Aktualizacja strony została wstrzymana

Nowe Modlitwy Eucharystyczne – Michael Davies

Kanon jest więc, ze względu na swe pochodzenie, starożytność i użycie, czcigodny, nienaruszalny i święty. Jeśli kiedykolwiek jakaś modlitwa Kościoła zrodziła się pod szczególnym natchnieniem Ducha Świętego, jest to z pewnością modlitwa Kanonu”.

Dr Nicholas Gühr, Najświętsza Ofiara Mszy, s. 581.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że – jeśli nie liczyć samej Ewangelii – Kanon Rzymski stanowi  najcenniejszy skarb w dziedzictwie Kościoła Łacińskiego. Każdy katolik posiadający prawdziwy sensus supernaturalis podziela z pewnością uczucia kard. Wiesmana: „Musimy się  w tym miejscu zatrzymać, gdyż temat ten staje się zbyt święty dla naszego pióra, mamy wkroczyć na ziemię świętą, stąd ten, kto odważa się postąpić dalej, powinien zdjąć swe obuwie”.

Kard. Gasquet pisał:

Nasza obecna wiedza na temat tej najświętszej części Mszy pozwala nam stwierdzić, że liczy ona sobie co najmniej 1300 lat i poza jednym krótkim dodatkiem wprowadzonym przez św. Grzegorza pozostała ona praktycznie niezmieniona. Fakt, że pozostała ona nienaruszona przez trzynaście wieków, jest najwymowniejszym świadectwem czci, jaką była ona zawsze otaczana oraz oporu wobec prób ingerowania w tę świętą spuściznę, której początki giną w  mrokach starożytności”.

Sobór Trydencki nauczał:

Ponieważ rzeczy święte przystoi święcie sprawować, a ofiara [Mszy] jest ze wszystkich najświętsza, Kościół katolicki przed wielu wiekami ustanowił święty Kanon, tak dalece wolny od wszelkiego błędu, że nie zawiera niczego, co by jak najbardziej nie tchnęło świętością i pobożnością i nie wznosiło ku Bogu umysłów ludzi składających Ofiarę. Składa się on bowiem zarówno ze słów Pana, jak i tradycji apostołów oraz nabożnych stwierdzeń świętych biskupów”.

Sobór Trydencki zagroził ekskomuniką każdemu, kto twierdziłby że Kanon zawiera błędy albo że powinien zostać zniesiony. Była to reakcja na twierdzenia reformatorów protestanckich, żywiących do Kanonu (podobnie jak do Offertorium) patologiczną niemal nienawiść, ponieważ wyrażał samą istotę wiary katolickiej. Johann Bullinger (1504-1575) pisał:

We Mszy uroczystej znaleźć można te same obrzydliwości co w Mszach cichych.  W obu [tych rodzajach Mszy] intencja Chrystusa została wypaczona, w obu jest On czczony w chlebie, w obu oddaje się cześć bałwanom, w obu, zwłaszcza w wezwaniach do świętych, prosi się pomoc stworzenia, w obu też znajduje się obmierzły Kanon, najważniejsza część Mszy. Nie sposób doszukać się w nim ani starożytności [pochodzenia] ani  pierwotnej apostolskiej prostoty”.

Kard. Gasquet wyjaśnia, że w XVI wieku „Luter usunął w całości Kanon i pozostawił jedynie same słowa ustanowienia. Cranmer wprowadził na jego miejsce nową modlitwę o niemal takiej samej długości co stary Kanon, pozostawiając w niej kilka strzępów starożytnej modlitwy i pozbawiając ją aspektu ofiarnego”.

Consilium stanęło w obliczu poważnego problemu, ponieważ Kanon Rzymski stanowił nieprzezwyciężalną przeszkodę dla stworzenia prawdziwie ekumenicznego rytu Mszy. Nawet gdyby z pozostałych części rytu usunięte zostały wszelkie odniesienia do ofiary, Kanon Rzymski nie był podatny na jakiekolwiek dwuznaczne interpretacje i cała reszta obrzędów musiałaby być interpretowana w jego świetle. Zasada ta znana jest pod nazwą ex adjunctis i oznacza, że znaczenie część rytu (zwłaszcza forma sakramentalna) może wynikać z treści innych towarzyszących jej modlitw. Omówiłem to zagadnienie szczegółowo w mej książce The Order of Melchizedech. Tak więc gdyby modlitwy Suscipe, sancte Pater i Placeat tibi pozostały w Novus Ordo Missae (lub zostały w niej przywrócone), wówczas wszelkie dwuznacznie sformułowania znajdujące się w nowych Modlitwach Eucharystycznych musiałyby być interpretowane w sensie ofiarnym.

Pierwotnie Consilium zamierzało zakazać używania Kanonu Rzymskiego, jednak – jak twierdzi Douglas Woodruff – Paweł VI nalegał na jego zachowanie. Jest to znakomity przykład działania Ducha Świętego w Kościele poprzez osobę papieża, odnosi się to zresztą również do innych interwencji Pawła VI podczas II Soboru Watykańskiego. Gdyby zasada ex adjunctis stosowana była do całego obrzędu Novus Ordo Missae, wówczas obecność Kanonu Rzymskiego musiałaby narzucać interpretację ofiarną nawet Modlitwom Eucharystycznym, w których aspekt ofiarny Mszy wyrażony jest w sposób niedostateczny. Podkreśla to również Dom Guy Oury w swej apologii nowej Mszy: „Modlitwy Eucharystyczne uzupełniają się wzajemnie, nie ma powodu do przeciwstawiania ich sobie, każdą z nich należy interpretować w świetle pozostałych”. Jeśli spojrzymy na Novus Ordo Missae z punktu widzenia bezstronnego teologa i interpretujemy ją, nawet celebrowaną z II Modlitwą Eucharystyczną, zgodnie z zasadą ex adjunctis, która uwzględniać musi również Kanon Rzymski oraz Wstęp do Wprowadzenia Ogólnego, powtarzający nauczanie Soboru Trydenckiego, wówczas przyznać musimy, że ryt ów jako całość jasno wyraża ofiarną naturę Mszy.

Tak to wygląda w teorii, w praktyce jednak heterodoksyjni katolicy oraz ci protestanci, którzy z uznaniem wyrażają się o Novus Ordo Missae, nie interpretują bynajmniej tego rytu zgodnie z zasadą ex adjunctis. Nie patrzą na niego in toto, ale postrzegają go jako serię opcji, z których mogą wybrać te, które najlepiej służą ich celom. Podstawowe znaczenie ma dla nich nie to, że Kanon Rzymski został zachowany, ale fakt, że jego użycie stało się opcjonalne. Dla ich celów równie dobrze mógł on zostać zniesiony. Protestanci, których pozytywny stosunek do Novus Ordo Missae udokumentowany został w rozdziale XII, nie wyrażali najmniejszego zaniepokojenia z faktu zachowania w nowej liturgii Kanonu Rzymskiego.

Ks. Bugnini podkreślał, że stworzenie nowych Modlitw Eucharystycznych stanowić ma II etap reformy liturgicznej. Pierwszym – jak wyjaśniał – było zapewnienie zrozumiałości liturgii, drugim natomiast (po roku 1968) – kreatywność. Jego entuzjazm dla nowych Modlitw Eucharystycznym przybierał niekiedy formy niemal liryczne:

Reforma wchodzi obecnie w swą drugą fazę: kreatywność. Zachęca nas do tego sam Ojciec Święty:

«Powinniśmy poszukiwać raczej tego co najlepsze, niż tego, co nowe. Wprowadzając zmiany winniśmy polegać raczej na skarbach pochodzących z czasów najbardziej natchnionej chrześcijańskiej pobożności, niż naszych własnych współczesnych wynalazkach. Nie oznacza to jednak, że usta współczesnego Kościoła powinny pozostać zapieczętowane, albo że nie powinien on śpiewać swej własnej ‘pieśni nowej’, jeśli rzeczywiście natchnienie Ducha Świętego czyni go do tego zdolnym» (Paweł VI, Alokucja do Consilium, 13 października 1966).

W trzech nowych Modlitwach Eucharystycznych odnajdujemy trzy pierwsze «zwrotki» owej «pieśni nowej». Pieśń ta wypływa z serca liturgii. To dobry znak. W sercu jest życie, a życie to jest miłością.

Rozpoczęła się nowa pieśń, która już nie ustanie. Źycie rodzi życie: pierwsze trzy zwrotki tej nowej pieśni rodzą zwrotki kolejne, kolejne hymny i inne niezliczone i niecichnące pieśni: pieśni liturgii wiecznej młodości.

Takie jest prawo życia. Nie powinniśmy odwracać się plecami do tego nieuniknionego wymogu ducha z powodu chwilowego dyskomfortu, trudności technicznych czy siły nawyku –  nawet jeśli nawyki te są głęboko zakorzenione. W swych relacjach z Bogiem nowe pokolenia odczuwają potrzebę nowych formuł, które wyrażą lepiej duchowe potrzeby dnia dzisiejszego. Wiedzą one, że mogą modlić się do Boga równie dobrze poprzez «pieśń nową». Do tego właśnie zaprasza nas dziś Kościół”.

Twierdzenie ks. Bugniniego, że owe nowe Modlitwy Eucharystyczne stanowiły odpowiedź na potrzeby „nowych pokoleń” jest czymś typowym dla ekspertów liturgicznych. Kierując się tą samą zasadą Partia Komunistyczna w Rosji „interpretuje wolę ludu”, co w praktyce oznacza, że lud ów musi dostosować się do tego, co partia pragnie mu narzucić. Podobnie było w przypadku wiernych oraz ekspertów liturgicznych. Gdy ci ostatni narzucili swe najnowsze wynalazki ludowi, nie spotkali się z wielkim oporem, wielu z wiernych doszło ostatecznie do wniosku, że były to zmiany na lepsze. Zjawisko to omówiłem szczegółowo w rozdziale IV. Mogę was zapewnić, że ani bezpośrednio  przed soborem ani w jego trakcie, gdy byłem jeszcze uczniem katolickiego college’u, nie spotkałem żadnego przedstawiciela zarówno starszego jak i młodego pokolenia, który wyrażałby najsłabsze chociażby pragnienie wprowadzenia dodatkowych Modlitw Eucharystycznych, liturgii z języku narodowym czy w ogóle jakiejkolwiek zmiany we Mszy. Niezależnie jednak od tego, czy wierni pragnęli i potrzebowali nowych Modlitw Eucharystycznych – z całą pewnością je otrzymali. Ks. Bugnini porównywał nowe Modlitwy Eucharystyczne do kolejnych zwrotek „pieśni nowej” i zapewniał, że w przyszłości powstanie ich jeszcze wiele. Słowa te z pewnością się ziściły, mamy ich obecnie – tak oficjalnych jak nieoficjalnych – całe mnóstwo. Ks. Bugnini apelował o tworzenie „niezliczonych i niecichnących pieśni” – czyż więc księża, którzy komponują własne „zwrotki” i posługują się nimi zamiast używać „zwrotek” oficjalnych, nie postępują dokładnie według jego zalecenia? Jednak owi wyraziciele „liturgii wiecznej młodości” z rzadka jedynie są dyscyplinowani. Sankcje zarezerwowana są obecnie dla ludzi trzymających się Tradycji, pragnących jednego tylko Kanonu.

Spróbujmy zastanowić się, co musiałoby usunąć z Modlitwy Eucharystycznej Consilium, pragnąc stworzyć Modlitwę Eucharystyczną, która byłaby akceptowalna dla protestantów? Proponuję, by czytelnicy sporządzi własne listy takich ustępów, a następnie przeanalizowali II Modlitwę Eucharystyczną porównując ją ze swymi notatkami.

  1. Nie mogłyby znaleźć się w niej słowa wyróżniające kapłana od zwykłych wiernych, tj. uwypuklające fakt, że nie jest on jedynie przewodniczącym koncelebrującego zgromadzenia, ale człowiekiem, który posiada wyjątkową władzę dokonywania Przeistoczenia.

II Modlitwa Eucharystyczna spełnia to wymaganie. Nie ulega wątpliwości, że mogłaby być ona używana przez koncelebrujące wspólnie zgromadzenie bez zmieniania w niej jednego choćby słowa.

  1. Nie mogłyby znaleźć się w niej słowa odnoszące się do ofiarowania Źertwy ani do ofiary przebłagalnej. Nie powinno też znajdować się w niej słowo Hostia (Źertwa).

II Modlitwa Eucharystyczna spełnia to wymaganie.

  1. Jeśli znalazłaby się w niej jakakolwiek wzmianka o ofiarowaniu, powinno dać się to interpretować jako ofiara uwielbienia, dziękczynienia i samoofiarowanie wiernych.

II Modlitwa eucharystyczna spełnia to wymaganie.

Forma Kanonu Rzymskiego nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do tego, iż to sam kapłan, działający in persona Christi, dokonuje na mocy słów Konsekracji Przeistoczenia i składa Boską Źertwę Bogu Ojcu – jako ofiarę przebłagalną za grzechy własne i całego ludu. Dlatego nie ma nic niestosownego w odmawianiu tej modlitwy po cichu, był to element naturalnego rozwoju, podkreślający fakt, że Konsekracja należy wyłącznie do samego kapłana. Dzięki owej ciszy kapłan mógł dokonać tego budzącego nabożny lęk aktu z należną czcią i w całkowitym skupieniu. Wierni z kolei mogli spoglądać na dokonujący się w ciszy cud i adorować swego Boga, kiedy stawał się On fizycznie obecny pośród nich, a także uczestniczyć wewnętrznie w ofiarowaniu Boskiej Źertwy z kapłanem, łącząc z tą ofiarą również siebie samych.

Establishment liturgiczny nie ukrywa faktu, że nowe Modlitwy Eucharystyczne wzorowane są na żydowskiej berakah, modlitwie uwielbienia i dziękczynienia. Typowym tego przykładem jest entuzjastyczny komentarz angielskiego eksperta liturgicznego ks. J.D. Crichtona:

Na początku trzeba powiedzieć kilka słów o wzorcu Modlitwy Eucharystycznej, jaki stanowiła forma literacka żydowskiej modlitwy (berakah), wielbiącej Boga i wyrażającej wdzięczność za otrzymane od Niego dary. «Dary» te obejmowały często zbawcze interwencje Boga w historii Jego ludu. Modlitwa owa stanowiła nieprzerwaną całość, niekiedy zawierała prośby, kończyła się zaś doksologią. Starożytne modlitwy chrześcijańskie miały dokładnie taką samą formę, za wyjątkiem Kanonu Rzymskiego, przynajmniej w jego wersji z XV i XVI wieku, jaką obecnie się posługujemy. W tym przypadku wzorzec ów zastał naruszony głównie poprzez prośby o wstawiennictwo i długą listę świętych. Ponieważ pozostały w nim liczne «Amen», pierwotna intencja, zgodnie z którą miał on być stanowiącą zwartą całość modlitwą dziękczynienia, ciągnąca się od Prefacji do doksologii, została zaciemniona. Główna zaleta nowych Modlitw Eucharystycznych polega na tym, iż uwypuklają one fakt, że eucharistia jest od początku aż do końca modlitwą dziękczynienia. Są więc one znacznie bliższe modlitwie, jaką odmawiał sam Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy.

Podobnie jak modlitwy żydowskie zawierały wspomnienie o zbawczych dziełach Boga w Starym Przymierzu, tak też modlitwy chrześcijańskie kontynuują tę tradycję, wspominając zbawcze dzieło Chrystusa w Przymierzu Nowym. Jest to widoczne zwłaszcza w pierwszej z nowych modlitw, która oparta jest na pochodzącej z III wieku modlitwie kapłana rzymskiego Hipolita: «Ojcze, winniśmy nieustannie (…) składać Ci dzięki/ poprzez Twego umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa./ On jest Słowem, przez które stworzyłeś wszechświat/ (…) On przybrał ciało i narodził się z Dziewicy Maryi/ Dla nas wyciągnął swe ramiona na krzyżu/położył kres śmierci i zwiastował zmartwychwstanie»”.

Linia rozumowania jest następująca:

  1. Modlitwa Eucharystyczna to w istocie berakah.
  2. W przeciwieństwie do Kanonu Rzymskiego układ i treść II Modlitwy Eucharystycznej w oczywisty sposób odpowiadają formie berakah.
  3. II Modlitwa Eucharystyczna jest więc bez wątpienia bardziej autentyczną modlitwą eucharystyczną niż Kanon Rzymski.

Błąd niniejszym rozumowaniu polega tu na tym, że choć Zbawiciel mógł posługiwać się formą berakah podczas Ostatniej Wieczerzy, nie czyni to jednak Modlitwy Eucharystycznej berakah w większym stopniu, niż Mszy ucztą paschalną. Ostatnia Wieczerza była ofiarą przebłagalną, podczas której Zbawiciel ofiarował swoje Ciało i Krew, antycypując ofiarę, jaką miał złożyć następnego dnia na Krzyżu. W naszej liturgii znajdują się liczne elementy  wywodzące się ze zwyczajów żydowskich czy nawet pogańskich, które otrzymały jednak po zaadoptowaniu ich przez Kościół całkowicie nowy sens. Teoria o berakah ma dla ekumenistów wielkie znaczenie, gdyż teza, wedle której Modlitwa Eucharystyczna jest jedynie modlitwą uwielbienia i dziękczynienia, zgodna jest z teologią protestancką. Odwoływanie się do koncepcji berakah i podnoszenie argumentu o konieczności nawiązywania do owej „formy literackiej” pozwoliło na skuteczne uciszenie znacznej części opozycji wobec wprowadzanych zmian.

Jedyny fragment II Modlitwy Eucharystycznej, w stosunku do którego protestanci mogliby wysuwać zastrzeżenia, to słowa: „tibi, Domine, panem vitae et calicem salutis offerimus” „ofiarujemy Tobie, Boże, chleb życia i kielich zbawienia”. Zwróćmy uwagę, że ów akt ofiarowania wyrażony jest w liczbie mnogiej – podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych podobnych sformułowań tej Modlitwy Eucharystycznej – co zdaje się sugerować interpretację, wedle której celebrans jest jedynie przewodniczącym czy też rzecznikiem koncelebrującego zgromadzenia. Punkt ten rozwinę w dalszej części niniejszego rozdziału.

Skrupulatność, z jaką twórcy II Modlitwy Eucharystycznej starali się dostosować ją do wierzeń protestantów, przejawia się przede wszystkim w usunięciu z niej słowa „Hostia”, które odnaleźć można zarówno w Kanonie Rzymskim jak i III oraz IV Modlitwie Eucharystycznej. Jedynym, co jest ofiarowane w II Modlitwie Eucharystycznej to „panem vitae et calicem”. Jest to bez wątpienia akt ofiarowania – co jednak ma zostać ofiarowane? Jeśli spojrzymy na II Modlitwę Eucharystyczną zgodnie z zasadą ex adjunctis, mając w pamięci Wstęp do Wprowadzenia Ogólnego z roku 1970 i pozostawienie w liturgii (jako opcji) Kanonu Rzymskiego, musimy bez wątpienia odpowiedzieć: „Boska Źertwa”. II Modlitwa Eucharystyczna stanowi część rytu promulgowanego przez Ojca Świętego i poprzedzonego Wstępem, który zapewnia nas w niedwuznacznych słowach, że mamy do czynienia z ofiarą w sensie zdefiniowanym na Soborze Trydenckim.

Jednak protestant może używać tej modlitwy i interpretować ją w sposób nie tylko odmienny, ale wręcz przeciwny. Na tym właśnie polega istota dwuznaczności. Jestem mocno przekonany, że Consilium, albo przynajmniej ci, którzy mieli w nim decydujące słowo (czy nawet człowiek, który posiadał taką władzę), zamierzało stworzyć i rzeczywiście stworzyło dwuznaczną w treści Modlitwę Eucharystyczną, która mogłaby być używana zarówno przez katolików jak protestantów. Oczywiście nie potrafię tego udowodnić, można by więc argumentować, że nie powinienem formułować tak kategorycznego osądu. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę skrupulatność, z jaką postarano się, by ani jedno słowo Modlitwy Eucharystycznej nie pozostawało w sprzeczności z wiarą odrzucających ideę ofiary protestantów, nie nasuwa się na myśl żadna inna interpretacja. Skoro eksperci liturgiczni stworzyli Modlitwę Eucharystyczną możliwą do zaakceptowania przez protestantów, z pewnością uzasadnione jest domniemanie, że to właśnie chcieli osiągnąć.

Prowadzi nas to do drażliwej kwestii „intencji”, którą przeanalizowałem szczegółowo w książce The Order of Melchizedech. Zgadzam się całkowicie z dr Francis Clark, że powinno się unikać sformułowania „intencja rytu”.

Ryt nie musi wyrażać intencji. Znaczenie ma jedynie to, czy Kościół katolicki uznaje, iż dany ryt sakramentalny zdolny jest do udzielania łaski, dla której udzielania został ustanowiony. W tym konkretnym przypadku Kościół orzekł, że II Modlitwa Eucharystyczna rzeczywiście łaski tej udziela. Wiara oraz intencja osób, które stworzyły dany ryt nie mają znaczenia – o ile tylko Kościół uzna go za ważny. Heretycy mogliby stworzyć własny ryt sakramentalny kierując się przy tym intencją sprzeczną z intencją Kościoła, a pomimo to mógłby on zostać uznany za ważny i zdolny do udzielania łaski sakramentalnej. Dlatego właśnie Stolica Apostolska potwierdziła ważność chrztu udzielanego przez sekty, które odrzucają doktrynę o odnowieniu przez chrzest i tworzyły obrzędy chrztu mające na celu zanegowanie tej doktryny. Stolica Apostolska wypowiedziała się w tej kwestii w roku 1872 w stosunku do chrztów udzielanych przez metodystów w Oceanii, a w roku 1949 w odniesieniu do licznych sekt działających w USA.

Dr Francis Clark wyjaśnia, że abstrahując od osoby szafarza:

Dla uznania ważności [rytu] Kościół nie wymaga niczego więcej, niż ważna forma i materia sakramentu. Nigdy nie twierdził on, że oprócz tych zasadniczych elementów zachowana być również musi ortodoksyjna «intencja rytu». Może istnieć wątpliwość, czy forma jest ważna, to znaczy czy rzeczywiście wyraża ona w sposób dostateczny, w sensie wymaganym przez Kościół, łaskę sakramentalną czy też władzę, jaka ma zostać udzielona, obrzęd nie musi jednak wyrażać żadnych dalszych intencji poza tą, którą wyraża sama forma. Niektóre z obrzędów chrztu, na temat których wypowiadała się Stolica Apostolska w roku 1949, wyrażały poprzez swą konstrukcję i użyte sformułowania wyraźną intencję zanegowania doktryny o odnowie sakramentalnej, ponieważ jednak sama ustanowiona przez Chrystusa formuła sakramentalna pozostała nienaruszona, materia i forma używane podczas udzielania tych sakramentów uznane zostały za całkowicie wystarczające i nie brano pod uwagę heterodoksyjnej «intencji rytu»[1].

Wielkie znaczenie ma tu uwaga dr Clark, że owe sekty używały materii i formy nakazanych przez Chrystusa Pana. Zbawiciel ustanowił swe sakramenty na dwa sposoby: „ogólny” i „konkretny”. Sakrament chrztu oraz sakrament Eucharystii ustanowione zostały w sposób konkretny (in specie), co oznacza, że sam Chrystus określił ich materię oraz formę. Gdy materia oraz forma zachowywana jest przez kompetentnego szafarza (w przypadku Eucharystii przez kapłana), który zamierza czynić to, co czyni Kościół, sakrament będzie uznany za ważny. W przypadku pięciu sakramentów ustanowionych w sposób „ogólny” Zbawiciel pozostawił najwyższej władzy Kościoła decyzję co do określenia konkretnych znaków, które wyrażać miały i udzielać łaski sakramentalnej[2]. Ponieważ sakrament święceń ustanowiony został w sposób ogólny, Kościół posiada władzę określania, czy konkretne obrzędy święceń zdolne są do udzielania sakramentu. Jednak argumenty co do ważności sakramentu święceń nie muszą koniecznie mieć zastosowania do ważności rytu eucharystycznego, gdyż ten pierwszy ustanowiony został w sposób „ogólny”, drugi natomiast w sposób „konkretny”. Z tego właśnie powodu teologowie twierdzą, że dwie liturgie Wieczerzy Pańskiej Cranmera mogłyby być używane jako ważne przez kapłana, posiadającego właściwą intencję. Kanonik Estcourt pisał w roku 1873:

Nie ma tu wątpliwości co do ważności sakramentu. Ponieważ stała i ogólnie przyjęta opinia duchownych głosi, że do ważności wystarcza samo wypowiedzenie słów Zbawiciela zapisanych w Ewangelii, jasne jest, że anglikańscy duchowni, jeśli są rzeczywiście kapłanami i mają właściwą intencję, rzeczywiście sprawują Mszę[3]”.

Francis Clark podziela tę opinię: „(…) W Eucharystii słowa Konsekracji są zawsze wystarczającą formą sakramentalną, nawet jeśli stanowią część rytu o jawnie heretyckim pochodzeniu. (nie trzeba dodawać, że użycie takiej formy nie gwarantuje ważności sakramentu, gdyż może mieć miejsce defekt materii lub intencji)”.

Tak więc dla katolika sformułowanie „panem vitae et calicem salutis” musi oznaczać Boską Źertwę – co jednak słowa te mogą oznaczać dla protestanta? Sformułowanie to przyprawiłoby z pewnością o apopleksję Lutra, nawet Cranmer, który nie miał skrupułów w posługiwaniu się dwuznacznościami dla osiągnięcia swych celów, patrzyłby na nie z podejrzliwością. Gdyby Cranmer umieścił to sformułowanie w swym rycie z 1549 roku, zdecydowana reakcja Bucera skłoniłaby go z pewnością do usunięcia go z wersji z roku 1552. Niektórzy współcześni protestanci są w stanie pogodzić sformułowanie „panem vitae et calicem salutis” ze swą własną teologią, choć inni uważają je za nie do przyjęcia.

Cytowałem już słowa Maxa Thuriana ze wspólnoty Taize, w których wyrażał on zadowolenie z faktu, że katolicy i protestanci mogą obecnie celebrować Wieczerzę Pańską posługując się tymi samymi modlitwami. Użycie przez niego słowo „obecnie” jasno pokazuje, że ma on na myśli obecną sytuację, a nie odnosi się do czasów, w których sprawowana była Msza Trydencka. Jednak w artykule opublikowanym na łamach „La Croix” z 13 czerwca 1977 roku zauważył on, że niektórzy protestanci z pewnością nie zechcieliby posługiwać się owymi modlitwami, ponieważ w ich opinii zbyt wyraźnie wyrażają one tradycyjne katolickie nauczanie. Jak jednak zaznaczył, katolicy mogą być pewni, iż nowa Msza wyraża w pełni ich tradycyjną doktrynę eucharystyczną:

Niedawno protestanckiej komisji liturgicznej powierzone zostało zadanie zrewidowania modlitw Wieczerzy Pańskiej. Zaproponowano przy tym adaptację II katolickiej Modlitwy Eucharystycznej (inspirowanej anaforą Hipolita). Propozycja ta nie została jednak przyjęta – stwierdzono bowiem, że doktryna wyrażona w tej modlitwie nie jest zgodna z powszechną wiarą protestantów. Chodziło tu przede wszystkim o dwie kwestie: za nie do przyjęcia uznany został jej ofiarny charakter («ofiarujemy Tobie, Boże, chleb życia i kielich zbawienia») oraz sugerujące Przeistoczenie wezwanie Ducha Świętego nad chlebem i winem. Przykład ten pokazuje wyraźnie, że katolicka liturgia zachowała tradycyjną doktrynę o ofierze eucharystycznej i Rzeczywistej Obecności[4].

Jak pokazaliśmy w rozdziale XII, stanowisko wspólnoty protestanckiej, o której wspomina Max Thurian, nie jest w żadnej mierze reprezentatywne dla wszystkich denominacji. Teolog protestancki F. Schultz z zadowoleniem podkreślał fakt, iż nowe katolickie Modlitwy Eucharystyczne posiadają „strukturę odpowiadającą Mszy luterańskiej”. Inny pastor luterański stwierdził: „Dlatego na przykład w mojej parafii w Hamburgu regularnie posługujemy się II Modlitwą Eucharystyczną – z luterańską formą słów ustanowienia i pomijając modlitwę za papieża. Procedura ta usankcjonowana została przez Regulacje w sprawie Wieczerzy Pańskiej z roku 1972”.

Ten sam pastor wyraża wielką satysfakcję ze zmiany w słowach ustanowienia:

Wszystkie cztery rzymskie Modlitwy Eucharystyczne uwypuklają istotny pod względem ekumenicznym sens słów «pro nobis» (za nas), rozszerzając formułę odnoszącą się do chleba o słowa «quo pro vobis tradetur» (…) które muszą być odmawiane są we wszystkich Modlitwach Eucharystycznych, przez co aspekt ów – tak podkreślany przez Reformację – uwypukla obecnie również stary Kanon Rzymski (I Modlitwa Eucharystyczna). Luter wyraził to w Małym Katechizmie w następujący sposób: «Formuła ‘za was’ oznacza po prostu wierzących». J.A. Jungmann ma całkowitą słuszność, gdy mówi w tym kontekście o «tak ważnym pod względem teologicznym rozszerzeniu [formy]».

Z drugiej strony z formuły błogosławieństwa kielicha usunięte zostały zagadkowe słowa «Mysterium fidei».

Użycie w verba testamenti własnych słów Chrystusa powinno otworzyć drogę do powstania ekumenicznie uzgodnionego tekstu (…)”.

Również Cranmer dodał słowa quo pro vobis tradetur do formuły Konsekracji swej liturgii Wieczerzy Pańskiej (patrz Dodatek III do książki Cranmer’s Godly Order).

Wielkie znaczenie ma też fakt, że niektórzy teologowie protestanccy usiłują znaleźć pretekst, które pozwoliłby im na zaakceptowanie terminologii ofiarnej w liturgii Mszy. W książce Cranmer’s Godly Order wyjaśniłem, że reformatorzy nauczali, iż wszyscy mamy obowiązek składania ofiary, ofiary uwielbienia, dziękczynienia i ofiary z nas samych. Skoro Chrystus obecny jest w zgromadzeniu wiernych, my zaś ofiarujemy samych siebie, niektórzy protestanci uważają za uzasadnione twierdzenie, że w Eucharystii rzeczywiście ofiarowany jest Chrystus. Zgodnie z tą koncepcją chleb i wino mogą symbolizować w istocie samo zgromadzenie. Koncepcja ta odpowiada również poglądom Telharda de Chardin. O. J.P.R. Tillard OP wyjaśnia:

Chleb, który jest łamany, znak braterstwa wiernych, jest również owocem wielu trudów. Chleb i wino naszej Eucharystii, które łamane są i rozdzielane między nami, nie są jedynie ziarnami pszenicy czy kiściami winogron, pozrywanymi i położonymi obok siebie. Chleb jest pszenicą stworzenia, wino jest winem stworzenia, jednak przeobrażonymi przez ludzki trud, przeobrażonymi wewnętrznie przez pracę człowieka. Głównym motorem tej pracy jest oczywiście pragnienie zysku, jest to jednak również dzieło miłości. Teilhard de Chardin w podziwu godny sposób pokazał, jak w eucharystycznym chlebie i winie sam ludzki trud staje się w pewien sposób materią sakramentu”.

Jak dowodzi w swej książce Principles of Christian Theology teolog protestancki dr John Macquarrie, koncepcja teilhardiańska, wedle której dary symbolizują  lud, jest całkowicie do przyjęcia dla protestantów:

Ofiarowanie chleba i wina przed Konsekracją jest aktem dokonywanym przez wszystkich i – jak już wspomniałem – niedawna reforma liturgiczna starała się uwypuklić rolę ludu w ofiarowaniu. Chleb i wino, które przynoszone są na ołtarz, symbolizują samych wiernych. W akcie tym ofiarują oni siebie samych, by ich życie mogło być podporządkowane Bogu i przeobrażone przez Jego łaskę”.

Dla wielu czytelników szokiem będzie z pewnością informacja, że hierarchia amerykańska przygotowuje obecnie katolików do zaakceptowania teorii, wedle której podczas Mszy Chrystus ofiarowany jest poprzez swą obecność w zgromadzonej wspólnocie. W oficjalnym biuletynie Komisji Liturgicznej USA znalazło się zalecenie, że podczas udzielania Komunii św. kapłan nie powinien mówić: „Przyjmij Ciało Chrystusa” czy też „To jest Ciało Chrystusa”. W podanym uzasadnieniu wyjaśnia się, że Ciało Chrystusa stanowi cała zgromadzona wspólnota wiernych.

Posługiwanie się formułą «Ciało Chrystusa. Amen» w obrzędzie Komunii podkreśla bardzo dobitnie obecność i rolę zgromadzenia. Szafarz (sic) potwierdza w ten sposób godność, jaką posiada wierny na mocy chrztu i bierzmowania, a zarazem uznaje rolę zgromadzenia wiernych w akcji liturgicznej (…) Wprowadzenie formy «Ciało Chrystusa» zamiast posługiwania się długą formułą, wypowiadaną uprzednio przez kapłana, posiada dla odnowy liturgicznej liczne i ważne konsekwencje. Po pierwsze, uwypukla ona ideę zgromadzenia jako Ciała Chrystusa, po drugie wymaga potwierdzenia ze strony członków uczestniczącej w liturgii wspólnoty, po trzecie zaś podkreśla znaczenie obecności Chrystusa w celebracji liturgicznej, zgodnie z zaleceniem Konstytucji o liturgii (§ 7)”.

Jeśli wierni ofiaruję podczas Mszy samych siebie, ponieważ ich trud stanowi materię sakramentu, wówczas protestanci mogą zaakceptować twierdzenie, że podczas Mszy ofiarowany jest Chrystus, gdyż jest On obecny we wspólnocie wiernych ze względu na fakt, że zgromadzona jest ona w Jego imię. H.C. Schmidt-Lauder, teolog luterański, wypowiada się z aprobatą o porozumieniu osiągniętym pomiędzy amerykańskimi teologami katolickimi i luterańskimi, zgodnie z którym Chrystus ofiarowany jest podczas Mszy ze względu na swą obecność w zgromadzeniu wiernych. Jak pisze: „Ponieważ Chrystus i chrześcijanie stają się jednym, podczas Eucharystii [całe] zgromadzenie «ofiaruje» Chrystusa, składając same siebie w ofierze Ojcu, za pośrednictwem Chrystusa, w mocy Ducha”. Ten sam teolog podkreślał „wielki potencjał ekumeniczny” Kanonu Hipolita i ujawniał, że już podczas soboru Hans Küng gorąco orędował za jego włączeniem do katolickiej liturgii. „Posiada on wielki potencjał ekumeniczny. Ponieważ [Kanon Hipolita] stanowił jedną z najwcześniejszych form liturgii rzymskiej, budził on całkowicie zrozumiałe zainteresowanie w trakcie poszukiwań nowych modlitw [eucharystycznych]” (Kanon Hipolita, zaadoptowany jako II Modlitwa Eucharystyczna, analizowany jest w dalszej części niniejszego rozdziału).

Wymiar ekumeniczny nowych Modlitw Eucharystycznych podkreślony został w liście, który Consilium przesłało Przewodniczącym Konferencji Episkopatów 3 czerwca 1968 roku:

Liturgia Rzymska została w widoczny sposób ubogacona przez trzy nowe anafory. Wprowadzenie ich umożliwiło bowiem przedstawienie w nowy sposób (…) naszej teologii dotyczącej Eucharystii, historii zbawienia, a zwłaszcza teologii ludu Bożego i Kościoła, nauki odnoszącej się do roli Ducha Świętego w Kościele, a zwłaszcza w Eucharystii. Znalazły w nich subtelny, zakorzeniony w Piśmie św. wyraz ekumeniczne aspiracje II Soboru Watykańskiego oraz tak zwana teologia wartości świeckich. Wszystko to w żaden sposób nie pomniejsza faktu, że – jak z łatwością można wykazać – nowe teksty posiadają zdecydowanie tradycyjny charakter”.

Kolejna ocena Kanonu II pochodzi ze znajdującej się w moim posiadaniu krytyki napisanej przez księdza, który jest powszechnie znany jako jeden z trzech czy czterech najwybitniejszych teologów angielskich. Nie jest on tradycjonalistą i publicznie krytykował abpa Lefebvre’a.

Sformułowania uwypuklające ofiarną naturę Mszy, którą Kanon Rzymski podkreśla w tak bezkompromisowy sposób, w Kanonie II praktycznie nie istnieją. Prawdą jest, że aspekt ten niemal nie pojawia się w anaforze Hipolita, warto jednak zauważyć, że pewien termin z tej anafory, który najdobitniej sugeruje akcję ofiarną kapłana, mianowicie «hierateurin», przetłumaczony został jako «ministrare». Termin ten pojawia się w łacińskiej wersji anafory Hipolita z rękopisu z Werony, który nigdy nie był używany – o ile wiadomo – jako tekst liturgiczny. Termin «ministrare» jest w języku łacińskim dwuznaczny i może być tłumaczony, jak to rzeczywiście uczynił tłumacz obecnej edycji nowych Kanonów, po prostu jako «służyć». Skutek tego jest taki, że Kanon II może być odmawiany z czystym sumieniem przez kapłana, który nie wierzy ani w Transsubstancjację, ani w ofiarną naturę Mszy. Również w perspektywie ekumenicznej oczywistym jest, że ową dwuznaczną formułę mogłoby zaakceptować wielu niekatolików, nie wierzących we wspomniane dogmaty. Dwuznaczne formuły posiadają długą historię. Jedna z nich używana była, choć bez powodzenia, dla pogodzenia katolików i arian, inna natomiast wprowadzona została, tym razem z powodzeniem, by utorować drogę dla porozumienia z anglikanami. Jedynie człowiek świadomie zamykający oczy na oczywiste fakty mógłby nie dostrzec potencjalnych dwuznaczności w interpretacji Kanonu II.

W regulacjach dotyczących posługiwania się Kanonem Rzymskim, które opublikowane zostały z okazji wprowadzenia nowych Modlitw Eucharystycznych, stwierdza się, że można się nim posługiwać podczas każdej Mszy. Zaleca się jego stosowanie podczas Mszy niedzielnych «chyba, że ze względów duszpasterskich wybierana jest inna Modlitwa Eucharystyczna». Nie trzeba dodawać, ze normy te dostarczają pretekstu do całkowitego zniesienia Kanonu Rzymskiego, przy zastosowaniu posoborowej techniki narzucania z biegiem czasu tego, co początkowo przedstawiane jest jako opcja”.

Warto zauważyć, że w przeciwieństwie do Kanonu Rzymskiego oraz III i IV Modlitwy Eucharystycznej, II Modlitwa Eucharystyczna nie zawiera słowa Hostia (Źertwa).

Niektórzy ortodoksyjni obrońcy Novus Ordo Missae mogliby na to odpowiedzieć, że fakt, iż termin Hostia występuje w dwóch z trzech nowych Modlitw Eucharystycznych, przemawia w istocie na korzyść nowej Mszy. Jest jednak dokładnie odwrotnie: jeśli w celu stworzenia liturgii Mszy akceptowalnej dla protestantów wprowadzono by tylko jedną Modlitwę Eucharystyczną, w formie dla tego celu odpowiedniej – intencja byłaby dla wszystkich oczywista. Wprowadzając trzy nowe Modlitwy Eucharystyczne odwrócono w istocie uwagę od Kanonu II.

Trzeba również zauważyć, że w żadnej w nowych Modlitw Eucharystycznych nie został jednoznacznie wyrażony fakt, że Konsekracja dokonywana jest przez samego tylko kapłana i że nie działa on jako rzecznik czy przewodniczący koncelebrującego zgromadzenia. Dla protestanta przewodniczący liturgii nie posiada żadnej władzy, której nie posiadaliby również świeccy. Święcenia są dla niego po prostu publiczną ceremonią, w trakcie której zgromadzenie potwierdza prawo przewodniczącego do wykonywania jego urzędu, do którego należy również przewodzenie Eucharystii.

Nie ulega wątpliwości, że II Modlitwa Eucharystyczna mogłaby być używana przez koncelebrujące wspólnie zgromadzenie: „ofiarujemy Tobie, Boże, chleb życia i kielich zbawienia”. Jak wyjaśnia Pius XII w encyklice Mediator Dei, po Konsekracji lud rzeczywiście łączy się kapłanem w ofiarowaniu Bożej Źertwy, łącząc z tą Ofiarą również siebie, jednak kapłan dokonuje Konsekracji w osobie Chrystusa (in persona Christi), a nie jako przedstawiciel wspólnoty. Z Kanonu Rzymskiego nie można w żaden sposób wyciągnąć wniosku, że celebrans jest jedynie przewodniczącym koncelebrującego zgromadzenia, natomiast w przypadku II Modlitwy Eucharystycznej interpretacja taka jest jak najbardziej dopuszczalna.

Teolog luterański Ottfried Jordhan wyjaśnia, że: „We wszystkich Kościołach panuje wspólne przekonanie, iż Modlitwa Eucharystyczna jest aktem zarówno przewodniczącego  liturgii jak i całego zebranego zgromadzenia wiernych”. Jordhan potępia praktykę tradycyjnej Mszy,  zgodnie z którą Kanon „odmawiany był po cichu i z dala od ludu”, pochwala natomiast odmawiane na głos podczas nowej Mszy Modlitwy Eucharystyczne. Podkreśla również znaczenie wprowadzenia aklamacji ludu po Konsekracji. „W aklamacji tej znajduje szczególnie jasny wyraz idea koncelebracji Wieczerzy Pańskiej przez całe zgromadzenie”.

A oto, jak ten sam teolog ocenia nowe Modlitwy Eucharystyczne:

W mojej ocenie, nowe katolickie Modlitwy Eucharystyczne są dowodem wielkiej ekumenicznej otwartości. Widzieliśmy, że w teorii i praktyce wszystkie większe konfesje uznają podstawową formę Modlitwy Eucharystycznej, postrzeganej jako modlitwa skierowana do Ojca Jezusa Chrystusa, która powinna być odmawiana przez przewodniczącego liturgii przy aktywnym udziale zgromadzenia (…) Uważam, że posługiwanie się przynajmniej II Modlitwą Eucharystyczną – abstrahując od formy verba testamenti (słów ustanowienia), która nie jest jeszcze ekumenicznie uzgodniona – powinno być przez Kościół Luterański dozwolone, jako manifestacja naszej wspólnej wiary”.

Zwróciłem już uwagę na fakt, że wszystkie modlitwy Kanonu II skierowane są do Boga w liczbie mnogiej i nie uwypuklają w żaden sposób różnic pomiędzy kapłanem a zgromadzoną wspólnotą. Pisze o tym również w swej obronie Novus Ordo Missae Dom Guy Oury:

Tradycyjny Kanon Rzymski zawiera liczne sformułowania uwydatniające różnicę pomiędzy dwoma rodzajami kapłaństwa (tj. kapłaństwem ministerialnym oraz powszechnym). Kapłan określany są słowem «sługa» (minister, serwus), wierni natomiast terminem «familia».

«Prosimy Cię przeto, Panie, abyś łaskawie przyjął tę ofiarę od nas sług Twoich, jak również od całego ludu Twego (…)» (Hanc igitur)

«My przeto, Panie słudzy Twoi oraz lud Twój święty (…)» (Unde et memores)

«Nam również, grzesznym sługom Twoim (…)» (Nobis quoque)

Ta ostatnia modlitwa jest w istocie formułą wstawienniczą właściwą dla ministerialnego kapłaństwa, po niej następuje prośba o zastosowanie owoców ofiary do Kościoła i jego hierarchii (Te igitur), do członków zgromadzenia, zwłaszcza tych, którzy są obecni na ofierze (pierwsze Memento), następnie do zmarłych (drugie Memento); wreszcie prosi się o zastosowanie ich do kapłana i wszystkich obecnych (Nobis quoque).

Te ważne rozróżnienia odnaleźć można również w nowych Modlitwach Eucharystycznych (…) zachowane zostało ono przynajmniej w ordinarium Mszy, w modlitwie Orate fratres –  był to w istocie główny powód jej pozostawienia (…) Poszukując jasnych odniesień do pewnych doktryn, być może słabiej wyrażonych w nowych modlitwach, sięgnąć trzeba do Kanonu Rzymskiego”.

Gdyby Consilium udało się przeprowadzić swe plany, modlitwa Orate fratres nie znalazłaby się w nowym rycie Mszy.

II Modlitwa Eucharystyczna przedstawiana jest niekiedy jako koronny argument przemawiający za rzekomą wyższością nowej Mszy. Tradycjonaliści zapewniani są, że ponieważ nowa liturgia zawiera Kanon Hipolita, który starszy jest niż Kanon Rzymski, wszelka krytyka Novus Ordo Missae jest nieuzasadniona. Myślę, że na kartach tek książki wykazałem dostatecznie jasno, iż twierdzenie że „starsze oznacza lepsze” jest w istocie całkowicie fałszywe. Nie jest bynajmniej tak, że to co starsze wyraża zawsze wiarę katolicką w sposób bardziej jasny. Jak wie każdy czytelnik Rozwoju doktryny chrześcijańskiej (kard. Newmana), rzeczywistość wygląda dokładnie odwrotnie – w miarę upływu czasu prawdy wiary wyrażane były w sposób coraz bardziej precyzyjny. To, co niegdyś było jedynie domniemaniem, wyrażane było w sposób jednoznaczny, a to, co było już traktowane jako oczywiste, przedstawiane było w sposób jeszcze bardziej jasny i dokładny. Wskrzeszenie Kanonu Hipolita jest w istocie przykładem archeologizmu liturgicznego, który słusznie potępiony został przez Piusa XII jako „niebezpieczny”. Już około roku 1966 ekumenicznie zorientowani teologowie w rodzaju Hansa Künga zaczęli wywierać naciski, mające wymusić jego adaptację do katolickiej liturgii. Włoski liturgista ks. Cipriano Vagaggini potępił wówczas ten projekt jako przykład ahistorycznego archeologizmu i opartą na fałszywych przesłankach próbę dostosowania się do „naszych odłączonych protestanckich braci”.

Ponieważ II Modlitwa Eucharystyczna traktowana jest jako jeden z głównych argumentów przemawiających na korzyść Novus Ordo Missae, nie od rzeczy będzie przedstawienie krótkiej historii jej powstania. Hipolit był utalentowanym polemistą żyjącym na przełomie II i III wieku (ok. 170-236). Jego ortodoksja była w wielu punktach podejrzana, choć pod innymi względami był on żarliwym głosicielem ortodoksji. Wszedł w konflikt z dwoma papieżami, Zefirynem (+ 217) oraz Kalikstem (+ 222), a podczas pontyfikatu tego ostatniego  występował nawet jako antypapież. Ostatecznie pogodził się z Kościołem i poniósł śmierć jako męczennik. Był człowiekiem ograniczonym, upartym i bardzo trudnym w relacjach z bliźnimi. Jego bezwzględność sprawiała, że zrażał do siebie nawet własnych zwolenników w swym sporze z hierarchią, bez wątpienia też żaden człowiek posiadających choć trochę współczucia nie mógłby napisać tak odrażającej relacji o cierpieniach, jakie zmuszony był znosić należący do stanu niewolniczego Kalikst, nawet jeśli każde słowo zawarte w niej słowo było prawdziwe, co do czego istnieją poważne wątpliwości. Tak zwany Kanon Hipolita stanowi część jego Traktatu o Tradycji Apostolskiej. Trzeba tu zaznaczyć, że dzieło to jest wyrazem osobistych przekonań Hipolita na temat tradycji apostolskiej, Kościół zaś nigdy nie traktował go jako elementu swego dziedzictwa. Obecnie dostępne są różne jego wersje. Oryginalny tekst grecki zaginął, a wersja obecnie dostępna oparta jest na tekście koptyjskim, arabskim, etiopskim, syryjskim i łacińskim. Nie wiemy więc, do jakiego stopnia posiadany przez nas tekst odpowiada temu, co rzeczywiście napisał Hipolit. Wszyscy uczeni, którzy zajmowali się tym dziełem zgadzają się co do tego, że na przestrzeni wieków każda nowa jego edycja wzbogacana była dodatkami i w różny sposób modyfikowana. Uczeni tacy jak Ratcliff i Dix zajmowali bardzo krytyczne stanowisko co do tekstualnej integralności tego dzieła. Najbardziej kontrowersyjną częścią całego tekstu Tradycji Apostolskiej jest Modlitwa Eucharystyczna, w przypadku której przypuszcza się, że oryginalny tekst poddany został znacznym modyfikacjom – w różnych edycjach Tradycji fragment ten różni się w sposób bardzo znaczący. Co więcej, sam Hipolit nie twierdził nigdy, że jego Modlitwa Eucharystyczna rzeczywiście używana była w Rzymie w III wieku – jasno dawał do zrozumienia, że modlitwy z Tradycji Apostolskiej są jedynie stworzonymi przez niego modlitwami wzorcowymi.

Podsumowując: Kanon Hipolita stworzony został przez III-wiecznego antypapieża o wątpliwej ortodoksji. Stanowił on jedynie jego osobistą sugestię w kwestii tego, jak powinna wyglądać Modlitwa Eucharystyczna. Nigdy nie był on częścią oficjalnej liturgii Kościoła, jego oryginalna wersja zaginęła, a co więcej – jego tekst został z całą pewnością zmodyfikowany. Ponieważ jednak modlitwa ta została włączona do Novus Ordo Missae – o wszystkich tych wątpliwościach każe się nam zapomnieć!

Dalekie od prawdy jest jednak twierdzenie, że II Modlitwa Eucharystyczna to Kanon Hipolita – w najlepszym razie powiedzieć można, że zawiera ona pewne jego fragmenty. Poniższa analiza II Modlitwy Eucharystycznej napisana została przez teologa, którego liczne wypowiedzi cytowaliśmy już niniejszym rozdziale:

Twierdzi się, że tekst Kanonu II «opiera się na najbardziej starożytnej Modlitwie Eucharystycznej, jaką obecnie znamy, czyli na modlitwie Hipolita». Nie ma jednak żadnego bezpośredniego dowodu, że anafora ta znajdowała się kiedykolwiek w użyciu w liturgii Kościoła Zachodniego. W pewnym zakresie używana była ona jedynie w Etiopii, gdzie zakorzeniła się na mocy dekretów Kościoła egipskiego i etopskiego – i po różnych modyfikacjach przybrała formę obecnej etiopskiej Anafory Apostolskiej. Anafora Hipolita rozpoczyna się od Sursum corda i nie zawiera Sanctus. Autorzy II Modlitwy Eucharystycznej dodali do niej rzymską modlitwę Sanctus i wstawili część tekstu Hipolita do nowej Prefacji, ponieważ jednak zadekretowano, że Kanon II może być używany z innymi Prefacjami, rozważanie nasze ograniczać się będzie do części następującej po Sanctus. W omawianej przez nas edycji obejmuje ona 48 wersów, bez aklamacji ludu, która występuje w Missa Normativa i nie stanowi właściwej części Kanonu II, oraz bez wstawki używanej w Mszy żałobnej. Z tych 48 wersów 30 jest identycznych lub podobnych do wersów Kanonu Rzymskiego, 7 odpowiada fragmentom Kanonu Hipolita, 5 może być określonych jako mających charakter pośredni, dwa zaczerpnięte są z prawdopodobnie orientalnej wstawki do Kanonu Hipolita, jeden jest mozarabski, jeden gallikański,  dwa zaś należy uznać za ułożone specjalnie na potrzeby tego tekstu. Jest więc nadzwyczaj wątpliwe, czy można traktować kanon stanowiący połączenie tak różnych wątków jako posiadający jakąkolwiek jedność stylistyczną, a fakt, że dwie trzecie z niego zaczerpnięte zostało z Kanonu Rzymskiego sprawia, że trudno brać na poważnie twierdzenia o jego stylistycznej od niego odmienności”.

Jest więc jasne, że to, co zostało nam przedstawione jako Kanon Hipolita, w istocie Kanonem Hipolita nie jest. Co więcej, nawet gdyby było nim w istocie, nie mogłoby to stanowić dla nas powodu do radości, gdyż modlitwa ta ułożona została w czasie, gdy specyficzna ofiarna terminologia ofiarna we Mszy jeszcze się nie rozwinęła, tak więc wprowadzenie tego Kanonu mogło mieć na celu jedynie promowanie błędnie rozumianego ekumenizmu.

Co do Modlitw Eucharystycznych III i IV, obie uznać można za zadowalające pod względem terminologii ofiarnej (w ich wersjach łacińskich), obie też zawierają słowo „Hostia”. Niestety, zostało ono przetłumaczone w przypadku IV Modlitwy Eucharystycznej jako „ofiara”, podobnie jak to uczyniła ICEL w dokonanym przez siebie tłumaczeniu Kanonu Rzymskiego. Sama aluzja do składania ofiary jest dla protestantów do przyjęcia, w przeciwieństwie do wzmianki o ofiarowaniu Źertwy. III i IV Modlitwa Eucharystyczna – podobnie jak II – nie czynią również wyraźnego rozróżnienia między kapłanem a ludem.

Twierdzi się, że nowe Modlitwy Eucharystyczne wykazują podobieństwo do anafor z rytów wschodnich. Każdy, kto zna piękne liturgie wschodnie zdaje sobie z pewnością sprawę, jak nonsensowne jest to twierdzenie. Najbardziej zauważalną cechą nowych modlitw jest to, że są one banalne i rozwlekłe. Nie potrafię sobie wyobrazić, by mogły one umocnić wiarę jakiegokolwiek katolika. Słuchając IV Modlitwy Eucharystycznej ma się wrażenie, jakby dyrektor przedstawiał uczniowi szczegółową ocenę jego postępów. Bóg informowany jest o różnych dobrych dziełach, jakie dokonał, a następnie udziela Mu się za nie pochwały. Co do rzekomych podobieństw do rytów wschodnich, autorzy Analizy Krytycznej zauważają:

Konstytucja Apostolska wspomina wyraźnie o duchowym i doktrynalnym bogactwie, które Novus Ordo zapożyczył ponoć z Kościołów Wschodnich. Wygląda na to, że skutkiem będzie jedynie odepchnięcie zaszokowanych wiernych obrządków wschodnich – tak duch nowego rytu jest od nich odległy, a nawet całkowicie przeciwny. Na czym polegają owe ekumeniczne zapożyczenia? W głównych zarysach: na wielości Modlitw Eucharystycznych (anafor) (bo przecież nie na ich pięknie, ani bogactwie), na obecności diakona i na Komunii pod dwiema postaciami. Z drugiej strony wygląda na to, że chciano rozmyślnie wyeliminować wszystko to, co w liturgii rzymskiej było najbliższe Kościołom wschodnim, a jednocześnie – negując odrębny i prastary charakter rzymski – zrezygnować ze wszystkiego, co stanowiło jej własne i najcenniejsze duchowe bogactwo. Zastąpiono je elementami, które ją umniejszają i zbliżają do niektórych rytów protestanckich (i to bynajmniej nie tych najbliższych katolicyzmowi), oddalając w ten sposób od Kościołów wschodnich, czego świadectwem były już ostatnie reformy.
Z drugiej strony nowa liturgia bardzo ucieszy wszystkie grupy stojące na krawędzi apostazji, które pustoszą Kościół, zatruwając jego organizm i atakując jedność doktrynalną, liturgiczną, moralną i dyscyplinarną, pośród duchowego kryzysu nie mającego precedensu w historii
”.

Inną cechą charakterystyczną nowych Modlitw Eucharystycznych jest dołączenie do nich epiklezy. Jest to ewidentnie ukłon w stronę prawosławia, można też doszukiwać się w tym akcie analogii do wprowadzenia epiklezy przez Cranmera w roku 1549. Znaczenie epiklezy omówiłem szczegółowo w książce Cranmer’s Godly Order.

Nie będziemy tu poruszać kwestii Modlitw Eucharystycznych dodanych po roku 1968. W okresie tym powstały Modlitwy Eucharystyczne dla dzieci, Modlitwy Eucharystyczne dla liturgii pojednania oraz rozmaite lokalne wersje przeznaczone na konkretne okazje. Wprowadzenie ich zapobiec miało upowszechnianiu się na Zachodzie wersji nieoficjalnych. Jak wykazałem w rozdziale X, niektóre z używanych obecnie nieoficjalnych Modlitw Eucharystycznych stawiają pod znakiem zapytania ważności celebracji. Watykan jest w pełni świadomy rozmiaru tego nadużycia, czego dowodzi list o Modlitwach Eucharystycznych ogłoszony przez Kongregację Kultu Bożego 27 kwietnia 1973 roku: „Liczni autorzy,  z różnych krajów i języków,  opublikowali w ostatnich latach Modlitwy Eucharystyczne ułożone przez siebie samych dla celów naukowych. Również kapłani często posługują się tymi prywatnie skomponowanymi tekstami podczas celebracji liturgicznej, pomimo zakazów II Soboru Watykańskiego i [lokalnych] biskupów”.

A jaka była reakcja Watykanu na te nadużycia w czasie, gdy równocześnie zajmował on nieprzejednane stanowisko wobec tych, którzy chcieli oddawać Bogu cześć według rytu Mszy, jakim posługiwały się całe pokolenia ich przodków? Konferencje Episkopatów zostały zapewnione, że jeśli pragnęłyby ułożyć samodzielnie i wprowadzić do liturgii Mszy nowe Modlitwy Eucharystyczne, prośby takie zostaną z życzliwością rozpatrzone. Z kapłanami, którzy posługiwali się nieoficjalnymi Modlitwami Eucharystycznymi zalecono im postępować w sposób następujący: „Konferencje Episkopatów i poszczególnych biskupów zachęca się usilnie do posłużenia się odpowiednimi argumentami dla przekonania swych księży o potrzebie zaakceptowania wspólnej dyscypliny Kościoła Rzymskiego”.

To nie żart. Kapłani, którzy otwarcie lekceważą rubryki Novus Ordo Missae i są prawdopodobnie winni nie tylko nieposłuszeństwa ale i świętokradztwa, mają być przekonywani do poprawy przy użyciu „odpowiednich argumentów”. A co, jeśli się do tego nie zastosują? List Kongregacji nie wspomina o żadnych sankcjach – prawdopodobnie zezwoli się im więc na dalsze lekceważenie dyscypliny Kościoła, jak to miało miejsce do tej pory w wielu krajach, w których liczni kapłani posługują się nieoficjalnymi wersjami Modlitw Eucharystycznych. Sankcje zarezerwowane są dla kapłanów posługujących się tradycyjnym Mszałem. Tak właśnie działa Kościół Soborowy.

Konstytucja o liturgii postawiła jednoznaczny warunek, który przyczynił się prawdopodobnie do ostatecznego jej poparcia przez wielu konserwatywnie nastawionych ojców:

Wreszcie nowości należy wprowadzać tylko wtedy, gdy tego wymaga prawdziwe i niewątpliwe dobro Kościoła, z zastrzeżeniem jednak, aby formy nowe wyrastały niejako organicznie z form już istniejących”.

Jednak nowe Modlitwy Eucharystyczne, zarówno wprowadzone w roku 1968 jak i te, które ułożone zostały później, nie zostały stworzone dlatego, że wymagało tego prawdziwe dobro Kościoła, a już z całą pewnością nie wyrastały organicznie z form istniejących. Stanowiło to więc akt nieposłuszeństwa wobec Soboru i potwierdzało tezę ks. Bouyera, że obecna liturgia sprzeczna jest w istocie z zaleceniami Vaticanum II.

Nie ulega wątpliwości że tradycjonaliści wykazują zdrowy instynkt, odmawiając posługiwania się jakąkolwiek Modlitwą Eucharystyczną oprócz czcigodnego Kanonu Rzymskiego. Jak dowodzi De Sacramentis św. Ambrożego, już szesnaście wieków temu modlitwa ta posiadała postać bardzo zbliżoną do swej obecnej formy. Możemy być pewni, że za kolejnych szesnaście wieków nadal będzie używana, podczas gdy II, III i IV Modlitwa Eucharystyczna, pierwsze trzy zwrotki pieśni „liturgii wiecznej młodości” ks. Bugnieniego, zostaną zapomniane przez wszystkich poza historykami liturgii. Jeśli istniała kiedykolwiek liturgiczna pieśń wiecznej młodości, jest nią z pewnością właśnie Kanon Rzymski. Niech ostatnie słowo należy do dra Gihra:

Kanon jest więc, ze względu na swe pochodzenie, starożytność i użycie, czcigodny, nienaruszalny i święty. Jeśli kiedykolwiek modlitwa Kościoła zrodziła się pod szczególnym natchnieniem Ducha Świętego, jest to z pewnością modlitwa Kanonu. Jest ona przepojona duchem wiary, słodką wonią pobożności, jest to dzieło święte, pełne mocy i nabożeństwa. Jej prosty język: poprzez swą zwięzłość, znamię starożytności i zakorzenienie w Piśmie, porusza do głębi umysł tych, którzy odmawiają ją podczas składania Ofiary, zachwyca duszę, podobnie jak pogrążone w półmroku starożytne, czcigodne bazyliki Wiecznego Miasta. Czyż nie odczuwamy radości na myśl, że wciąż wypowiadamy przy ołtarzu te same słowa, którymi posługiwało się przed nam tak wielu pobożnych i świętych kapłanów podczas modłów i składnia [Eucharystycznej] Ofiary? Modlitwy te odmawiane były już w czasach męczenników oraz w kaplicach katakumb i w ten sposób zostały uświęcone”.

Dodatek

Zmiany w słowach Konsekracji

Ryt Sarum i Mszał Trydencki Prayer Book Cranmera z roku 1552 Novus Ordo Missae

II Modlitwa Eucharystyczna (tłumaczenie ICEL)

On to w przeddzień męki On to, w tę samą noc, w którą był wydany Zanim został wydany na śmierć, śmierć którą przyjął dobrowolnie
wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce, a podniósłszy oczy w niebo ku Tobie, Bogu, Ojcu swemu wszechmogącemu wziął chleb wziął chleb
  i kiedy i
dzięki Ci składając, pobłogosławił, złożył dzięki złożył Ci dziękczynienie
połamał połamał go połamał
i rozdał i rozdał i rozdawał
swym uczniom swym uczniom swym uczniom
mówiąc mówiąc mówiąc
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy Bierzcie, jedzcie BIERZCIE I JEDZCIE Z TEGO WSZYSCY
TO JEST BOWIEM CIAŁO MOJE. To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę. TO JEST BOWIEM CIAŁO MOJE, KTÓRE ZA WAS BĘDZIE WYDANE.
Podobnie po wieczerzy Podobnie po wieczerzy Gdy wieczerza dobiegła końca
wziął wziął wziął
i ten kielich wspaniały kielich puchar
w swe święte i czcigodne ręce    
A ponownie dzięki Ci składając i złożyłwszy dziękczynienie ponownie złożył Ci dzięki i wielbił
pobłogosławił    
i podał podał go podał
swoim uczniom im swoim uczniom
mówiąc mówiąc i rzekł
Bierzcie i pijcie z niego wszyscy Pijcie z niego wszyscy Bierzcie i pijcie z niego wszyscy
To jest bowiem To jest bowiem To jest bowiem
kielich   puchar
Krwi Mojej Krew Moja Krwi Mojej
nowego i wiecznego Przymierza Nowego Przymierza nowego i wiecznego Przymierza
Tajemnica Wiary    
która będzie która jest która będzie
wylana przelewana wylana
za was za was za was
i za wielu i za wielu i za wszystkich
na odpuszczenie grzechów dla odpuszczenia grzechów by grzechy mogły być odpuszczone
Ilekroć to czynić będziecie, na moją pamiątkę czyńcie. Czyńcie to, ilekroć pić to będziecie na moją pamiątkę. To czyńcie na Moją pamiątkę.

Uwagi

Przytoczony wyżej tekst II Modlitwy Eucharystycznej oparty jest o tłumaczenie dokonane przez ICEL i opublikowane w Simple Prayer Book wydanym przez Catholic Truth Society w roku 1970. Słowa pisane kapitalikami odpowiadają typografii łacińskiej wersji Novus Ordo Missae. Czytelnik sam może zauważyć, do jakiego stopnia słowa pominięte przez Cranmera pominięte zostały również w Novus Ordo Missae, a słowa przez niego dodane wprowadzone do nowego rytu Mszy. By uniknąć jakiegokolwiek nieporozumienia: nie ma wątpliwości, że formuła cranmeriańska jest ważna. W rzeczywistości jest ona lepsza od wersji ICEL-owskiej, w której łacińskie „pro multis” zostało błędnie przetłumaczone jako „za wszystkich”. Brak słowa „benedixit” (pobłogosławił) w II Modlitwie Eucharystycznej jest bardzo znaczący. Nie jest to bynajmniej kwestia błędnego tłumaczenia – nie pojawia się ono również w wersji łacińskiej[5]. Jak pokazałem w książce Cranmer’s Godly Order oraz w Dodatku III, protestanccy reformatorzy kojarzyli termin „benedixit” z Transsubstancjacją. Cranmer tłumaczył je błędnie w swej wersji Wieczerzy Pańskiej z roku 1549 jako „błogosławił i dzięki czynił”, a w wersji z roku 1552 usunął słowo „błogosławił”. Dokładnie ten sam zabieg przeprowadzony został  w przypadku II Modlitwy Eucharystycznej.

Jest również jasne, że istniejące w angielskiej wersji II Modlitwy Eucharystycznej zwroty „bierzcie i jedzcie” oraz „bierzcie i pijcie” odnoszą się raczej do chleba i wina niż do Ciała i Krwi Chrystusa. Modlitwa ta stwierdza, że Chrystus Pan wziął chleb, nie wspomina o jego pobłogosławieniu, a następnie mówi po prostu, że podał go swym uczniom. Słowo „tego” (ang. „it”) odnosić się może w tym kontekście jedynie do chleba. Pominięcie „bowiem” (enim) po „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”, w połączeniu z dodaniem dwukropka po „tego” oznacza, że słowa „to” i „tego” muszą odnosić się do podmiotu je poprzedzającego, czyli do „chleba”. Dwuznaczność ta nie występuje jednak w wersji łacińskiej, gdzie „hoc”, które jest w rodzaju nijakim i liczbie pojedynczej, musi odnosić się do „Corpus”, które również jest rodzaju nijakiego i w liczbie pojedynczej.

W Konstytucji Apostolskiej Missale Romanum (pełny jej tekst znaleźć można w Dodatku II), Paweł VI stwierdzał, że pragnął ujednolicić słowa Konsekracji we wszystkich Modlitwach Eucharystycznych ze „względów natury duszpasterskiej”. Można to było łatwo osiągnąć, dostosowując nowe Modlitwy Eucharystyczne do Kanonu Rzymskiego. Stało się jednak odwrotnie, to Kanon Rzymski dostosowany został do nowych Modlitw Eucharystycznych. A jakie „względy duszpasterskie” przemawiać mogły za zmianą formuły Konsekracji? Odpowiedź jest oczywista: żadne. Czy ktoś mógłby na poważnie utrzymywać, że choć jeden jedyny wierny stał się w wyniku tej zmiany lepszym, świętszym katolikiem? Oczywiście nie.

Istnieje tylko jedne wiarygodne wyjaśnienie – słowa Konsekracji zawarte w czcigodnym Kanonie Rzymskim dostosowane zostały do wersji cranmerowskiej z powodów ekumenicznych. Jest to skandal, skandal bez precedensu w historii Kościoła, który zawsze postępował z mądrością oraz roztropnością, okazując szacunek tradycji. Prawdą jest, że słowa „quod pro vobis tradetur” znaleźć można w ustępie 11, 24 1 Listu do Koryntian i niektórych starożytnych liturgiach. Jest również prawdą, że słowa te powinny być interpretowane jako uwypuklające aspekt ofiarny Konsekracji chleba. Cranmer nie wprowadził jednak tej zmiany po to, by wzmocnić ofiarną wymowę liturgii, ale by zerwać z rytem rzymskim. Twierdzenie czegoś przeciwnego jest równie bliskie bluźnierstwu jak twierdzenie, że Kanon Rzymski wymagał ulepszenia. Powtórzmy raz jeszcze nauczanie Soboru Trydenckiego:

Ponieważ rzeczy święte przystoi święcie sprawować, a ofiara [mszy] jest ze wszystkich najświętsza, Kościół katolicki przed wielu wiekami ustanowił święty Kanon, tak dalece wolny od wszelkiego błędu, że nie zawiera niczego, co by jak najbardziej nie tchnęło świętością i pobożnością i nie wznosiło ku Bogu umysłów ludzi składających Ofiarę. Składa się on bowiem zarówno ze słów Pana, jak i tradycji apostołów oraz nabożnych stwierdzeń świętych biskupów”.

Michael Davies

tłum. Scriptor

[1] Oczywiście chrzest udzielany przez członków takich sekt mógłby być nieważny ze względu na defekt intencji ze strony szafarza – jednak nawet odrzucenie przez niego całości katolickiego nauczania nie jest uważane za powód wystarczający do uznania udzielanego przez niego chrztu za nieważny. Niektórzy z metodystycznych pastorów w Oceanii posunęli się do ostrzegania tych, którzy mieli przyjąć chrzest, że nie wywiera on żadnego skutku dla duszy i jest jedynie zewnętrznym znakiem przystąpienia do wspólnoty sekty, jednak Święte Oficjum orzekło, że nie dowodzi to, by intencja ta wykluczała czynienie tego, co zamierza czynić Kościół. (Patrz Dodatek II do książki The Order of Melchizedech).

[2] Patrz Dodatek I do książki The Order of Melchizedech.

[3] Kanonik Estcourt wskazuje jednak, że ponieważ święcenia anglikańskie są nieważne, duchowni Kościoła Anglii nie są prawdziwymi kapłanami i stąd nie mogą odprawiać ważnej Mszy.

[4] Nie bez znaczenia jest fakt, że niniejszy artykuł Maxa Thuriana opublikowany został w oficjalnym francuskim dzienniku katolickim w czasie, w którym krytycyzm tradycjonalistów wobec Novus Ordo Missae zaczął znajdować coraz szersze poparcie, stając się przez to faktem powszechnie znanym. Wcześniejsze komentarze Thuriana były często cytowane przez prasę i wydaje się prawdopodobne, że publikacja tego artykułu była swoistym „gestem ekumenicznym” ze strony katolickiego establishmentu.

[5] Qui cum Passioni voluntarie traderetur,
accepit panem et gratias agens fregit,
deditque discipulis suis, dicens:
Accipite et manducate ex hoc omnes:
Hoc est enim Corpus meum,
quod pro vobis tradetur.
Simili modo, postquam cenatum est,
accipiens et calicem,
iterum gratias agens dedit discipulis suis, dicens:
Accipite et bibite ex eo omnes:
Hic est enim calix sanguinis mei
ovi et aeterni testamenti,
qui pro vobis et pro multis effundetur
in remissionem peccatorum.
Hoc facite in meam commemorationem.

Za: Scriptorium - z blogosfery Tradycji katolickiej (04/01/2017) |

Skip to content