Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie przejmuję się i robię swoje – wywiad z prof. Maciejem Giertychem

Maciej Giertych: Nie zostałem ukarany naganą za antysemityzm. To wymyśliły media
Z Maciejem Giertychem, profesorem genetyki, deputowanym do Parlamentu Europejskiego – o naganie, jaką tam otrzymał – rozmawia Rafał Jabłoński

Stał się Pan negatywnym bohaterem za sprawą swej publikacji „Wojna cywilizacji w Europie”. Czy nagana za nią była słuszna?

Prezydent Parlamentu Europejskiego powiedział mi, że jej nie czytał. Natomiast dostał mnóstwo listów od różnych środowisk żydowskich, od kongresmenów amerykańskich i tak dalej, domagających się, by mnie ukarał. Bo ponoć w mojej książce są różne treści niedopuszczalne. Dostało mi się za kilka zdań. To one sprowokowały ataki.

Oburzenie wywołały fragmenty mówiące, że Żydzi są izolowani na własne życzenie, gdyż sami tworzą getta.

No dobrze, ale czy to nieprawda? Czy ja napisałem rzecz nieprawdziwą? Ale naruszyłem poprawność polityczną. Afera jest o to, że w ogóle na ten temat napisałem. Tu jest clou sprawy. Niektórzy dla świętego spokoju w ogóle o cywilizacji żydowskiej nie piszą. A ta cywilizacja istnieje już co najmniej od czterech tysięcy lat i pewnie będzie istnieć kilka następnych tysiącleci.

Ale Pan to napisał, co w efekcie nie poprawiło pańskiego wizerunku…

Chyba jedyną moją winą jest to, że nie-Żyd pisze o Żydach. I stało się to główną przyczyną zarzutów. To, czy pisze się dobrze, czy nie, nie ma już znaczenia.

Czy po tej aferze jakieś środowiska żydowskie zwróciły się do Pana z pretensjami?

Nie, ale dostaję mnóstwo listów: zwykłych oraz mailowych. Paszkwilanckich oraz chwalących.

Stał się Pan dla niektórych mediów wygodnym chłopcem do bicia.

No to mnie biją. I co z tego? Po to jestem politykiem, by we mnie walić. Zostałem już ostrzelany i za bardzo się takimi rzeczami nie przejmuję, bo walą ci, co nie czytali.

Reakcje na Pańską publikację były wybitnie nieprzychylne. Tymczasem w Polsce nikt tego nie czytał.

Nieprawda. Zrobił się taki szum, że musiałem broszurę na polski przetłumaczyć i od początku marca jest ona na mojej stronie internetowej.

A co Pan takiego napisał?

Od kilkudziesięciu lat promuję naukę polskiego historyka i teoretyka cywilizacji, profesora Feliksa Konecznego. Poświęcił życie studiowaniu cywilizacji oraz różnic między nimi. Ja tę naukę Konecznego chcę upowszechnić, w związku z czym streściłem jego historiozofię w „Wojnie cywilizacji”. Zresztą z jego tezami się identyfikuję.

Książka nie podobała się różnym ludziom. Zrobili międzynarodowy hałas i wszyscy teraz wiedzą, że jestem wredny. Ataki zrobiły media, które w spisie treści znalazły rozdział „Cywilizacja żydowska”, przeczytały ze trzy zdania, a reszta była reakcją na nie. Natomiast książka broni się sama.

A dlaczego Pan się w ogóle tym zajął?

Bo mój ojciec znał Konecznego przed wojną. Wiedział, że miał on rzeczy niedrukowane i kiedy w 1962 roku wróciłem do kraju, ojciec poprosił mnie, żebym próbował znaleźć ten dorobek. Znalazłem. Przepisałem go, dostarczyłem do Londynu, gdzie został wydany. Po 1989 roku te książki ukazały się i w Polsce, ale są nieznane na Zachodzie. Więc pomyślałem, że teraz mam okazję w Parlamencie Europejskim ten dorobek upowszechnić.

I co, warto było?

Oczywiście, że tak. Przecież dostałem taką reklamę, jakiej się nie spodziewałem. Nie myślałem, że uzyskam takie nagłośnienie. Ale przede wszystkim mam nadzieję, że świat zauważy Feliksa Konecznego.

Skutkiem tego jest Pan utożsamiany z antysemityzmem polskim.

Wie pan co, ja nie zostałem ukarany przez prezydenta Parlamentu Europejskiego za antysemityzm.

Co Pan opowiada? Agencje i media pisały, że za – i tu cytuję – „antysemityzm, rasizm i ksenofobię”.

Proszę pana, nie zostałem ukarany naganą za antysemityzm. Hans-Gert Poettering wymienia tylko, że książka jest ksenofobiczna. Natomiast media informowały o rasizmie i tak dalej, ale tego w liście prezydenta Parlamentu do mnie – nie ma.

A czuje się Pan ksenofobem?

To pojęcie dotyczy lęku przed obcymi. Ja należę do cywilizacji łacińskiej, ale są i inne cywilizacje. Każdy swoją cywilizację uważa za najlepszą i chciałby cywilizować innych. Dlatego boję się, że w Europie dzieci nie są wychowywane w cywilizacji łacińskiej. A my tracimy pole. I to jest moja ksenofobia.

Przy okazji ataków na tę publikację wyśmiano Pana za propagowanie kreacjonizmu i za odrzucenie teorii Darwina.

Tak, atakują mnie za to, że jestem przeciwnikiem teorii ewolucji. Bo ja zwalczam teorię ewolucji jako przyrodnik, gdyż jestem z wykształcenia przyrodnikiem – genetykiem. Zwalczam ją z pozycji naukowej. Proszę pamiętać, że żadna teoria nie jest na zawsze. Natomiast z punktu widzenia wyznaniowego jest mi obojętne, czy Bóg stworzył świat natychmiast, czy poprzez ewolucję. To jest do ustalenia przez nauki empiryczne. Jakiś czas temu w Parlamencie Europejskim zorganizowałem sesję na temat teorii ewolucji. Zaprosiłem naukowców, ale nie kreacjonistów. Mam pretensję, że w nauczaniu o ewolucji nadużywa się wiedzy genetycznej i przedstawia się rzeczy nieprawdziwe, niezgodne z nią. I z tym walczę. Mnie nie grzeje ani amerykański kreacjonizm biblijny, ani podejście do stworzenia świata z punktu widzenia islamu, bo oni wydali ostatnio wielką księgę na ten temat. Ja walczę z teorią ewolucji jako z teorią naukową, która nie zgadza się z moją wiedzą. Podczas tej sesji w Parlamencie był obecny sedymentolog, paleontolog, był fizjolog i ja, genetyk. Przedstawiliśmy argumenty przeciw teorii ewolucji. Przyszło tam paru dziennikarzy i wszystko poszło w świat: zaczęło się medialne mielenie.
A nie uważa Pan, że się sam ośmieszył, mówiąc o smokach, które żyły równolegle z ludźmi?

Wiem, że w wielu dziedzinach nauki, w tym w archeologii oraz paleontologii, znajdują się różne dane na ten temat. Nie tu miejsce, by o tym szerzej mówić. A że mnie ośmieszają? Zawsze mnie ośmieszali, nie przejmuję się tym. To, że ze mnie robią wariata, to jest zmartwienie mediów, nie moje. Miałem też w Parlamencie wystawę w obronie życia nienarodzonych. Skonfiskowano mi ją jako niepoprawną politycznie. Też był szum. Ale ta wystawa pojawiła się najpierw w Sejmie, jeszcze za SLD.

Czyli w europarlamencie jest cenzura?

No oczywiście, że jest. Przecież zostałem za poglądy ukarany.

Poprawność polityczna zdefektowała demokrację?

Nie. Ona zniszczyła wolność słowa. W Unii jej nie ma, ale w Polsce jest. Jestem bardziej wolny tutaj niż tam. Kiedy jestem w Parlamencie Europejskim, widzę wielu ludzi, których wcześniej nie znałem, a którzy się do mnie uśmiechają. Ale oni nie powiedzą, czy to jest uśmieszek poparcia, czy politowania, czy dystansu… Boją się.

Czy czuje się Pan jak dyżurny wróg?

Stałem się raczej symbolem niegodziwości europejskiej. Ale nie przejmuję się tym i robię swoje. W Parlamencie mogę przemawiać jedną minutę i tylko na zadany temat. To nic nie daje, bo i tak wszystkie głosowania przegrywamy. Natomiast mogę robić inne rzeczy, by zostać zauważonym, takie jak ta sesja o ewolucji czy broszurka o wojnie cywilizacji.

Podsumujmy całą aferę. Czy dowodzi ona, że staliśmy się niestety ostatnim europejskim bastionem, gdzie wolno coś powiedzieć?

Nie, ale mamy szansę odegrać rolę w przywracaniu Europie jej łacińskiej tożsamości.

 

Za: onet.pl, Zycie Warszawy

 

Skip to content