Aktualizacja strony została wstrzymana

Ekumeniczna liturgia – Michael Davies

„Biorąc pod uwagę stopień ewolucji, jaka dokonała się w liturgii Kościoła katolickiego, możliwość zastępowania innymi Modlitwami Eucharystycznymi Kanonu Mszy, odejście od idei, że Msza jest ofiarą oraz możliwość przyjmowania Komunii pod dwiema postaciami, Kościoły Reformowane nie mają już żadnego powodu dla zakazywania swym członkom uczestnictwa w Eucharystii w Kościele katolickim”.

Roger Mehl (teolog protestancki)
„Le Monde”, 10 września 1970.

W rozdziale XI mojej książki Cranmer’s Godly Order przedstawiłem etapy, w jakich Cranmer przeobraził Mszę w protestancką Wieczerzę Pańską. Pierwszy z nich obejmował wprowadzenie języka narodowego do pewnych fragmentów niezmienionej tradycyjnej Mszy. Krokiem drugim było wprowadzenie do starej Mszy nowych tekstów, z których żaden nie był jawnie heretycki. Trzeci etap polegał na zastąpieniu starej Mszy nowym obrzędem Wieczerzy Pańskiej, który również nie był otwarcie heretycki. Zwieńczeniem całego procesu było zastąpienie owego tymczasowego obrzędu formą całkowicie protestancką.

W trakcie posoborowej rewolucji liturgicznej mogliśmy zaobserwować dokładne odwzorowanie trzech pierwszych z wymienionych wyżej etapów. Również współcześnie, podobnie jak to było w za czasów Cranmera, owe etapy wstępne posiadały ogromne znaczenie. W obu przypadkach zastąpienie niezmiennej liturgii liturgią podlegającą nieustannej ewolucji przesądziło o ostatecznym sukcesie rewolty. Schemat kompromisu, opisany przeze mnie w rozdziale XVI Cranmer’s Godly Order, powtórzył się niemal dokładnie. Pisałem tam, że błędem byłoby osądzać zbyt surowo duchowieństwo epoki edwardiańskiej. Jeszcze mniej usprawiedliwiony byłby taki osąd odnośnie do duchowieństwa za czasów reformy Pawła VI, ponieważ w tym przypadku zmiany narzucane były w oparciu o autorytet samego papieża, a nie, jak to było w przypadku Cranmera, wbrew jego autorytetowi. Ich uległość staje się jeszcze bardziej zrozumiała, gdy uzmysłowimy sobie, że (abstrahując od kwestii błędnych tłumaczeń, o których będziemy pisać w Dodatku VI), początkowe zmiany nie pociągały za sobą żadnych konsekwencji doktrynalnych. Msza była nadal Mszą Trydencką, modlitwy Offertorium i Kanon w dalszym ciągu odmawiane były po łacinie, dodano co prawda procesję na Offertorium oraz Modlitwę Wiernych, lecz innowacje te, choć nie dla wszystkich miłe, trudno było uznać za szkodliwe. Wprowadzono również pewne zmiany w strukturze Mszy, usunięty został psalm Judica oraz Ostatnia Ewangelia, było mniej znaków Krzyża, mnij przyklęknięć – była to jednak wciąż rozpoznawalna Msza Trydencka. Niektórzy księża i wierni zaczęli odczuwać niepokój, bardzo niewielu jednak przygotowanych było do otwartego kwestionowania zmian. Na co Watykan zezwalał, tego biskupi nie zakazywali, a co biskupi nakazywali, to duchowieństwo parafialne posłusznie wdrażało. Wszystko to poprzedziło narzucenie Novus Ordo Missae, tak więc rewolucja zwieńczona została sukcesem zanim jeszcze większość katolików zaczęła podejrzewać, że się rozpoczęła.

W rezultacie tych nieustannych modyfikacji kapłani oraz świeccy wierni zaakceptowali fakt, że ciągłe zmiany są dla publicznego kultu czymś normalnym. Przyzwyczaili się do liturgicznych nowinek, podobnie jak Brytyjczycy przyzwyczaili się do racjonowania żywności podczas wojny. W konsekwencji wszelkie zmiany narzucane po roku 1967 spotykały się z nieznacznym jedynie oporem. Strategia, jaką posłużył się swego czasu abp Cranmer, zastosowana została z większym jeszcze powodzeniem przez abpa Bugnieniego. Tym razem jednak nie było Western Rising. Kiedy Novus Ordo Missae została ostatecznie narzucona, w całej Wielkiej Brytanii jedynie jeden kapłan – ks. Bryan Houghton – podał się do dymisji na znak protestu. Miał on nadzieję, że również inni pójdą za jego przykładem – tak się jednak nie stało. Bardzo nieznaczna liczba księży odprawiała w dalszym ciągu tradycyjną Mszę, a ich biskupi przymykali na to oko. Większość konserwatywnego duchowieństwa zdecydowała się na posługiwanie się nowym mszałem wybierając przy tym opcje najbliższe tradycyjnej formie liturgii. Chodziło im głównie o możliwość dalszego posługiwania się Kanonem Rzymskim który, nawet z wprowadzonymi modyfikacjami, wystarczał dla uspokojenia ich sumień, zwłaszcza gdy odmawiany był po łacinie. Wystarczało to również większości konserwatywnych wiernych: jeśli tylko mogli znaleźć kościół, w którym Novus Ordo Missae sprawowana była po łacinie z Kanonem Rzymskim, albo przynajmniej sprawowana była w sposób godny w językach narodowych bez żadnych dziwactw, uznawali nowy ryt jeśli nie za zadowalający, to przynajmniej znośny. Jak na ironię, to właśnie postawa owych konserwatywnych duchownych zapobiegła powstaniu szerokiego ruchu oporu wobec Novus Ordo Missae. Wierni, którzy nie ulegli wpływowi rosnącej szybko liczby entuzjazmujących się  rewolucją duchownych (którzy nie byli bynajmniej w większości młodzi),   poszli za kapłanami których szanowali i których ortodoksja nie ulegała dla nich wątpliwości. Tak więc paradoksalnie, rewolucja zawdzięczała swój sukces postawie duchowieństwa, któremu najbardziej się ona podobała.

Nietrudno zrozumieć, jak rozumowali owi kapłani i dlaczego reagowali oni w taki sposób – ludzka natura się nie zmienia i nie było powodu oczekiwać, że duchowieństwo zareaguje w roku 1969[1] inaczej niż w roku 1549, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż rewolucjoniści manipulowali nim dokładnie w ten sam sposób.

Etos protestancki

Jakie różnice mógłby dostrzec przed soborem niekatolicki obserwator w celebracji Mszy oraz protestanckiej Wieczerzy Pańskiej? (oczywiście nie chodzi mi tu o anglokatolickich duchownych w licznych krajach anglojęzycznych, których liturgia, nawet sprawowana w językach narodowych, zbliżona jest bardzo do kultu katolickiego i obejmuje obrzędy takie jak Błogosławieństwo). Zauważyłby bez wątpienia następujące rzeczy:

  1. Katolicka Msza – odprawiana po łacinie. Wieczerza Pańska – sprawowana w językach narodowych.
  2. Liturgia katolicka – znaczna część sprawowana po cichu. Liturgia protestancka – w całości słyszalna dla zgromadzonych.
  3. Liturgia katolicka – jedynie dwa czytania. Liturgia protestancka – generalnie trzy czytania.
  4. Liturgia katolicka – brak świeckich lektorów. Liturgia protestancka – czytania wykonywane przez świeckich.
  5. Liturgia katolicka – uroczyste obrzędy sprawowane przy ołtarzu, w kierunku wschodnim. Liturgia protestancka – uczta wspólnotowa, celebrowana przez Przewodniczącego przy stole, często twarzą do zgromadzonych.
  6. Liturgia katolicka – wierni klęczą przez znaczną część Mszy, zwłaszcza podczas przyjmowania Komunii. Liturgia protestancka – postawa klęcząca przyjmowana rzadko , Komunia przyjmowana na stojąco.
  7. Liturgia katolicka – wierni przyjmują Komunię do ust. Liturgia protestancka – Komunia udzielana na rękę.
  8. Liturgia katolicka – Komunia udzielana pod jedną postacią. Liturgia protestancka – Komunia pod dwiema postaciami.
  9. Liturgia katolicka – częste odniesienia do doktryny ofiarnej oraz Rzeczywistej Obecności Chrystusa. Liturgia protestancka – brak odniesień do ofiary poza samoofiarowaniem zgromadzenia. Nieliczne odniesienia do Ciała i Krwi Chrystusa, mogące stwarzać wrażenie wiary w Rzeczywistą Obecność.
  10. Liturgia katolicka – sprawowana w pełnych kościołach. Liturgia protestancka – w Anglii uczestniczyły w niej zazwyczaj niezbyt liczne zgromadzenia.

W tym miejscu muszę podkreślić, że nie twierdzę bynajmniej, iż rewolucje liturgiczne Cranmera i Pawła VI były identyczne. Twierdzę jedynie, że istnieje między nimi podobieństwo – a to zupełnie co innego. Prawdziwości tego twierdzenia dowodzi chociażby spostrzeżenie, że w pierwszych siedmiu wymienionych wyżej punktach we wszystkich niemal krajach Zachodu Msza upodobniona została do nabożeństw protestanckich. Co do punktu , w styczniu 1979 roku biskupi amerykańscy zezwolili na Komunię pod dwiema postaciami podczas wszystkich sprawowanych w USA Mszy. Znacząco wzrosła również liczba okoliczności, w jakich praktyka ta dopuszczana jest w innych krajach Zachodu – i w wszystko wskazuje na to, że wzorzec amerykański powielony zostanie wszędzie, w podobny sposób, jak rozpowszechniła się na Zachodzie Komunia na rękę. Co do punktu 9, jak pokażę w rozdziałach XIV i XV, modlitwy odnoszące się do doktryny ofiarnej oraz Rzeczywistej Obecności zostały ograniczone do takiego stopnia, że obecnie Novus Ordo Missae może być sprawowana w sposób całkowicie do zaakceptowania dla protestantów. Nazywanie Novus Ordo Missae liturgią ekumeniczną jest więc całkowicie uprawnione. Odnośnie do punktu 10, od początku rewolucji miliony katolików przestały uczestniczyć we Mszy, choć spadek ten maskowany jest przez ograniczanie liczby Mszy niedzielnych, wskutek czego podczas pozostałych jeszcze Mszy kościoły wydają się być stosunkowo pełne[2].

Ekumeniczna liturgia

Przyjrzymy się teraz szczegółowo kilku punktom poruszonym już w tym rozdziale. Pokażemy, jak bardzo nasza liturgia dostosowana została do norm protestanckich i udowodnimy, że fakt ten spotkał się z uznaniem ze strony prominentnych przedstawicieli protestantyzmu.

Artykuł opublikowany na łamach „The Tablet” z 15 stycznia 1966 pod proroczym tytułem A Common Liturgy? z zadowoleniem odnotowywał „dowody na postęp dialogu ekumenicznego”, za jakie autor uznał widoczne podobieństwo pomiędzy wersją II anglikańskiej Wieczerzy Pańskiej oraz Mszą katolicką. Tekst ów stwierdzał, iż  wersja II Wieczerzy Pańskiej „odpowiada niemal dokładnie strukturze pierwszej części Mszy, jaka sprawowana jest obecnie po wdrożeniu reform soborowych”. Od czasu opublikowania tego artykułu zarówno katolicka jak anglikańska liturgia uległy kolejnym, daleko idącym zmianom. Anglikanie mają obecnie wersję III Wieczerzy Pańskiej, my mamy nową Mszę, zaś naturę zmian w obrębie obu tych liturgii oddaje najlepiej określenie „przyspieszona konwergencja”. Ewolucji tej nie sposób nazwać „rozwojem”, jeśli oceniać ją będziemy w oparciu o jasne normy przedstawione w rozdziale V Essay on the Development of Christian Doctrine. Kard. Newnam podkreślał, że prawdziwy rozwój budować musi na tym, co stworzone zostało w przeszłości i że „ewolucja doktryny, która odwraca poprzedzający ją kierunek rozwoju, nie jest w rzeczywistości rozwojem, ale rozkładem”.

W przypadku anglikańskiej Wieczerzy Pańskiej, jej dotychczasowy rozwój polegał na usuwaniu elementów wyrażających katolicką doktrynę Mszy, którą Cranmer w pełni rozumiał, a równocześnie nienawidził i odrzucał – jak to zostało wykazane w studium Francis Clark Eucharist Sacrifice and the Reformation. Występując w obronie ogłoszonej w roku 1898 bulli Apostolicae curae, katoliccy biskupi wyjaśniali:

„Ujmując rzecz zwięźlej, jeśli porówna się pierwszą Prayer Book Edwarda VI z [katolickim] Mszałem, zauważyć w niej można szesnaście pominięć, których oczywistym celem było wyeliminowanie idei ofiary. Ponadto, pomimo iż nawet po tym drastycznym zabiegu nadal pozostało w niej kilka sformułowań i rubryk, na których oprzeć się mógł Gardiner, usiłując interpretować je w taki sposób, jak gdyby wciąż wyrażały one wiarę w Rzeczywistą Obecność i Prawdziwą Ofiarę, wszystkie te zdania zostały zmienione w zrewidowanej wersji Prayer Book z roku 1552”[3].

Jak pokażemy dalej, wersja III Wieczerzy Pańskiej odwraca ten kierunek rozwoju, posługując się terminami bardziej otwartymi na katolicką interpretację, starając się przy tym równocześnie pozyskać względy przedstawicieli Wolnych Kościołów!

Co się tyczy Novus Ordo Missae, odwrócenie kierunku rozwoju widoczne jest w usunięciu z liturgii modlitw wyrażających w sposób jednoznaczny nauczanie o Rzeczywistej Obecności oraz ofiarnym charakterze Mszy, które wykształciły się przez XV wieków w ramach stopniowego procesu, w pełni zgodnego z podawaną przez Newmana trzecią cechą autentycznego rozwoju, czyli asymilacją. Jak wyjaśniał w swej pracy The Teaching of the Catholic Church kanonik Smith „(…) w historii liturgii sakramentalnej zawsze istniała tendencja do wzrostu – wprowadzania dodatków i nawarstwień, mających na celu pełniejszą, doskonalszą i wyrazistszą symbolikę”[4]. Był to również kluczowy argument użyty przez katolickich biskupów w obronie bulli Apostolicae curae:

„Znany jest fakt, że we wcześniejszych czasach lokalnym Kościołom pozwalano dodawać nowe modlitwy i obrzędy (…) Jednak twierdzenie, że zezwalano im również usuwać używane wcześniej modlitwy i ceremonie, a nawet przekształcać istniejące obrzędy  w najbardziej drastyczny sposób jest tezą, na potwierdzenie której nie znajdujemy żadnych dowodów historycznych – i która wydaje się być nam absolutnie niewiarygodną”[5].

By zrozumieć, dlaczego Kościół katolicki zerwał ze swą niezmienną tradycją i przekształcił ryt rzymski w tak drastyczny sposób, konieczne jest przypomnienie historii Soboru Watykańskiego.

W uroczystość Wniebowzięcia 1963 roku abp Lefebvre wystosował do członków Zgromadzenia Ducha Świętego, którego był wówczas Przełożonym Generalnym, list oceniający I Sesję II Soboru Watykańskiego. Stwierdził w nim istnienie pośród ojców soborowych wielu niepokojących tendencji, wspominając przy tym o grupie, która starała się akcentować ekumeniczny wymiar soboru. Grupa ta pragnęła oczyścić teksty soborowe ze wszystkiego, co mogłoby stanowić przeszkodę w osiągnięciu jedności[6].

Protestanccy obserwatorzy na soborze nie ograniczali się bynajmniej do obserwacji, niektórzy z nich, jak luteranin Oscar Cullmann, wnieść mieli „znaczący wkład” w ostateczny kształt dokumentów soborowych[7].

W mej książce Pope John’s Council (rozdz. IX) przedstawiłem obszerną dokumentację na temat tego, w jaki sposób protestanccy obserwatorzy wpływali na treść promulgowanych przez sobór dokumentów. W tym miejscu ograniczę się jedynie do przypomnienia świadectwa anglikańskiego obserwatora, bpa Moormana z Ripon:

„Czytając schemat o liturgii i przysłuchując się debacie na jego temat nie mogłem powstrzymać się od myśli, że gdyby Kościół Rzymski poprawiał swój Mszał i Brewiarz dostatecznie długo, pewnego dnia wynalazłby Book of Common Prayer”[8].

Rola Consilium

Zanim przejdziemy do zmian w tekstach mszalnych, które miały na celu dostosowanie liturgii katolickiej do praktyk i wierzeń protestanckich, podkreślić należy, że nowinki takie zmiany jak wprowadzenie języków narodowych, Msza twarzą do ludu, Komunia na rękę, przyczyniły się do przeobrażenia etosu starej Mszy, etosu w jednoznaczny sposób katolickiego, w etos bez wątpienia protestancki.

Wdrożenie postanowień Konstytucji o liturgii powierzone zostało Consilium, w którego skład weszło również sześciu protestanckich doradców. Nieżyjący już abp Dwyer z Portland w stanie Oregon przyznał po latach, że wielkim błędem ojców soborowych było powierzenie reformy katolickiej Mszy członkom „establishmentu liturgicznego”[9]. „La Documentation Catholique” z 3 maja 1970 roku zamieścił zdjęcie Pawła VI z szóstką protestanckich doradców, zrobione podczas ostatniego spotkania papieża z członkami Consilium 10 kwietnia 1970 roku, gdy dzieło reformy było już niemal ukończone. Jean Madiran, redaktor naczelny „Itinéaraires”, poczynił w grudniu 1973 roku szczególnie przenikliwą uwagę dotyczącą tej fotografii i towarzyszących jej doniesień. Jak pisał:

Novus Ordo Missae stanowiła w pełnym tego słowa znaczeniu majstersztyk Consilium, które stworzyło ją przy aktywnej współpracy sześciu heretyków, tych właśnie, których widzimy na fotografii po prawej stronie Ojca Świętego.

Używam tu terminu «heretycy» nie po to, by kogokolwiek celowo obrazić, ani nawet ze względów retorycznych. Używam go, ponieważ jest to poprawny termin naukowy, termin precyzyjny. Owych sześciu ludzi jest heretykami nie tylko «prywatnie», znaleźli się oni w owym miejscu ze względu na tę właśnie cechę. «La Documentation Catholique» wyraźnie to zaznacza w uwadze na stronie 416. Wymienia ich nazwiska: dr George, kanonik Jasper, dr Shephard, dr Kunneth, dr Smith i brat Max Thurian i dodaje, że znaleźli się tam oni jako «reprezentanci Światowej Rady Kościołów, wspólnot anglikańskich i luterańskich oraz Wspólnoty Taize». Nie jest tak, że Novus Ordo Missae stworzona została we współpracy z sześcioma ekspertami, wybranymi ze względu na międzynarodową reputację i urok osobisty, a którzy, przypadkowo niejako, okazali się być również heretykami. Nie. Novus Ordo Missae została stworzona przy współudziale sześciu oficjalnych reprezentantów wspólnot heretyckich, którzy właśnie ze względu na swą heterodoksję poproszeni zostali o pomoc w zorganizowaniu naszej odnowy liturgicznej. Stworzyli oni dokładnie taki typ liturgii i zainicjowali taki rodzaj odnowy, jakich można się było po nich spodziewać, biorąc pod uwagę to, co sobą reprezentowali”.

Na stronie 417 tego samego numeru „La Documentatione Catholique” przeczytać możemy, że Paweł VI wyraził swą wdzięczność członkom Consilium za sposób, w jaki „(…) dokonali oni rewizji wypróbowanych i sprawdzonych na przestrzeni wieków tekstów liturgicznych, a także wprowadzili formuły, które były całkowicie nowe”. Papież podziękował im również za „nadanie większej wartości teologicznej tekstom liturgicznym, aby lex orandi odpowiadało lepiej lex credendi”.

Lex orandi, lex credendi

Zgodnie z akceptowaną powszechnie zasadą, doktryna Kościoła musi zawsze znajdować odzwierciedlenie w jego kulcie. Obrzędy liturgiczne powinny wyrażać to, co się podczas nich dokonuje. By uznać dany obrzęd za podejrzany nie trzeba wcale, by negował on otwarcie jakąś doktrynę katolicką, całkowicie uzasadnionym powodem do niepokoju byłoby usunięcie modlitw stanowiących wyraz liturgiczny kryjących się za nimi prawd wiary. Zasadę tę wyraża powiedzenie „legem orandi lex statuat supplicandi” „niech prawo modlitwy odpowiada prawu wiary”. Innymi słowy, liturgia Kościoła jest pewnym przewodnikiem po jego doktrynie. Zasada ta wyrażana jest zazwyczaj w skróconej formie: lex orandi, lex credendi i może być tłumaczona potocznie jako: sposób, w jaki Kościół sprawuje swój kult publiczny (lex orandi) musi odzwierciedlać jego wiarę (lex credendi). Błędem byłoby jednak oczekiwać, że będziemy w stanie odtworzyć całą doktrynę Kościoła z jego ksiąg liturgicznych – w istocie przedsięwzięcie takie byłoby fałszywym zastosowaniem dyskutowanej tu zasady. Taka analiza liturgii jest prawdopodobnie najbardziej użyteczna jako swoiste tło dla doktryny teologicznej ”” ale w tych miejscach, w których są dokonywane zmiany ”” a zwłaszcza pominięcia – doktryna będąca podstawą zrewidowanej liturgii ukazuje się znacznie wyraźniej.

Jean Madiran podkreślał doniosłe znaczenie słów Pawła VI o wielkiej wartości teologicznej nowych tekstów liturgicznych. Jak zauważał, twierdzenie to sugeruje, iż do roku 1969 wartość teologiczna tekstów liturgicznych była niesatysfakcjonująca!

„(…) Nie posiadały one [rzekomo] wartości teologicznej, którą przypisuje się «całkowicie nowym» formułom obecnych obrzędów. (…) [Oznacza to, że] przez ponad tysiąc lat lex orandi Kościoła nie pozostawało w wystarczającej mierze w zgodzie z jego lex credendi. [Twierdzi się, że] nowe Modlitwy Eucharystyczne wyrażają prawdziwą wiarę lepiej niż Kanon Rzymski; taki jest również pogląd Wspólnoty Taize, wspólnot anglikańskich i luterańskich oraz Światowej Rady Kościołów (…)”.

Artykuł 7

Novus Ordo Missae zdefiniowana została w artykule 7 pierwotnej wersji Institutio Generalis w sposób następujący:

„Wieczerza Pańska czy też Msza jest świętym zgromadzeniem czy też synaksą ludu Bożego pod przewodnictwem kapłana, [zebranych] w celu celebrowania pamiątki Pana. Dlatego też do takiego lokalnego zgromadzenia Kościoła świętego doskonale stosuje się obietnica Chrystusa: «Gdzie dwaj lub trzej gromadzą się w imię moje tam ja jestem pośród nich» (Mt 18,20)”.

Była to definicja całkowicie protestancka i wkrótce zastąpiona została inną, która – choć nie do końca satysfakcjonująca – jest przynajmniej w rozpoznawalny sposób katolicka. Co prawda nawet w pierwotnej wersji IG znaleźć można było nawiązanie do eucharystycznej ofiary Ciała i Krwi Chrystusa (art. 2), jednak to art. 7 stać się miał podstawą dla późniejszych prezentacji teologii Novus Ordo Missae, a zarazem w najpełniejszy sposób wyrażał jej etos. Ks. Bryan Houghton wspomina popularny wykład o Novus Ordo Missae, który wygłoszony został w różnych częściach kraju przez ks. J.D. Crichtona, jednego z najbardziej entuzjastycznych zwolenników nowej liturgii w Anglii (innym zagorzałym jej propagatorem był ks. Clifford Howell SI). Ks. Houghton wspomina, iż wykład:

„(…) koncentrował się generalnie na art. 7 Wprowadzenia Ogólnego: «Msza jest synaksą czy też zgromadzeniem ludu Bożego (…)». Jak nam powiedziano, w oparciu o ten właśnie tekst miała się odtąd odbywać formacja kapłanów w naszych seminariach. Jak wiemy, w rzeczywistości został on usunięty i przeredagowany w ciągu zaledwie sześciu miesięcy (…) Ks. Crichton nie został jednak zaproszony ponownie, by wygłosić zmodyfikowaną wersję swego słynnego wykładu (…) Powlekliśmy się wtedy wszyscy do kościoła pw. Męczenników Angielskich, by zobaczyć ks. Crichtona odgrywającego swą rolę (…) z dostojeństwem, do jakiego zdolni są jedynie ludzie niscy i zarazem otyli. Przygnębienie było powszechne”[10].

W liście skierowanym do Pawła VI kard. Ottaviani oraz Bacci podkreślali, że nowa Msza „stanowi tak w całości jak w szczegółach rażące odejście od  katolickiej teologii Mszy sformułowanej na XXII Sesji Soboru Trydenckiego, który ustanawiając definitywnie «kanony» rytu wzniósł nieprzezwyciężalną przeszkodę dla wszelkich herezji, jakie mogłyby atakować integralność Tajemnicy”. Należy tu podkreślić, że był to dojrzały osąd dwóch kardynałów, wyróżniających się zarówno wiedzą teologiczną jak i oddaniem dla Stolicy Apostolskiej[11].

Jedynym skutecznym środkiem na pokonanie nieprzezwyciężalnej przeszkody jest jej usunięcie – i to właśnie uczyniło Consilium z Mszą św. Piusa V.

Stopień, w jakim Novus Ordo Missae odchodzi od teologii Soboru Trydenckiego ocenić można najlepiej porównując modlitwy, które usunęło z  liturgii mszalnej Consilium  z modlitwami usuniętymi wcześniej przez Cranmera. (Takie zestawienie przedstawione zostało w rozdziale XXV). Zbieżność jest nie tylko uderzająca – jest przerażająca. Nie może tu być mowy o przypadku. Judica me, Confiteor, modlitwy Offertorium, Placeat tibi, Ostatnia Ewangelia – to tylko niektóre podobieństwa, a należy pamiętać, że reformatorzy protestanccy realizowali swe cele raczej usuwając modlitwy stricte katolickie, niż włączając do liturgii teksty otwarcie heretyckie. To przede wszystkim poprzez liturgię – lex orandi, lex credendi (w krajach, w których reformatorzy zyskali poparcie władzy świeckiej) zmieniło się z katolickiego na protestanckie. Lex credendi, które wyraża lex orandi Novus Ordo Missae, oddaje najlepiej zastąpienie modlitwy Suscipe, sancte Pater ze starego Offertorium modlitwą opartą na żydowskim dziękczynieniu przy posiłku, mówiącą o chlebie jako o „owocu ziemi i pracy rąk ludzkich”.

Rola obserwatorów

Wielokrotnie usiłowano pomniejszyć rolę, jaką odegrało podczas soboru sześciu protestanckich obserwatorów. Podkreślano zwłaszcza fakt, że nie wolno im było głosować podczas sesji plenarnych[12]. Jak jednak wskazywał bp Lucey z Cork i Ross – „eksperci”, którzy pracowali za kulisami przygotowując szkice dokumentów soborowych, posiadali w istocie realną władzę oraz wpływy większe, niż większość obecnych biskupów[13]. Również Novus Ordo Missae, dzieło Consilium, zrodziła się podczas prac przygotowawczych, które poprzedzały sesje plenarne. Wpływ obserwatorów protestanckich nie ograniczał się bynajmniej do udziału w pracach przygotowawczych, pozwolono im również uczestniczyć w sesjach plenarnych i przynajmniej przy jednej okazji zabrać podczas nich głos, o czym prawdopodobnie nigdy byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie potwierdził tego ks. Anthony Boylan, Sekretarz Komisji Liturgicznej Anglii[14].

Skoro mówimy o ks. Boylanie, nie od rzeczy będzie przytoczenie tu jego wyjaśnienia obrzędów Mszy, jakie przedstawił w liście do „Catholic Herald”:

„Zgromadziliśmy się jako wspólnota chrześcijańska, posłuszni naszemu Założycielowi, aby wspominać wszystkie Jego dzieła oraz słowa. Celebrujemy Jego pamiątkę i [wysławiamy] wysłużone nam przez Niego zbawienie w sposób, w jaki czynili to chrześcijanie przez niemal 2 tysiące lat: poprzez słuchanie Słowa Bożego i odpowiadanie na to Słowo w duchowych pieśniach i modlitwie.

Co najważniejsze, celebrujemy Jego pamiątkę w sposób, w jaki On sam nam zalecił, w Łamaniu Chleba. Z ufnością kończymy celebrację umocnieni w naszej wierze, jeszcze bardziej zdeterminowani nieść innym dobrą nowinę o wydarzeniu, które wspominamy”[15].

Jak łatwo zauważyć, jest to w istocie przedstawienie w przystępny sposób art. 7 Wprowadzenia Ogólnego, nie zawierające ani jednego słowa, którego nie mogliby zaakceptować ewangelicy. Takie też wyjaśnienie obrzędów Mszy prezentowane było w tych katolickich szkołach, których nauczyciele zindoktrynowani zostali przez nowe katechizmy.

Powracając jednak do tematu protestanckich obserwatorów, fakt, że odgrywali oni aktywną rolę w tworzeniu nowego rytu Mszy (i święceń kapłańskich) negowany był nie tylko przez ks. Boylana, ale też przez ks. J.D. Crichtona i abpa Bugniniego. W dodatku III przedstawiłem wyczerpującą dokumentację, raz na zawsze wyjaśniającą tę kwestię.

Ku wspólnej liturgii

Na światło dzienne wypłynęły obecnie fakty, które ukazują bardziej jeszcze zatrważające aspekty bezprecedensowego faktu, jakim było zaproszenie protestantów do pomocy w tworzeniu nowego rytu katolickiej Mszy. Mam tu na myśli równoczesne pojawienie u różnych denominacji chrześcijańskich tendencji do reformowania swych liturgii w nadziei na stworzenie w przyszłości wspólnego rytu panchrześcijańskiego. Cel ten staje się oczywisty po przeanalizowaniu tekstu wersji III anglikańskiej Wieczerzy Pańskiej. Teksty, które nie znajdowały się uprzednio ani we Mszy rzymskiej ani w liturgii anglikańskiej, pojawiły się nieoczekiwanie w zrewidowanych obrzędach obu wspólnot. Celebrans określany jest w nich mianem „przewodniczącego”, pojawiła się Modlitwa Wiernych oraz „znak pokoju”, po Konsekracji zgromadzeni odpowiadają „Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci”. Po Ojcze Nasz pojawiają się słowa: „Bo Twoje jest Królestwo i potęga i chwała na wieki”. Źadna myśląca osoba nie może potraktować tego jako zbieg okoliczności, zwłaszcza w obliczu faktu, że anglikański obserwator w Consilium, dr Jasper, odegrał kluczową rolę w stworzeniu wersji III Wieczerzy Pańskiej. Nie dziwi więc wypowiedź innego duchownego anglikańskiego na łamach londyńskiego „Catholic Herald”:

„Najnowsze badania nad liturgią doprowadziły do znaczącego upodobnienia naszych obrzędów i istnieją obecnie nieznaczne jedynie różnice w języku modlitwy na ofiarowanie wersji III [anglikańskiej Wieczerzy Pańskiej] oraz II Modlitwy Eucharystycznej Missa Normativa[16].

Anglikański biskup Southwark podkreślał przy licznych okazjach, że osobiście podziwia Novus Ordo Missae, sam się nią posługuje i chciałby, by weszła ona do powszechnego użytku wśród anglikanów – przynajmniej jako opcja. Co więcej, „koncelebrował” on nawet nową Mszę z katolickimi kapłanami podczas podróży na kontynent![17]

M.G. Siegvalt, wykładowca teologii dogmatycznej na protestanckim uniwersytecie w Strasbourgu zaświadcza, że: „(…) nie ma w odnowionej Mszy niczego, co mogłoby niepokoić ewangelika”[18].

Jean Guitton, bliski przyjaciel Pawła VI i świecki obserwator na II Soborze Watykańskim wspominał, iż znany periodyk protestancki wyrażał zadowolenie z faktu, iż nowe Modlitwy Eucharystyczne porzuciły „fałszywą perspektywę ofiary składanej Bogu”[19]. Pewien francuski teolog protestancki napisał w roku 1970:

„Biorąc pod uwagę stopień ewolucji, jaka dokonała się w liturgii Kościoła katolickiego, możliwość zastępowania innymi Modlitwami Eucharystycznymi Kanonu Mszy, odejście od idei, że Msza jest ofiarą oraz możliwość przyjmowania Komunii pod dwiema postaciami, Kościoły Reformowane nie mają już żadnego powodu dla zakazywania swym członkom uczestnictwa w Eucharystii w Kościele katolickim”[20].

Dr D.F. Wells, wykładowca historii Kościoła w Trinity Evangelical Divinity School w Illinois, w swej książce dotyczącej II Soboru Watykańskiego bardzo trafnie zatytułowanej Revolution in Rome z zadowoleniem stwierdzał, że „kontrowersje pomiędzy katolikami a protestantami osłabły, przynajmniej w tym, co dotyczy pewnych aspektów Mszy i liturgii”. Jak wyjaśniał:

„Msza jest [obecnie] często postrzegana raczej jako obrzęd, w trakcie którego ofiarują oni [katolicy] samych siebie Bogu[21], niż – jak to było dotąd – jako liturgia, w której ofiaruje się ponownie Chrystusa. Nacisk kładzie się obecnie nie tyle na automatyczną przemianę postaci w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa (ex opere operato)[22], co na odpowiednią dyspozycję wiernych podczas celebracji. Stare nauczanie nie zostało odrzucone, zostało jedynie zepchnięte na dalszy plan”[23].

Na szczególną uwagę zasługują słowa dra Wellsa samoofiarowaniu wiernych podczas nowej Mszy. Jak wyjaśniam w dalszej części niniejszej książki, niektórzy protestanci są obecnie skłonni zaakceptować terminologię ofiarną w liturgii Mszy, pod warunkiem jednak, że będzie ona wyrażała ideę samoofiarowania zgromadzenia. Oczywiście katolików zawsze uczono ofiarowania siebie samych podczas Mszy i łączenia tego aktu z ofiarowaniem Boskiej Źertwy na ołtarzu. Jak słusznie zauważa dr Wells, ofiarowanie Boskiej Źertwy nie zostało w nowej liturgii zanegowane, „a jedynie zepchnięte na dalszy plan”.

Piszący na łamach lutowego numeru periodyku Anglican Association „Veritas” z roku 1974 kanonik C.B. Armstrong wskazywał, iż celem autorów wersji III Wieczerzy Pańskiej było nie tylko upodobnienie liturgii anglikańskiej do Novus Ordo Missae, ale też stworzenie obrzędu, który mogliby zaakceptować również protestanci o orientacji bardziej ewangelickiej niż Church of England.

„W swej formie zbliża się ona do nowej Mszy rzymskiej, pomijając kilka stwierdzeń doktrynalnych, które nie spotkałyby się z powszechną akceptacją w Anglii. Jak zobaczymy, celowo unika ona jednoznacznych sformułowań w przypadku doktryn, które nie zostałyby zaakceptowane przez nonkonformistów. (…) Jej głównym celem wydaje się być (1) dostosowanie liturgii do kierunku reform liturgicznych podejmowanych na kontynencie i (2) zjednanie Wolnych Kościołów tak w kraju i za granicą, w nadziei na stworzenie w przyszłości rytu dla chrześcijan połączonych w Zjednoczonym Kościele Chrześcijańskim”.

Kanonik Armstrong pisał te słowa z pozycji anglokatolika, jednak również ewangeliccy anglikanie zwrócili uwagę na wieloznaczność narzucanych im nowych obrzędów. Artykuł wstępny pisma ewangelicznych anglikanów „English Churchman” z godną uznania szczerością ostrzegał, że nowe liturgie anglikańskie wykazują inklinacje w kierunku katolicyzmu. Jest to spostrzeżenie całkowicie słuszne w tym sensie, że anglikańska liturgia w wersji III istotnie może być celebrowana w sposób odzwierciedlający pozornie doktrynę katolicką; innymi słowy, nowe liturgie anglikańskie są otwarte na interpretację katolicką, nie potwierdzając równocześnie wprost żadnego stricte katolickiego elementu doktryny. We wspomnianym artykule wstępnym czytamy:

„Od samego początku eksperymentu liturgicznego usiłowaliśmy pokazać, że nowe liturgie popychają Kościół Anglii w kierunku Rzymu. Nie są one nowymi jedynie w aspekcie lingwistycznym, posiadają też określoną orientację doktrynalną i liturgiczną. W rzeczywistości nie są one jednak wcale nowymi, są to zmodyfikowane wersje liturgii z roku 1549, stanowiącej – jak wie każdy student historii – etap pośredni pomiędzy średniowieczną mszą a Wieczerzą Pańską opartą na wskazaniach Pisma.

Reformatorzy uświadomili sobie z czasem niesatysfakcjonującej naturę Book of Common Prayer z roku 1549, wiedzieli też, iż muszą stworzyć prawdziwie zreformowaną liturgię, co też ostatecznie zrealizowano w roku 1662.

Podobieństwa pomiędzy wersjami II i III Wieczerzy Pańskiej oraz Mszą rzymską w językach narodowych są oczywiste nie tylko dla ludzi z posiadających gruntowną wiedzę teologiczną, z łatwością zauważą je nawet niewtajemniczeni, którym zdarzyłoby się w nich uczestniczyć. Dostrzec je można nie tylko w zmianie układu obrzędów, ale również w subtelnej zmianie pewnych sformułowań, której skutkiem jest całkowicie nowy rozkład akcentów. Oczywiście wersje II i III nie są jeszcze tym samym, co Msza rzymska. Są one etapem pośrednim, rodzajem liturgicznej hybrydy, stworzonej rozmyślnie w celu zbudowania pomostu między Kościołem Anglii i niezreformowanym Kościołem Rzymskim. Nikt, a zwłaszcza duchowni ewangeliccy, nie może zaprzeczyć, że inicjatywa ta zwieńczona została pewnym sukcesem. Jednak do wersji tych odnieść trzeba te same uwagi i zastrzeżenia, co do połowicznie jedynie zreformowanej liturgii z roku 1549. Nie mogą one pozostać w takim stadium na zawsze. Muszą iść dalej, w tym lub innym kierunku. Istnieją tylko dwa spójne stanowiska doktrynalne i liturgiczne, stanowisko reformacji i Pisma, oraz stanowisko rzymskiego dogmatu i tradycji. Musi być całkowicie jasne, w jakim kierunku architekci zmian w Kościele Anglii pragną ostatecznie poprowadzić nowe wersje liturgii”[24].

Dalszych dowodów na taką konwergencję liturgiczną dostarczył wielebny D. Stacey, członek National Faith and Order Committee, który stworzył nową liturgię metodystów. Pisząc na łamach „Catholic Gazette” z sierpnia 1969 roku wyjaśniał on:

„(…) Nowy ryt [metodystyczny – przyp. tłum] jest liturgią ekumeniczną. Oczywiście przestudiowaliśmy wszystko, co inni uczynili przed nami i zapożyczaliśmy idee, choć z rzadka jedynie konkretne formuły, z innych rytów. To dobry czas na dokonywanie rewizji – zagadnienie to budzi obecnie powszechne zainteresowanie i przeprowadza się rozmaite eksperymenty [liturgiczne]. Skoro tylko zasadniczy szkic nowego rytu został przygotowany, został on przesłany ekspertom liturgicznym każdej denominacji na całym świecie, w tym również oczywiście katolikom. Komentarze były nadzwyczaj cenne. W świecie liturgicznym przynależność do konkretnych grup wyznaniowych ma coraz mniejsze znaczenie i choć nie należy popadać w przesadny entuzjazm, obecnie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić formę Eucharystii, w której mogliby uczestniczyć wszyscy chrześcijanie”.

Niemal identyczną ocenę obecnej sytuacji przedstawił lutowy numer (1969) Consilium – ultraliberalnego periodyku założonego i redagowanego w znacznej mierze przez liberalnych periti (ekspertów) z czasu II Soboru Watykańskiego. W artykule zatytułowanym WCC and Liturgical Reform znalazły się informacje na temat grupy o nazwie Societas Liturgica, powołanej pod auspicjami Światowej Rady Kościołów. W jej skład weszli anglikańscy, baptystyczni, luterańscy, katoliccy, metodystyczni i prawosławni „liturgiści”, z których ponad połowa była członkami „krajowych lub wyznaniowych komisji liturgicznych”. Artykuł kończył się konkluzją:

„Istnieje coraz ściślejsza zgoda co do natury kultu chrześcijańskiego, co znajduje wyraz w formułach oraz obrzędach, w ogólnej atmosferze oraz wszelkich rodzajach aktywności liturgicznej. Niektórym proces ten wydaje się być zbyt powolny, jednak obecny postęp w konwergencji [liturgii] i podobnym rozumieniu wiary jest bardzo obiecujący”.

Ową liturgiczną konwergencję zauważyli nie tylko protestanci. Również ks. H.O. Waterhouse SI z entuzjazmem wyrażał się o anglikańskiej III wersji Wieczerzy Pańskiej:

„Uczestniczyłem w tej liturgii i byłem pod silnym wrażeniem podobieństwa tej wersji (III) do Mszy, jaką mamy obecnie na Zachodzie. Słowa, czynności i sama struktura liturgii wydają się być repliką tego, do czego przyzwyczajamy się obecnie w Kościele katolickim. Jeśli wersja ta upowszechni się wśród anglikanów, z pewnością stanowić będzie dobre przygotowanie na dzień, w którym możliwa stanie się interkomunia”[25].

Kolejną organizacją stworzoną w celu promowania konwergencji liturgicznej jest ICET, International Consultation on English Texts. Jest to ciało międzywyznaniowe, a jego członkowie należą do większości anglojęzycznych Kościołów chrześcijańskich. „Jej celem – według «Music and Liturgy» z jesieni 1974 roku – jest proponowanie tekstów, które byłyby akceptowalne dla wszystkich reprezentowanych w niej Kościołów, w nadziei na dalsze zbliżenie ekumeniczne”. Katoliccy biskupi Wielkiej Brytanii i USA wprowadzili do katolickiej liturgii pewną ilość tekstów ICET, upodabniając przez to jeszcze bardziej Novus Ordo Missae do Wieczerzy Pańskiej w wersji III, która teksty te zaadoptowała już wcześniej. Brytyjscy biskupi nie zaakceptowali co prawda wszystkich tekstów ICET, stąd „Music and Liturgy” krytykował ich za „brak zdecydowania w realizacji wymogów ekumenizmu. Wydaje się, że nawet wprowadzone do tej pory zmiany wymuszone zostały na biskupach przez fait accompli – tj. przez fakt, że wielu duchownych w Wielkiej Brytanii używało już od pewnego czasu tekstów ICET”.

Powód owego braku entuzjazmu ze strony biskupów stał się oczywisty dla każdego, kiedy w marcu 1975 teksty ICET stały się ostatecznie obowiązujące. Co ciekawe, Catholic Truth Society dołączyło te teksty do Simple Prayer Book z roku 1974, wydanego na długo przed  końcem tego roku, co dowodzi, że ostateczna decyzja o przyjęciu tych tekstów wymuszona została rzeczywiście przez fait accompli. Abp G.P. Dwyer z Birmingham w liście skierowanym do duchowieństwa swej diecezji wyjaśniał, iż sam nie pochwala tych zmian, jednak Stolica Apostolska pragnie ustanowić wspólną wersję liturgii dla krajów anglojęzycznych, wskutek czego musiał dostosować się i pójść śladem innych. Nie powiedział jednak, w jakim kierunku owi „inni” zmierzali! Znajduję się w posiadaniu dokumentacji dowodzącej, że ks. Bugnini czynił wszystko co w jego mocy, by przymusić wszystkie hierarchie anglojęzyczne do przyjęcia tych tekstów w roku 1970. Brytyjscy i irlandzcy biskupi opierali się do roku 1974, bynajmniej nie z troski o ortodoksję, ale ze względu na koszty, jakie pociągnąć za sobą musiały nowe tłumaczenia. Sprawa stała się jednak przegrana, gdy teksty ICET przyjęte zostały przez biskupów amerykańskich. Historia ICEL pokazuje, że inne kraje anglojęzyczne zawsze musiały dostosowywać się do zmian wprowadzanych w USA. W roku 1974 kard. Knox, „człowiek abpa Bugniniego” w Kongregacji Kultu Bożego, wywarł stosowny nacisk na opierających się biskupów z Wysp Brytyjskich, wskutek czego zdecydowali się oni ostatecznie „pójść w ślady innych”.

Mało prawdopodobnym było, by biskupi brytyjscy, którzy tolerowali zachowanie kapłanów posługujących się tekstami ICET wbrew decyzjom swych przełożonych, okazali równą pobłażliwość w stosunku do tych, którzy odmawialiby posługiwania nimi po ich oficjalnym wprowadzeniu. Komentator «Music and Liturgy» wydawał się być przeświadczony, że teksty ICET, których biskupi nie przyjęli, takie jak Agnus Dei czy Ojcze nasz, zostaną ostatecznie narzucone wiernym wskutek kontynuowania strategii fait accompli, wyrażał jednak ubolewanie, że będzie to musiało potrwać „ze względu na poczynania niektórych ludzi (w tym kapłanów, liturgistów, muzyków etc.) jeszcze kilka lat, [i dokonywać się będzie] małymi kroczkami, zamiast za jednym zamachem, gdy drzwi zostały ostatecznie częściowo otwarte”.

Oczywistym jest, że biorąc pod uwagę konwergencję pomiędzy Novus Ordo Missae a liturgią anglikańską w wersji III oraz zgodność wersji III w wierzeniami nonkonformistów, Novus Ordo Missae musi być obecnie akceptowalna dla wszystkich niemal protestantów, aż po teologiczną lewicę Kościoła Anglii. Nie brak zresztą na to dowodów. Max Thurian, członek protestanckiej wspólnoty monastycznej Taize we Francji oraz jeden ze wspomnianych sześciu obserwatorów, stwierdzić miał według «La Croix» z 30 maja 1969, że Novus Ordo Missae umożliwia obecnie niekatolikom celebrację Wieczerzy Pańskiej  przy użyciu tych samych modlitw, którymi posługują się katolicy. Również Główny Konsystorz ultraprotestanckiego Kościoła Konfesji Augsburskiej wydał po zgromadzeniu w Strasbourgu 8 grudnia 1973 komunikat, w którym zaaprobował przyjmowanie przez swych członków Komunii w kościołach katolickich. Jak pisałem już w rozdziale X, katolicki bp Elchinger ze Strasbourga zezwala obecnie na interkomunię i koncelebrę z protestantami, lekceważąc przy tym aktualne, liberalne i tak prawo kościelne.

We wspomnianym komunikacie czytamy:

„Uważamy, że w obecnej sytuacji wierność Ewangelii oraz naszej tradycji nie pozwala nam zakazywać członkom naszego Kościoła uczestnictwa w katolickiej celebracji eucharystycznej.

Musimy jednak postępować z wielką rozwagą i mądrością: zaproszenie ze strony innego Kościoła nie powinno być przyjmowane, o ile nie będziemy mogli stwierdzić, że jego praktyka eucharystyczna odpowiada ściśle ustanowionej przez Chrystusa Wieczerzy Pańskiej. Biorąc pod uwagę obecną formę celebracji eucharystycznej w Kościele katolickim i aktualne zbliżenie w teologii, wiele przeszkód, które mogły powstrzymywać protestantów od uczestnictwa w jego [Kościoła katolickiego} celebracji eucharystycznej wydaje się zanikać. Obecnie protestanci powinni być w stanie rozpoznać w katolickiej celebracji eucharystycznej ustanowioną przez Pana Wieczerzę.

Konieczne jest zwrócenie uwagi na następujące kwestie. Przede wszystkim oczywisty musi być ewangeliczny charakter celebracji. Chodzi tu przede wszystkim na Komunię pod dwiema postaciami, nie tylko ze względu na wierność Ewangelii i reformacji, ale również dlatego, iż dla nas praktyka ta stała się wyrazem sprzeciwu wobec pewnych aspektów klerykalizmu. Przywiązujemy wielkie znaczenie do posługiwania się nowymi modlitwami, z którymi czujemy się jak u siebie, a które umożliwiają inną interpretację teologii ofiary od tej, jaką przyzwyczailiśmy się przypisywać katolicyzmowi. Dzięki tym modlitwom odnajdujemy [w katolickiej celebracji eucharystycznej] ewangelicką teologię ofiary”.

Jak więc widzimy, protestanci nie tylko wyrażają uznanie dla modlitw Novus Ordo Missae, odmawiając które «czują się jak u siebie», ale też potwierdzają fakt upodobnienia katolickiej teologii Mszy do ewangelickiej doktryny Wieczerzy Pańskiej. Warto też zauważyć, że wprowadzenie Komunii pod dwiema postaciami zostało tu zinterpretowane dokładnie w sposób przewidziany przez kard. Godfreya.

Owa zmiana w teologii Mszy, znajdująca swój wyraz w Novus Ordo Missae, zauważona została również przez anglikańskiego teologa dra J.W. Charleya, który odegrał istotną rolę w przygotowaniu dwóch Deklaracji Wspólnych – na temat Eucharystii oraz Kapłaństwa – ogłoszonych przez Międzynarodową Komisję Anglikańsko-Katolicką. Na stronie 17 swego komentarza zatytułowanego The Anglican – Roman Catholic Agreement on the Eucharist (Windsor Statement, 1971), stwierdził on:

„Wiele z tego, co Kung nazywał «słusznymi żądaniami reformatorów» zrealizowane zostało obecnie przez Kościół Rzymski w nowych Modlitwach Eucharystycznych, pomimo faktu, iż znajdujemy w nich jeszcze pozostałości przedreformacyjnego języka Ofiary Eucharystycznej”.

W roku 1973 ogłoszona została Deklaracja z Cantenbury. W swym komentarzu tego dokumentu, zatytułowanym Agreement on the Doctrine of the Ministry, dr Charley napisał:

„Biorąc pod uwagę zakres spraw, w jakich osiągnięto porozumienie, rodzi się pytanie: czy nie mamy do czynienia za zmianą stanowiska teologicznego ze strony rzymskiego katolicyzmu? Choć «zmiana» byłaby być może słowem zbyt mocnym, możemy z pewnością mówić przynajmniej o znaczącym przesunięciem akcentu, widocznym gdy porówna się te dokumenty z poprzednimi oficjalnymi deklaracjami [Kościoła Rzymskiego]. Jeśli rzeczywiście mamy tu do czynienia z nowym trendem, jak daleko może nas to zaprowadzić?”[26]

W drugim z przytaczanych cytatów dr Charley odnosi się do tekstów Deklaracji Wspólnych, nie może być jednak wątpliwości, że niemożliwe byłoby osiągnięcie porozumienia dowodzącego, że katolicy i anglikanie podzielają tę samą wiarę w Eucharystię i kapłaństwo, gdyby stara Msza, z modlitwami takimi jak Suscipe, sancte Pater czy Placeat tibi wciąż pozostawała w powszechnym użyciu.

Inny duchowny anglikański, Nicholas Sagovsky, autor obszernego studium Novus Ordo Missae, podkreśla zakres, w jakim liturgia katolicka upodobniona została do anglikańskiej. „Przypadkowy gość, przyzwyczajony do formy [liturgicznej] swej denominacji, będzie zdziwiony widząc, jak bardzo podobna jest ona do formy innego wyznania”. Podobnie jak dr Charley, również Sagovsky zauważa fakt przesunięcia akcentów doktrynalnych i interpretuje innowacje liturgiczne w kontekście Deklaracji Wspólnych:

„Podczas ewolucji katolickiej Mszy uwagę zwracano przede wszystkim na konieczność zachowania ciągłości tradycji oraz doktryny, choć zauważyć można było w jej trakcie również rosnącą wrażliwość na wymiar ekumeniczny. Nowa Msza,  pomimo faktu, iż w dalszym ciągu kładzie nacisk na ofiarę i zawiera modlitwy do świętych, które są nie do przyjęcia dla protestantów, jest [dla nich] daleko łatwiejsza do przełknięcia, niż ryt trydencki. Prawdą jest, że katolicki kapłan nadal, ze względu na swe święcenia, postrzega siebie samego jako dokonującego coś, co nie do przyjęcia jest dla protestanta – jednak istnienie różnic nie powinno zamykać nam oczu na znaczące zbliżenie poglądów wyrażone we wspólnej deklaracji Międzynarodowej Komisji Anglikańsko-Katolickiej oraz na wolę dalszego postępu w tym kierunku”[27].

Oczywista konwergencja pomiędzy lex orandi aktualnych liturgii anglikańskiej i katolickiej oraz lex credendi wyrażonego w Deklaracjach Wspólnych, ukazana zostało dobitnie przez wielebnego Bernarda Pawley’a, Archidiakona Canterbury („Catholic Herald” z 18 października 1974 roku). Komentując jednogłośne przyjęcie Deklaracji Wspólnej o Kapłaństwie przez synody w Canterbury i Yorku, „Catholic Herald” cytował słowa Archidiakona Pawley’a o „znaczącym postępie”, będącym owocem „niewiarygodnej konwergencji” praktyk liturgicznych obu Kościołów. „Jest to niemal cud, że w tak krótkim czasie zaszliśmy tak daleko” – powiedział Archidiakon (anglikański obserwator na II Soborze Watykańskim). „Bez wątpienia dostrzec w tym możemy działanie ręki Bożej w Kościele naszych czasów”. Doszliśmy do tego, że obecnie katolicy i anglikanie wznoszą w Brytanii wspólne świątynie i korzystają z tego samego tabernakulum[28].

Chciałoby się zapytać, co powiedzieliby na to katoliccy męczennicy, który woleli ponieść śmierć, niż zaprzeczyć, że w Najświętszym Sakramencie obecny jest prawdziwy Bóg oraz ci protestanci, którzy woleli śmierć, niż uznanie tej prawdy?

Abp Lefebvre słusznie zauważył, że:

„Wszystkie te zmiany usprawiedliwiane są fałszywym, niedorzecznym ekumenizmem, który nie przyciągnie ani jednego protestanta do wiary, spowoduje natomiast jej utratę przez niezliczonych katolików, a u większej jeszcze ich liczby wywoła totalną dezorientację, nie będą bowiem już wiedzieli, co jest prawdą a co fałszem”[29].

Doszliśmy do sytuacji, w której liturgia High Church sprawia wrażenie bardziej katolickiej od tej, która sprawowana jest w większości katolickich kościołów. Odwiedzający w roku 1992 USA dr Ramsey, anglikański arcybiskup Canterbury, zauważył: „Byłem świadkiem obrzędów katolickich, które są rzeczywiście bardzo anglikańskie. Jeśli pragniecie zobaczyć obrzędy, które są rzeczywiście rzymskie, odwiedźcie któreś z tradycyjnych anglokatolickich sanktuariów”[30].

Zastrzeżenia protestantów

Przytaczałem już uwagę Nicholasa Sagovsky’iego, że pewne aspekty Novus Ordo Missae „są nie do przyjęcia dla protestantów” – i nie jest on bynajmniej odosobniony  w swych zastrzeżeniach. Jak zauważył dr Charley, wciąż istnieją w nowej Mszy „pewne pozostałości przedreformacyjnego języka Ofiary Eucharystycznej”, nawet gdy celebrowana jest ona przy użyciu II Modlitwy Eucharystycznej. Istnieje w tej liturgii modlitwa, by dary „mogły stać się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Odpowiednia modlitwa z wersji III liturgii anglikańskiej zawiera prośbę, by dary „mogły być dla nas Jego Ciałem oraz Krwią”. Sformułowanie „stały się” sugeruje rzeczywistą przemianę znacznie dobitnie niż „mogły być” – choć dodatek „dla nas” umożliwia interpretację zgodną z koncepcją transsygnifikacji, wedle której obecność Chrystusa w sakramencie jest rzeczywista jedynie dla wiernego, a nie w porządku obiektywnym. Transsygnifikacja jest doktryną w pełni zgodną w poglądami protestanckich reformatorów. Hugh Ross Williamson wskazywał, że choć słowa „dla nas” (ut nobis) znajdowały się również w Kanonie Rzymskim, nie mogły być one interpretowane w sposób protestancki, „gdyż Przeistoczenie poprzedzone było wspaniałymi modlitwami Te igitur, Memento Domine i Hanc igitur, w których «święte i nieskalane dary ofiarne» opisywane są w sposób wskazujący jednoznacznie, że zostaną one niebawem przeistoczone w Ciało i Krew [Chrystusa]”[31]. Zauważał też, że wprowadzenie II Modlitwy Eucharystycznej „umożliwia posługiwanie się nią podczas swych liturgii przez każde ciało wchodzące w skład Światowej Rady Kościołów”[32].

Elementem, który trudno byłoby interpretować na sposób protestancki jest również rubryka nakazująca kapłanowi przyklęknąć i adorować Chrystusa po dokonanej Konsekracji. Jest to jednak jedynie rubryka i nie stanowi przeszkody dla stworzenia „rytu zjednoczonych chrześcijan” w takim stopniu, co niezmienne części liturgii. Podobnie jest zresztą w przypadku modlitw Sekrety, z których wiele wyraża ideę ofiarną w sposób bardzo dobitny, ale które mogłyby być pomijane przez każdą sektę, która nie chciałaby się nimi posługiwać. Modlitwy te zostały zresztą w znaczny sposób zmodyfikowane w przekładach dokonanych przez ICEL.

Prawdą jest również, że wszystkie nowe Modlitwy Eucharystyczne obejmują ofiarowanie Ciała i Krwi Pańskiej po Konsekracji. Pozostaje to w rażącym kontraście ze wszelkimi liturgiami denominacji protestanckich (włączając III wersję liturgii anglikańskiej), z których usunięte zostały wszelkie sformułowania, w najodleglejszy nawet sposób nawiązujące do ofiary. Najdobitniej idea ofiarna wyrażona jest w III Modlitwie Eucharystycznej – którą luterański komentator opisywał jako „praktycznie niemożliwą do przyjęcia”[33].

Najsłabiej wyraża ją II Modlitwa Eucharystyczna: „Ofiarujemy Ci Boże Chleb życia i Kielich zbawienia”. Zaprawdę, trudno o coś bardziej wieloznacznego. II Modlitwa Eucharystyczna, „mini-kanon”, przeanalizowana została szczegółowo w rozdziale XV, gdzie wykazałem, że jest ona nie tylko otwarta na interpretację protestancką, ale nawet niektórzy protestanci w istocie gotowi są jej używać.

Inną modlitwą, która potwierdza Rzeczywistą Obecność Chrystusa bardzo wyraźnie, jest Ecce Agnus Dei przez Komunią. Jednak duchowny protestancki, który jest w stanie powiedzieć „To jest ciało Moje” i rozumieć to jako „To symbolizuje Ciało Moje”, może też przypuszczalnie powiedzieć „Oto Baranek Boży” rozumiejąc przez to: „To symbolizuje Baranka Bożego”. Inne modlitwy, które pozornie mogłyby wydawać się nie do pogodzenia z protestantyzmem, w rzeczywistości wcale takimi nie są. Orate fratres może być łatwo interpretowana jako odnosząca się do ofiary uwielbienia i dziękczynienia oraz do samoofiarowania wiernych, zwłaszcza w sytuacji, gdy stanowi część rytu pozbawionego odniesień do prawdziwej ofiary Mszy. Modlitwy do Matki Bożej i Świętych z II Modlitwy Eucharystycznej wyrażone są w sposób akceptowalny nawet dla ewangelików i przypominają sformułowania z Wieczerzy Pańskiej Cranmera z roku 1549. Należy również zauważyć, że 27 kwietnia 1973 roku Kongregacja Kultu Bożego zatwierdziła kolejne Modlitwy Eucharystyczne i dziwnym byłoby, gdyby przynajmniej niektóre z nich nie zostały uznane za wolne od pozostałości „przedreformacyjnego języka Ofiary Eucharystycznej”. Podobnie jak Msza Cranmera z roku 1549 pomyślana była jedynie jako etap przejściowy, mający położyć fundament pod przyszłe zmiany, tak też Novus Ordo Missae stała się przedmiotem ciągłych modyfikacji, które zbliżały ją coraz bardziej do zasad głoszonych przez protestanckich reformatorów.

Jak bliską im się stała, wyjaśnił dr Charley w wykładzie wygłoszonym w London Colney 11 listopada 1974 roku. Opowiadał podczas niego z entuzjazmem o Mszy, w której jakiś czas wcześniej uczestniczył, a która nie zawierała niczego, z czym – jako ewangelik – nie mógłby się zgodzić, poza jednym zdaniem w Modlitwie Dziękczynnej (Kanonie). Wiedział jednak, że wielu jego katolickich kolegów nie rozumiało tych słów dosłownie  – „mogą je wypowiadać, w rzeczywistości jednak wcale ich w ten sposób nie rozumieją”. Stwierdził też, że każdy, kto zadałby sobie nieco trudu, z łatwością odkryłby, iż wspólnym źródłem wersji III liturgii anglikańskiej oraz nowej Mszy jest liturgia Kościoła Południowych Indii – choć żaden z Kościołów nie wydaje się być skłonny tego przyznać! (Kościół Południowych Indii założony został przez anglikanów i członków Wolnych Kościołów. Skutkiem tej inicjatywny była konwersja znacznej liczby anglikańskich duchownych na katolicyzm, gdyż słusznie interpretowali oni ten krok jako posunięcie mogące podważyć twierdzenia anglikanów o posiadaniu przez nich sukcesji apostolskiej. Najbardziej znanym z tych konwertytów był Hugh Ross Williamson).

Znaczenie świadectw protestantów

Przytoczone wyżej świadectwa protestantów posiadają ogromne znaczenie. Dowodzą one, powtarzam – dowodzą, że twierdzenie, iż Novus Ordo Missae jest liturgią ekumeniczną, nie jest jedynie fantazją kilku niezadowolonych tradycjonalistów. Protestanci wychwalają wprowadzone w katolickiej liturgii zmiany z tych samych powodów, dla których krytykują je tradycjonaliści, z powodów dotyczących samej istoty konfliktu, jakim była reformacja. W mej książce Cranmer’s Godly Order wykazałem, że źródłem reformacji nie były bynajmniej nadużycia w Kościele, konflikt ów dotyczył samej natury Kościoła, a u podłoża jego leżały katolicka i protestancka doktryna u usprawiedliwieniu. Wszystko to zostało wyjaśnione w Cranmer’s Godly Order i w tym miejscu ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że tradycyjna Msza stanowiła liturgiczny wyraz katolickiej doktryny o usprawiedliwieniu i łasce oraz o Kościele jako pośredniku tej łaski, doktryn, które znienawidzone były przez protestanckich herezjarchów. Jeśli Chrystus jest prawdziwie uobecniany na ołtarzu i ofiarowany Bogu za każdym razem, gdy sprawowana jest Msza, rozpada się cały fundament, na którym wzniesiony został gmach protestantyzmu. Dlatego właśnie usunięcie jakiegokolwiek słowa czy gestu, które wyrażają tę wiarę w ofiarną naturę Mszy, będzie witane przez protestantów jako ważny krok we właściwym kierunku – w kierunku Lutra, Kalwina i Cranmera.

Michael Davies

tłum. Scriptor

[1] W niektórych krajach nowa liturgia narzucona została dopiero po roku 1970.

[2] „Notitiae”, nr 133-135, sierpień, wrzesień i październik 1977, s. 470.

[3] A Vindication of the Bull Apostolicae curae, Londyn 1898, s. 54.

[4] G. Smith, The Teaching of the Catholic Church, Londyn 1956, s. 1056.

[5] A Vindication of the Bull Apostolicae curae, Londyn 1898, ss. 43-44.

[6] Marcel Lefebvre, A Bishop Speaks, Edynburg 1976, s. 15.

[7] „L’Osservatore Romano” (wyd. ang.), 14 czerwca 1973, s. 8.

[8] Vatican Observed, Londyn 1967, s. 47.

[9] „The Tidings”, 9 lipca 1971.

[10] „Christian Order”, październik 1976, ss. 596-597.

[11] Niektórzy ludzie twierdzili niezgodnie z prawdą, że kard. Ottaviani wycofał z czasem swe krytyczne uwagi względem nowej Mszy. Kwestię tę poruszam w rozdziale XXIII.

[12] Poza dementi abpa Bugniniego, przytoczonym w Dodatku III, fakt ten zanegował również ks. Anthony Boylan, Sekretarz Komisji Liturgicznej Anglii i Walii („The Catholic Fireside, 8 czerwca 1973). Twierdzenie abpa Bugniniego przypomniane zostało w „The Tablet” z 21 września 1974 przez ks. J.D. Crichtona. Powtórzył je również w „Catholic Herald” z 15 sierpnia 1975 roku.

[13] „The Catholic Standard” (Dublin), 14 września 1973.

[14] „The Catholic Fireside”, 8 czerwca 1973.

[15] „Catholic Herald”, 1 sierpnia 1975.

[16] „Catholic Herald”, 22 grudnia 1972.

[17] „Catholic Herald”, 15 grudnia 1972.

[18] „Le Monde”, 22 listopada 1969.

[19] „La Croix”, 10 grudnia 1969.

[20] „Le Monde”, 10 września 1970.

[21] Kościół katolicki nigdy nie nauczał, że podczas Mszy dokonuje się ponownego ofiarowania Chrystusa. Zgodnie z doktryną katolicką na ołtarzu uobecniana jest Ofiara Kalwarii, a wierni wraz z kapłanem ofiarują również samych  siebie w łączności z Bożą Źertwą.

[22] Dr Wells błędnie interpretuje znaczenie ex opera operato. Chrystus uobecniany jest na ołtarzu nie ex opere operato, ale ex vi verborum. Ex opere operato udzielana jest łaska sakramentalna (patrz Cranmer’s Godly Order, Dodatek I).

[23] D.F. Wells, Revolution in Rome, Londyn 1973, ss. 13-14.

[24] „English Churchman”, 18 czerwca 1976, s. 4.

[25] „The Clergy Review”, lipiec 1973, s. 544.

[26] Agreement on the Doctrine of the Ministry, Grove Books 1973, s. 24.

[27] N. Sagovsky, Modern Roman Catholic Worship: The Mass, Grove Books 1975, s. 24.

[28] W liście opublikowanym na łamach „The Universe” ze 30 stycznia 1976 roku David Catling, przewodniczący Cippenham Shared Church Trust napisał: „Zgodnie z jednomyślnym wnioskiem członków Komisji i za zgodą dwóch biskupów diecezjalnych, anglikańskie i katolickie hostie przechowywane są w jednym tabernakulum, choć w osobnych naczyniach liturgicznych”.

[29] „World Trends”, maj 1974.

[30] Pilgrim from Canterbury, Garrison 1972, s. 20.

[31] The Modern Mass, Devon 1969, s. 23.

[32] The Great Betrayal, Devon 1970, s. 26.

[33] H.C. Schmidt-Lauber w „Emmanuel”, sierpień 1975, s. 508.

Za: Scriptorium - z blogosfery Tradycji katolickiej (10/01/2017) |

Skip to content