Aktualizacja strony została wstrzymana

Z dedykacją Bp. Pieronkowi i agitatorom przyjmowania uchodźców

Bp Pieronkowi i każdemu, kto nawołuje do przyjmowania uchodźców, z dedykacją. Ku opamiętaniu. I nam, ku przestrodze.

Nie wolno zdradzać swojej kultury i swojej wiary. Nie wolno iść na kompromis z żadna kulturą czy ideą, która walczy z Chrystusem. To jest racja bytu naszej Ojczyzny, naszej kultury, racja bytu Kościoła i naszej tożsamości jako katolików – zachować tożsamość wierzących w Boga. Indywidualnie, społecznie, politycznie! Nie ma realnie czegoś takiego jak rozdział Kościoła od Państwa. Państwo, które wyrzeka się wiary w Chrystusa, staje się królestwem szatana, w którym chrześcijanin to męczennik przeznaczony na rzeź.

Używanie miłosierdzia jako argumentu za przyjmowaniem islamu jest zakłamaniem. Jest jawna zdradą Boga i Ojczyzny. Zadziwiające, że ktoś, kto powinien bronić owczarni, sam chce sprowadzać na nią zgubę. Źenujące, gdy to głos katolickich hierarchów. Obojętny im los ludzi, na których chcą ściągnąć przekleństwo już obecne w wielu państwach Europy?

Znalezione w Internecie (Obserwator Ostateczny):

„Napełni wnętrzności twe goryczą,
lecz w ustach twych będzie słodka jak miód  (Ap 10, 9)

Czy nasza mowa i my sami mamy być tylko słodcy, koncentrujący się tylko na aspektach dobra, obecnych w każdym i wszędzie? Nie można zaniedbywać łagodności, bo ona jest drogą do Królestwa, ale droga musi iść po stabilnym gruncie, a gruntem jest nieskrytość prawdy.

W momencie, w którym Europa „świętuje” „święto zimy” (bo cóż zostaje z Bożego Narodzenia bez prawdy religijnej?), na co my, ludzie europejskiej kultury pozwalamy uzurpatorom deklarującym niewiarę, ale niewiernym jedynie sumieniu, bo poddającym się zmiennym namiętnościom…

W momencie, kiedy godzimy się i pozwalamy, aby elementy naszej kultury zostały wprzęgane w rydwan mamony… Na Bliskim Wschodzie i na całym świecie w ogniskach prawdziwej wiary odbywają się zbrojne duchem Roraty, przygotowania do prawdziwych Świąt. Pamiętajmy o tym i wiedzmy, że nie bez przyczyny nasi przodkowie odmawiali urzędów ludziom wydziedziczonym z kultury – bo na co mają przysięgać ci, dla których – w ich kulturowym ubóstwie – nie ma rzeczywistego celu ponad urządzenie się na tym świecie?

A przecież objęcie urzędu do dzisiaj, nie bez przyczyny, obwarowane jest warunkiem ślubowania. Na co mają przysięgać, skoro nie mają przedmiotu przysięgi stabilnego wobec powiewu życiowych namiętności?

Bądźmy ostrożni, tropmy niegodziwców i walczmy z nimi roztropnie, abyśmy nie doświadczyli tego, czego doświadczają nasi bracia i siostry w Syrii, ziemi niegdyś chrześcijańskiej i zdrowej rozumem wielkich ludzi.”

Zadaje sobie także pytanie, o kim Ksiądz Biskup mówi, że „stać nas na przyjęcie paruset tysięcy uchodźców”.

„Nas stać …” Nas czyli kogo? Polaków? Kto dał Ks. Bp. prawo wypowiedzi za cały naród. Cały naród ma inne zdanie. Poza tym za ateistów także nie powinien się wypowiadać, bo nie ma ku temu uprawnień. Zaskakuje także precyzyjna wiedza na temat budżetu. A skąd Ks. Bp. wie, jakie mamy zasoby i na co nas stać? Tak wiele wie Ksiądz o stanie kasy państwa? A kto księdza uczynił skarbnikiem?

Może chodzi więc o to, że stać Kościół? Ale Kościół to nie tylko biskupi, ale też wierni. Przede wszystkim wierni, dla których biskupi pełnią, mimo zaszczytu eksponowanego stanowiska, funkcję służebną. Maja prowadzić, ochraniać, nauczać prawdziwej wiary i dbać o nasze dobro. Więc kogo stać?

Może katolików? Jestem katoliczką ale nie jestem pewna, czy we wspólnocie z biskupem. Moja wiara jest inna, nie ma w niej miejsca na zapraszanie wrogiego systemu do chrześcijańskiej kultury. Nie życzę sobie więc mówienia mi, czy mogę i ilu przyjąć uchodźców. Zapewne jak wielu innych katolików. Nie stać mnie na żadnego. I nie życzę sobie, żeby ktokolwiek określał, na co mnie stać a na co nie.

Więc kogo stać. Nas, czyli biskupów? Z pewnością nie wszyscy biskupi się z tym zgodzą.

Więc okazuje się, że Ksiądz Biskup może właściwie wypowiadać się tylko w swoim imieniu na taki temat. Skoro tak, taki rachunek jest grubo przesadzony. Nie da sobie Ksiądz rady. Nie ugości tylu we własnym mieszkaniu.

Proponuje zatem, aby Ksiądz zaczął od małych rzeczy. Ma Ksiądz potrzebę socjalizowania patologii, utrzymywania latami bezrobotnych, zaspokajania potrzeb roszczeniowych agresorów? Niechże ksiądz zacznie od małych dzieł, od najbliższej bramy przy miejscu zamieszkania. Od jakiejś patologicznej rodziny, gdzie przez pijaństwo ojca dzieci nie mają co jeść, gdzie rodzice latami nie znajdują pracy. Proszę się nimi zająć, zsocjalizować, zapewnić chleb powszedni i pracę. Pomóc się odnaleźć w życiu, może zapewnić psychologa, który uzdolni do życia produktywnego. Proszę zacząć od małych rzeczy zamiast sprowadzać od razu tysiące z Afryki.

Niech Ksiądz Biskup pokaże w praktyce, własnymi rękami, jak się niesie miłosierdzie a nie wypowiada się za innych. Cudzymi rękami i nie ze swojej kieszeni łatwo być miłosiernym. Zaś szacowanie na co stać naród, czy katolików, czy polskie społeczeństwo, już zdecydowanie do Księdza nie należy.

Dość tego wariactwa. Każdy kto tak agituje jest zdrajcą i Boga, i Ojczyzny.

A jeśli Ksiądz Biskup czuje się dotknięty moimi poradami jak ma Ksiądz uprawiać miłosierdzie, to Ksiądz pierwszy zrobił tak samo innym. Jeśli ja zachowuję się bezczelnie, bo z pewnością tak Ksiądz to odbiera, to taką samą bezczelnością jest narzucanie Polakom i katolikom własnej wypaczonej idei fałszywego miłosierdzia wobec sił i ludzi systemowo wrogich Kościołowi, Chrystusowi i naszej kulturze.

Ewelina Anna
https://gloria.tv

https://gloria.tv/video/fFCTXeKeGcGy1kACCfiJLDJNd

Mogę tylko wstać, zdjąć kapelusz i bić brawo autorce!
Admin

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2016-12-26)

Skip to content