Aktualizacja strony została wstrzymana

Ojcostwo i władza – Ks. Arnaud Rostand FSSPX

Dla żadnego katolika nie jest tajemnicą, że wszelka władza pochodzi od Boga. Będąc Stwórcą Wszechrzeczy, jest On również Panem wszystkich stworzeń i posiada nad nimi absolutną władzę. W swej nieskończonej Mądrości pragnie też też dzielić tę władzę ze swym stworzeniem, delegując ją nie na wszystkich, ale jedynie niektórych. Niektórzy wynoszeni są do rangi królów, prezydentów, kapłanów czy rodziców – otrzymując bezpośrednio od Boga warunkową lecz niemniej realną władzę nad innymi, realizując w ten sposób Boży Plan, przyjmując odpowiedzialność za kierowanie innymi, z którego będą musieli zdać rachunek.

Nie ulega wątpliwości, że ojciec rodziny ma udział we władzy Boga. „Jeśli matka jest sercem, ojciec jest głową rodziny”, pisał Pius XII. Posiada on władzę nad swą rodziną, swą żoną oraz dziećmi. Władza ta jednak, jako udział we władzy samego Boga, ma konkretne cele: po pierwsze naturalną szczęśliwość rodziny, tj. opiekę nad rodziną, utrzymywanie ładu, pokoju i cnoty niezbędnych dla osiągnięcia pewnej szczęśliwości w życiu doczesnym. Musi również prowadzić wszystkich ku nadprzyrodzonej szczęśliwości, innymi słowy starać się, by wszyscy członkowie jego rodziny mogli Boga poznać, pokochać oraz służyć Mu –  w ten sposób zbawić swoje dusze. Władza nie została mu powierzona dla jego własnej korzyści, ale dla dobra tych, którzy pozostają od niego zależni. Innymi słowy, otrzymał on władzę nad swą rodziną i musi ją wykonywać. Będzie musiał się z niej rozliczyć. „Ponieważ to Bóg dał rodzinie istnienie, godność, funkcję społeczną, musi ona rozliczyć się z nich przed Nim”, pisał Pius XII.

Posiadanie władzy i wykonywanie władzy

Istnieje jednak różnica między posiadaniem władzy i jej wykonywaniem, pomiędzy otrzymywanie misji oraz jej realizacją. By podać przykład: nauczyciele mają władzę nad uczniami na mocy samej swej funkcji. Jednakże niektórzy z nich wiedzą, jak zyskać sobie szacunek, innym przychodzi to trudniej. Wszyscy oni otrzymali od Boga tę samą władzę, nie wszyscy jednak wykonują ją tak, jak powinni. Podobnie jest z rodzicami, a więc i z ojcami.

Istnieje coś takiego jak naturalna dyspozycja do bycia szanowanym i słuchanym, nie każdy jednak otrzymuje ten dar. Niektórzy rzeczywiście nie mają trudności z narzucaniem swej woli: mają ku temu naturalne predyspozycje. Ludzie ci powinni jednak uważać, by nie nadużyć swej władzy. Będą oni posiadali naturalną tendencję do nadużywania jej, powinni więc łagodzić tę skłonność przez cierpliwość, uczucie i delikatność, zachęcając i wspierając wysiłki, których wymagają od innych. Inni jednak nie będą posiadali tak naturalnej łatwości, narzucenie swej woli innym  i wskazywanie kierunku i wymuszanie posłuszeństwa będzie im przychodziło trudniej. Muszą zyskać efektywną władzę przez stanowczość w poleceniach, jak również przez stałość. W tym przypadku łatwo zyskają oni miłość, muszą jednak podkreślać znaczenie posłuszeństwa. Jeden będzie musiał złagodzić swą stanowczość, inny walczyć z wrodzoną sobie łagodnością. Istnieją jednak cechy, środki czy nawet reguły konieczne do wykonywania i umacniania władzy, do których stosować się muszą wszyscy ojcowie, niezależnie od swych naturalnych predyspozycji. Przyjrzyjmy się pokrótce najważniejszym z nich.

Fundament – cnota

Osobisty postęp w cnocie ma dla ojca znaczenie zasadnicze. Rodzice muszą nieustannie dokładać starań, by utrwalać u siebie dobre nawyki, tak by być w stanie przekazać je swym dzieciom. Dawanie dobrego przykładu jest naturalnym skutkiem rozwijania i praktykowania cnót. Jak dzieci mogłyby być posłuszne swemu ojcu widząc, zwłaszcza w wieku dojrzewania, że nie jest on posłuszny Bożym przykazaniom, lub gdy są świadkami stałych wyrazów braku szacunku wobec innych władz, świeckich lub duchownych? Głównym sposobem na nauczenie dzieci różnicy między dobrem a złem jest przykład dawany przez rodziców. Dotyczy to głównie życia modlitewnego, ojciec powinien uczyć dzieci jego znaczenia poprzez codzienną praktykę, wspólne modlitwy z nimi oraz z żoną, a także przez modlitwę prywatną. Błogosławione dzieci, które widzą swych rodziców odmawiających codziennie wspólny Różaniec!

Najważniejsze jednak w dążeniu do zyskania prawdziwej i skutecznej władzy nad innymi jest nauka samokontroli. Brak samodyscypliny zawsze umniejsza autorytet. By przewodzić innym niezbędnej jest kontrolowanie swych własnych emocji, nastrojów i uczuć. Bardzo często spotkać się można z praktyką upominania dzieci z przyczyn czysto doraźnych. Strofowanie nie wynika wówczas z faktu, że robią one coś złego, ale jedynie z tego, że irytują swych rodziców lub przeszkadzają im. Namiętności i uczucia sprawiają, że zwykliśmy działać niekiedy zbyt permisywnie, a innym razem zbyt rygorystycznie, nawet w stosunku do tych samych zachowań. W efekcie dopuszczamy się na wiele sposobów niesprawiedliwości, szczególne znaczenie posiada to jednak dla naszego obowiązku kształtowania właściwej postawy moralnej dzieci.

Kwestia ta wymaga pewnego wyjaśnienia. Zaprawdę, jednym z najważniejszych i najbardziej delikatnych ale i najważniejszych ról ojca jest korygowanie i karanie swych dzieci w razie konieczności. Jest to kwestia delikatna, ponieważ nikt nie lubi upominać innych, zwłaszcza tych których kocha. Jest to zawsze bolesne. Z drugiej strony nikt nie chce być upominany. Dlatego właśnie główną cechą, a nawet jedynym celem, musi być dobro dziecka. Co jest dla niego dobre? Co pomoże mu stać się dobrym mężczyzną, kobietą, lepszym chrześcijaninem? Bez tej dyspozycji, wszelkie upominanie czy nawet karanie jest nie tylko bezużyteczne ale i odnosi przeciwny do zamierzonego skutek. Aby osiągnąć cel, poprawę lub postęp dziecka, niezbędne jest zawsze zachowanie umiaru i stanowczości.

Ks. Arnaud Rostand FSSPX

tłum. Scriptor

Za: Scriptorium - z blogosfery Tradycji katolickiej (29/12/2016) | https://scriptorium361.wordpress.com/2016/12/29/ojcostwo-i-wladza/

Skip to content