amerykańscy biskupi poprosili go o rezygnację z funkcji doradcy komisji doktrynalnej, co też uczynił.

Zakonnik rozmawiał we wtorek z Sekretarzem Generalnym episkopatu USA. Kardynał Daniel DiNardo z Galveston-Houston, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że rezygnacja zakonnika „ilustruje charakter konstruktywnej dyskusji w Kościele”.

„W całej historii Kościoła kapłani, teologowie i świeccy dyskutowali i mieli osobiste opinie na temat różnorodnych zagadnień teologicznych oraz duszpasterskich. W ostatnim czasie te debaty trafiły do popularnej prasy. To, jak można się spodziewać, często nie jest dobre” – czytamy w oświadczeniu.

I dalej: „Te relacje często są przedstawiane w kategoriach sprzeciwu, jak w przypadku politycznej opozycji konserwatywnej wobec liberalnego dyskursu, sprzeciwu lewicy przeciw prawicy, zwolenników tego co przed Vaticanum II przeciw Soborowi Watykańskiemu II. Rozróżnienia te nie zawsze są bardzo pomocne”.

„Chrześcijańska miłość musi być praktykowana przez wszystkich. Mówiąc to, wszyscy musimy przyznać, że istnieją słuszne różnice i dzieło Kościoła, całego ciała Chrystusowego winno zmierzać do coraz większego zrozumienia prawdy Bożej” – napisał kard. DiNardo.

Hierarcha zdawał się sugerować, że list o. Weinandy jest szkodliwy. „Jako biskupi, uznajemy potrzebę szczerej i pokornej dyskusji wokół problemów teologicznych i duszpasterskich”, ale jak dodano „musimy zawsze pamiętać o założeniu św. Ignacego Loyoli z jego Ćwiczeń Duchowych: (…) że należy zakładać, iż każdy dobry chrześcijanin powinien być bardziej skłonny do dobrej interpretacji wypowiedzi bliźniego niż do jej potępiania”.

To założenie – dodał kard. DiNardo – „powinno w jeszcze większym stopniu być odnoszone do nauczania Ojca Świętego”.

Hierarcha zapewnił o lojalności amerykańskich biskupów wobec papieża. „Jako duszpasterze i nauczyciele wiary zawsze pozostajemy w silnej jedności i lojalności wobec Ojca Świętego, papieża Franciszka, który jest wieczystym i widzialnym źródłem oraz fundamentem jedności zarówno biskupów, jak i wszystkich wiernych” – napisał.

Źródło: crux.com., onepeterfive.com., ncreeister.com.,

Agnieszka Stelmach

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-11-02)

 


 

O. Weinandy: Pontyfikat Waszej Świątobliwości zdaje się upływać pod znakiem ciągłego zamętu

Thomas Weinandy, były szef komisji ds. doktrynalnych episkopatu USA i członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej, napisał list do Franciszka.

Został po tym poproszony o rezygnację ze swojej funkcji. O sprawie pisały już media, a my publikujemy całość listu.

*                        *                         *

Wasza Świątobliwość,

Piszę ten list powodowany miłością do Kościoła, a także szacunkiem wobec urzędu Waszej Świątobliwości. Jesteście Namiestnikiem Chrystusa na ziemi, pasterzem Jego stada, następcą Piotra, a zatem skałą, na której Chrystus zbuduje swój Kościół.

Wszyscy katolicy, zarówno świeccy jaki i duchowni, są względem Was zobowiązani do synowskiego posłuszeństwa opartego na prawdzie. Kościół zwraca się do Was w duchu wiary i nadziei, że poprowadzicie go z miłością.

Jednak pontyfikat Waszej Świątobliwości zdaje się upływać pod znakiem ciągłego zamętu. Światło wiary, nadziei i miłości nie zniknęło, lecz jest zbyt często przysłaniane dwuznacznością wypowiedzi i działań Waszej Świątobliwości, co prowadzi do narastającego niepokoju wśród wiernych. Naraża to szwank ich zdolność do miłowania, radości i pokoju. Pozwolę sobie na przedstawienie kilku przykładów.

Pierwszy dotyczy kontrowersyjnego 8 rozdziału Amoris Laetitia. Nie muszę zgłaszać moich własnych obaw na ten temat. Inni, nie tylko teolodzy, ale także kardynałowie i biskupi, zrobili to za mnie. Głównym powodem niepokoju jest sposób nauczania Waszej Świątobliwości.

W Amoris Laetitia Wasze wskazówki czasami zdają się celowo dwuznaczne, pozwalając tym samym na tradycyjną interpretację katolickiej nauki o małżeństwie i rozwodach, a jednocześnie na taką, który dopuszczałaby zmiany w tej kwestii.

Jak słusznie Wasza Świątobliwość zauważa, pasterze powinni towarzyszyć i dodawać odwagi osobom pozostających w nieregularnych związkach; jednak pozostaje niejasnym, co takie „towarzyszenie” w rzeczywistości oznacza. Nauczając z taką, na pierwszy rzut oka, celową niejasnością, narażamy się na grzech przeciw Duchowi Świętemu, który jest Duchem prawdy.

Został on dany Kościołowi, a przede wszystkim Waszej Świątobliwości, aby walczyć z błędem, a nie sprzyjać mu. Co więcej, tylko w prawdzie może zaistnieć autentyczna miłość, ponieważ prawda jest światłem, które uwalnia kobiety i mężczyzn od ślepoty grzechu, ciemności, która uśmierca duszę.

Jednak Wasza Świątobliwość zdaje się cenzurować i narażać na kpinę tych, którzy interpretują 8 rozdział Amoris Laetitia zgodnie z Tradycją Kościoła, porównując ich do rzucających kamieniami faryzeuszy, będących uosobieniem bezdusznego rygoryzmu.

Tego rodzaju kalumnie nie przystoją charakterowi Urzędu Piotrowego. Niektórzy z doradców Waszej Świątobliwości niestety podejmują się takich działań. Przez takie zachowanie można odnieść wrażenie, że Wasze stanowisko nie wytrzymuje teologicznej analizy i musi być podparte argumentami ad hominem.

Po drugie, zachowanie Waszej Świątobliwości zbyt często zdaje się godzić w wartość doktryny Kościoła. Niejednokrotnie przedstawiana jest przez Was jako coś suchego i książkowego, dalekiego od codziennych duszpasterskich trosk. Ale przecież to jest właśnie chrześcijańska doktryna – włączając w to subtelne rozróżnienia w sformułowaniach dotyczących głównych prawd wiary, takich jak dogmaty o Trójcy Świętej, naturze i celu Kościoła, Wcieleniu, Odkupieniu oraz o sakramentach – która uwalnia ludzi od światowych ideologii i daje pewność, że nauczają oni prawdziwej i życiodajnej Ewangelii.

Ci, którzy dewaluują doktryny Kościoła, separują się od Jezusa, autora Prawdy. W tym wypadku mogą oni posiadać wyłącznie ideologię – taką, co dostosowuje się do grzesznego i śmiertelnego świata.

Po trzecie, wierni katolicy mogą być co najmniej zbici z tropu z powodu mianowania przez Waszą Świątobliwość pewnych osób na urzędy biskupie – osób, które zdają się być nie tylko otwarte na sprzeczne z wiarą poglądy, ale nawet je popierają lub też bronią.

To, że Wasza Świątobliwość nie tylko mianował takich ludzi, ale zdawał się też milczeć na temat ich nauczania i duszpasterskiej posługi, jest powodem zgorszenia dla wiernych oraz niektórych biskupów. Osłabia to gorliwość wielu kobiet i mężczyzn, którzy przez długi czas byli orędownikami prawdziwej katolickiej nauki, często narażając własną reputację i dobro.

W rezultacie wielu wiernych, którzy uosabiają sensus fidelium, traci zaufanie w ich najwyższego pasterza.

Po czwarte, Kościół jest jednym ciałem, Mistycznym Ciałem Chrystusa, i sam Pan polecił Waszej Świątobliwości, by krzewić i wzmacniać tę jedność. Jednak słowa i czyny Waszej Świątobliwości zdają się zbyt często świadczyć o czymś zupełnie przeciwnym. Wspieranie koncepcji ‘synodalności’, która pozwala i promuje wielość doktrynalnych i moralnych stanowisk wewnątrz Kościoła może prowadzić tylko do jeszcze większego teologicznego i duszpasterskiego zamieszania. Taka synodalność jest nieroztropna i w praktyce działa przeciwko kolegialnej jedności wśród biskupów.

Z powyższą myślą wiąże się moja ostatnia troska. Wasza Świątobliwość często mówił o potrzebie przejrzystości w Kościele. Podczas ostatnich dwóch synodów, często zachęcaliście wszystkich, szczególnie biskupów, aby śmiało wyrażali własnej opinie, bez obawy, co pomyśli papież. Jednak czy zauważył Wasza Świątobliwość, że większość biskupów na całym świecie dziwnie milczy? Dlaczego tak się dzieje?

Biskupi szybko się uczą i wielu już się nauczyło w ciągu Waszego pontyfikatu, że Wasza Świątobliwość nie jest otwarty na krytykę i jej sobie nie życzy. Wielu biskupów milczy, chcąc zachować się względem Was lojalnie, i nie wyraża, przynajmniej publicznie (prywatnie to już inna kwestia) swoich obaw związanych z obecnym pontyfikatem. Wielu boi się marginalizacji lub czegoś gorszego, jeśli zabiorą głos.

Często pytałem siebie: „Dlaczego Jezus na to wszystko pozwala?” Jedyną odpowiedzią, jaka mi się nasuwa jest to, że Jezus chce pokazać, jak słaba jest wiara wielu w Kościele, także wśród biskupów. Jak na ironię, pontyfikat Waszej Świątobliwości dał osobom wyznającym szkodliwe z teologicznego i duszpasterskiego punktu widzenia poglądy przyzwolenie i pewność siebie – wystarczającą, by wyjść z na światło dzienne i ujawnić skrywaną do tej pory ciemność. Rozpoznawszy tę ciemność, Kościół będzie potrzebował pokornej odnowy, aby móc wzrastać w świętości.

Ojcze Święty, nieustannie się modlę w Waszej intencji i będę nadal. Niech Duch Święty prowadzi Was do światła prawdy i żywej miłości, aby Wasza Świątobliwość mógł rozproszyć ciemność, która przesłania teraz piękno Chrystusowego Kościoła.

Oddany w Jezusie Chrystusie
Thomas G. Weinandy, O.F.M., Cap.
https://franciszekfalszywyprorok.wordpress.com

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2017-11-13)

 


 

Skip to content