Aktualizacja strony została wstrzymana

Transplantologia po chińsku

Jak podaje raport dwóch badaczy Dawida Motasa i Dawida Kilgour [link – Wikipedia] w Chinach na masową skalę dokonuje się pobierania organów do transplantacji od więźniów politycznych. Od lat stosowano w Chinach pobieranie organów od przestępców skazanych na śmierć, ale teraz okazało się, że ten proceder jest też stosowany wobec więzionych zwolenników Falung Gong, Tybetańczyków i chrześcijan.

Dokonuje się w Chinach ok. 60-100 tysięcy transplantacji rocznie. Na takie liczby nie starcza skazańców, pobiera się więc organy od przeciwników politycznych.

Na wielką skalę, uprawiana jest turystyka transplantologiczna. Ludzie z całego świata jeżdżą do Chin, by dostać zdrowy organ. Świat cywilizowany zaczyna się budzić i reagować. Taiwan wprowadził surowe kary dla pośredników i lekarzy współpracujących w tym procederze. Podobne przepisy wprowadziły Izrael, Hiszpania i Włochy.

Osoba z przeszczepem nie jest anonimowa, wymaga stałej opieki lekarskiej, by brać środki przeciwko jego odrzuceniu, stąd też musi być współudział lokalnych lekarzy w procederze turystyki transplantologicznej do Chin, zarówno przed wyjazdem jak i po nim.

Warto, by Polska też wprowadziła taką karalność współudziału. Może niewielu Polaków jeździ do Chin po transplantacje, ale samo zakazanie pomocy przy takich wyjazdach, byłoby pierwszym sygnałem dla transplantologów, że nie wszystko im wolno. Byłby to precedens nadający się do rozszerzenia na pomoc przy turystyce aborcyjnej.

Tymczasem Sejm 24.II.17 dokonał ułatwienia w lokalnej transplantologii. Zredukowano wymóg komisji trzyosobowej do dwuosobowej przy orzekaniu „śmierci” mózgowej, „śmierci”, która coraz częściej okazuje się nie być śmiercią.

Maciej Giertych

[Źródło:] http://opoka.giertych.pl/owk_93.htm

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (18.06.2017)

 


 

Skip to content