Aktualizacja strony została wstrzymana

Wrogowie Polski się pienią – Stanisław Michalkiewicz

Oj, niedobrze, niedobrze. To znaczy oczywiście dobrze, ale przecież niedobrze. Gdyby prezydentem był Bronisław Komorowski, albo jakaś inna kreatura Wojskowych Służb Informacyjnych, gdyby premierem był Donald Tusk, albo chociaż Ewa Kopacz, to wtedy wizyta Donalda Trumpa w Warszawie przebiegałaby zupełnie inaczej choćby dlatego, że to nie on byłby prezydentem USA, tylko Hilaria Clintonowa. Co prawda wcale nie wiadomo, czy Hilaria Clintonowa przyjechałaby do Warszawy, bo już prędzej – do Berlina, gdzie do spółki z Naszą Złotą Panią postanowiłaby co do przyszłości mniej wartościowych bantustanów Europy, a w Warszawie pod rządami Stronnictwa Pruskiego zapanowałby porządek, czyli Ordnung i zadowolenie, zwłaszcza w środowisku folksdojczów, którzy wtedy zyskaliby gwarancje dalszego pasożytowania na mniej wartościowym narodzie tubylczym . Niestety prezydentem USA jest Donald Trump, czego wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się nawzajem po zapachu, nie mogą przeboleć, zarówno w Waszyngtonie, czy Nowym Jorku, jak i w Warszawie. Toteż warszawski Salon, w którym nie ma podłogi, a także wszyscy mikrocefale, chlipiący michnikowszczynę z żydowskiej gazety dla Polaków, byli tej wizycie jeśli nawet nie przeciwni, to „pozbawieni złudzeń” co do jej rezultatów. W ostatniej jednak chwili redakcyjny Judenrat na Czerskiej musiał sobie przypomnieć, że prezydent Trump przybywa z zięciem, więc całkowita obojętność mogłaby zostać uznana za przejaw antysemityzmu, a tymczasem bawiący w Warszawie zaledwie dwa dni wcześniej przewodniczący Knesetu Yuli Yoel Edelstein, uchodzący za jednego z 50 najbardziej wpływowych Żydów na świecie, nakazał z antysemityzmem walczyć, więc w tej sytuacji i prezydenta Trumpa trzeba jednak jakoś powitać. Nawiasem mówiąc, ciekawie byłoby poznać listę pozostałych 49 najbardziej wpływowych Żydów na świecie, no i oczywiście – dlaczego właściwie są oni tak wpływowi – bo czego to ludzie nie gadają! No dobrze, ale z drugiej strony, gdyby na łamach żydowskiej gazety dla Polaków powitał prezydenta Trumpa sam redaktor Michnik, to mógłby się od tego strefić, w związku z czym trzeba by go nacierać popiołem z krowy, a skąd tu jego wziąć, tego popiołu, kiedy jego nie można nigdzie kupić za żadne pieniądze? Tedy redakcyjny Judenrat musiał uradzić, żeby prezydenta Trumpa powitał goj w osobie red. Jarosława Kurskiego. Powitał – ale „bez złudzeń”. Jużci – złudzenia to można by sobie rozwijać ile dusza zapragnie przy Hilarii Clintonowej. Toteż pozostali mikrocefale już wiedzieli, z jakiego klucza mają ćwierkać i pan red. Andrzej Jonas, zapytany przez dziennikarza portalu Onet, który podejrzewam o niebezpieczne związki ze starymi kiejkutami, o wrażenia z przemówienia prezydenta Trumpa na Placu Krasińskich, powiedział, że nie jest rozczarowany, bo niczego się nie spodziewał. Co tu dużo gadać; zmieniają się ustroje, padają imperia, ale w środowisku mikrocefali świadoma dyscyplina utrzymuje się bez zmian, niczym w „resorcie” za Stanisława Radkiewicza, z którego, mówiąc nawiasem, wielu mikrocefalom wyrastają nogi. Zresztą nie tylko mikrocefalom, ale i tęgim głowom w rodzaju pana prof. Kuźniara, który zadekretował, że prezydent Trump przyjechał do Warszawy, żeby zrobić sobie „fajne fotki”. Widać, że świadoma dyscyplina obejmuje również tęgie głowy, chociaż niestety nie ma pewności, czy w tych tęgich głowach jest jeszcze jakiś olej, czy już tylko sieczka z Propaganda Abteilung. Ale cóż ma mówić pan prof. Kuźniar, z którego – jak powiadają – dopiero pan prof. Geremek zrobił człowieka, skoro również „polscy Żydzi” uznali za „przejaw lekceważenia” ze strony prezydenta Trumpa, że nie odwiedził osobiście pomnika Bohaterów Getta, tylko posłał tam córkę Ivankę, podczas gdy sam zrobił sobie „fajną fotkę” i przemówił na tle pomnika Powstania Warszawskiego? Co tu ukrywać; Hilaria Clintonowa zrobiłaby odwrotnie, więc jakże tu mieć jeszcze jakieś złudzenia?

Tymczasem po spotkaniu z prezydentem Dudą, podczas konferencji prasowej, na pytanie o Trójmorze, prezydent Trump odpowiedział, że „popiera tę inicjatywę i będzie ją wspierać”. Nic zatem dziwnego, że folksdojcze ze Stronnictwa Pruskiego i lobby żydowskie w Polsce, które na tym etapie kolaboruje z Niemcami w zakresie koordynacji polityk historycznych, nie posiada się z oburzenia na „jeszcze jedną polską mrzonkę”. Wiadomo; „mrzonki” to może sobie pielęgnować „50 najbardziej wpływowych Żydów na świecie”, ale nie jakiś mniej wartościowy naród tubylczy, który powinien się radować, jeśli pozostawia mu wybór, którą Volkslistę zechce podpisać. Wyobrażam sobie, jak takie „mrzonki” mogą zasmucać Naszą Złotą Panią – co najmniej tak samo, jak warunek przeprowadzenia lustracji zasmucał pana prof. Bronisława Geremka. Ale „mrzonka” się pojawiła i uzyskała deklarację wsparcia ze strony amerykańskiego prezydenta, który najwyraźniej nie zamierza pozwolić na wypchnięcie Stanów Zjednoczonych z polityki europejskiej. Do tego potrzebne jest mu terytorium, na którym mógłby pewnie postawić stopy i Trójmorze może być takim miejscem. Po reakcji folksdojczów i lobby żydowskiego w Polsce na tę deklarację można się spodziewać, że Niemcy zrobią wszystko, że użyją wszystkich swoich możliwości, których dzięki starym kiejkutom i ich kreaturom na polskiej politycznej scenie mają całkiem sporo, żeby ten projekt utrącić, nie tylko w Polsce, ale i innych zainteresowanych krajach. Nie tylko zresztą Niemcy, ale również promotorzy komunistycznej rewolucji zarówno w Europie, jak i w Ameryce. Jest ona obliczona na zniszczenie łacińskiej cywilizacji, a tymczasem prezydent Donald Trump w swoim przemówieniu na Placu Krasińskich w Warszawie wygłosił laudację tej cywilizacji i wezwał do jej obrony przed zagrożeniami. Teraz wszystko zależy od tego, czy ten początek będzie miał następstwa, jak szybko się one pojawią i jak szybko okrzepną. Ten sprzyjający moment dziejowy trzeba wykorzystać do stworzenia faktów dokonanych, których potem trzeba będę bronić. Wiąże się to z ryzykiem, a jakże – ale nie ma polityki bez ryzyka i chodzi tylko o to, by było ono dobrze skalkulowane. Trójmorze, czyli heksagonale uzupełnione i poprawione – ze Stanami Zjednoczonymi jako protektorem – wydaje się skalkulowane nieźle, a najlepszą poszlaką, jaka na to wskazuje, jest irytacja folksdojczów i żydowskiego lobby, które na obecnym etapie kolaboruje przeciwko Polsce z Niemcami, ich złorzeczenia i ostentacyjne bagatelizowanie wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie na Forum Państw Trójmorza.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    9 lipca 2017

Za: michalkiewicz.pl | http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3976

Skip to content